Przez uzależnienie i wieloletni ciąg:
-straciłem wielu przyjaciół i znajomych
-nie mam chęci zawierania nowych znajomości
-najlepiej czuje się sam na sam z narkotykiem
-stałem się podirytowany
-stałem się wypalony z uczuć
-wielkie chęci do robienia czegokolwiek, wiary i nadziei na cudowną przyszłość zaraz po zażyciu są tylko chwilowym złudzeniem, później zostaje pustka
-jedyne o czym myśle to by znów wziąć
-moje życie ma na celu tylko zdobyć kolejną dawkę
-czuje olbrzymią pustkę zdając sobie sprawę, że ten podniesiony nastrój to tylko fałszywe uczucia
Powód: dodanie pyt. do opisu wątku.
A tak serio, to wtopilam mase pieniedzy, juz dawno kupilabym sobie duzo sensownych rzeczy i zainwestowala jakos w siebie. Bo wiesz, ja rysuje, a nawet farb sobie nie kupilam, jak sie skonczyly ostatnio. No i zjebalam szkole plastyczna i jedna i druga. Poza tym za duzo razy sie klocilam o to z Cosmo.
Bożyszcze niedojebów, biblia degeneratów.
CosmoDo pisze:Przed zadaniem pytania skonsultuj się ze sobą"
wyrobiłem sobie opinię ćpuna u praktycznie każdego kogo znam (chociaż to aż taka wielka wada nie jest, bo przynajmniej zrobił się odsiew ludzi, którzy osądzają innych po pozorach od tych na prawdę wartościowych, którzy będą przy mnie nawet w najgorszej sytuacji).
znacznie nadwyrężyłem zaufanie rodziców obiecując parę razy, że już nie będę brał.
na pewno też in minus można zaliczyć jakieś tam zniewolenie, bo ciągle trzeba myśleć, żeby mieć ćpanie na następny dzień itd.
jeszcze możliwe, że maturę napisałem gorzej, niż mogłem, bo na paru egzaminach byłem na skręcie co nie za dobrze wpłynęło na moje zdolności psychiczne.
poza tym na szczęście nie doświadczyłem tego o czym kolega pisze w pierwszym poście (zamknięcie na ludzi, wypalenie z uczuć, niechęć zawierania znajomości itd.). nawet bym powiedział, że wręcz przeciwnie, zrobiłem się bardziej towarzyski, otwarty i pewny siebie.
narkotyki pomogły mi wyjść z lekkiej fobii społecznej i lęków (tak, na trzeźwo też ich już nie mam, po prostu musiałem się przełamać, a dzięki narkotykom to było dużo prostsze).
to tyle. ogólnie to mogło być dużo gorzej i mogłem stracić o wiele więcej, więc póki co nie dramatyzuje i nie myślę o wychodzeniu z 'nałogu'.
w ogóle... kodeina nic nam nie zabiera, zwalanie wszystkiego na narkotyk jest moim zdaniem tchórzostwem.
to my sami podjęliśmy decyzje o braniu i tylko siebie możemy obwiniać.
trochę odpowiedzialności za swoje czyny, o konsekwencjach przecież każdy dobrze wiedział.
Jedyne co straciłem przez cpanie opio (przez większosć czasu kodeiny) to pieniądze. opio są stanowczo zbyt drogie, powinny być u nas pola z normalnym wysokomorfinowym makiem, nikt nie powinien ścigać rolników sprzedajacych slome, zbieranie opium na własny użytek powinno byc trakrtowane na równi z handlem ruskimi fajkami.
Osobom chujowym, cierpiącym z powodu braku wszelkiej motywacji, majacym problemy z ciężką, prawdziwa depresję mógłbym polecić spróbowanie kodeiny (choc troche sie boję, spoeo osób żałuje brania opio), a może zadziala tak jak u mnie i odmieni chujowe życie na takie, które chociaż warto kontynuować. kodeina wyciągala mnie z najcięższych epizodów depresji, bywały okresy, gdy tylko z niej czerpalem siłe do życia. I niech nikt mi nie pierdoli, ze depresję mozna wyleczyć lekami, w końcu każdy lek przestaje pomagać, zaczyna brakować tych leków, w pewnym momencie może juz nie byc żadnych skutecznych opcji leczenia. Co innego dy ktoś raz ma epizod depresji, a co innego, gdy toś przez lata cierpi na ciągle nawracającą depresję, podczas której można tylko leżeć, nire ma sily na umycie sie, na jedzenie. Kiedys pacę stracilem przez taki epizod. Wtedy nie bralem opio.
Wszystkie tezy co tu wypisujesz,przynajmniej wiekszosc z nich to brednie,poznaje wielu znajomych,ciekawych ludzi,nie narzekam,pracuje,ucze sie,bez kody opierdalalem sie i 2 razy nie zdalem,nie robilem,bralem inne rzeczy,nie narzekam nie sadze o kodzie nic ,wiem ze jest jak jest sam sobie to zrobilem ale nie placze nad rozlanym mlekiem,tak jest i tyle.Nie mowie tu tez ze to wina kody ze teraz robie czy sie ucze i ze w ogole sie poprawilo ,ale wogole koda nie tu nic do tego,moze odddalbym jej to ze to jej zasluga ze troche zycia poznalem,troche cierrpienia,bolow,itp,zmadrzalem,i spowaznialem ,wydoroslalem,bo mimo wszystkich skutkow ubocznych kody,jak agresja,drazliwosc,nerwice,to trzymam sie dalej,z kazdym dniem myslac ze bedzie lepiej,z koda czy bez dam sobie rade,wiec szczerze mam na nia wyjebane ,biore bo biore,nie zwracam na nia uwagi ,tylko po to zeby nie zlapac skreta w robocie trafi sie lepiej moze sie rzuci moze nie ,trudno sie mowi,zyje sie dalej .I jeszcze jedno szlachetne przyslowie:" Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma." Naprawde głębokie,przemyslcie to.Trzymajcie sie.
Jakub167 pisze:Co za tuman ten watek stworzyl.Na pierwsze oko widać ze nigdy z koda nie miales stycznosci.
ja z własnego doswiadczenia mogę potwierdzic wiekszosc z tych podpunktow.
ale nie ma się co uzalac, nikt nam nie wpychal tych tabletek do geby.
dopoki się ćpa lepiej zaakceptowac ten stan rzeczy i nie robic dodatkowych wyrzutow sumienia.
gazyfikacja plazmy pisze:Sporo osób pisze o wypraniu z uczuć podczas brania opio, ja z kolei staję się niewyobrażalnie wrażliwy kiedy biorę, jestem lepszym czlowiekiem, wszystko przeżywam bardzo głęboko. To właśnie bardzo w opio cenie, głebokie przeżywanie wszystkiego co jest tego warte. Zawsze byłem altruistą, choć nieraz źle na tym wychodzilem, ale jakos lubię ludziom pomagać, być uczynnym. Po opio ta skłonnosć sie u mnie nasila, uważam to za pozytywny wpływ. Do tego w czasie ciagu (jak mam towar) staje sie ambitny, pracowity, osiągam sukces za sukcesem. Na uczelni dostaje dobre oceny, w pracy jestem jednym z najlepszych pracowników, angażuję się w liczne dodatkowe zajecia, które dają mi ogromna satysfakcję, zacznam zdrowo się odżywiać, uprawiam sport, chudnę w zdrowy sposób. Poza tym mniej śpię, moje lenistwo gdzieś znika, staję się towarzyski, ludzie bardzo pozytywnie mnie odbierają. Opio są dla mnie lekiem na moja chujowość ogólną i powinienem być nimi leczony, powinienem dostawać refundowane recepty na morfinę, powinienem mieć wolny dostep do bezetu cy chlorku acetylu. Heroinę bym zażywal domieśniowo, bo z batami mam problem i mógłbym być dla wielu wzorem pracowitosci, wyrozumialości, podejscia do innych, w ogóle byłbym zajebisty.
Przez kodeinę straciłem bardzo dużo pieniędzy. Odebrała mi zniszczone nerwy, nieśmiałość i rozchwianie emocjonalne. Zabrała mi wiele niepowodzeń, kiedy na trzeźwo w ważnej sytuacji nie opanowałbym stresu i zabrała mi różne nieuzasadnione obawy przed światem. Przez tę dziwkę straciłem również odklejenie (pozdrawiam Jogurta i Chaotkę), swój cudowny świat fantastycznych urojeń, ciężką depresję i powiązaną z nią możliwość wylecenia ze szkoły i spieprzenia sobie życia. Nie chcę tu mówić, że opiaty są jak witaminy, bo też w jakiś swój sposób szkodzą, ale mi jeszcze bardziej szkodzi trzeźwość. Wjebałem się w kodeinę, owszem, ale kilka lat po pierwszym razie i kiedy świadomie uzależnienie uznałem za najmniejsze zło.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.