ODPOWIEDZ
Posty: 152 • Strona 9 z 16
  • 8104 / 897 / 0
@Stteetart
Jest wiele przepisów z soczewica.Chyba nie myślałeś, ze jadłem tylko ziarenka soczewicy.
Do tego kiełbasa, ziemniaki, marchewka i chyba tyle.
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 530 / 140 / 0
@boomer znasz takie określenie jak: bierna agresja? ;) Bo to właśnie robisz.

Kiedyś polecano żucie każdego kęsa 50 razy zanim się połknie, ale to chyba jeszcze w dziewiętnastym wieku było... przyjmijmy jednak, że większość ludzi nie spędza na przeżuwaniu tyle czasu, co przeciętna krowa.

Jeszcze raz powtarzam: komuś może służyć taki chleb, a komuś może nie służyć. Są ludzie którzy dobrze czują się na diecie niskowęglowodanowej, obfitującej w mięso i jajka, a są tacy, którzy dobrze się czują na diecie wegańskiej (którą bardzo trudno równocześnie uczynić niskowęglowodanową i przy tym nie doprowadzić do niedoborów). A są i tacy, co jedzą kanapki z bułki a nie super-chleba własniręcznie pieczonego, a na obiad kotleta, ziemniaki i surówkę, i... nie ma dowodów, by ci ostatni byli najbardziej chorowici, jeżeli tylko zachowują zdrowy rozsądek i umiar.
  • 570 / 80 / 0
15 marca 2019Survivor pisze:

No i niezależnie od tego, jakie „zdrowe” coś jest, zdrowa dieta powinna być przede wszystkim UROZMAICONA.
Podpisuje się obiema ręcami ;) no a z jedzeniem to tak jak z dragami, że "ćpać to trzeba umić" i jak ktoś przełączą się w tryb robota bezmyślnie kupującego eko-produkty i żrącego same ziarna jak kura to na pewno nie tędy droga.

Ja jedynie od siebie moge powiedzieć, że od 3 dni po wyeliminowaniu bułek, jasnego chleba i słodyczy czuje się znacznie lepiej, a tego chlebka z ziarnami to może jem z 3-4 kromki dziennie (jest cholernie sycący)
mózg nie szklanka
  • 279 / 23 / 0
15 marca 2019Survivor pisze:
@boomer znasz takie określenie jak: bierna agresja? ;) Bo to właśnie robisz.

dwa razy napisałeś o sraniu całymi ziarnami, wystarczy pogryźć.
Uwaga! Użytkownik boomer nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 5435 / 1041 / 43
Od tego jest śrutownik.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 530 / 140 / 0
To będzie ohydne, więc chowam pod spoilerem:
Spoiler:
Tłumaczę jak komu dobremu: nawet gdy nie srasz ziarnami, zjawisko ograniczania wchłaniania substancji odżywczych przez błonnik nadal zachodzi. To oczywiście nie jest powód by odsądzać błonnik od czci i wiary - ale jeżeli ktoś wierzy, że przyswaja wszystkie tłuszcze, białko, minerały np. ze słonecznika, to jest w błędzie. Po prostu dzielenie czy to produktów, czy składników odżywczych na „dobre” i „złe” jest wygodne, ale nieprawdziwe.

Dobrym przykładem tego może być dzielenie tłuszczów na „dobre” i „złe”. Miało to burzyć mit jakoby „wszystkie tłuszcze były złe” - ale tak naprawdę podział na „dobre” i „złe” tłuszcze jest kolejnym mitem. „Złe” miały być tłuszcze nasycone, „dobre” - nienasycone. Teraz jednak okazuje się, że „dobre”, nienasycone kwasy omega-6 mogą zwiększać ryzyko różnych chorób, w tym nowotworów, jeśli jest nadmiar omega-6 w stosunku do omega-3. Te „zabójcze” tłuszcze nienasycone są w porównaniu z nadmiarem omega-6 w sumie mało szkodliwe.

Albo cholesterol, który miał być bezwzględnie „zły”... Cholesterol tworzy osłonki mielinowe komórek nerwowych. Istnieje hipoteza, że właśnie większa zawartość cholesterolu w mleku kobiecym sprawia, że niemowlęta karmione piersią rozwijają się lepiej niż niemowlęta karmione mieszanką. Ale nikt teraz nie zacznie produkować nowego, ulepszonego mleka dla niemowląt, ulepszonej formuły ze zwiększoną zawartością cholesterolu. Przecież każdy wie, że cholesterol to zło, co nie? Dużo łatwiej wypromować „nowe mleko z probiotykami, tak jak w mleku mamy” niż „nowe mleko z większą zawartością cholesterolu, taką jak w mleku mamy”. Tak bardzo wykreowano cholesterol na „zabójcę”, że mało kto by to kupił.

Nie da się tego odkręcić, bo przecież wszyscy wiedzą, że cholesterol jest zły. I że olej słonecznikowy jest zdrowszy niż smalec. Prawda? (Tak, olej słonecznikowy ma dużo omega-6, co samo w sobie nie jest „złe”, ale trudne do zrównoważenia odpowiednią ilością omega-3)

Zresztą to ze strachu przed tłuszczami zwierzęcymi stosowano na potęgę utwardzone tłuszcze roślinne. A skoro się okazało że tłuszcze trans to zło, to zaczęto pchać wszędzie olej palmowy. Ale to też niedobrze. Więc teraz jest moda na olej kokosowy. Ciekawe, co będzie następne.

Wychodzi na to że ci, którzy uważają się za „świadomych konsumentów” to właśnie ci sami, którzy kupują to, co w danym momencie jest najbardziej promowane.
  • 5435 / 1041 / 43
Jedzcie dorsze...
Bo gówno jeszcze gorsze.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 1545 / 1580 / 0
ja stosuje prosta zasade. jesli cos rosnie na drzewie to jem to. staram sie ograniczac przetworzone produkty.
zanim ktos mi powie, ze owoce czy warzywa tez nie sa takie zdrowe, bo sa pryskane, to powiem, ze wybieram i tak mniejsze zlo.
puszki czy jakies inne przemielone produkty nie rosna na drzewach.
Uwaga! Użytkownik MaryJayDu nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 220 / 10 / 0
15 marca 2019TMq pisze:
14 marca 2019stivler pisze:
Błonnik jest pokarmem dla twoich dobrych bakterii. Jeśli chcesz dbać o mikroflorę jelitową, musisz go codziennie dostarczać swojemu organizmowi. I to najlepiej z różnych źródeł, bo różne bakterie mają różne upodobania.
Też nie jest tak do końca, ponieważ ta cała flora bakteryjna przystosowuje się do jadłospisu. Jeśli flora nie jest przystosowana do danych produktów kończy się sraczką usuwając (...), ponieważ w kichach osiądą odpowiednie bakterie.

Z błonnikiem nie jest tak kolorowo. (...)Jeszcze mi mówił coś w stylu że błonnik zbożowy tylko w ograniczonych ilościach, bo to wcale zdrowe nie jest, dużo lepszy z owoców i warzyw- nie zagłębiałem się specjalnie w temat.
w moim poście masz plusy i minusy. Flora bakteryjna to na razie temat mało poznany, z czasem może wyjść że nasze dzisiejsze myślenie jest błędne.
https://kopalniawiedzy.pl/alzheimer-cho ... ebia,29488
https://kopalniawiedzy.pl/KLE1738-GABA- ... witz,29588
https://kopalniawiedzy.pl/reumatoidalne ... vist,27401

Sam post odnosi się do twierdzenia, ze błonnik to zło, a to kompletna bzdura. Generalnie błonnik jest b. potrzebny dla zachowania zdrowej flory bakteryjnej i pewnie innych rzeczy. Jeśli ktoś je kilo płatków owsianych dziennie, wtedy przy każdym posiłku i kilka godzin po nim, przez cały dzień, błonnik zmniejsza ilość wchłaniania większości substancji odżywczych. Myślę, że 100 gram dziennie czegoś pełnoziarnistego jest prozdrowtne. Problem dotyczy osób ćwiczących, którzy całą swoją dietę oprą na ekstremalnych źródłach węglowodanów złożonych. Pamiętam osobnika z sfd, który przy 5 posiłkach jadł zmiksowane płatki owsiane(500g +). 10 lat temu każdy bił brawo i myślał, że to super dieta. Dziś już to tak nie wygląda. Podobnie jest z zielona herbatą, zmniejsza wchłanianie wielu składników. Sam piłem po 2-3 litry dziennie.
  • 530 / 140 / 0
@Ankaaa czyli sam fakt, że musimy jeść, uważasz za zły? Bo trochę na to wychodzi. Teoretycznie masz racjonalne podejście, ale albo nieświadomie przejęłaś trochę dziwnych przekonań powszechnych w naszej kulturze, albo dostosowujesz się do oczekiwań innych, spodziewasz się, że ktoś ci zarzuci, że spożywane przez ciebie produkty nie są dostatecznie „czyste”, doskonałe.

Żyjemy w dziwnej kulturze: panuje coraz większa akceptacja dla różnych zachowań i upodobań seksualnych, natomiast stosunek do jedzenia panuje praktycznie purytański. Każde jedzenie jest postrzegane jako na swój sposób złe, grzeszne, podobnie jak purytanie uważali każdy seks za zły i grzeszny (ale może z żoną trochę mniej). Zresztą tak się przecież taką pseudoreligijną retoryką się zachwala różne produkty czy przepisy: obiecują nam „przyjemność bez wyrzutów sumienia”. Oczywiście to kłamstwo, konsument czy czytelnik kulinarnego bloga ma zagłuszyć poczucie winy na chwilę, i niebawem wrócić by szukać czegoś jeszcze mniej „grzesznego”. Ale tylko trochę mniej, bo w istocie jesteśmy nauczeni, że każde jedzenie jest trochę grzeszne, trochę złe. Jest większe zło i mniejsze zło, ale nie ma całkiem dobrego jedzenia. Nie można po prostu zaakceptować tego, że jesteśmy żywymi organizmami, które potrzebują jeść, by żyć, i to jedzenie nie musi być idealne, wystarczy że będzie porządnym, normalnym jedzeniem. Nie ma racjonalnego powodu by szukać niepryskanych warzyw, nie ma żadnej gwarancji że to zapewnia lepsze zdrowie lub dłuższe życie. Ale brak racjonalnych powodów nie zniechęca niektórych, dla których celem jest sam perfekcjonizm dla perfekcjonizmu. Nie wypada też przyznawać się, że się do tego kultu nie przynależy, i kupuje się np. owoce i warzywa tam, gdzie jest najbliżej i najwygodniej, bo tak jest najbliżej i najwygodniej. Może i to jest racjonalne, może i nie kłóci się z ogólnymi zaleceniami, ale dla „żywieniowych purytan” to może być bardziej oburzające niż uprawianie seksu z kim popadnie.

Normą są też próby „oczyszczania organizmu” np. przez głodówki. Normą jest poczucie, że każde jedzenie nas „zanieczyszcza”, i dlatego trzeba się co jakiś czas „oczyszczać” nie jedząc. U wielu osób głodówka, „detox” (koniecznie pisany przez „x”!) czy tym podobne okresy „pokuty” mają za zadanie naprawić szkody wyrządzone ciału podczas tygodni, miesięcy czy lat chlania, ćpania i jedzenia byle czego.

Oczywiście przekonanie, że jedzenie nas „zanieczyszcza”, że należy się „oczyszczać”, to wszystko nie ma żadnych podstaw naukowych. Przekonanie, że lepiej by było jeść produkty niepryskane i pozbawione konserwantów też nie jest do końca prawdziwe. Np. w uprawie ekologicznej stosuje się odmiany ziemniaków bardziej odporne na stonkę, ale są odporne dzięki temu, że zawierają więcej solaniny, naturalnej trucizny. Zawartości solaniny w ekologicznych ziemniakach się nie bada, zawartość pestycydów w konwencjonalnych produktach jest monitorowana, i stosuje się je w takim odstępie od zbiorów, żeby zawartość w bulwach była minimalna. Bo nikt nas tymi pestycydami nie truje celowo (chyba że wierzycie w teorie spiskowe czy coś), chodzi o maksymalizację zysku, więc po co ktoś by miał pryskać rośliny tuż przed zbiorem? Ale kto by tam myślał o faktach. Żywieniowy „purytanizm” wygrywa z faktami i samodzielnym myśleniem.

I nawet nie można tego uznać za zaburzenie, bo to jest norma w naszej kulturze. Post nie ma już wymiaru duchowego, ale ma zapewnić ciału zdrowie i młodość. A jeśli ktoś „nagrzeszył” niewłaściwym jedzeniem i używkami, post daje okazję do „odpokutowania” tego. Nie wierzę w Boga i nie uważam się za osobę szczególnie uduchowioną, ale razi mnie duchowa pustka jaka musi się kryć za ideologią „zdrowego żywienia”.

Oczywiście warto się zdrowo odżywiać. Ale racjonalnie, bez popadania w obsesję, bez wpędzania się w jakieś idiotyczne poczucie winy. Jeżeli ktoś zaczyna mieć wyrzuty sumienia z powodu jedzenia, to może warto się zastanowić, czy zostało w tym sumieniu miejsce na inne sprawy, może ważniejsze? Oczywiście pamiętam, że jesteśmy na forum dla ćpunów, w związku z czym należy przyjąć, że część z nas pozastawiało swoje sumienia w lombardach, a część gdzieś zgubiła w ciągu na klonach %-D Ale może jednak jak ktoś takowe ma, to warto je zarezerwować dla innych spraw niż czekolada?
ODPOWIEDZ
Posty: 152 • Strona 9 z 16
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.