Dyskusja o głównym alkaloidzie opium, oraz jego półsyntetycznej pochodnej.
Więcej informacji: Morfina w Narkopedii [H]yperreala,Heroina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 18 • Strona 1 z 2
  • 20 / 2 / 0
Witajcie zacni użytkownicy tego szlachetnego forum! Przydałaby mi się od Was porada. Taka sytuacja:

Od prawie roku biorę morfinę w tabletkach doustnie. Nie walę w żyłę i nie ciągnie mnie do tego, jest mi dobrze tak jak jest. Jak wzrasta tolerancja, albo zaczyna brakować stafu, a jest przerwa w dostawie, to stopniowo zmniejszam dawki i na niedługi czas przechodzę na tramal. Potem wracam do majki i małe ilości znowu miło grzeją.

Generalnie fajnie mi się tak żyje, normalnie pracuję, wykonuję obowiązki. Na początku jak nie miałem doświadczenia zdarzyło mi się parę razy mieć drobne problemy przez skręta albo lekkie przedawkowanie, ale już do tego nie dopuszczam.

Jedynym mankamentem w zasadzie jaki widzę jest fakt uzależnienia. Jest to jednak dosyć ograniczające, muszę pilnować czy zawsze mam towar, ukrywać się z tym przed ludźmi, no i pojawia się problem gdybym chciał wyjechać z tematem zagranicę. Do tego w okresach brania zmniejszonych dawek czy Tramalu jestem zdecydowanie mniej zmotywowany do czegokolwiek i mam gorszy humor, czasem zdarza mi się brać L4 na leżenie w domu. No i oczywiście wieczne zatwardzenie, choć organizm chyba zaczyna się przyzwyczajać. Na początku chodziłem do kibla raz w tygodniu, teraz średnio 3 razy, ale akurat z tym miałem zawsze problem więc różnica nie jest duża. Jeszcze wspomnę że zauważam u siebie różne zmiany osobowościowe i emocjonalne, ale szczerze nie jestem w stanie skonkretyzować czy są one na plus czy na minus, powiedziałbym że neutralne.

Poza tym jest wszystko w porządku. Jeśli chodzi o walenie w żyłę - kompletnie mnie do tego nie ciągnie. Czasem mi to przychodzi do głowy i podejrzewam że w końcu spróbuję, ale wątpię że będzie to jakiś drastyczny game changer. Mam raczej silną wolę, no i mam dostęp tylko do Doltardu - te tabletki są absolutnie beznadziejne jeśli chodzi o przetwarzanie ich do formy nadającej się do wstrzyknięcia. Próbowałem już kilka razy, ale za każdym razem się poddałem (raz udało mi się wstrzyknąć niewielką ilość, ale nie zaliczam tego do statystyk, mimo że poczułem całkiem wyraźnie). W zasadzie to, mówiąc szczerze, bardziej tym chujowym tabletkom niż mojej silnej woli przypisuję sukces nie brania w kabel. (Do statystyk nie liczę także kilku razy gdy dostałem morfinę w mięsień w szpitalu, mimo że było mi po tym zajebiście, to jednak nie były to dawki narkomańskie)

No i to by było chyba tyle. Oczywiście zamierzam prędzej czy później rzucić (nie mówię że na zawsze), ale na ten moment celuję raczej w później niż prędzej.

Moje pytanie brzmi: jak długo będę w stanie tak pociągnąć? Czy z czasem pojawią się jakieś niespodziewane problemy, czy może już są jakieś których nie dostrzegam? Jakie mogą być skutki zdrowotne, fizyczne i psychiczne, takiej narkomanii? Jak już bym rzucił, to długo będę dochodził do siebie po takim czasie brania? No i pytanie z tytułu - czy mógłbym tak przećpać całe życie i liczyć na to że nie będzie ono zbyt krótkie?

Wiem że to dosyć nietypowy sposób zażywania morfiny, najczęściej jest raczej w tę albo we wtę, ale może jednak ktoś tutaj był/jest w podobnej sytuacji i mógłby mi coś doradzić? Tak czy inaczej chętnie poznam zdanie każdego kto chciałby napisać od siebie coś w temacie.

Z góry dziękuję za każdą odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich psychonautów :)
  • 499 / 269 / 0
Moim zdaniem uważaj, takie ciągoty do walenia w kabel świadczą, że masz predyspozycje do wjebania się najgłębiej. Jak w końcu poczujesz po porządnie zrobionym zastrzyku, co trzeba stanie się to dla ciebie game changer'em. Na razie nie wiesz, nie wydaje ci się, ale pewnym nie jesteś także.
Ogólnie reprezentujesz tutaj postawę: "jest dobrze, jak jest, ale czegoś i tak brak, nie potrzebuję ale i tak poszukuję".
Im bardziej dasz sie ponieść docieraniu do owego sedna materii, tym głębiej będziesz pogrążał się w uzależnieniu.
Spróbuj na początek pobyć dłużej trzeźwy, najdłużej jak dotąd, ile wytrwałeś? Sama odpowiedź na to pytanie może ci coś uświadomić.
Wiecznie zamglona glowa nie daje możliwości spojrzenia z dystansem na własne położenie i stan faktyczny, w jakim się jest. A różowa chmura z a w s z e w końcu pokaże swoje szaroparszywe oblicze. To nie jest coś, z czym długo i fajnie się żyje.
  • 347 / 73 / 0
Oj, co do tych zatwardzen to ja bym uważał. Podeślę tylko link do tematu na hypku, nic nie będę pisał
9kg-gowno-t50208.html
  • 3196 / 496 / 1
Jasne że można ćpać całe życie!

Czasami tylko jest ono albo bardzo krótkie albo nieco krótsze niż uśredniona statystyczna ;) wszystko zależy od instynktu samozachowawczego oraz wyboru substancji. Dobrze jest zamiast ćpania poczytać trochę na temat diety, zdrowego odżywiania, wkręcić się w jakiś sport może byc choćby głupia joga, na której - jeśli Bóg da- można nawet poznać swoją przyszłą żonę lub męża!

Zdrowie, miłość, komplet zębów i oszczędności na koncie w moim języku i kompilatorze są ekwiwalentem szczęścia.
Teoretycznie narkotyki też mają nim być ale... Wybierając te drugą drogę na skróty, trzeba liczyć się z tym, że przyjdzie kiedyś spłacić dług\ zapłacić mandat za jazdę 150 na godzinę.
Wobec tego po co? Zostawcie ćpanie tym, którzy nie mają nic do stracenia. Których los potraktował niesprawiedliwie, którzy zamiast pachnącej kolacji muszą żywić się koncentratem odżywczym w postaci sprasowanej tabletki, jak pionierzy kosmicznej eksploracji, którzy torując drogę na Marsa w czasie obrzydliwie zimnej i samotnej drogi... tym narkotyki.


Tym kompensacja tą właśnie drogą.

W niektórych wypadkach narkotyki wydają się być mniejszym złem. I choć może się wam wydawać, że przecież da radę cpać całe życie- będzie to prawdziwe zdanie pod warunkiem, gdy dodać na końcu, zdefiniować "całe życie= życie aż do śmierci".
Nieprawdaż?
Zaś kwantyfikator długości życia można po prostu przemilczeć by oszukiwać się że przecież sąsiad chlał i palił a dożył 95 lat zaś inni lokatorzy z bloku prowadząc ortodoksyjnie prawe, bogobojne żywoty, umierają niejednokrotnie młodo, pieczętując się na Koniec symbolem nowotworu albo gorszych, samolubnych genów...
"Które dragi brać, żeby nie musieć brać żadnych dragów?"

"Rutyna to rzecz zgubna "
  • 1290 / 362 / 0
Wiesz co, obiektywnie patrzac, to pewnie ze ci jest zajebiscie skoro lecisz na majce. Czemu by mialo byc hujowo.
Ale tutaj jest zasadzka - w pewnym momencie i to skokowo, nagle mozg ci sie przestawi na nowy tryb - i to bez wzgledu na to jakie przerwy robisz ani jak trzymasz tolerke. I wtedy bedzie po prostu hujowo i bedzie trudno a wrecz niemozliwe z tego wyjsc i rownie trudno sie przyzwyczaic. Wtedy bedziesz potrzebowal szereg innych specyfikow, zeby normalnie funkcjonowac, nie mowiac o wiekszej ilosci opio, co z soba niesie wieksze konsekwencje. Czyli jak juz przeskoczysz w nowy stan - zaprzestanie bedzie kosmicznie trudne i wiekszosc ludzi (wola nie ma nic do tego, chodzi o to jaki przeskok zaliczysz, a przy opio to jest dosc spory) wchodzi na bardzo gleboka wode.
Ponad to, jadac w ciagu, tj nie bedac trzezwym krocej niz pol roku, nie jestes w stanie okreslic swoich problemow. Tak to jest, ze nawet nie postrzegasz swojego ciala i nawet jak masz jakies powazne dolegliwosci to mentalnie to do ciebie nie dociera.
Najlepsza opcja to jest zejsc z opio juz teraz i cieszyc sie zyciem normalnym, niz potem cierpiec z powodu przeskoku albo wjebania 10x wiekszego w wiecej specyfikow.
I nie, bez szwanku z tego nie wyjdziesz.
  • 1945 / 196 / 0
Majka doustnie działa spoko, wystarczy brać raz dziennie, nie ma takich skoków samopczucia jak przy i.v. Brać tak można do starości, można też zakończyć życie szybko.

Jak długo potrwa powrót do normalności? Trzeba się przyjrzeć satysfakcji z życia, żeby cieszyło po prostu. I dlaczego zacząłeś brać, coś musi nie grać jeśli codziennie się odurzasz. Powrót może potrwać rok, może potrwać 15 lat a może być źle do końca życia. Z morfiną niektóre rzeczy są łatwiejsze a niektóre trudniejsze. Staż nie jest najważniejszy, ważne są jeszcze zaburzenia, przez które bierzesz. Życie narkomana zwykle nie jest szczególnie szczęśliwe. Życie tej samej osoby na trzeźwo tez nie musi takie być, ale możliwości więcej.
  • 111 / 28 / 0
Narkotyki dają pewien skrót i iluzję. Pewnego dnia będziesz się musiał zmierzyć z tym co maskujesz. Pewnie, że możesz ćpać całe życie, ale jego jakość i długość nie będzie raczej taka, jakiej oczekujesz. Z każdym dniem będzie ci też ciężej z tego wyjść. Rozumiem cie, sama chciałabym czuć zawsze się tak sprawnie, jak czuję się po tramadolu, bo żadne inne leki mi tak nie pomagają. Ale to niestety zbyt proste. Iluzoryczne i na kredyt.

Z tym waleniem w żyłę to już granicę przekroczyłeś z tego co piszesz ;) Teraz mówisz, że masz dostęp tylko do jednych tab i, że nie da się ich przerobić, więc jest git, ale jeśli będzie ci zależeć to zdobędziesz odpowiedni rodzaj. Waląc stoczysz się szybko i trudniej będzie ci pożegnać ten stan.

Mi samej jest się trudno pogodzić z tym, że opiaty nie są jednak rozwiązaniem moich problemów, a i.v. nie jest normalnym zamiennikiem "piwa" :/ No, ale jest jak jest. Powodzonka.
narkomanka, lekomanka, artystka, istota duchowa
  • 3 / / 0
06 grudnia 2021Wysh pisze:
Witajcie zacni użytkownicy tego szlachetnego forum! Przydałaby mi się od Was porada. Taka sytuacja:

Od prawie roku biorę morfinę w tabletkach doustnie. Nie walę w żyłę i nie ciągnie mnie do tego, jest mi dobrze tak jak jest. Jak wzrasta tolerancja, albo zaczyna brakować stafu, a jest przerwa w dostawie, to stopniowo zmniejszam dawki i na niedługi czas przechodzę na tramal. Potem wracam do majki i małe ilości znowu miło grzeją.

Generalnie fajnie mi się tak żyje, normalnie pracuję, wykonuję obowiązki. Na początku jak nie miałem doświadczenia zdarzyło mi się parę razy mieć drobne problemy przez skręta albo lekkie przedawkowanie, ale już do tego nie dopuszczam.

Jedynym mankamentem w zasadzie jaki widzę jest fakt uzależnienia. Jest to jednak dosyć ograniczające, muszę pilnować czy zawsze mam towar, ukrywać się z tym przed ludźmi, no i pojawia się problem gdybym chciał wyjechać z tematem zagranicę. Do tego w okresach brania zmniejszonych dawek czy Tramalu jestem zdecydowanie mniej zmotywowany do czegokolwiek i mam gorszy humor, czasem zdarza mi się brać L4 na leżenie w domu. No i oczywiście wieczne zatwardzenie, choć organizm chyba zaczyna się przyzwyczajać. Na początku chodziłem do kibla raz w tygodniu, teraz średnio 3 razy, ale akurat z tym miałem zawsze problem więc różnica nie jest duża. Jeszcze wspomnę że zauważam u siebie różne zmiany osobowościowe i emocjonalne, ale szczerze nie jestem w stanie skonkretyzować czy są one na plus czy na minus, powiedziałbym że neutralne.

Poza tym jest wszystko w porządku. Jeśli chodzi o walenie w żyłę - kompletnie mnie do tego nie ciągnie. Czasem mi to przychodzi do głowy i podejrzewam że w końcu spróbuję, ale wątpię że będzie to jakiś drastyczny game changer. Mam raczej silną wolę, no i mam dostęp tylko do Doltardu - te tabletki są absolutnie beznadziejne jeśli chodzi o przetwarzanie ich do formy nadającej się do wstrzyknięcia. Próbowałem już kilka razy, ale za każdym razem się poddałem (raz udało mi się wstrzyknąć niewielką ilość, ale nie zaliczam tego do statystyk, mimo że poczułem całkiem wyraźnie). W zasadzie to, mówiąc szczerze, bardziej tym chujowym tabletkom niż mojej silnej woli przypisuję sukces nie brania w kabel. (Do statystyk nie liczę także kilku razy gdy dostałem morfinę w mięsień w szpitalu, mimo że było mi po tym zajebiście, to jednak nie były to dawki narkomańskie)

No i to by było chyba tyle. Oczywiście zamierzam prędzej czy później rzucić (nie mówię że na zawsze), ale na ten moment celuję raczej w później niż prędzej.

Moje pytanie brzmi: jak długo będę w stanie tak pociągnąć? Czy z czasem pojawią się jakieś niespodziewane problemy, czy może już są jakieś których nie dostrzegam? Jakie mogą być skutki zdrowotne, fizyczne i psychiczne, takiej narkomanii? Jak już bym rzucił, to długo będę dochodził do siebie po takim czasie brania? No i pytanie z tytułu - czy mógłbym tak przećpać całe życie i liczyć na to że nie będzie ono zbyt krótkie?

Wiem że to dosyć nietypowy sposób zażywania morfiny, najczęściej jest raczej w tę albo we wtę, ale może jednak ktoś tutaj był/jest w podobnej sytuacji i mógłby mi coś doradzić? Tak czy inaczej chętnie poznam zdanie każdego kto chciałby napisać od siebie coś w temacie.

Z góry dziękuję za każdą odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich psychonautów :)
  • 4603 / 2178 / 1
Można. Zazwyczaj się ćpa aż do śmierci;)
  • 44 / 3 / 0
To ja teraz stoję przed wyborem życia. Dotychczasowe życie sobie spierdoliłem do reszty. Począwszy od niezliczonych ilości cmcków i psychodelików i innych rzeczy dostępnych na clearnecie w 2k15-2k18 kończąć na u47700. Dochodzi do tego uzależnienie od trawy codziennie od 6 lat po 1g+. Nie mam ochoty brnąć w normalne życie. Uwielbiam opio od 2 lat, koda, później oxy i maja a teraz hel, z tym że dostęp utrudniony. Chyba się przeprowadze do WWa albo Wrocławia i zrobie wszystko żeby mieć kontakty na hel. I będę żył póki nie wyląduje na ulicy przez browna, później pewnie ulica, ośrodki dla bezdomnych i dalej ćpanie na umór. Aż w końcu przyjebie za dużo (już tak w życiu miałem, na ciągu oxy waliłem 160mg w kabel co pare godzin) i odlecę w tą czerń i już mnie nie odratują. Jak myślicie - jest jeszcze jakaś nadzieja na rzucenie tego ? Skoro ja się budzę po nocach i przypominam sobie wszystkie najlepsze wspomnienia z opio. Z tych złych chce mi się śmiać i mam na nie wyjebane, nie obchodzą mnie. Mam rodzinę tj. matkę ojca babcie itd. ale ja już nie chcę chyba żyć tak jak oni. Najchętniej kompot na chacie robił bym i nie wychodził z niej. Według mnie już jest życie skończone z tym że mam ciężki dostęp do opio i brnę żeby mieć jak najtaniej bo mieszkam na podkarpaciu a tu kurwa nic nie ma. Co wy o mnie myślicie ?
ODPOWIEDZ
Posty: 18 • Strona 1 z 2
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.