Wszystko było suche już wczoraj, ale postanowiłem, że przeprowadzę próbę dzisaj po robocie.
Z moich wyliczeń wyszło, że 33mg materiału równa się jednemu nasieniu (? ;-) )... Yopo. Miałem zamiar zrobić trzy serie właśnie w takiej ilości, ale skończyło się na jednej plus dwie na oko...
W tych ilościach bufotenina ( plus inne molekuły z nasion w komplecie ) bardzo mocno przypominały mi 5-10mg DMT. Prędkość wejścia, nagły shift w odbiorze otoczenia typu HD plus lekkie błyski na skraju pola widzenia. Pomimo tych podobieństw, praktycznie nie odczułem zmian w procesie myslenia. Podczas palenia DMT zawsze pojawia się myśl ,,o ja pierdole,, bo wszystko wchodzi w zupełnie obcy stan świadomości bardzo szybko. Przy bufo po prostu doszło do przejścia bez jakiejkolwiek reakcji ego/umysłu...bezbolesna transmisja. Nie spodziewałem się tego, prawdę mówiąc :-D .
Odbiór muzyki raczej nie był zmieniony, ale cevy wydawały się tańczyć w rytm dzwięków. Nabierały prędkości, zmieniały formy, a gdy kawałek się kończył, zastygały w miejscu. Odniosłem wrażenie, że tego rodzaju stymulacja może okazać się bardzo istotna podczas głębszych doświadczeń ( w końcu to triptamina ).
Teraz trochę na temat wazo i innych niedogodności związanych z bufoteniną.
Sporo się naczytałem o wymiotach, bólach głowy, dusznościach itd. Osobiście niczego takiego nie uświadczyłem, a wręcz przeciwnie. Lekkie wazo, które się pojawiło było fajnym dodatkiem do całego doświadczenia. Wrażenie, że ciało jest przygniatane jakimś ciężarem, uczucie gorąca i ogólne zakapsułkowanie przywiodło mi na myśl szałwię. Było to nawet przyjemne i nie trwało dłużej niż kilka minut.
Główne działanie odczuwałem prze ok 45 minut, ale nie wyzerowałem się jeszcze do teraz :-). Nasycone kolory, uczucie lekkości i jasność myślenia z fajnym efektem antydepresyjnym / stabilizującym nastrój... dobra sprawa :-D .
Jutro przeprowadzę kolejne testy, jednak tym razem skręce dżoja z normalną czangą i zobaczę jak razem się komponują.
A tak poza tym to piona za extrakcje.
Wszystko co opisałeś się zgadza. Jestem ciekaw większych dawek ;)
Pozdro
Dzieki za slowa uznania.
Mam w planach wywar z caapi...i to na jutro, jesli wszystko dobrze pojdzie. Chce ukulac lolka z bufo i czanga i odpalic go, gdy aya sie do mnie usmiechnie podczas sesji. Mysle, ze moze byc bardzo ciekawie w takim polaczeniu.
W ilosciach, ktore spalilem dalo sie czuc brak czegos istotnego. Nie wiem czego, ale mysle ze moze chodzic o harmale....no i oczywiscie wiecej bufo-UFO, naturalnie.
A tak poza tym wszystkim...
chce ci podziekowac za inspiracje, bo gdyby nie twoj proba, to chyba
nigdy bym sie niepodjal wyzwania. Dzieki tobie jestem w posiadaniu bardzo ciekawej molekuly, ktora wykorzystam do ostatniego miligrama...Namaste
bufotenina z Yopo, w małych dawkach była bardzo trzeźwa w działaniu. Myślę że przy większych pokaże Ci wrota kosmosu, jak mi raz kiedyś ;) Ciekawi mnie czy się przebijesz na tej ufoteninie ;)
...aż mnie korci aby złapać kolejnego bucha - kocham bufoteninową wazokonstrykcję :nuts: :-p
Spaliłem blanta w składzie 130mg ekstraktu Yopo z taką samą ilościa lekkiej czangi, której używam do podkręcania wywarów. Wszystko wypełniłem miętą nasączoną harmalami. Stety, niestety ale nie piłem aya ponieważ miałem naprawdę ciężki dzień, pełen nerwów i niepotrzebnych słów, ale mniejsza z tym...
Przed odpaleniem byłem / jestem lekko wstawiony, bo odwiedziłem dobrego ziomka z którym spędziłem kilka dobrych godzin, Miałem zamiar zapalić z nim, ale jakoś wszystko tak się potoczyło, że byłem w domu prędzej niż się spodziewałem. Po powrocie szybko posprzątałem zabawki, poskładałem koce i odpaliłem kadzidła.
Swiatło zgaszone, muzyka włączona https://www.youtube.com/watch?v=tQjXD4XQz9k i blant odpalony. Kilka pierwszych buchów dało mi odczucie tego, co czułem przy pierwszej próbie, ale po chwili napadła mnie myśl, a raczej zwątpienie że sprawy nie potoczą się tak jak sobie wyobrażałem...
Jednak z każdym wstrzymywanym machem otoczenie zaczynało wibrować co raz bardziej, aż do momentu, gdy całe pole widzenia wypełniło sie biało niebieskimi pikselami, a ołowiany koc ciążył niesamowicie mocno. Także pojawiły się mdłości bardzo, bardzo podobne do tych które pojawiają się w szczytowej fazie działania caapi, chwię przed wyzwoleniem. Gdybym był lepiej przygotowany i miał przy sobie wiaderko, to nie zastanawiałbym się i pozwolił na wyczyszczenie.
Przez chwilę odczuwałem mocne igiełki na twarzy, Znam to wrażenie z przypadkowych tripów na DMT gdy byłem pijany i chciałem się odpalić w mikrokosmos bez żadnych skrupułów... Przez chwilę czułem, że jestem blokowany, ale w trakcie intonacji mantr i synchronizacji z wyższymi wibracjami ( robię to dzięki muzyce ) uczucie bloku zaczęło ustępować i pojawiły się przestrzenne cevy. Głębokie, ale bez wyrazu i koloru. Po lewej stronie zauważyłem punkty światła, które zmieniały swoje położenie. Odczuwałem, że działają w jakiś świadomy sposób , daleki od przypadkowego. Pojawiły się w jakimś celu...kolejna, bardzo zbliżona korelacja z DMT - samobieżna świadomość molekuły.
W jakiś sposób odczuwałem, że zostałem niedopuszczony do głębszych zawartości tego wymiaru, gdy nagle pojawiło się coś co przypominało pióra, które falowało jak wysoka trawa podczas silnej wichury. Poczułem obecność świadomej istoty, z którą weszłem w pewien rodzaj teleptycznej interakcji. W chwili, gdy uświadomiłem sobie, że doświadczam czegoś znajomego z innym tripów, a zarazem czegoś tak odmiennego pod względem charakteru wizji i emocji z tym związanych, poczułem eksplozje euforii i wrażenia ave, które często towarzyszy mi przy ayahuasce...
W duchu dziękowałem za to, że byłem świadkiem objawienia jednego z duchów Yopo. Był to rodzaj świadomości, która manifestuje wiedzę, mądrość i coś unikalnego, czego wcześniej nie doświadczyłem.
Początkowo myslałem, że czanga podkresli swój charakter podczas doświadczenia, ale ostatecznie okazło się, że wypełnia bufoteninę. Dodaje ten brakujący element, tak samo jak harmale dodają głębi czystemu DMT. Jestem pewien, że w miksie z caapi przedstawi się w pełnej okazałości..
Ominąłem sporo rzeczy, ale w odczuciu energii i sily uzdrawiania spokojnie mogę powiedzieć, że Yopo to jeden z wielkich nauczycieli doctoritos,..bez dwóch zdań.
Dla zainteresowanych w Uk: http://www.ebay.co.uk/itm/500-Yopo-Anad ... Sw8gVX-kM3
W tej roślinie/substancji drzemie przepotężna moc i wiedza. Aż dziwota, że jest u nas tak mało znana i niedoceniona. Być może dla tego, że jest bardziej wymagającą Nauczycielką...
Teraz mogę stwierdzić, że palenie w formie skręta, to najlepsza opcja. Ekstrakt mocno rozpycha płuca... Bardzo podobne wrażenie jakie daje bardzo mocno zioło. Większe ilości dymu są nie do utrzymania nawet przez kilka sekund. Z jointem nie ma tego problemu..przynajmniej nie aż tak znacznie..
Jakie było twoje doświadczenie, Radioaktywny? Mógłbyś się podzielić swoim spotkaniem z Yopo? Jestem bardzo ciekawy jak wyglądała twoja podróż.
Część I - "Cebil"
Anadenanthere poznałem w 2009. Co ciekawe na karcie charakterystyki była opisana jako Yopo, ale jej łacińska nazwa brzmiała Anadenanthera Colubrina. Ogólnie jest bajzel z nazwami. Od tej pory pisząc 'Yopo' bedę miał na myśli Peregrinę, a 'Cebil' Colubrinę.
Pierwsze spotkanie wyglądało tak: usmażyłem sobie 6 dużych nasion Cebil, wziąłem bongo i poszliśmy z ziomkami na bunkry, na miejscówkę. Paliłem sam.
Wziąłem dużego bucha i w tej samej chwili przelatuje myśl "O KURWA! UMIERAM!". Serce spowolniło tak, że myślałem że stanęło, straciłem oddech, czułem że się duszę, ciśnienie w całym ciele rozsadzało od środka ,zrobiło mi się słabo i biało (albo czarno?) przed oczami. Ukucnąłem biorąc głębokie wdechy. Po chwili świat rozbił się na tysiące pixeli, coś przelatywało bądź przebiegało przed oczami. Za bardzo nie rozumiałem co się dzieje. Na szczęście ziomek obserwował i uspokajał ;) Trwało to ok 30-40min. Im bardziej schodziło, tym bardziej polepszał się nastój. Dziwne było to pierwsze doświadczenie, inne zupełnie niż kwas czy grzyby. Od tego dnia Anadenanthera budzi u mnie respekt ;)
Tak się złożyło że następnego dnia jaraliśmy jakąś dobrą naturkę. Wróciłem do domu, główna faza już zeszła, pozostawiając sam chillout. Postanowiłem że zjaram sobie Cebil. Miałem ostatnie 4 malutkie ziarenka, dodałem do nich resztkę niedopalonego Cebil z dnia poprzedniego. Tym razem byłem psychicznie przygotowany na bodyload.
Odpalam muze, biorę bucha z bonia i... zdziwienie, bo bodyloadu ZERO. Marichuana zupełnie go zneutralizowała. Pierwsze efekty na otwartych oczach to owalne fraktale i jakby promień prądu(?) przelatujący przez pokój z jednej do drugiej i na odwrót. Po chwili jakieś istoty podbiegają do mnie (wszystko dzieje się bardzo szybko) i wsadzają mi głowę do głowy, zaglądając do środka, do tego jakby wwiercały mi się czymś w czaszkę i coś tam majstrowały. Dodam że było to zupełnie neutralne.
Teraz najlepsze :)
Zamykam oczy i niedowierzam w to co widzę. Od północno-zachodniej do południowo-wschodniej, rozciąga się nieskończony kordon lasek z saloonu, jakby żywcem wyjętych z westernu, ultra seksownych, pięknych kobiet, jedna przy drugiej, tańczący mi kankana nad głową, w kieckach w kolorze chryzantemy. Euforia i stan umysłu/ducha który temu towarzyszył, rozjebał mnie na łopatki. Była to bez wątpienia jedna z najlepszych wizji, jakiej było mi dane doświadczyć ;)
Co tam opera, co tam teatr, najlepsze filmy lecą w nas samych!
Potem próbowałem jeszcze tych Cebil z HWBR. Doświadczenie też zacne i jako ciekawostkę dodam, że choć powój zwęża naczynia krwionośne i bufo również, po zapaleniu żaden bodyload nie wystąpił.
Ziarna te zostały zbadane i wykazało w nich 5 meo-DMT i 5 ho-DMT.
I tu kończy się pierwsza część opowieści ;)
C.D.N
06 czerwca 2017Radioaktywny Pakt pisze:
Teraz najlepsze :)
Zamykam oczy i niedowierzam w to co widzę. Od północno-zachodniej do południowo-wschodniej, rozciąga się nieskończony kordon lasek z saloonu, jakby żywcem wyjętych z westernu, ultra seksownych, pięknych kobiet, jedna przy drugiej, tańczący mi kankana nad głową, w kieckach w kolorze chryzantemy. Euforia i stan umysłu/ducha który temu towarzyszył, rozjebał mnie na łopatki. Była to bez wątpienia jedna z najlepszych wizji, jakiej było mi dane doświadczyć ;)
Dokładnie wiem o co chodzi z tymi laskami / żeńskimi istotami.
Bardzo, bardzo często dochodzi do podobnych kontaktów podczas moich tripów na aya ( ogólnie DMT )..Także spotykam cyrkowych akrobatów, którzy pokazują swoje sztuczki... Wszystko dzieje się tak blisko, że aż boję się, że któregoś z nich mogę zachaczyć. No i to wrażenie, że cały show jest zrobiony specjalnie dla mnie...
Doświadczyłeś czegoś takiego jak rozsuwające się zasłony, kolorowe wzory w kaszubskim stylu? Ja widzę to za każdym razem. Wyłaniają się z krawędzi pola widzenia, po czym nakładają się tworząc przestrzeń, która wydaje się być zamknięta... Nazywam to miejsce pokojem, bo sprawia z lekka kalustrofobiczne wrażenie. Wypełniają wszystko i wtedy zaczyna się międzywymiarowa podróż. Zaczynają pojawiać się wyższe byty ( przynajmniej takie mam odczucia ) i cała ich technologia z zaawansowaną infrastruktórą i dziwacznymi maszynami - roślinami. Kolory są żywe, bardzo jasne, ale w żaden sposób nie rażą w oczy / OKO :-D .
Mam za sobą dopiero dwa doświadczenia na bufo, ale po twoim raporcie, wiem że bufo ma z DMT więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać.
Po twoim opisie złapałem fleszbeka...poczułęm cały ten cyrk na sucho. Fajnie to przedstawiłeś.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.