Bralem paroksetyne 20mg / d - pomagała znakomicie na przygnebienie i depresje, stałem sie bardziej towarzyski, nie przejmowalem sie tak wszystkim, odczuwałem uczucia o których praktycznie w ogołe zapomnialem ze istnieja, takie jak roznego rodzaju więzi z ludzmi itp. Niestety powodowała sennosc za dnia i płytki sen w nocy i kilka innych skutkow ubocznych, amotywacja bez zmian, albo nawet wzrosła - no bo po co cokolwiek robic.
Wenlafaksyne 37,5mg / dobe, a pozniej 75mg - tutaj troche lepiej niz przy paroksetynie z motywacja, nie odczuwam tez takiej sennosci w dzien. Mimo wszystko nadal jestem dosyc leniwy i malo mi sie chce, mimo, ze pracuje nad soba. Co do pewnosci siebie to tez pomaga, ale nie tak dobrze jak paroksetyna.
W sumie to jak sobie pomysle, to od urodzenia odczuwałem skutki niedoboru serotoniny. Zawsze wkrecalem sobie jakies rzeczy zwiazane z nerwicą natręctw, jakies natrętne myśli, no i byłem bardzo nieśmiały, unikałem kontaktów.
W sumie, co ciekawe, zdarzylo z kilkanascie razy w zyciu miec takie nagłe przypływy konkretnie euforycznego stanu, taki ogromne przypływy optymizmu, bez zadnego powodu, takie jakby objawienia, lol. Tak jakbym sobie np. wciagnal kreske kokainy (zgaduje), tylko takie naturalne uczucie. Podejrzewałem przez to ChAD, ale to stany trwały raczej bardzo krótko, wiec to raczej wykluczone. No i mialem kiedys pojebane tez z lunatykowaniem w nocy z takim okropnym uczuciem jakbym sie czyms przećpał.
SAMURAJOGURT.BLOGSPOT.COM
Pozdrawiam
teraz wiem, ze nie mam fobii spolecznej tylko jestem niesmialy - profesor twierdzi, ze osob z ekstremalna niesmialoscia, fobia spoleczna raczej nie da sie wyleczyc psychoterapia... ale o tym sobie poczytacie, ogolnie za niesmialosc odpowiada jadro migdalowate (szczury ktorym je zmodyfikowano nie czuja leku ani strachu :D)
fajnie mnie opisal - tzn. napisal, ze czesto niesmiali ludzie, maja wysoka samoocene, chca byc w centrum zainteresowania i pragna kontaktu z innymi ludzmi (--->JA) jednak w tym momencie dochodzi do tzw. konliktu dazenie-unikanie, ale o tym w ksiazce ;)
mi zostala jeszcze polowa, takze duzo ciekawej wiedzy jeszcze zdobede, yo (link do ksiazki http://www.literacka.pl/n-p-72912.html)
jogurt pisze: Ja kiedyś jak byłem dzieckiem to byłem bardzo smiały i ogólnie elegancko (chociaz leniwy tez, ale bardziej z wyboru chyba) potem od 4 podstawówki zaczeło sie wszystko pierdolic, a w gimnazjum to był szczyt. Teraz jest lepiej, mimo ze nie jest dobrze.
NiezdrowyAntoś pisze: fajnie mnie opisal - tzn. napisal, ze czesto niesmiali ludzie, maja wysoka samoocene, chca byc w centrum zainteresowania i pragna kontaktu z innymi ludzmi (--->JA) jednak w tym momencie dochodzi do tzw. konliktu dazenie-unikanie, ale o tym w ksiazce
Zaczęło się w wieku 14 lat depresją (następstwo nieszczęśliwego zauroczenia), która potem powtórzyła się kilka razy w następnych latach (w okresie wakacyjnym było ok, reszta roku - depresja), nie leczyłem się wtedy. Zacząłem dopiero ostatnio w tamtym roku na jesień brać leki.
Ponad roku temu zacząłem swoją przygodę z dragami. Pierwszy był acodin a poźniej przez kolejny rok wszystkie te substancje wyszczególnione w opisie.
Do psychiatry udałem się zeszłej jesieni, pierwszy lek jaki dostałem to była wenlafaksyna. Brałem ją prawie 2 miesiące, trochę pomogła na moje zaburzenia (a oprócz depresji miałem także lekka fobie społeczną), stałem się bardziej pewny siebie i trochę lepszy miałem kontakt z ludźmi, ale bardzo źle ją tolerowałem (ogromna potliwość, suchość jamy ustnej, problemy ze snem i porannym wstawaniem). Odstawiłem bez konsultacji z lekarzem i miałem bardzo przyjemne efekty odstawieniowe (poza bezsennością), poczułem, że brak tego leku działa na mnie aktywizująco (miałem więcej energii). Ale pożniej samopoczucie zaczęło się pogarszać (wracać do poprzedniego stanu).
Następnym lekiem był trazodon, który szybko porzuciłem bo miałem ambicje na moklobemid. Trazodon działał dobrze nasennie, nie mogę powiedzieć czy jest dobrym antydepresantem bo brałem go tylko tydzień albo 2.
Dalej był moklobemid, który już dostałem na własną prośbe od (nowego) psychiatry. Brałem przez 3 tyg. Ładnie się rozkręcał w 1 i 2 tyg. ale w 3 tyg. zaczęło mi się wydawać że jego działanie sie popsuło i odstawiłem.
Mój stan na tą chwilę był bardzo martny, bardziej niż depresja przeszkadzało mi to, że nie potrafię się dogadać z ludźmi i nic mi się nie chce.
Sertralinę zacząłem brać bodajże od stycznia/lutego tego roku przez prawie 5 miesięcy. Rozkręciła się w ciągu miesiąca, na początku trochę zamulała ale to minęło (poza tym innych skutków ubocznych nie było - dobrze tolerowałem). Dała poprawe szczególnie jeśli chodzi o depresje, słabiej na fobie społeczną. Lecząc się sertraliną zauważyłem także inne swoje zaburzenie, którego nie dostrzegałem wcześniej > nerwica natręctw i natrętne myśli, natłok myśli. Na początku do sertr brałem mianserynę na sen (nie polecam, po nieprzespaniu co najmniej 8h, w ciągu dnia chodzi się jak postrzelony), poźniej bupropion, który miał mi niby pomóc na obsesyjne myśli (paliłem wtedy), palenie trochę ograniczyłem ale zacząłem przez ten bupropion mieć problemy z gazami i często srałem (3x dzienni) więc odstawiłem. Poźniej do sertr przez 2 tyg. brałem tianeptynę i nie wiem czemu odstawiłem bo wydawało mi się, że trochę pomagała na natręctwa.
Po kilku miesiącach z sertr czułem się już zdrowy mimo że czasem miałem jeszcze obsesyjne myśli (ogólnie za dużo myśli w głowie - wszystko analizowałem), jakość mojego życia się polepszyła (zacząłem się spotykać ze znajomymi, poznałem nowych ludzi) więc stwierdziłem, że mam już dość tych wszystkich leków i pora odstawić sertr. Zacząłem odstawiać stopionowo przez miesiąc zmniejszając dawkę.
Lekarz mnie ostrzegał, żebym jeszcze nie odstawiał tego leku bo depresja może wrócić po kilku tygodniach ale ja go nie posłuchałem i teraz żaluje. Mój stan psychiczny zacząłem się pogarszać. Znów pojawiło się więcej myśli w głowie > natłok myśli a także myśli natrętne, obsesyjne, chore wyobrażenia. Samopoczucie spadło.
Obecnie od miesiąca znów się lecze. Wróciłem do wenlafaksyny bo przypomniało mi się jaki zajebisty dzien przeżyłem kilka miesięcy temu po 150mg. Niestety strasznie mnie zamulała, nic mi się nie chciało, nic nie robiłem przez całe dnie tylko leżałem albo spałem, poza tym straszna potliwośc i suchość w ustach - musiałem odstawić.
Teraz od 3 tyg. biorę citalopram, jednak i to mnie zamula i nic mi się nie chce (co prawda nie jest tak tragicznie jak po Velafaxie). Samopoczucie jest niby ok ale brakuję mi motywacji do działania, energii do życia.
Uważam, że potrzebuje czegoś aktywizującego, mam dość tych zamulających esesarajów!!! Myślę o fluoksetynie i jako uzupełnienie tianeptyna i/lub flupentiksol (ktoś wcześniej wspomniał o tym neuroleptyku) albo powórt do sertr i jako uzupełnienie to samo. Jakie polecacie antydepresanty, które działają aktywizującą i/lub pomagają z natrętnymi myślami ?
Dziękuje wszystkim, którzy przeczytali ten post do końca.
Ide niedlugo do nowego psychiatry i powiem mu, że chce nowe leki i że chce się leczyć z lekomanii (to przez to jebane uzależnienie nie moge sobie poradzić z moimi zaburzeniami), ostatnio cały czas wpierdalam baclofen i znów zacząłem żreć benzo mimo że miałem już przerwe 2-3 miechy.
Pzdr.
ja ze swojej strony polecam ci lexapro (escitalopram), czytalem same pozytywy praktycznie na temat tego leku, jest to najnowszy SSRI szczegolnie popularny w USA - filmy np. Sideways, glowny bohater na tym jedzie :)
ja biore teraz wenlafaksyne, ale prawdopodobnie odstawie samemu bo mam zamiar zaczac wciagac troche kodeinki :D
za jakis czas wlasnie chce przejsc na lexapro, poki co na tym forum nikt tego leku chyba jeszcze nie bral, dlatego dyskusja sie nie rozwinela jeszcze zbyt na temat jego skutecznosci, mozesz przetrzec szlaki :D
oon pisze: chciałem lexapro od psychiatry ale powiedział mi, że się nie opłaca, że jest tylko ciut lepszy od citalu a reszta to tylko działanie placebo. chętnie bym to stestował ale nie mam teraz kasy. tak jak pisałem potrzebuje czegos aktywizującego dlatego zainteresowałem się tym fluanxolem i będę chciał to jeść.
benzodxm pisze: Z Fluanxolem trzeba ostroznie. Nie bierz duzych dawek na poczatku. Ja sie zniechecilem do niego kiedys, ale teraz go biore. On pobudza w bardzo dziwny sposob i w ogole jest jakis taki dziwaczny. Warto sprobowac, bo jest tani. Neuroleptyki sa niestety nie do konca przyjemne w dzialaniu. Trzeba sobie samemu ustalic dawke tego flupentiksolu. Moze wystarczy 0,5 mg, a moze 3 mg. Jak go biore duzo, to czuje sie chujowo.
A to pobudzenie to mógłbyś jakoś opisać?
Fajnie jakby się znalazł ktoś kto by porównał działanie aktywizujące po flupentyksolu a to po fluoxetynie ?
Flu znaczy pobudzać ? xP
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.