I tak jak napisałes, tylko że jesli ktos miał duzo nadwyzke przekaźnika przez jakiś czas od cpania to mózg proporcjonalnie mocniej redukuje ilośc iwrażliwośc receptorów i w momencie gdy narkotyku brakuje duzo dłuze i cięzej trwa regeneracja, wszystkie szare, mając nawet fortune człowiek czuje pustke , która go nie potraFI OPUŚCIć.
MAło wiem na temat zioła, ale jest to narkotyk bezpieczny ponieważ działa na receptory kanabinoidowenie oddziałuje na "hormony szczęscia" wytwarzane w układzie nagrody lub opioidowym , które to są motorem naszych poczynań, za to oddziałuje na receptory kanabinoidowe CB1 i cb2, naśladując naturalny ludzki kanabinoid czyli anandamid. On odpowiedzialny jest za wypoczywanie i regeneracje organizmu. Zdaję sie że małe dzieci maja duzo tego związku, dlatego tyle śpia. Dlaego własnie MJ ma zastosowanie lecznicze w wielu dziedzinach medycyny i ma zwiżek chyba własnie z tym że pod wpływem THC cały organizm sie regeneruje, oczyszcza , uzdrawia, reguluje, włącznie z układem odpornościowym. Choć zioła w sumie nie znosiłem, bo po 1 zapaleniu na noc to przez 2 dni czułem sie odrealniony i nieprzytomny (to było z lekami ssri) to na 3 dzień wstawałem rano czułem sie zajebiście świeżo, odmieniony, odmłodzony itp. To własnie mysle było to lecznicze działanie thc. No na depresje tez niby stosuje sie wieć cos w tym jest. Jak mam zajebisty trip po grzybach to przez długi czas utrzymuje mi sie efekt antydepresyjny, wydaje mi sie że wszystko jest ok i moge sie cieszyć , bo na codzień to sie czuje znudzony wszystkim w chuj, w porównaiu z tym co było kiedyś to naprawde straszna róznica a dagi nie mogły tego same wywyołac bo było ich za mało i tylko w sumie okazyjnie, za wszystko winię naduzywanie leków.
kurwa juz mówiłem że to nie ja i nie pisze natym forum, wiec po chuj podsuwasz kurwa linki boli cie coś synu, to może idź do doktora! ;]
browar444 pisze:Choć zioła w sumie nie znosiłem, bo po 1 zapaleniu na noc to przez 2 dni czułem sie odrealniony i nieprzytomny (to było z lekami ssri) to na 3 dzień wstawałem rano czułem sie zajebiście świeżo, odmieniony, odmłodzony itp. To własnie mysle było to lecznicze działanie thc.
depresyjny i spowolniałyi ponad rok temu przypadkowo nadziałem sie w
necie na to, że istnieją takie leki, i ja uwierzyłem że to zajebisty
spsosób żeby kurwa zmienic swoje życie. Poszedłem do lekarki i dostałem
co cchiałem - cital. Czułem sie po nim dobrze w sensie nastroju była
duża zmiana, to było jak prawie pancerz przed całym złem świata, ale
jednoczesnie czułem że utraciłem swoje własne emocje, czułem sie lekko
odrealniony oderwany od dawnego życia, czego sie nie spodziewałem i
wkurwiało mnie to. Ale najgorsze było to , że zamiast pobudzenia i
zwiększonej motywacji dostałem takiego lenia , że nie mogłem sie rano
ruszyc z wyra nawet po wchuj kawach, en sie względnie uregulował i
czułem we łbie w chuj serotoniny, taki klimat mi sie włączał jak po
schodzących grzybach, takie wszystko jasne i barwne na ulicy ale jednak
jakby odcięte od mojej poprzedniej tożsamości. Leń był najgorszy ze
wszystkiego wszystko stało sie jakby inne, emocje na tym samym poziomie
i ta sennosć kurwa że by człog koło mnie przejechał a mi by sie nie
chciało ruszyc. Zeby jakoś żyć w huj kawy, czasem tussi, czasem amf,
wiec w nocy chocby po kaiwe nie dało sie spac to zolpidem, ten zamula
na nast dzień, więc od nowa aby kurwa jakos fukcjonować, bo naprawde
wszystko poza lezeniem sprawiało w chuj wysiłek psyhiczny oraz
fizyczny. Wirząc w zapewnienia lekrki, ze to pobudza ale potrzeba
czasu, zwiększalem dawke i nie dawało mi to nić poza pozytywna zmianą
nastroju.
Nie miało to sensu więc zaczałem szukac czegoś innego, specyficznie na
pobudzenie. Wybrałem fluoksetyne po tym co oniej czytałem. Nic sie nie
zmieniło! Mało tego bo po kilku tygodniach jak sie rozkręciła zacząłem
gwałtownie tyc (tak wiem że to rzadkośc ale jestem o tym przekonany),
więc nie było nawet sie nad czym wahac, odstawiłem.
Po długim namysle i przeszperaniu netu wybrałem rewelacyjne jak
liczyłem połaczenie sertralina + edronax= wszystkie 3 przekażniki na
wzgeldnie wysokim poziomie. Czułem sie dobrze, pewnośc siebie była
wyraźna ale w sprawie napędu nie wiele sie zmieniło, edronax to drogie
a nic specjalnego a jego działanie było przez sertraline zakłócane i
nie czułem po tym nic poza wczesnym budzeniem sie i przyjmną gesią
skórką. Po nie długim czasie poczułem że to mi juz nie pomaga, choć
niby to nie mozliwe, ale tak czułem.
Poszedłem do specjalisty dostałem effectin. Ten lek był the best ze
wszystkich, nie zamulał,, nie usypiał, trzymał emocje na stabilnym
jednakowym poziomiie.
brałem to chyba z 2 miechy po czym poczułem że to wyraźnie nie działa,
jedynie przerwanie brania dawało zaworty głowy. Powoli przestałem to
brac i tak jest do teraz. Szczerze żałuje że wogóle to dotknąłem bo
bajzel mam zdaje sie wiekszy we łbie niż nawet po ostrym cpaniu (a
cpałem tylko bardzo okazyjnie wiec nie wierze ze to przez to).
I teraz o co w tym chodzi! Leki często zmieniałem a żadne nie dawały mi
tego co cche , wieć przypuścmy dostałem nowy lek to żeby mieć stale
euforyczny nastrój mieszałem to z poprzednim, nieraz nawet w maks.
dawach, licząć chyba podświadomie że to mnie troche pobudzi. Także czym
dalej zmieniano mi leki repertuar sie powiekszał, nie licząc potem
zdobycznych benzo, hydroksyzyny (która na tych lekach paradoksalnie
jakby pobudzała). Meczyła mnie bezsennośc juz przed lekami. Leki jej
nie uleczyły , bo piłem too much kofeiny , wiec sen regulowałem
chemicznie (i nadal tak robie) zolpidemem, najpierw łykanym potem
wciągając do nosa jak amf. Nie dbałem o wyregulowanie snu, do póxna
zawsze siedziałem przy kompie , potem żeby sie w miare wyspac i szybko
zasnąc brałem zolpidem. Czesciowo to była wymówka żeby sie nim nacpać ,
bo lubie to chwilowe uderzenie relaksu. Nad dawkami tego względnie
panuje wymieniając go z innymi benzo lub hydroksyzyna na kilka dni az
tolerka spadnie, bo czym dłuzej sie to bierze, czym wieksze dawki,
jeszcze jesli sie nie dospisz to na drugi dzień jesteś jak zombi
wkurwiony na wszystko, zero pozytywnych emocji. Nie mówie już jak nawet
zolpi zarzyje sie z alko lub podczas jego brania we krwi sa chocicaz
nieodczuwalne ilości alko.... Wtedy doły i rozkojarzenie na drugi dzień
potrafi byc wybitnie wredne.
Ja chciałem sie dobrze czuć i mając do dyspozycji z czasem coraz to
wiekszy zestaw psychotropów korzystałem z nich, aby ucicec od
zolpidemowych kaców. Wiem jak bardzo było to głupie dziś, jednak
liczyłem że w najgorszym wypadku cofnesie do stanu z przed leczenia i
bedzie ok. Miałem więc cital, fluo, sertraline, wenlafax. , edronax, i
bywało że brałem czaesem dawki podzielone 150mg wenla, 8mg edronax,
100mg sertraliny, 40-60mg citalu. Nie było to normą codzienną ale sie
zdażało. Do tego dochodziła okazyjnie amf, tussi, na wyluzowanie ze
wciągałem do nosa alprazolam lub sedam, własciwie we wszystkim
doszukiwałem sie działania pobudzajacego chocby w min. stopniu, aby móz
sie ruszyć z miejsca.
I tak było od wrzesnia 2007 do kwietnia 2008. Leki te ponoc aktywuja
jakieś autoreceptory, które odpowiadają za uwrażliwienie receptorów
własciwych, co ma w praktyce dac trwały efekt antydepresyjny, lecz
żaden z tych leków nie był brany jak nalezy, ani przez tego magiczne
minimum 6 miechów. Rózne sa tez opinie, wikipedia mówi o ssri
dicountinuation syndrome, czyli że po zakończeniu leczenia jest zawsze
gorzej.
Moim zdaniem moje receptory serotoninowe otrzymywały przez ten czas tak
rozmaite chemiczne bodźce , że w koncu sie rozchwiały i teraz to
wszystko jestjakby dziurawe sito, co ewidentie czuje na codzień. Nie
jest tragicznie, ale życie straciło barwy, jestem spowolniony i leniwy,
niby byle co to dla mnie duzy wysiłek, cos co kiedys by mnie
doprowadziło do eufori dzis lekko daje jakieś iskierki emocji.
Jesli mam pozytywna banie po grzybach to czuje sie przez pewien czas
lepeij , nieraz przepełniony radością , jakby efekt antydepresyjny
psylocybiny. oczywiście nie zawsze. I oczywiście nie jest to to samo co
kiedyś. ja sie dopatruje w deficcycie wszystkich przekaźników. O czasu
brania amf z tymi lekami bardzo mi sie spodobała bo działanie było
zupełnie inne niz samej. Nie wiem czy to nałóg bo przecież to
kontroluje, nie bede sobie w mawiał nałogu choć dla wielu tak to
wyglada. Ciągnie mnie bardzo do tymulantów, dopatruje sie w tym
niezaleznego szczęscia, osiągnieć w zyciu, kojarze przyjemnośc głownie
z tym i myslenie o tym mnie tylko spiduje, przyjemności kojarze głownie
z tym, kiedykolwiek czuje sie juz lepeij to czuje niedosyt wrażen,
czyli cisnienie żeby sie nacpac. wszystko inne jest jakieś nudne , lecz
teśknie za tym co było wczesniej itp. Ale uważam że to tylko efekt
zaburzenia równowagi chemcznej mócgu , która to ogranicza mohe
zdolności cieszenia sie czymkolwiek, niczym kurwa kalectwo.
Dlatego główkuje na wszystkie spsosoby jakby temu zaradzić. Do lekarza
nie ma iśc sensu bo on przepisze mi na bank jeden z klsycznych leków ,
które pewnie brałem. Te które brałem jak sertralina do dzis nie daje
reakcji, moze pierwsza tabletka cos tam szumnie we łbie , kolejna i
nast. już zero. Nie wiem czy to czas sam wyreguluje, ale trzeba rczej
pomóc, i myslałem nad dobrym ziołem jako takim uniwersalnym środkiem
regenerującym, ale to tylko propozyjce. Biore winpocetyne i piracetam ,
to tez na regeneracje mózgu ale nie daje mi to wiele poza szybszym
mysleniem. Nawet zauważyłem okazyjnie brana amf, nie działa juz jak
kiedyś co tez tłumacze jakimis zaburzeniami w sferze przekaźników.
Pamiętam że ludzie mi gadali że narobić moge se w bani większego syfu
przez to nawet niz dragi, lekarka ostrzegała , że tak częste zmiany
moga bardzo rozchwiać jego wrażliwośc i bedzie problem bo żaden ssri
nie bedzie skuteczny. No i miała racje, coz chciałem jakos sobie pomóc
tylko.
Nie ufam że czas to sam ureguluje, jesli wierzyc by w teorie
autoreceptorów , czyli że zrobie taka terapie lekiem antydepr. jak
powinienm to na stałe wyrównam biochemie mógu względnie.... tez odpada.
TLPD brał nie bede bo to syf straszny,z ssri soztało niewiele, wlsciwie
toparoksetyna tylko , ale tego brac nie bede bo jest opcja ze sie
zapase, lenia bede miał takiego że życ bedzie ciezko, bupropion jest za
drogi. Pozostaje jeszcze ixel (milnacipram) i duloksetyna (cymbalta,
yentreve). Niestety leki te są zbyt drogie dla mnie , nie wspominając
że dulo trzeba specjalnie z zagranicy ściagac. Pewności i tak nie ma że
cos z tych rzeczy podziała jak powinno i da to co ma dac. Upierałem sie
jeszcze przy selegilinie, która na zachodzie jest lekiem antydepr.
rózniez i ponoc bardzo skutecznym , jednak nikt nie zgodził sie
przepisac a jej własciwosci antydepr. raczej dementował. Sam nie wiem,
za duzo latania za tym, a pewności nie ma że to bedzie to, jeszcze sie
okaze że narobie sobie tym dod. szkód. Nie ma wiec leku dla mnie. Poza
tym wbrew temu co myslałem nie mam dziś pewności że moje problemy sa
związane jak to określałem deficytem dopaminy, bo chyba nawet jest tak
że poziom serotoniny reguluje poziom dopaminy i mając nawet duzo dopy a
mało serot. w mógu to chyba jest tak że niby cos cie cieszy i spiduje,
ale wyobraznia jest pusta zupełnie, wszystko jest w tedy szare i
bezbarwne. Taki wieć skupiłbym sie na serotoninie....
Dzis sobie radze dalej kawą , yerba mate i zupki z glutaminianem sodu... Możecie sie smiac, ale ten środek faktycznie pobudza lekko, no i na noc psychotropy, zoplidem od którego sie uwolnic mi cięzko (bo żaden benzo nawet xanax czy klon nie wciąga psychicznie w moim przypadku tak jak ten), hydroksyzyna, zdobyczny alpro i klon zamiennie na zmniejszenie tolerki. Nasenne teroretycznie mógłbym przestać brać na siłe nawet (czasem mi sie to na krótko udaje), ale wtedy wróci powód dla którego je zaczałem brać i kołko sie zamyka.
Zioło to jest niby taki uniwerslany naturalny środek który reguluje
organizm poprzez intensywny wypoczynek, regeneruje go, podnosi
odpornośc, działa antydepresyjnie, zmniejsza ryzyko chorób, ponoc nawet zmniejsza apoptoze w mózgu. Czułem sie po nim troche lelpiej wieć prosze osoby, które moze wiedza cos wiecej w tym temacie mi doradziły czy to jest jakieś wyjście, bo sam go nie widze, a swojej głupoty kurwa żałuje ;/ .
Napisałem sie dużo żeby rozjaśnic jak wyglada moja sytuacja i jakie sa przyczyny...
Tak wiec pomysłów wiecej nie mam, może Wy macie? Tylko bez głupich
komnetów przosze!
Co do tematu - nie mam pojecia, jak juz pisalem na mnie tez mj czasami działa nieciekawie, a pozniej za 2 dni na przykład mam taka jakby faze, takie "odbicie" serotoninowe jak to nazywam... Tak jakby to byl narkotyk, w ktorym najpierw wystepuje "zjazd", a dopiero pozniej faza wlasciwa ;)
kurwa juz mówiłem że to nie ja i nie pisze natym forum, wiec po chuj podsuwasz kurwa linki boli cie coś synu, to może idź do doktora! ;]
chyba raczej ty powinieneś do psychiatry iść bo sobie za dużo klinujesz na łeb i stwarzasz niepotrzebne problemy. synu.
To ja mam w sumie bardzo podobnie do Ciebie, tyle że z o wiele mniejszym starzem. Oprócz tego wszystko się zgadza.
Co do tematu - nie mam pojecia, jak juz pisalem na mnie tez mj czasami działa nieciekawie, a pozniej za 2 dni na przykład mam taka jakby faze, takie "odbicie" serotoninowe jak to nazywam... Tak jakby to byl narkotyk, w ktorym najpierw wystepuje "zjazd", a dopiero pozniej faza wlasciwa
Co do tego leczniczego dzialania MJ to opisze jak ja mialem kilka razy:
1 dzien - pale powiedzmy 2 lufki MJ - czuje normalne dzialanie trawki, czesto pozniej przygnebienie i szarosc swiata
2 dzien - z rana jestem zamulony, kawy niewiele pomagaja... wieczorem jestem taki jakis spokojny, kolorki sa takie stonowane, miłe, trudno to opisac...
3 dzien - czesto jakies miłe sny mam, rano sie budze, robie cos, pije kawe i zastrzyk energii, wszystko jest fajne, euforyczne, pełno pomyslow w glowie, taki stan chcialbym miec zawsze... niestety mija po dosc krotkim czasie.
update - nie tyle fajne sny, co rano po obudzeniu takie uczucie beztroski, "jakby nie bylo bedzie bardzo milo" itp :P
Nie pisalbym o tym w ogole bo pewnie powiecie ze placebo, ale zdazylo sie tak kilkukrotnie (oczywiscie nie zawsze bylo to dokladnie po 2 dniach, czasami po 3, po 4, ale zawsze niedlugo po paleniu, a ja stosunkowo rzadko pale). A wiec IMO mj ma wplyw na serotonine? dopamine? noradrenaline? w organizmie, tylko ze jest to raczej bardzo skomplikowany proces...
Oczywiscie to co napisalem na pewno nie tyczy sie stalych jaraczy, takich codziennych, bo wtedy mj raczej na zdrowie nie dziala i na pewno nie wyczuje sie takich zmian, ktore napisalem :)
bo lekarzy to raczej przerasta i dadza to co każdemu co wogole nie ma sensu
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/zyciewnorwegii.jpg)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/ukoko.jpg)
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/global-drug-survey-coronavirus_0.jpg)
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mexicocannabis_0.jpg)
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.