17 stycznia 2021Blu pisze: Dosyć łatwo to zauważyć jeśli samemu się stosowało takie triki. Także nie trzeba chodzić na terapię czy czytać mądre książki. Wystarczy uważnie obserwować i analizować swoje własne postępowanie i schematy myślowe".
A co do trzeźwości to przeokropnie fetyszyzujecie branie leków. Jak np. mam niedoczynność tarczycy i muszę do końca życia brać leki, żeby dostarczać organizmowi substancji, której mu brakuje do normalnego funkcjonowania, to czemu nie miałabym do końca życia brać leków na CHAD, który mam, albo na uzależnienie, z którym się bujam już od 18 lat? Jeśli ktoś ma amputowaną nogę, to też mu powiecie "Musisz skakać na jednej nodze, nie dostaniesz protezy, to bo byłoby nieuczciwe, to by było nienaturalne wspomaganie się"?
Ja, może dla tego, że mam CHAD zdiagnozowany 9 lat temu, już od dawna wiedziała, że normalne jest to, że jestem i będę na lekach przez całe życie, bo jak na nich nie jestem, to nie mogę normalnie funkcjonować (oczywiście przez lata próbowałam "terapii opiatowej" na mój CHAD, który był pierwotny w stosunku do uzależnienia). W tym roku dotarło do mnie, po wielu rozmowach, że podobnie mam z opiatami i weszłam na substytucję na bardzo małych dawkach. Biorę swoje leki regularnie, czuję się dobrze, docierają do mnie emocje - zarówno te pozytywne jak i negatywne. Zachowuję się w sposób racjonalny, nie mam wyrzutów sumienia, że znowu miałam wpadkę, że znowu nie dałam się pokonać przez narkotyki. Te pół roku na stabilnych, małych acz skutecznych dawkach leków + terapii (na różnych terapiach jestem z pewnymi przerwami od 16 lat), pozwoliło mi poukładać sobie w głowie i w emocjach bardzo bardzo dużo.
No i teraz pytanie - czym właściwie jest życie na trzeźwo? Przecież wszyscy wiemy, że na pewno abstynencja i życie na trzeźwo to nie jest to samo. Sama abstynencja nie wystarczy do tego, żeby być trzeźwym. Czy trzeźwość to dobra jakość życia i bycie użyteczną częścią społeczeństwa? Jeśli mój mózg ze względu na CHAD i uzależnienie nie potrafi wytwarzać pewnych substancji albo w odpowiedni sposób, potrzebny do efektywnego życia oraz przetwarzać tych, które w sposób naturalny się pojawiają, to czy nieracjonalne jest dostarczać ich sobie?
Ja dość wcześnie w swoim życiu trafiłam na pierwszą terapię - miałam wtedy 18 lat i byłam już po heroinowym ciągu. Ponieważ bardzo, bardzo potrzebowałam "rodziny", bardzo szybko i mocno weszłam zasady ośrodka (po pierwszej wpadce - to był ośrodek otwarty), byłam idealną pacjentką. Na prawdę mega mi zależało, żeby być trzeźwą. Po skończeniu terapii (po 1,5 roku) nadal orbitowałam w okolicach ośrodka. I trzeźwość była dla mnie priorytetem, ale popadałam w depresje/ hipomanie (jeszcze nie byłam wtedy zdiagnozowana) i "samoleczyłam" się opiatami, co wiązało się z przeogromnymi wyrzutami sumienia. Po zdiagnozowaniu CHAD zaczęłam brać na nią leki, ale nic tak nie leczyło jak opiaty, na których po prostu mogłam prowadzić normalne życie. Do tego stopnia normalne, że nikt z moich bliskich i dalszych osób, nawet by nie pomyślał, że mogę coś brać (wiedzą tylko 3 osoby, którym sama powiedziałam). Przez 14 lat nikt się niczego nie domyślił. A mnie za każdym razem jak brałam dopadało takie straszne przeokropne poczucie winy, że znowu sobie nie poradziłam, że znowu biorę, że jestem mega słaba bo nie potrafię utrzymać trzeźwości.
Wyjście z tej perspektywy dążenia do trzeźwości na siłę, pomimo moich ułomności (tak jak bieg na 100m bez nogi), jest po prostu bez sensu. Potrzebowałam wielu, wielu lat, żeby to zrozumieć. Wielu lat, które strasznie mnie umęczyły. A teraz, bez wyrzutów sumienia, jest ok i mogę dawać siebie innym, dbać o siebie, nie spędzać połowy dnia na szukaniu opiatów, być stabilną emocjonalnie, rozwijać się. Czy to nie jest trzeźwość?
Po zaprzestaniu picia to wszystko wróciło... ze zdwojoną siłą, bo pozostał jeszxze wstyd o to co robiłem po pijanemu, żal, że mogłem a czegoś nie zrobiłem i jeszcze dużo, dużo innych. Na początku jest moment, że właśnie "trzeźwiejemy" i chcemy wszystko już, teraz... chłoniemy wiedzę, ze wszystkim się zgadzamy a potem zaczyna się pułapka... bo jednak kolorowo nie jest... jest wręcz przeciwnie skurwysyńko szaro... wszystkie problemy zostały i pojawiają się też nowe... chyba w tym okresie najczęściej "zapijamy" a potem wyrzuty sumienia, że sié nie udało... wstyd, czasem kłamstwa i tak do następnego razu.
Ja po ponad 4 latach "trzeźwych"... tak naprawdę zacząłem trzeźwieć trochę ponad rok temu i jeszcze czasem w towarzystwie w pracy się łapię na tym, że dalej myślę "kategoriami pijanego".
Moja trzeźwość zaczęła się gdy zacząłem stawiać czoła m.in. swoim fobią... gdy przestałem myśleć o innych a zacząłem o sobie, gdy zacząłem się szanować i o siebie dbać.
Według mnie jest...
Nikogo nie namawiam żeby nie było do ćpania. Każdy ma swój rozum którego powinien używać i własne doświadczenia w tym temacie.
17 stycznia 2021RafalKoral pisze: Jeśli przez lata pompowało się sobie przykładowo dopaminę, to po zaprzestaniu ta sama dopamina zaczyna wylewać się z uszu, a mózg gotuje się i kipi, wtedy dopiero jest jazda
To nie tak działa.
17 stycznia 20217key pisze: Po zaprzestaniu picia to wszystko wróciło...
W planach jest zejście z leków na okres ciąży, jeśli uda mi się również pod opieką lekarzy, w ciążę zajść i powrót na nie po urodzeniu. Doskonale rozumiem co piszesz, bo na prawdę długo, bardzo długo ufałam terapeutom i terapeutką w tę konieczność bycia abstynentką, żeby być trzeźwa i rozumiem ich tok myślenia, czyszczenie się neuroprzekaźników itd. W końcu doszłam do wniosku, ok z różnych przyczyn, w tym CHAD, nie jestem wstanie żyć, nie męcząc się i nie przeznaczając dużo energii, na to by nie brać. Nagle się okazało, że po dostarczeniu małej ilości opiatów zapychających receptory moje życie może wyglądać zupełnie inaczej. Czy to jest szkodliwe, podejrzewam, że tak. Każdy lek wpływa jakoś na organizm. Ale z drugiej strony będąc w długiej depresji nawrotu również nie jestem w stanie o siebie dobrze dbać. Nigdy nie myślałam, że wejdę na substytucję, a to była bardzo, bardzo dobra decyzja.
17 stycznia 2021drmjp pisze: A czy ty przypadkiem dawno temu nie byłeś na jednak sam na terapii, bo coś mi się tak kojarzy, ale oczywiście mogę się mylić?
17 stycznia 2021drmjp pisze: A co do trzeźwości to przeokropnie fetyszyzujecie branie leków.
Trochę się dziwię, że chcesz mieć dziecko będąc narkomanką na substytucji, do tego z CHADem i depresją. Ja bym się nie odważył.
17 stycznia 2021Blu pisze: Jednakowoż wiekszość ćpunów używa leków jako chwilowego zamiennika ćpania i mentalnie tkwią cały czas w tym samym zakłamaniu, w tych samych schematach.
Ja staram się nie, ale wcześniej na to wychodziło. Lepiej czuję się póki co z lekami niż bez bo to mi daje takie podtrzymanie się belki jak bym miał spadać.
Co będzie dalej, zobaczymy, na razie dwa leki (pregabe i trazodon) odstawiam do zera, parox biore i zwiększam dawkę, żeby mi wystarczyła solo - jest to jednocześnie stopniowe popuszczanie belki. W końcu i ją odstawie. Nie boję się tego, wręcz mnie ciekawi jak sobie będę radził. A co do używania...
Jest tak wiele schematów i możliwości, żeby w to znowu wpaść, że wole teraz o tym nie myśleć i ewentualnie gdy będę się zastanawiał to zacznę terapie.
17 stycznia 2021AnnaS pisze: nie raz dobre ćpanie pomaga
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.