Palę od 4 lat, z czego okres najbardziej wzmożonego jarania przypadał na dwa ostatnie, chociaż zależy kto co rozumie przez "wzmożone". U mnie było to z reguły koło 3 dni w tygodniu - weekend, ale porządne ilości. Szło wszystko; jointy, wiadra walone na potęgę, bongo. W wakacje zdarzały się wypady ze znajomymi na działkę, gdzie potrafiło to trwać od rana do nocy przez jakieś 10-15 dni. Lubiłam też palić w samotności i nie mając odniesienia do innych, szło zdecydowanie więcej towaru, tolerka rosła. Od połowy tychże wakacji zdarzało się bardzo rzadko abym cokolwiek jarała, głównie ze względu na zmieniony profil działania do tego z poprzedniego roku (praktycznie za każdym razem, niezależnie od źródła) i zauważalne skutki uboczne.
Początkowo każde palenie to był polepszony humor, chill, śmiech, odrealnienie, spokój ducha, niezapomniane rozmowy ze znajomymi na głębsze tematy i własne dywagacje ze samą sobą nad filozoficznymi rozkminami, delikatne halucynacje słuchowe, słuchanie muzyki potrafiło być przecudownym przeżyciem. Naprawdę dawało mi to spokój ducha i czyniło życie piękniejszym, rok temu nie przyszłoby mi nawet do głowy, że kiedyś się od tego będę chciała odciąć.
Od jakiegoś czasu nawet jeśli nadal czuję lekki relaks, kończy się na zwiększonym poczuciu strachu, nieprzyjemnych halucynacjach słuchowych, oczywiście przekonaniu, że "każdy się na mnie patrzy i widzi, że paliłam", zaczyna mnie zdecydowanie irytować towarzystwo z którym chilluje, bo kończy się zwykle na zamule a nie na niczym w miarę kreatywnym. Przyznam, że nie mam kompletnego porównania, bo nie paliłam od tej "zmiany" nigdy sama.
Co do reszty powodów czy skutków, które zauważyłam i przyczyniły się do decyzji o stopce:
- brak koncentracji, szwankująca pamięć,
- klecenie zdań w spójny i ładny sposób stało się większym problemem,
- spotkania ze znajomymi polegały tylko na jaraniu w opór, pojawiając się jeszcze czasem u nich zwyczajnie się nudziłam,
- jointowy kac, dzień po był totalnie bezproduktywny,
- aspołeczność, nasilone lęki
- kompletna amotywacja do czegokolwiek, lenistwo,
- w międzyczasie przewinęła się depresja (choć tutaj związek z mj trudno mi potwierdzić),
- złapanie się na poczuciu, iż weekend czy ogólnie życie bez zielska nie ma sensu,
- epizody gastro nawet bez palenia
Jednocześnie nadal doceniam tę roślinkę, uważam, że może przynieść wiele dobrego, zdecydowanie sporo twórczych rzeczy z niej wyciągnęłam, sporo horyzontów mi poszerzyła, wiem też, że na niektórych potrafiła działać bardzo motywująco. O ile nie staje się ona jedyną definicją słowa rozrywka czy nie jest utożsamiana ze sposobem na życie, to super. :)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.