Kontakt:
email: hash_oil@tutanota.com
@3eyewideopened dzięki za podesłanie stronki! No i szacun dla ocja
Kluczowa do rozwijania dobrej formy sportowej na diecie wegańskiej/wegetariańskiej, oprócz złożonych węglowodanów jako głównego substratu energetycznego (chyba najłatwiejszy do ogarnięcia aspekt) i zwiększonej podaży białka w jadłospisie, jest odpowiednia kaloryczność posiłków. W tym celu nie trzeba wcale wcinać jakichś ogromnych porcji (co generalnie nie jest wskazane, niezależnie od diety), wystarczy posiłki wzbogacać o orzechy, nasiona, pestki i suszone owoce - lub zajadać się nimi w formie przekąsek między głównymi posiłkami. "Chipsy", wiórki itp przetwory z kokosa to też fajna opcja na podbicie kalorii, no i ważne źródło nasyconych kwasów tłuszczowych, w które diety bezmięsne - zwłaszcza weganizm - są dość ubogie. Dużo ich nie potrzebujemy (wielonienasycone mają pierwszeństwo jeśli chodzi o tłuszcze), ale zupełnie eliminować ich z diety nie powinno się.
Protip: większość orzechów powinno się moczyć w letniej i delikatnie posolonej wodzie, żeby zredukować ilość substancji antyodżywczych (z innych plusów, wzrastają także walory smakowe). Czas moczenia różni się w zależności od orzechów, np. nerkowcom wystarczą 2-3 godziny, z kolei migdały potrzebują nawet 8 godzin. Bardzo drobnych nasion, takich jak siemię lniane, sezam, mak, z kolei nie trzeba moczyć, ale w takim przypadku warto je zmielić bezpośrednio przed spożyciem - większość elektrycznych młynków do kawy świetnie zdaje pod tym względem egzamin, sam mojego głównie w tym celu używam.
Rzecz jasna, pomysł na wypytanie Twojego trenera propsuję. Z ciekawości poczytam (jak zechcesz się podzielić uzyskanymi informacjami), czy zna i stosuje jeszcze jakieś patenty żywieniowe pod kątem sportu, żeby power był odpowiedni, regeneracja potreningowa etc.
Na koniec taka ciekawostka, bliższa Twoim klimatom jeśli chodzi o sport (Kuncicki to jednak kulturysta, nie fighter): wieloletnim weganinem jest były mistrz Polski muay thai Kamil Siemaszko. Mój ex-instruktor karate kyokushin, Zdzisław Niedźwiedź, również.
O narkomanii nie wspominam, bo na tym forum to jak afiszowanie się że ma się w dupie otwór do srania.
---
I want more life, fucker!
Szkoda, że nie ma to pokrycia w moim ćpuńskim CV, choć na obronę dodam, że wszystko szło idealnym torem, dopóki lockdown nie wywrócił mi życia do góry nogami, i politoksymania wkradła się w moje życie o wiele intensywniej, niż przed... Nie mogę się opamiętać. Oczywiście nie usprawiedliwia mnie to w niczym, jestem najzwyczajniej w świecie durna, mentalnie nadal 18 lat, zamiast prawie 30 i obawiam się, że póki co to się nie zmieni. MOŻE, choć niekoniecznie.
Szanuję bardzo sporty walki, bo wiem ile to kosztuje potu i łez, nie chcę wywyższać bjj, ale kto chociaż raz miał kimono na sobie, ciężkie podwójnie, bo mokre od potu, do tego ktoś robi wszystko, żebyś się nie wydostał z uścisku lub duszenia, nie miał możliwości złapania oddechu - ten wie, jak dwugodzinny trening kilka razy w tygodniu i w tym sparingi potrafią wyssać energię, ciało cierpi, ciężko o jakąkolwiek regenerację.
Jeżeli moje widzimisie miałoby mieć przełożenie na energię, to pewnie bym zrezygnowała z tego pomysłu i pozostała na takim etapie, jak teraz...
Widuję na instagramie "plant based" fighterów i bardzo mi to imponuje.
Na chwilę obecną angielskie siłownie wymagające kontaktu z drugą osobą, aby trenować nadal są zamknięte. Zwykłe trybią normalnie... Nie wiem gdzie tu logika, podczas gdy restauracje pękają w szwach.
Spytam trenera, jak tylko będę miała okazję, tym bardziej jestem ciekawa, bo z niego jest typowe z definicji zwierzę, wulkan energii.
Dzięki za konkretną odpowiedź, szanuję ludzi od których można się czegoś nauczyć
Btw, u mnie orzechy na porządku dziennym, już nawet nie ze względu na właściwości, ale podbijają smakowo koryto, a ja kocham dobrze zjeść
Nie to, że wymiękałem kondycyjnie i psychicznie w reżimie 6ciu treningów tygodniowo, bo mega mi taki zapierdol pomagał, szczególnie na głowę: długo, tak do połowy podstawówki, byłem szkolnym kozłem ofiarnym (wiecznie bitym, wyzywanym, opluwanym) i karate bardzo poprawiło mi samoocenę. No i nie będę ukrywał, chwilę kiedy spuściłem tęgi wpierdol mojemu głównemu prześladowcy z tamtych czasów uznaję za jeden z najszczęśliwszych momentów w całym moim życiu.
Odejście od sztuk walk po części może też tłumaczyć, skąd u mnie notoryczne problemy z panowaniem nad agresją, (najbardziej) wyhodowaną przez te wszystkie lata przemocowego traktowania, którego doświadczałem we wczesnym dzieciństwie. Trenuję co prawda kalistenikę i staram się w tym nie oszczędzać (dzięki temu trzymam też nałogi w ryzach), ale to nie to samo co wyżyć się na sparingu. Poza wyżej opisaną zemstą na moim dawnym prześladowcy, żadnych innych aktów przemocy w okresie trenowania karate nie mam na koncie, tak bardzo sparingi i ogólny zapierdol na treningach pomagały mi sensownie kanalizować buzującą we łbie furię - później niestety zjazd po równi pochyłej, szczególnie pod wpływem alkoholu robiłem rzeczy, o których wolałbym na zawsze zapomnieć. Raz, nachlany wódą, dopuściłem się nawet ataku z nożem na bogu ducha winnych ludzi (facet i laska), na szczęście oboje w porę zdążyli spierdolić.
Nigdy, kurwa, więcej takich patologicznych odpałów. Dlatego co jakiś czas myślę o powrocie do SW, pewnie tym razem poszedłbym w tajski boks - uderzane style lubię najbardziej.
Ale dobra, koniec tych wspominek, bo lecę w gruby off-top. Wspomniałaś, że brakuje Ci energii - z dietą oczywiście warto kombinować w tej materii, ale myślę że jeszcze co najmniej dwie osobne kwestie warto poruszyć. Mianowicie, jak u Ciebie ze snem? I czy masz jakieś problemy z tarczycą?
O narkomanii nie wspominam, bo na tym forum to jak afiszowanie się że ma się w dupie otwór do srania.
---
I want more life, fucker!
To jest ciekawa postać 7 lat był wege. Sam trenowałemi jeśli chodzi o diete lakto-ovo wegetarianską to spokojnie idzie dostarczyć wszystkiego tylko parę rzczy trzeba suplementować. Z 62kg dobiłem do 85kg. Bez mięsa żyje już 15 lat.
Problemy ze snem, oraz niedoczynność tarczycy, jedno łączy się z drugim, o czym nie chciałam wspominać, bo to nie na temat, dieta nie ma tu nic do rzeczy, poza tym jem bardzo z głową, wiem że hormony również mają wpływ na ogólny stan.
Tarczyca genetycznie, z tą różnicą, że moja mama jest po operacji wycinania z niej guzów, oraz przyjmuje hormony odkąd pamiętam, a ja mam wyjebane w leczenie hormonalne, i wolałabym uniknąć jakichkolwiek prób umoralniania mnie w tej kwestii, bo to jak jebnąć grochem o ścianę.
Mój start z takim a nie innym sportem wziął się z przypadku, choć fanką mieszanych byłam od zawsze.
Zanim rozpoczęłam przygodę, to myślałam że "kimura" to jakaś azjatycka zupa na chwilę obecną jestem wjebana, coś jak w opio tylko bez skutków ubocznych
Zaczynałam No-Gi, teraz bez Gi już nie da rady.
@papiereklakmusowy szacun zatem, szefie. Takie naocznie przypadki tylko mnie utwierdzają w tym, co zamierzam uczynić.
Ten dzień nadchodzi wielkimi krokami.
/edit, już wiem skąd wiesz. Chodzi o ogólną higienę snu, oraz hormony które mogą wpływać na ogół i samopoczucie... Myślałam na początku, że jakieś przecieki z karty pacjenta
11 sierpnia 2020CATCHaFALL pisze: Ty kurwo już sklej tą pizdę tak samo, bo ani to śmieszne, ani żałosne w twoim wykonaniu.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.