propos zapisywania. Często bywa tak, że leżą te kartki zapomniane i tyle. Wydaje mi się, że ważne jest aby się bardzo dobrze zastanowić nad tym co chcemy postanowić.
Jasne, że trzeba się zastanowić, tak jak pisałem. Ważne jednak żeby się zastanowić i coś jednak robić, ew później korygować działanie, a nie skończyć na zastanawianiu i zlewce. Co do zapisanych kartek, to wiadomo. To jest tylko metoda i sama nie zadziała, bez udziału woli.
@Robotnica jasne, że jest potrzebna samotność, ja wcale do tego nie oponuje. Uważam wręcz, że konstruktywnie wykorzystana samotność daje najlepszy napęd do zmian w życiu
Jeszcze tak btw. do tematu: jeden nawyk który mi się bardzo przydał: wszystkie rzeczy/czynności których zrobienie zajmie nam <5 minut (mycie zębów itd) należy robić teraz/natychmiast bez nawet najmniejszej zwłoki czy odkładania:)
edit
@Robotnica Nie wiem czy napis na ścianie pomaga, ale z udowodnionych metod pomaga np. robienie chec-list i wykreślanie ich sobie w ciągu dnia, albo pisanie na wieczór właśnie 3 najważniejszych (w tej kolejności) rzeczy które chcemy dnia następnego wykonać i ich robienie.
Z kartkami chodziło mi głównie o wypisanie rzeczy niezakończonych, które gdzieś nam w głowie wiszą- a później krok po kroku ich skreślanie i realizowanie. Jak mówił znajomy prowadzący szkolenie (mega ogarniety psychonauta): "Umysł jest jak soczewka, a niezakończone sprawy są jak plamy, które przeszkadzają w skupianiu światła świadomości. Należy je wyczyścić (przenieść z umysłu na kartkę i eliminować), następnie realizować nasze założenia krok po kroku, tylko jeden na raz- bo to jest esencją medytacji- zaplanowanie przyszłości, ale skupianie się wyłącznie na jednym, teraźniejszym kroku" Czy jakoś tak:) Mi pomogło
carnage9 pisze:- MIT most important thing- zasada mówi o tym, że możesz wprowadzać w jednym momencie do swojego życia maksymalnie 3 nowe nawyki- więcej już nie da rady, bo tak działa system poznawczy
Hmm a jakby cie nagle zaciagneli do wojska i calkowicie zmienili wszystkie aspekty Twojego trybu zycia to wyrobiloby sie i 50 nowych nawykow naraz.
Jak ktos sie glebiej interesuje tematem i kmini angielski to niech sobie przeczyta ta ksiazke:
No excuses - The power of self discipline
Tam jest duzo o nawykach.
"No more excuses! Do it or don’t do it—but don’t make
excuses. Stop using your incredible brain to think up elaborate
rationalizations and justifications for not taking action.
Do something. Do anything. Get on with it! Repeat
to yourself: “If it’s to be, it’s up to me!”
Najbardziej istotna kwestia dla mnie jest taka: dlaczego nasz umysł ciągle działa przeciwko nam i pokusa nad nami zwycięża, kiedy jesteśmy mniej świadomi - czyli np. podczas stanu zmęczenia łatwo odmówić wyjścia na siłownię, ponieważ jest to duży dyskomfort.
Jest w tym dużo racji też, by nie robić wymówek, ale to wiele nie zmienia.
Fakt jest taki, że nie da się ciągle być świadomym swoich wyborów i zasób samodyscypliny (ja bym wolał to nazywać zasobem świadomości) jest ograniczony, zwłaszcza jeśli okoliczności umożliwiają ucieczkę do przyjemniejszych rzeczy niż obowiązki.
Hmm a jakby cie nagle zaciagneli do wojska i calkowicie zmienili wszystkie aspekty Twojego trybu zycia to wyrobiloby sie i 50 nowych nawykow naraz.
Przypomina mi to Illiadę i spotkanie Odyseusza z syrenami.
Odyseusz wiedział, co grozi towarzyszom, aby nie ulegli czarowi syreniego śpiewu i zalepił im uszy woskiem, a sam kazał się przywiązać do masztu i nawet gdyby błagał, rozkazał, aby go nie odwiązywać. Gdy stwory morskie, do pół ciała piękne panny, zaczęły śpiewać, Odys szamotał się i krzyczał, aby go odwiązali, lecz załoga nawet go niesłyszała. Tym sposobem przepłynęli obok wyspy syren bez żadnej straty, a Odyseusz mógł się pochwalić, że słyszał syreni śpiew.
Tylko jak to zastosować w codziennym życiu :D? Zarzucić sobie takie kajdany, żeby nie było możliwości postąpić inaczej, niż tak jak chcemy. Gdzie znajdę ten maszt Odyna we współczesnych czasach, kiedy wszystko nas odciąga od tego, co ważne.
Wyznaczasz sobie cel - fajnie, ok. Tylko teraz pytanie czy w tym momencie chcesz dążyć do jego realizacji? Jeśli odpowiedź brzmi "tak, bo chcę tam jak najszybciej dotrzeć", to znak, że nie jest to coś, co chcesz w tej chwili robić. Wtedy pojawia się prokrastynacja i, ironicznie, można używać dążenie do takiego celu jako wymówkę od mierzenia się z dyskomfortem emocjonalnym na przykład.
Nie wiesz, jak to zrobić, bo nie jesteś spójny w kwestii intencji.
Czasem pojawia mi się myśl "chcę do niej zagadać, ale nie wiem, co powiedzieć", no ale teraz zauważam, że przecież gdybym miał ochotę coś powiedzieć, to bym wiedział, co to jest. Wtedy na spontanie wystarczy się nie bać dać ekspresji jakiejś myśli i gadka się klei. Jak podejdziesz z nastawieniem "nie wiem, ale chcę", to czegoś oczekujesz, więc nie wnosisz wartości, konwersacja nie ma sensu i obie strony czekają na cud. Oczywiście jeśli akceptujesz siebie właśnie takiego, to możesz też z nią otwarcie o tym pogadać, ale pytanie czy rozmawiasz, bo chcesz rozmawiać, czy po prostu zaliczyć a rozmowę traktujesz jako przykrą konieczność, a nie coś, przy czym się bawisz(powodzenia w takim przypadku :cheesy: ). Dlatego to, jak się czujesz TERAZ jest ważne dla wyniku i warto to ogarnąć, bo może po prostu za dużo próbujesz sobie narzucić.
Bombaj pisze: "tak, bo chcę tam jak najszybciej dotrzeć", to znak, że nie jest to coś, co chcesz w tej chwili robić.
Trochę bardziej on-topic...
Co do odkładania rzeczy na ostatnią chwilę, to czasem po prostu nie mamy ochoty się mierzyć z różnymi emocjami i przekonaniami na jakiś temat(np. czeka Cię egzamin, więc zamiast się stresować, wolisz pograć w grę). Pytanie czy naprawdę chcesz to zmieniać? Jak chcesz, to szczerze mówiąc nie widzę żadnego problemu. Po prostu będą tego konsekwencje.
Wiem, że pewnie chodzi Ci o to, że czasem taki cel może być odległy, wymagać dużo wysiłku itd, dlatego warto spojrzeć z perspektywy na swoje życie. Zmiana i rozwój zawsze wiąże się z jakimś bólem- to znaczy, że coś się właśnie dzieje.
"Czyli jeśli myślę, że powinienem zrobić to i tamto dla takiego efektu, choć czuję, że intuicja mówi coś zupełnie innego, to ten pierwszy wybór wbrew pozorom jest pod każdym względem słabszy. Czasem prokrastynacja jest właśnie takim sygnałem do zwolnienia i przewartościowania różnych rzeczy."
Wybacz określenie, ale to pierdolenie straszne, że żal słuchać. Ta tak zwana intuicja o której tu piszesz to nic innego jak leń, który sobie wszystko usprawiedliwia, żeby nic nie robić i buduje racjonalizacje. Prokrastynacja, czyli nałogowe odkładanie wszystkich rzeczy na później sygnalizuje potrzebę zwolnienia?? Co Ty gadasz. Sygnalizuje, że już wleczesz się jak pieprzony ślimak a i tego Ci się nie chce.
Odkładanie rzeczy na później sygnalizuje tylko Twoje wewnętrzne niepoukładanie, buduje dużo większy, wtórny niepokój psychiczny- bo na Twoim przykładzie:
a) nie uczysz się na egzamin- powoduje lęk
b) mimo dystrakcji, ciągle ten lęk jest, a z czasem narasta - wie to każdy odwlekający rzeczy
c) grasz sobie w grę- wychodząc z założenia modelowania życia, dajesz sobie nagrodę za tak naprawdę nic nierobienie, do tego emocjonalnie wiążesz ją ze stresem
Tak to przynajmniej wygląda z psychologicznego punktu. Co do pytania czy chcesz to zmieniać- jasne, nie musisz. Jest różnica między: chcę (bo wtedy działam i szukam sposobów) a chciałbym (bo wtedy tylko myślę, że by może warto) a mam wyjebane. Masz rację, kwestia świadomości i konsekwencji
Nie wiem jak to jest kurwa, że potrafię się zawiesić na jakiś głupich czynnościach, a na czymś pragmatycznym już nie. To jest popierdolone bo te pragmatyczne rzeczy częściej sprawiają mi większą przyjemność niż te które są marnowaniem czasu. Np. lubię pokminić coś w photoshopie, ale nie potrafię się robić tego cały dzień. Ale kurwa zajmować się bzdurami, które nic nie wniosą do mojego życia, to mogę bez przerwy tygodniami. Jak jakaś jebana klątwa.
"zimna" część:
carnage9 pisze:Czy w tym momencie chcesz dążyć do jego realizacji- wiesz, piękna sytuacja. Tylko mówimy o zmianie i wprowadzaniu nawyków, taki temat wątku- a to automatycznie implikuje chęć wprowadzenia takiej zmiany.
carnage9 pisze:Wiem, że pewnie chodzi Ci o to, że czasem taki cel może być odległy, wymagać dużo wysiłku itd, dlatego warto spojrzeć z perspektywy na swoje życie. Zmiana i rozwój zawsze wiąże się z jakimś bólem- to znaczy, że coś się właśnie dzieje.
Sprawdzasz, czy działa i już wiesz, czy to zwlekanie czy szczera intencja. Ja czasem myślę sobie "ale bym ją przeleciał, tylko tak bardzo nie chce mi się z nią gadać". No i co? Gadać mam? Tylko po to, żeby sobie udowodnić, że nie było warto? Już tam byłem, dzięki. Nie warto podążać za każdą myślą, która wydaje się logicznie sensowna - tylko tyle.
Czasem "prokrastynuję", bo mimo, że serce mówi jedno, to głowa mówi "absolutnie nie!". Utożsamiam się z tym, więc jak mam mówić, że jednak tego chcę? Chcę i nie chcę - dopóki nie przekonam się, że warto, to nie zrobię danego kroku. Nie widzę sensu ani korzyści z walki z samym sobą. Ważne to robić małe kroczki i zauważać zmianę, wtedy stopniowo oswajasz się z nowym sposobem bycia i nie ma jakiegoś dramatyzmu wielkiego.
No i nie lubię powtarzać, ale na zakończenie cytnę: "Zmiana przychodzi przez świadomość".
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.