Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 72 • Strona 1 z 8
  • 48 / 2 / 0
Czy udało się wam przejść z nałogowego ćpania do rekreacyjnego?
Np: kiedyś przez rok niemal dzień w dzień kodeina/spid/mef etc. a teraz np co 2 tygodnie.
Uwaga! Użytkownik DeadFreak nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 112 / 4 / 0
Oczywiscie, dla niektorych to bardzo trudne dla innych tez bardzo trudne ale umieja sobie poradzic :P
Fajki rzucilem pol roku temu, ale to male piwo bo akurat fajki to nic bo najbardziej mnie wciagnelo THC.
KIedys bylo tubione codziennie, dni sie zlewaly codzinnie cpaly. Ale jak weszly dopki to sie przerzucilem, mialy dwie strony dobra i zla. Ta dobra to ze pomogly mi sie odzwyczaic od THC a ta zla ze zmienily mnie na innego czlowieka (R.I.P wczesniejszej osobowosci). Naszczescie w pore sie ogarnalem, choc i tak powinienem duzo wczesniej a nawet odrazu po zlapaniu pierwszego bad tripa. Ale niestety uzaleznienie bralo gore :( Zabawa z dopami trwala moze 2-3 miesiace pozniej STOP regeneracja. Wrocilem do THC ale wlasnie jak to okresliles cpanie rekreacyjne. Zupelnie to wystarcza jest przyjemnie zajbac sie i czuc ze sie zajebalo, bo jak robilbym to codziennie nie mialoby takiego efektu, to wszystko przez dopki ktore upierdalaly na 20min i trzeba bylo dopalac.
To w kwestii palenia, a kwestia niuchania jest o wiele trudniejsza w skutkach ubocznych a nawet doprowadza do konca zycia.... Po zaprzestaniu wciagania w pazdzierniku poprzedniego roku az do dzis teraz jestem na wycpaniu, faza jakby nigdy nie zeszla, ciagle flashbacki, brak snu po 72h, jest 7 rano a ja nie spie od wczoraj, a dzis czeka mnie ciezki trening na silce a ja nie czuje zmeczenia psychicznego. Tak to jest najgorsze jak spierdolisz sobie cos w mozgu i juz koniec nie wiesz co to zmeczenie, caly czas na spidzie....
W kazdym razie polecam cpac rekreacyjnie chocby dla wlasnego zdrowia i na pewno jest to lepsze w efektach polecam
Uwaga! Użytkownik tokarz19 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2518 / 27 / 0
Niektórym się udaje, ale w wielu przypadkach jest to stąpanie po cienkim lodzie. Łatwo jest popłynąć na nowo. Jeśli przyjmowałeś jakieś substancje oporowo, przez dłuższy okres czasu, to mózg przyzwyczaja się do tego. Przykład np. alkoholicy niepijący 30lat i tu nagle powrót do nałogowego chlania, po wypiciu lampki wina. Oczywiście różni ludzie, różnie reagują. Ja np. nie potrafię uzależnić się od papierosów. Potrafię palić przez kilka miesięcy paczkę dziennie, by przestać z dnia na dzień i nie palić przez rok. Teraz palę sporadycznie. Inne substancje też mocno ograniczyłem, łącznie z alkoholem. Jedynej substancji jakiej naprawdę się boję to benzodiazepiny. Przez pół roku byłem uzależniony od klonaepamu , obecnie nie biorę wcale i tego najbardziej się boję, że jak przyjmę raz, to znowu skończy się kilkumiesięcznym ciągiem.
  • 20 / 1 / 0
ja przeszedlem na mozna powiedziec rekreacyjne branie
A dokladniej ciągi 2-3 dniowe raz w tygodniu ale tak jak ktos napisal latwo mozna poplynac w dluzszy ciag
  • 3854 / 308 / 0
Moim skromnym zdaniem, nawet tak krótkie ciągi nie mieszczą się w kategorii rekreacyjnego brania.
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1615 / 24 / 0
Na początku należałoby ustalić, co to znaczy nałogowe ćpanie, a co rekreacyjne. Myślę że ilu tu użytkowników tak definicję każdy będzie miał swoją. W rezultacie po części podobną do innych.

Dla mnie nałóg jest wtedy, kiedy nie możemy obyć się bez danej substancji. Czyli bierzemy ją regularnie, np. dzień w dzień. Nie koniecznie całymi dniami od rana do wieczora (choć i takie przypadki też są) tylko cyklicznie np. wieczorami.

I to wcale nie musi być na zasadzie biorę, bo muszę. Bez, nie jestem w stanie funkcjonować (choć to też zależy od substancji i stopnia uzależnienia) ale biorę bo lubię, jestem przyzwyczajony, lepiej się czuję, dobrze śpię... itd.

Natomiast rekreacyjnym używaniem, nazwałbym zażywanie danej substancji od okazji do okazji (nie codziennie, choć okazja nie raz jest żeby przypierdalać dzień w dzień). Raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc. I nie może to być odliczanie z kalendarzem w ręce. Przyjebałem 1 maja, to następny raz mogę przywalić 14 maja. A w przerwie między tymi "okazjami" wyczekiwanie na spięciu na ten właśnie dzień. Bo to już śmierdzi uzależnieniem i grozi częstszym użytkowaniem. Kwestia czasu.

Przy okazjonalnym, sportowym używaniu ważna tez jest konsekwencja i asertywność. Nie możemy sobie pozwalać na łamanie reguł. Na zasadzie jak sobie raz na kiedyś częściej przyjebie, to nic się nie stanie. No właśnie że się stanie. Prowadzi to do częstszego używania a w konsekwencji do popadania w ciągi.

Swego czasu miałem problem (?) z paleniem baki codziennie wieczorami. A do tego piwko. I tak się nie spostrzegłem a zleciało kilka miesięcy. Przyszedł dzień, że powiedziałem sobie - basta. Obecnie pale raz w tygodniu w weekend albo raz na dwa tygodnie.

Nie miałem żadnych problemów z zaprzestaniem palenia co wieczór. Jedynie przez pierwsze 2-3 dni miałem trudności z zasypianiem. A z pomocą wówczas przyszło mi piwko. Które spijam sobie co dziennie od ładnych kilku lat (zazwyczaj jedno, chyba że jest weekend wtedy więcej). Jest to z pewnością nałóg, zgadzam się, ale puki co nie przeszkadza mi to.

Pozostałych substancji jak kokainę i MDMA używam odpowiedzialnie, rekreacyjnie, na sportowo. A ta niezobowiązująca znajomość z nimi trwa już też kilka ładnych lat.

Myślę, że da się przejść z trybu zawodowego na amatorszczyznę, trzeba tylko mieć silną wolę i być konsekwentnym. Nie wątpliwie pomagają w tym zajęcia jak np. praca, szkoła, sport, hobby itp. Lenistwo, bezplan, obiboctwo, brak zajęcia bez wątpienia nie sprzyjają takim zmianom.
  • 15 / 5 / 0
Nie ma bata Jak to mówił mój znajomy alkoholik kiszony ogórek już nigdy nie będzie surowym alkoholik nie wróci do zdrowego stylu życia a narkoman do nieszkodliwego ubrania to wszystko kwestia czasu wcześniej czy później i tak i tak szybko upłynie Przynajmniej ja nie znam nikogo komu by się udało ani nie słyszałem o nikim takim
Uwaga! Użytkownik jachcetakzyc jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 555 / 51 / 0
Dość spore problemy w poprawnym funkcjonowaniu w społeczeństwie sprawił mi... klefedron, z którym miałem romans na tyle intensywny, że liczyła się tylko kolejna ścieżka... Nie śniadanie, a nawet nie potrzeby fizjologiczne, bo jak to sobie tłumaczyłem 'muszę skupić się na tripie a nie na tronie......' Jednakże po 'terapi szokowej' która zafundował mi bliski przyjaciel (mam na myśli wpierdol kiedy podniosłem na niego rękę w sytuacji gdy zabrał mi 5g klefy) wszystko wróciło do normy tj pluje na tą kurwe (czyt.klef). W podjęciu radykalnych środkow w postaci przejścia na rekreację (najlepiej abstynencje) mimo wszystko najlepszym sposobem jest duży impuls że strony otoczenia co wpłynie na podjęcie decyzji przez nas samych... No chyba że ktoś w porę sam zauważy problem i się z nim zmierzy twarzą w twarz. Za to szacunek się należy.
To samo dotyczy trawy, z którą spotykałem się prawie codziennie, z tym był większy problem, palona jak fajki mocno wgryza się w codzienność. Mimo wszystko jakoś mi się udało i teraz tylko dysocjanty sporadycznie.
Predzej martwy niz slaby
  • 174 / 11 / 0
Jeśli chodzi o użytkowanie raz na miesiąc, to można powiedzieć o takiej zmianie :cheesy:
Użyszkodnik jest aktywny na hyperrealu.
Przeczyta twoją odpowiedź i odpowie na twój post, chyba że znów dostanie bana :cheesy:
  • 102 / 6 / 0
Mi się udało i jestem z tego bardzo dumna. Kiedyś codziennie były wszelkie rc, amfetamina, koda. Codziennie lub chociaż co drugi dzien, bez tego dzień był stracowny i z tego powodu, że nie mogłam fizycznie bez tego funkcjonować, ale i psychicznie. Dzień bez=zjazd, przeokropny zjazd przy którym nie raz chciałam skakać z okna, a napady agresji przeplatanego z wielkim smutkiem nie dawały zyc. Bardzo dużo osób mówiło mi w tym okresie (jakieś 6 miesięcy), że nie wyjde z tego bez odwyku, oczywiście zamkniętego, że prędzej umre niż sama przestanę.
A teraz? Teraz nadal biore, ale bardziej rekreacyjnie, nie mam ciśnienia, nie mam ćpuńskiego parcia. Czasami zajebie 2/3 razy w tygodniu, czasem przez 2 tygodnie nic. Przeszlam swoją osobistą droge przez piekielny raj. Nie żałuję.
Choć cały czas muszęsię trochę kontrolować żeby znowu nie polecieć.

ODPOWIEDZ
Posty: 72 • Strona 1 z 8
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.