18 stycznia 2021WiedzaRadosna pisze:To po co ją w ogóle bierzesz?18 stycznia 2021drmjp pisze: Nie czuję również oddziaływania bupranorfiny w jakiś sposób na mnie.
A jeśli chodzi o lekarzy, to mówiąc, że biorę zgodnie z zaleceniami lekarza miałam na myśli, że trzymam się przepisanych pół roku temu dawek czyli 1,2mg bupranorfiny na dzień, co całkowicie eliminuje mi myślenie o braniu czy dobieraniu czegokolwiek. Mój CHAD również się uspokoił. I jasne, że mając w krwioobiegu opiaty zawsze istnieje możliwość tego, że się popłynie i pójdzie w zachowania nieadaptacyjne. Ale nie jestem pewna czy abstynencja i to jak bardzo czasami trzeba się zmagać z głodami opiatowymi nawet miesiące czy lata po odstawieniu czy te huśtawki psychiczne z tym związane - podkręcające CHAD - są warte całkowitej abstynencji. Mi na razie jest wygodnie i stabilnie tak jak jest. Zobaczymy co będzie za kolejne pół roku, rok. Ale ostatni czas to na prawdę odpoczynek dla mojej głowy.
18 stycznia 2021drmjp pisze: Nie mierz wszystkich swoją miarą. To, że ty nie masz choroby psychicznej - super - ale wykluczanie ludzi, którzy ją mają nie jest ok.
Napisze ci jeszcze jedno moje spostrzeżenie.
Bardzo mocno podkreślasz ten CHAD ale tylko wtedy, kiedy jest ci to na rękę. Jak go potrzebujesz żeby zracjonalizować ćpanie czy substytucję, to piszesz jaka to jesteś zaburzona i jak bardzo nie potrafisz funkcjonować w normalnym życiu. Z kolei jak wypływa temat dziecka i nagle CHAD bardziej przeszkadza niż pomaga, to zaczynasz go bagatelizować, pisząc że właściwie to jestes stabilna i masz zajebiste życie. Nie wiem jak to inni widzą, ale ja tu wyczuwam jakąś manipulację pachnącą typowym ćpuńskim sposobem myślenia.
Nie chcę wyjść na przypierdalacza, czy takiego co czepia się słówek, piszę to bo mam jakaś tam nadzieję, że może to ci pomoże w bardziej trzeźwej ocenie swojej sytuacji. Jeśli uznasz to za stek bzdur, to po prostu odrzuć i rób swoje, nie ma sensu się kłócić. Pozdro.
Bo dzięki niej wrocilam na "trzeźwa drogę" a chciałabym się wypowiedzieć
https://youtu.be/f31VXsoJbew
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Gdzieś czytałem też że ma wpływ na abstrakcyjne myślenie...
@Nawiedzony Szaman Mam takie pytanie bo ciężko mi to zrozumieć wychwalasz sobie trzeźwość która jest taka piękna i kupujesz na weekend mefedron napierdalasz go np piątek wieczór i cała sobotę i w Nd czujesz że super bo zaraz wpada zejście i będziesz już trzeźwy ? To po co w ogóle Ci cały ten mefedron ? Dlaczego by nie umacniać się w tej trzeźwości ?
18 stycznia 2021Blu pisze: [
Nie chcę wyjść na przypierdalacza, czy takiego co czepia się słówek, piszę to bo mam jakaś tam nadzieję, że może to ci pomoże w bardziej trzeźwej ocenie swojej sytuacji. Jeśli uznasz to za stek bzdur, to po prostu odrzuć i rób swoje, nie ma sensu się kłócić. Pozdro.
Piłem i brałem bardzo dużo. Głównie alkohol, feta, mj. Jak była tylko taka możliwość to codziennie. Nie było mowy o przerwach samych z siebie. Trwało to w sumie 12 lat. W tym czasie zaliczone 4 ośrodki w których łącznie byłem z 1,5 roku i które kompletnie nic nie pomogły. Aż pewnego dnia poznałem cudowną kobietę i z dnia na dzień przestałem pić i brać. Zamieszkaliśmy praktycznie od razu razem na drugim końcu Polski i takim to sposobem dzięki tej kobiecie z dnia na dzień przestałem pić i brać na okres 7 okrągłych lat! Bez żadnych terapii, bez niczego, po prostu. Całkowicie przez 7 lat ZERO alko i dragów, czy to był sylwester czy urodziny to byłem całkowicie trzeźwy i było pięknie, byłem po prostu szczęśliwy do tego stopnia że do alko i dragów miałem już obrzydzenie. Nie siedziałem na tzw ściskach. Cieszyłem się jak dziecko z małych rzeczy. Niestety w czerwcu 2020 czyli 7,5 miesiąca temu moja narzeczona zmarła (pierdolony nowotwór mi ją zabrał), cios w serce potężny... Najgorszemu wrogowi nie życzę. Wróciłem więc do miasteczka w swoje rodzinne strony, bo będąc tam codziennie wyłem, wszystko mi się z nią kojarzyło i to dosłownie, więc za namową rodziców wróciłem z powrotem do nich w rodzinne strony, myślałem że będzie mi łatwiej przez to wszystko przejść. Wróciłem w czerwcu zaraz po pogrzebie i po niecałych 2 tygodniach zacząłem palić mj codziennie w dużych ilościach, we wrześniu doszedł do tego alkohol, też praktycznie codziennie w połączeniu z mj, później pod koniec listopada doszedł do tego wszystkiego mef i feta, cały ten mix mj+alko+mef/feta walone praktycznie codziennie do 15 stycznia. Obecnie czwarty dzień jestem całkowicie czysty, zapisałem się do psychologa na za tydzień, sam z siebie. Kiedyś piłem i waliłem dla rozrywki żeby być na haju i pobawić się, natomiast ostatnie 7 miesięcy żeby nie myśleć i zapomnieć - udawało się tylko na chwilę jak byłem pod wpływem, jak przychodził zjazd to okropne wyrzuty sumienia że 7 lat trzeźwości poszło się po prostu jebać, do tego w głowie słowa narzeczonej dzien przed jej śmiercią abym nie zaczął z powrotem pić i brać, płacz na zjeździe i wyrzuty sumienia takie że trzeba było jak najszybciej znów się napić i porobić. W sobotę już nawet własnej matce nie mogłem spojrzeć w oczy jak zapytała mnie czy nic złego się u mnie nie dzieje, chyba już coś zaczęła podejrzewać ale nie zaczęła jeszcze tematu. Coś we mnie pękło jak spojrzałem na ramkę ze zdjęciem swojej narzeczonej, poczułem się jakbym po prostu ją zawiódł i stwierdziłem że tak dalej być nie może. Przypomniałem sobie te 7 lat z nią, jak byłem całkowicie trzeźwy i te życie mi się naprawdę podobało i mnie jarało, dlatego że ONA była, kochałem ją najbardziej na świecie, byliśmy naprawdę szczęśliwi, i pierdolona choroba musiała mi ją zabrać. Odkąd odeszła czyli od 7,5 miesiąca żyję bo żyję bo muszę, zero radości z życia, pozostał smutek i żal, będąc pod wpływem miałem kilka razy myśli samobójcze ale się nie odważyłem. Znajomych mam tylko takich którzą biorą, urwałem z nimi kontakt cztery dni temu bo wiem że inaczej nie przestanę brać. Teraz mef i alkohol śnią mi się po nocach, a chęć przyjebania jest duża ale NIE CHCĘ tak żyć bo wtedy płynę jak titanic :(. Mam bardzo dobrą przyjaciółkę której mówię o wszystkim i która mnie wspiera, ale nie mam jej na miejscu tylko ponad 240 km od domu, więc kontakt tylko niestety telefoniczny. Chciałbym naprawdę zacząć normalnie żyć i to całkowicie na trzeźwo ale czy się uda? Jak moje życie straciło SENS w czerwcu jak odeszła z tego świata moja kobieta... Codziennie smutek żal i płacz. Jest po prostu mega chujowo i ciężko a ja się czuję po raz pierwszy w życiu życiowym przegrywem heh bez kitu... Sorry ale musiałem to wszystko z siebie wydusić. Pozdrawiam wszystkich, którzy to przeczytali.
A nie próbowałeś narzeczonej leczyć mj ponoć najlepiej pomaga na raka? Taki paradoks coś co tobie szkodzi mogło jej uratować życie.
Cóż trzymam kciuki za ciebie. Wszyscy kiedyś będziemy razem.
19 stycznia 2021RafalKoral pisze: A to czemu przez 7 lat nie wzięliście ślubu jeśli mogę zapytać?
A nie próbowałeś narzeczonej leczyć mj ponoć najlepiej pomaga na raka? Taki paradoks coś co tobie szkodzi mogło jej uratować życie.
Cóż trzymam kciuki za ciebie. Wszyscy kiedyś będziemy razem.
Pozdro i również wszystkiego dobrego. 5.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.