Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
Większość informacji na temat odurzania oraz nowości sie czerpię:
z hyperreal.info
1766
82%
z wikipedii
62
3%
od znajomi
145
7%
z innych żródeł
172
8%

Liczba głosów: 2145

ODPOWIEDZ
Posty: 946 • Strona 89 z 95
  • 959 / 134 / 0
18 października 2019Jaylin pisze:
Też mi się wydaję, że gdybym zwyczajnie nie była tak cholernie samotna i miała kogoś, kto bezwarunkowo by przy mnie był, nie wjebałabym się w to gówno.
Mogę sobie to tłumaczyć traumą taką czy siaką, zaburzeniami osobowości, czy zwykłą ciekawością, ale prawda jest taka, że opioidy po prostu zastąpiły mi drugiego człowieka.
Większość ludzi wchodzi w opiaty z powodu samotności :( ja tak samo miałem z kodą, wystarczy że wezmę odpowiednią dawkę i nawet wyobrażenie sobie że mam dziewczynę działa tak samo jak kochająca dziewczyna na trzeźwo %-D z jednej strony to smutne, ale z drugiej? Chociaż można poczuć się szczesliwym przez jakiś czas :) więc nie ma co narzekać. Jak jest hajs to ćpać i tyle, co innego zostaje? Jebana samotność? Wbrew pozorom opiaty mogą dać dużo szczęścia, tylko trzeba mieć pieniądze żeby walić to codziennie %-D chyba jedyna rada
Uwaga! Użytkownik Marcins96 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1917 / 335 / 2
14 października 2019WhitePearl pisze:
Nie ma się co łudzić. Ja i tak siebie spisałem na straty. Po co te wychodzenie, późniejsze nawroty. Nie warto się łudzić. Kiedy jest to należy ćpać. Kiedy nie ma to wytrwale na głodzie trwać. Po co ta zabawa i oszukiwanie siebie. Z tego już się nie wychodzi.
W sedno, ale jest jedno ale. Jeśli ktoś czuję motywację, jedzie do ośrodka, wkłada w to pracę a każdy wie jak boli myśl, że nie weźmiemy... no własnie, może nigdy? Skręt fizyczny to nic przy takiej myśli. Niemniej jednak, lepiej jak ktoś próbuje, pobędzie parę miesięcy na trzeźwo, a że 95 % wróci to cóż... każdy okres na trzeźwo jest lepszy niż ten przećpany i tego należy się trzymać. Tak jak napisano, opioidy to nie są zwykłe narkotyki, one uzupełniają nasze braki, zastępują drugiego człowieka, zawsze wyciszą jak jest za dużo złych emocji... no, cenę za to wszystko każdy zna.

https://www.youtube.com/watch?v=synnPdMFNeg

DKA - Jakby to bylo

Jakby to było, gdyby mnie nie było? Vendor by stracił klienta....

Czasem jak patrzę na innych ludzi to im zazdroszczę tego, że nie muszą rano nabijać pompki towarem, tylko jedzą śniadanie, piją kawkę i wszystko gra...
Uwaga! Użytkownik 52eu126Iz60j nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 412 / 52 / 0
Czasami spoglądanie na życie drugiego człowieka i jego sukcesy przesłania nam to co musiał zrobić i robi ciągle. Znam gościa, który w ciągu trzech lat z szeregowego pracownika stał się zastępcą dyrektora. Odpisywał na każdego maila w ciągu 15 minut, niezależnie kiedy go ktoś wysłał. Mogło to być o 11 jak i o 3 w nocy. Ma żonę i dzieci. Jednak przez swoją pracę i poświęcenie obecnie jest kawałkiem chodzącego mięsa. O lekach, używkach i ilościach nie będę się rozpisywał. Ma 39 lat i pierwszy zawał za sobą.
Mimo, że zarabia dużo nie chciałbym być na jego miejscu. Z kolegami doszliśmy do wniosku, że maksymalnie pożyje jeszcze 2 lata. Większość wypłaty idzie na towar.

Niektórzy idealni na zewnątrz mają tajemnicę. Wszyscy, którzy daleko zaszli zawsze brali i będą brać. Tego się nie zatrzyma. Obecnie w pracy jeżeli chcesz do czegoś dojść musisz wyrabiać nadgodziny i być na każde wezwanie szefa.

W życiu chodzi o to aby żyć, a nie tylko zapierniczać na drugiego. Wówczas obudzicie się w momencie kiedy przejdziecie na emeryturę. Będziecie się zastanawiać gdzie uciekło wam życie.

Natomiast My doświadczamy go. I tych dobrych stron i tych złych!
  • 959 / 134 / 0
Dokładnie tak jak mówi przedmówca. Stwierdzenie "czasem zazdroszczę ludziom którzy jedzą tylko śniadanie i piją kawę"

Nic nie zazdrościsz bo cpasz. Po co zaczynałeś ćpać skoro zazdrościłes?

To całe demonizowanie opiatów na tym forum pomału przeradza się w komedie jakąś xd wszyscy byli kurwa szczęśliwa mężem i żoną dopóki nie zaczęli ćpać kody czy majki XD chuja byliście a nie szczęśliwi i podziękujcie opiatom za to że chociaż to chwilowe szczęście Wam dały. To nie wszystko takie proste jak się wydaje

a ja wolę patrzeć na te względne plusy brania a nie na minusy jak większość tutaj. Bo chyba plusy też jakieś są skoro cpacie to dalej? Uzależnienie psychiczne polega na tym, że stan "po" jest tak piękny że chce się do niego wrócić. Piękny a nie chujowy XD ludzie zastanówcie się nad czymś
Uwaga! Użytkownik Marcins96 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 375 / 102 / 0
18 października 2019Retrowirus pisze:
Zakochajcie się i stwórzcie rodzinne ciepło.
To chyba też nie o to chodzi. Chociaż ciepło rodzinne bardzo pomaga. Sprawia, że ma się inne priorytety (nawet jak się nie ma dzieci).

Zaczęłam teraz chodzić na grupową terapię DDD (Dorosłe Dziewczynki z rodzin Dysfunkcyjnych) i się okazało, że żeby było dobrze, trzeba pokochać siebie. I to jest bardzo, bardzo trudne. Bo jak się ćpało tyle lat to ma się przynajmniej lekkie obrzydzenie, jeśli nie wstręt do siebie. Ale małymi krokami się da. Ja rozpoczęłam od tego, że każdego dnia wrzucam do słoika karteczkę z jedną pozytywna rzeczą, która mnie spotkała danego dnia. Sama wymyśliłam sobie takie zadanie - i wiem, że to brzmi bardzo trywialnie, ale działa. Jakoś mi jest tak lżej na duszy.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 549 / 164 / 0
Przed wzięciem pierwszy raz, pierwszy świadomy raz, będąc po testach z 120mg kodeiny zastanawiałam się znacznie więcej, niż 150 razy. Zastanawiałam się i marzyłam o Dworcu Głównym i heroinie. Śniłam po nocach o strzykawkach. Pokochałam opiaty, nie mając z nimi prawie nic do czynienia - tyle co ta pierwsza, śmieszna dawka i trochę literatury. Trzy lata minęło, zanim podjęłam decyzję. Że się wpierdalam (byłam niemalże pewna, że się wpierdolę, bo czytałam już za dużo historii o takim przebiegu, aby móc w umyśle przeforsować opcję "ze mną będzie na pewno inaczej!"), bo inaczej będę za nim tęsknić do końca życia. I to była kurwa najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Mówię to po czterech latach ciągu. Dziękuję Bogu za opiaty. Bez nich świat byłby straszny i pusty. Dla niektórych są pułapką, to prawda. Dla mnie są darem od niebios, nigdy się ich nie wyrzeknę.
24 października 2019Dawids95 pisze:
To całe demonizowanie opiatów na tym forum pomału przeradza się w komedie jakąś xd wszyscy byli kurwa szczęśliwa mężem i żoną dopóki nie zaczęli ćpać kody czy majki XD chuja byliście a nie szczęśliwi i podziękujcie opiatom za to że chociaż to chwilowe szczęście Wam dały. To nie wszystko takie proste jak się wydaje
Mnie dały prawdziwe szczęście. Są moim światłem w tunelu. Nawet nie muszą być przy mnie. Wystarczy mi wiedzieć, że istnieją i że kiedyś znowu je zdobędę.
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 74 / 18 / 0
24 października 2019badzingla pisze:
Przed wzięciem pierwszy raz, pierwszy świadomy raz, będąc po testach z 120mg kodeiny zastanawiałam się znacznie więcej, niż 150 razy. Zastanawiałam się i marzyłam o Dworcu Głównym i heroinie. Śniłam po nocach o strzykawkach. Pokochałam opiaty, nie mając z nimi prawie nic do czynienia - tyle co ta pierwsza, śmieszna dawka i trochę literatury. Trzy lata minęło, zanim podjęłam decyzję. Że się wpierdalam (byłam niemalże pewna, że się wpierdolę, bo czytałam już za dużo historii o takim przebiegu, aby móc w umyśle przeforsować opcję "ze mną będzie na pewno inaczej!"), bo inaczej będę za nim tęsknić do końca życia. I to była kurwa najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Mówię to po czterech latach ciągu. Dziękuję Bogu za opiaty. Bez nich świat byłby straszny i pusty. Dla niektórych są pułapką, to prawda. Dla mnie są darem od niebios, nigdy się ich nie wyrzeknę.
24 października 2019Dawids95 pisze:
To całe demonizowanie opiatów na tym forum pomału przeradza się w komedie jakąś xd wszyscy byli kurwa szczęśliwa mężem i żoną dopóki nie zaczęli ćpać kody czy majki XD chuja byliście a nie szczęśliwi i podziękujcie opiatom za to że chociaż to chwilowe szczęście Wam dały. To nie wszystko takie proste jak się wydaje
Mnie dały prawdziwe szczęście. Są moim światłem w tunelu. Nawet nie muszą być przy mnie. Wystarczy mi wiedzieć, że istnieją i że kiedyś znowu je zdobędę.

Oryginalne podejście. Tak z ciekawości co bierzesz i w jakich dawkach? Ja grzałem przez dobrych pare lat wszystkie opio które udało się zdobyć a trochę tego było bo poznałem osobę dzięki której miałem dostęp. Teraz jestem na buprenorfinie i nie chcę wracać do ćpania bo to jednak ucieczka przed życiem i przed sprawami którym trzeba stawić czoło a po opio po prostu chowasz się pod kocyk ciepełka i udajesz że problemów nie ma ale one tam są. One czekają aż wyjdziesz spod kocyka....
  • 1507 / 217 / 0
24 października 2019badzingla pisze:
Przed wzięciem pierwszy raz, pierwszy świadomy raz, będąc po testach z 120mg kodeiny zastanawiałam się znacznie więcej, niż 150 razy. Zastanawiałam się i marzyłam o Dworcu Głównym i heroinie. Śniłam po nocach o strzykawkach. Pokochałam opiaty, nie mając z nimi prawie nic do czynienia - tyle co ta pierwsza, śmieszna dawka i trochę literatury. Trzy lata minęło, zanim podjęłam decyzję. Że się wpierdalam (byłam niemalże pewna, że się wpierdolę, bo czytałam już za dużo historii o takim przebiegu, aby móc w umyśle przeforsować opcję "ze mną będzie na pewno inaczej!"), bo inaczej będę za nim tęsknić do końca życia. I to była kurwa najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Mówię to po czterech latach ciągu. Dziękuję Bogu za opiaty. Bez nich świat byłby straszny i pusty. Dla niektórych są pułapką, to prawda. Dla mnie są darem od niebios, nigdy się ich nie wyrzeknę.
24 października 2019Dawids95 pisze:
To całe demonizowanie opiatów na tym forum pomału przeradza się w komedie jakąś xd wszyscy byli kurwa szczęśliwa mężem i żoną dopóki nie zaczęli ćpać kody czy majki XD chuja byliście a nie szczęśliwi i podziękujcie opiatom za to że chociaż to chwilowe szczęście Wam dały. To nie wszystko takie proste jak się wydaje
Mnie dały prawdziwe szczęście. Są moim światłem w tunelu. Nawet nie muszą być przy mnie. Wystarczy mi wiedzieć, że istnieją i że kiedyś znowu je zdobędę.
Taaa... Wielu jest tutaj nawet "wpierdolonych jeszcze przed pierwszym razem z opio". Nie wiem jak to działa. Chyba na zasadzie miłości do tych substancji jeszcze z poprzedniego wcielenia. Jeśli nie, to nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego, jak i skąd biorą się osoby, które nie musiały nigdy próbować żadnego opioidu ani czytać o nim, a tęskniły za tym, śniły o nich.
"My addiction is based on my shame and sorrow"
"Uuuuh, yea-e-yeah!" ~ Robert Plant
Pisząc na hexankova@yahoo.com, masz pewność, że odczytam wiadomość/odpiszę.
  • 549 / 164 / 0
11 listopada 2019ErniErnolds pisze:
Oryginalne podejście. Tak z ciekawości co bierzesz i w jakich dawkach? Ja grzałem przez dobrych pare lat wszystkie opio które udało się zdobyć a trochę tego było bo poznałem osobę dzięki której miałem dostęp. Teraz jestem na buprenorfinie i nie chcę wracać do ćpania bo to jednak ucieczka przed życiem i przed sprawami którym trzeba stawić czoło a po opio po prostu chowasz się pod kocyk ciepełka i udajesz że problemów nie ma ale one tam są. One czekają aż wyjdziesz spod kocyka....
Głównie MSTki dwuseteczki średnio po dwie dziennie, a w szczytowym momencie nawet gram dziennie, oczywiście dożylnie. "Do smaku" leciały też koda, fent (to aktualnie jedyne opio, którego bardziej się boję, niż je kocham), oxycodone, tramiec. Maksymalne dawki tego wszystkiego nie przekraczały jednak nigdy odpowiednika dwustu miligramów morfiny.

A czemu moje podejście jest oryginalne, to nie potrafię tego ogarnąć. Albo ci ludzie, co mówią, że opio są gównem, sami siebie oszukują; albo rzeczywiście mówią prawdę i wtedy strasznie im współczuję, to rzeczywiście musi być straszne cały czas ciepać coś, czego się nie chce - dobrze że ja nigdy tak nie miałam, hehehe :zombie:
12 listopada 2019Hexe pisze:
Taaa... Wielu jest tutaj nawet "wpierdolonych jeszcze przed pierwszym razem z opio". Nie wiem jak to działa. Chyba na zasadzie miłości do tych substancji jeszcze z poprzedniego wcielenia. Jeśli nie, to nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego, jak i skąd biorą się osoby, które nie musiały nigdy próbować żadnego opioidu ani czytać o nim, a tęskniły za tym, śniły o nich.
Nie no, ja akurat tak nie miałam. Dopiero przeczytanie "Dzieci z Dworca ZOO" obudziło we mnie tą tęsknotę, którą do końca życia będę wypełniać. To znaczy to nie tak, że jej nie było - ja po prostu nie wiedziałam, że mi tego brakuje.

Morał z tej historii jest taki. Możecie się zastanawiać i milion razy - jeśli macie predyspozycje do uzależnienia od opiatów, to i tak chuja Wam to da :zombie:
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 959 / 134 / 0
11 listopada 2019ErniErnolds pisze:
24 października 2019badzingla pisze:
Przed wzięciem pierwszy raz, pierwszy świadomy raz, będąc po testach z 120mg kodeiny zastanawiałam się znacznie więcej, niż 150 razy. Zastanawiałam się i marzyłam o Dworcu Głównym i heroinie. Śniłam po nocach o strzykawkach. Pokochałam opiaty, nie mając z nimi prawie nic do czynienia - tyle co ta pierwsza, śmieszna dawka i trochę literatury. Trzy lata minęło, zanim podjęłam decyzję. Że się wpierdalam (byłam niemalże pewna, że się wpierdolę, bo czytałam już za dużo historii o takim przebiegu, aby móc w umyśle przeforsować opcję "ze mną będzie na pewno inaczej!"), bo inaczej będę za nim tęsknić do końca życia. I to była kurwa najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Mówię to po czterech latach ciągu. Dziękuję Bogu za opiaty. Bez nich świat byłby straszny i pusty. Dla niektórych są pułapką, to prawda. Dla mnie są darem od niebios, nigdy się ich nie wyrzeknę.


Oryginalne podejście. Tak z ciekawości co bierzesz i w jakich dawkach? Ja grzałem przez dobrych pare lat wszystkie opio które udało się zdobyć a trochę tego było bo poznałem osobę dzięki której miałem dostęp. Teraz jestem na buprenorfinie i nie chcę wracać do ćpania bo to jednak ucieczka przed życiem i przed sprawami którym trzeba stawić czoło a po opio po prostu chowasz się pod kocyk ciepełka i udajesz że problemów nie ma ale one tam są. One czekają aż wyjdziesz spod kocyka....
1 g kody dziennie. Nie zachowuje się w ten sposób, koda mnie aktywizuje pozwala nawiązywać nowe kontakty, bez kody nie potrafiłbym tego robić
Uwaga! Użytkownik Marcins96 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 946 • Strona 89 z 95
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.