Więcej informacji: Kannabinoidy w Narkopedii [H]yperreala
Kojarzycie Psylocke z X-men? Urocza ta panna była nader uzdolnioną telepatką, której narzędziem ofensywnym był psychiczny nóż, którym, gdy trzeba, robiła ludziom i nie tylko bardzo ponoć nieprzyjemne rzeczy. O, coś takiego:
[ external image ]
...no więc właśnie czułem się tak, jakby jakiś psychiczny nóż przecinał... nie, raczej przepierdalał się przez mój mózg pod pewnym kątem, po drodze przepalając neurony i wystrzeliwując do mojej świadomości ich zawartość. Zalewał mnie potok oderwanych skojarzeń, osób i związanych z nimi wspomnień i uczuć, które nie były raczej przyjemne, ponieważ krążyły wokół tego, że o nich zapomniałem, zawiodłem i ogólnie jestem chujowy. A potem nóż dotarł najwyraźniej do pnia mózgu.
Opisywałem kiedyś swój rolekosterowy trip po muchomorze - no cóż, to co nastąpiło teraz, było jakby jego śmieciową wersją. Nagle poczułem, że pociągnięty impetem psychicznego noża, który przerżnął mój mózg i zmierza dalej w głąb łóżka, przelatuję przez własną głowę w postaci jakiegoś kłębka mętnej, splątanej energii. Ów kłębek istniał od zawsze i nie mógł sam ze sobą wytrzymać, był własnym piekłem bezsensu i wirującej entropii. W jakimś momencie ulokował się w postaci tu obecnego, gdzie dzięki temu, że wreszcie był do czegoś podłączony i określony, pędził komfortowy żywot w charakterze jego samoświadomości, lub jak wolicie - duszy. Aż do momentu, gdy tu obecny zajarał to gówno. Zdesperowany, rozdzielony na dwa tracące ze sobą kontakt ośrodki, próbowałem siłą woli przeciwstawić się impetowi i zawrócić ten kłębek z powrotem do zjaranego i przerżniętego mózgu, co, jak może się domyślacie, finalnie jakoś się udało, choć samego sukcesu nie pamiętam, ponieważ w międzyczasie poszedłem (pobiegłem) się wyrzygać. Wyrzygawszy śniadanie i neuronową spaleniznę powoli wróciłem do siebie, tzn. czułem się już po prostu jak gówno, jednakowoż już bez stojącego za tym wszystkim egzystencjonalnego dramatu.
Tyle.
Byłem może ze 1,5-2 tygodnie bez palenia, więc chęć miałem skurwesyńską, żeby przypalić. Jak się okazało w worku nie było tak mało, bo po nabiciu lufy zostało mi może jeszcze na pól lufy, więc wziąłem i wydłubałem to co uprzednio nabiłem, "pougniatałem" w worze i nabiłem znowu jeszcze raz, no bo była sobota, nie chciało mi się 2 razy ubijać. Teraz weszło wszystko na raz :-) Ogólnie nie wiem czemu tak zrobiłem )
Pierwszy raz paliłem takim sposobem, bo przypomniało mi się, że jacyś prawilni jaracze natury tak robią, więc ja też z maczaną tak chciałem spróbować, bo bomba lepsza niż po zwykłym wiadrze :-D No więc, lufa w nakrętkę uszczelniona w chuj, malutka dziurka u samiusieńkiego dołu butelki, no i woda do środka. Paluszek na dziurkę, woda w środku, zakręcam nakrętko-lufę i przez chwilę kilka sek zanim puściłem ogrzewałem lufe. Po puszczeniu dziury, woda spokojnie, acz nie gwałtownie wylewała się do umywalki, a ja wziąłem w drugą, teraz wolną rękę, drugą zapalare i jazda. Butla stała w umywalce, więc woda spokojnie się sączyła, a ja miałem wolne ręce bo butla sama stała :cheesy:
Woda zlewała się masakrycznie długo, a z minute ponad chyba tak stałem z tymi zapalarami, bo potem jak je odłożyłem to jedna od nagrzania wystrzeliła, znaczy ta sprężynka i kółeczko. W lufie ładnie się wszystko wypaliło. Wiem, bo zanim ściągnąłem dym, sprawdziłem rure, uprzednio zatykając otwory w butli, żeby nic się nie wydostało. Jak odkładałem szkło to całe postrzelało pajęczynką. Pewnie gdzieś na wodę położyłem.
No i nadeszła wiekopomna chwila. Ściągnąłem może z 70% mega białego i mega nieprzeźroczystego dymu z butli. Po kilku sekundach(w chuj szybko znaczy się) już czułem, że będzie za mocno, ale że byłem w domu rodzinnym to nie mogłem wypuścić w mieszkanku reszty dymu w powietrze, bo by śmierdziało jak skurwesyn. Zanim postanowiłem dokończyć dzieła zniszczenia nagle cały zlewozmywak zaczął robić się dziwny, jakiś kolory, chyba nawet lekko falował, ale mogło mi się wydawać. Czułem, że za chwilę nie będę mógł ustać na nogach, więc czym prędzej ściągnąłem resztę butli, żeby odfiltrować swymi płucami ten paskudny dym. Odkładam butle.... długo nic... jakieś 2-3 obrazki, stop klatki, tak, nie film tylko obrazki. Pamiętam, że jadę z kumplami jakimś dużym samochodem, chuj wię gdzie jedziemy, pewnie jakaś niespodzianka..... jeszcze dłużej nic.... i budzę się na SORze :lol: przypiętymi kilkunastoma pasami do łózka szpitalnego, kompletnie bez możliwości ruchu czymkolwiek :huh: Budzę się, rzucam jak wesz na powrózku i zaczynam, potem okazuję się nie wiedzieć dlaczego, kurwić i ogólnie rzucać mięsem do osób, które akurat wtedy był w pobliżu, czyli jakieś pielęgniarki, ochroniarze i ratownicy z karetki. Po kilkunastu minutach agresja przeszła i zorientowałem się że jestem gdzieś ... kurwa nie wiem gdzie... powiedziano mi że to szpital :wall: Myślałem, że ktoś bekę ze mnie kręci i mi dowcip ktoś robi... jednak nikt nie żartował :'(
Z "pokarania" nic, a nic nie pamiętam. Dopiero domownicy mi wszystko opowiedzieli. Miałem drgawki przez ponad 10 minut, bo tłukłem się po podłodze tak długo zanim ktoś do mnie nie przyszedł i zaczął mnie trzymać, żebym się nie telepał. Domownicy myśleli, że bawię się tak głośno z psem w pokoju i stąd takie tłuczenie piętro wyżej Wszystko porozpierdalane. Drzwiczki od szafek powyrywane z zawiasami, wszystkie szkła/porcelana która była na półkach, teraz w kawałkach na podłodze. Pomieszczenie w tym i ja całe zaspawane :kotz: Ściany pokopane/poobijane z farby.
Darcie mordy jak szatan przy próbie "wjebania" mnie do Rki słychać było kilka osiedli. Ludzię się z okolicy poschodzili "oglądać". Chuje zajebane. W 5 osób podobno próbowali mnie wynieść z domu, bo raz, że nie dawali se rady mnie utrzymać(jakim cudem jak ja nie ćwiczę i ważę tylko 90kg?). Próba wynoszenia na kocu(coś takiego podobnego do koca mieli) nie udana :retarded: Zastrzyka jakiegoś też nie dali rady zrobić, bo tak się rzucałem. Szczękościsk taki, że pokruszyłem kilka zębów. Próbowali mi mordę otworzyć drewnianą łyżką, ale nie dali rady, to potem jakimś czymś metalowym.... ja pierdole....Palce u rąk na maksa ściśnięte to tego nawet nie próbowali otworzyć. Potem jak uścisk puścił, okazało sie że była pusta samara w dłoni :cheesy:
Ogólnie wszystkie mięśnie, ścięgna naciągnięte(twarzy też), czy coś, bo byłem gorzej powykrzywiany niż na jakichś pojebanych filmach. Chuje mi potem mówili, że pierwszy raz widzieli człowieka w takim stanie :-(
Na drugi dzień po sprawdzeniu krwi nie wyszło nic, że kanna czy coś, tylko... kurwa benzodiazepiny :wall:
No i musiałem zostać 3 dni na toksie. Chciałem sie wypisać, ale zagrożono mi, że każdy taki przypadek zatrucia dopami szpital ma obowiązek zgłaszać na psy, ale jeśli zostanę pod obserwacją to może nie zgłoszą No to zostałem. Źle nie było. Na sali same pojeby i idiotki.
No to by było na tyle :-D
P.S. Pisałem, że miałem "obrazki-wspomnienia", że z kolegami gdzieś jechałem... Po kilku dniach jak sobie rozmyślałem okazało się, że to była sytuacja z karetki, ja wtedy przypięty pasami, a nade mną kilka osób, a nie żadni koledzy w jakimś dużym aucie, buahahaha
Ogólnie to moja najspektakularniejsza akcja z kanna w mieszkaniu. Innym razem może opisze co działo się w towarzystwie znajomych, karająć poza domem, ale żadna inna kara nie umywa się do tego powyżej :yay:
Mies van der Rohe
Palę, zaciągam się, podaję lufkę dalej - czekam. 5 sekund później wypuszczam dym. Myślę - ciekawe kiedy to wejdzie? Hmm. Liczę w pamięci do 60 sekund, przy 30 sekund urywa film.
Budzę się nagle na stole ofiarnym na szczycie piramidy Majów - obok mnie stoi dwóch dresów, palą się pochodnie. Mówią, że czas na moją śmierć. Widzę błyskające ostrze nożu ofiarnego - Pytam się - Na pewno nie można tego uniknąć? Odpowiadają dresy: Do postanowione, zostajesz ukarany śmiercią. Przed oczyma widzę swoje życie, płaczę, jest mi smutno, co sie dzieje? Przeżywam grozę, dresy złowieszczo chichoczą. Mija jakiś tam czas a oni mnie nie zabijają, chociaż karę mam srogą. Powoli trzeźwieje - jestem na szczycie jakiejś góry, żadnych pochodni nie, panorama lasu tropikalne z miastem majów także znika, ot co to widok na panorame wisły i kawałka mojej mieściny.
Okazało się, że na 40 minut wyrwało mi film, a potem jakieś dresiki sobie ze mnie jaja robili.
Teraz domyślam się, co mógł czuć zjarany jeż. (takie moje coolstory z jakiegoś innego tematu)
Nic nie ukradli?
A tak btw. dobrze pamiętam historie z jeżem xD
Wpychając na siłę tjokodin do mordy
Debatujący - Palikot, czy Korwin?
Ooo! Święty kaszlodynie - O! Święta makiwaro
Święty gieblu i święta maczano
To ty jesteś matoł, jak nie to udowodnij.
Powiedz mi tak, żeby wszyscy byli zgodni,
Co wy tu robicie odkąd powstało życie ?!
Muszą zapamiętać słowa starego narkomana - zawsze możesz wziąć więcej, ale nigdy mniej.
~Michael Linnel Odpisuję tylko na GG i e-mail.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.