To wszystko są historie, które spowodowały u mnie problemy z psychiką. Opisałem jak doszło do tego, że brałem i dlaczego przeskakiwało to dalej.
Jestem wręcz pewny, że ostatnia sytuacja jest powodem, przez który mam nerwicę na wysokim poziomie.
Zacznijmy od wieku 14 lat, wtedy się to wszystko zaczęło. Poznałem dziewczynę, pierwsze pocałunki, pierwszy seks, pierwsze zielsko
W tym samym roku, już bliżej piętnastki ,zaraz po Marszu Wyzwolenia Konopi, poprosiłem starszego brata aby ogarnął mi jarenkę, niezapomniana pierwsza lampa z pół grama.
Od tamtej pory, sporadycznie popalaliśmy mj z miesiąca na miesiąc coraz więcej, już przy i po 16 roku życia, moją codzienną misją było jak tu ogarnąć na palenie, kombinowaliśmy z kumplem. Moja dziewczyna raczej paliła odświętnie gdzieś na spotkach, ale
Ale wtedy przeprosiła mnie za tamto, to ja wiadomo. Wydawało mi się, że wszystko będzie już po staremu. Nic bardziej mylnego pewnego dnia, jeszcze chwilę przed osiemnastką, ona znikła. Bez informowania nikogo wyjechała do niego do Niemiec, mieszkają tam razem do dziś i mają dziecko.. niech jej się powodzi jak najlepiej!
Ale trzeba przyznać, że gruby przykład kobiety dostałem za małolata, pewnie dlatego teraz nie jestem w stanie żadnej znaleść
Dorastanie, na pewno miało wpływ na to jaki jestem. To były początki z narkotykami
Od razu gdy tylko skończyłem 18 lat wyprowadziłem się na wioskę do dziadków, aby odpocząć od miejskiej dżungli, od wszystkich pokus, żeby się wyciszyć.
Ostatecznie straciłem kontakt z prawie wszystkimi z dawnego miasta. Miałem dobry kontakt z przyjaciółką, która mieszka w mieście obok tej wioski.
Dostałem od rodziny na urodziny świetny prezent, kurs na prawo jazdy. Zacząłem pracować na tartaku, szybko odłożyłem sobie na golfa 4 (świetna trafiejka, perełka)
Szybko dostałem "awans" na kierowcę tripowego, bo większość nie była na tyle głupia
Przygoda z tym miastem trwała jakieś dwa lata, pryjaciółka wyjechała do Szwecji, a ja..
A ja poznałem przez Tinder ciekawą laskę. (tak dobrze czytacie, tinder)
Ze zdjęć wyglądała tak 5/10 jednak świetnie się z nią pisało, a ja dość długo byłem samotny. Któregoś razu umówiliśmy się na spacer, tak tylko porozmawiać no bo co nam szkodzi.
Tym razem dała ultimatum, ale jestem albo mnie usuwa, coś w środku mnie popchało do tego, aby jechać mimo okropnego zjazdu. Pojechałem, wtenczas gdy ją ujrzałem na żywo, kolana mi zmiękły. Z laski 5/10 okazała się sztuką 9/10
z którą Świętnie się żartowało, rozmawiało, miała sporo do powiedzenia i nie odpowiadała tylko "aha". Jak na moje oko inteligencją przewyższała mnie dwukrotnie, to również było zajebistę.
Szybko się zorientowałem, że wszystko mi w niej pasuje i mógłbym z nią spróbować.
Postanowiłem działać, umawiałem się z nią często, aż któregoś razu poprosiłem ją, aby ze mną była. Zapomniałem dodać, że miała roczną córkę która była świetną dziewczynką.
Wychodziliśmy na spacerki z małą, to takie dziwne uczucie w środku gdy się trzyma za rączkę takiego małego ludzika !
Życie mi się zaczęło układać, przestałem ruszać chemię, nawet o niej nie myślałem. Odpuściłem wyjazdy do Vixowiczów. Poświęciłem się rodzinie którą chciałem z nią tworzyć, byłem zakochany po uszy. Niestety nigdy nie może być zbyt kolorowo. Któregoś dnia siedziałem z takim znajomym u siebie na wiosce, piliśmy piwa, raczej łoiliśmy nie pamiętam z jakiej to okazji. Dostałem telefon od mojej dziewczyny, że tata dziewczynki chce młodą zabrać do siebie do domu na weekend, powiedziałem, że w żadnym wypadku. Dziecko płakało, moja się darła bo ona też tego nie chciała, bała się o córkę, ona Teściowa popierała tego tatusia, stanęła po jego stronie. Więc się wkurwiłem, rzuciłem słuchawką czy po prostu się jakoś pożegnałem. A ja należę, do bardzo nerwowych ludzi, a alkochol mnoży to dosyć mocno. Dałem się ponieść emocją i popełniłem błąd, wsiadłem za kółko po kilku dobrych browarach, koleżka mnie zatrzymywał, ale nic nie zrobił bo wie, że jak się napije to jestem nieobliczalny. Pojechałem, po 15 km wyrzuciło mnie z zakrętu, bo nie dość, że spity to jeszcze zapierdalałem, skasowałem lampę bokiem. Co ciekawe auto zdążyłem nawet wysprzęglić, żeby nie zgasło.
I z takim rozjebanym lewym bokiem, bez szyby i z krzywą felgą pełen adrenaliny, zajechałem jeszcze 30 km do niej do domu.
Po dosłownie 2 piwach i kilku fajkach idzie, ale szedł z 2 kumplami. Na nieszczęście, mam trochę nierówno pod sufitem i miałem ze sobą kastet. Myślę, jak mam mieć szanse z trzema to muszę go użyć. Jak tylko się zbliżyli ja ruszyłem w ich stronę, wziąłem zamach i na całe szczęście byłem na tyle pijany, że nie zdążyłem go trafić w ryj tylko w gardę. Bo na dzień dzisiejszy wiem, jakie to niebezpieczne gówno. Tych dwóch na widok kastetu, trzymali dystans i próbowali mnie kopać, ale nic z walki bo w ułamku sekundy jakiś bohater, co wszystko widział, zdusił mnie od tyłu, zakręcił na glebę i kazał dzwonić na palantownie. Przyjechali i nas zawinęli. I co najciekawsze, ja byłem jako poszkodowany mimo, że zaatakowałem z bronią biała która jest u nas zabroniona jako pierwszy to jednak ich było czterech, bo tego co podleciał też wzieli. wydaje mi się, że grubość kartoteki ojca Lilki też miała na to wpływ . Nikt nie został poszkodowany, mnie nie ukarali za posiadanie broni białej i nawet mi go nie zabrali. A już kiedyś przy przetrzepaniu jak znależli u mnie, to zabrali i z sądu dostałem 300zł. Bardzo przyzwoita ta komenda była:). Ich chyba też puścili bez niczego
Odebrał mnie z komendy teściu, który był za mną jak cholera, wylądował kiedyś na dołku bo znaleźli przy nim pył i prowadził nafurany, prawko out. ma takie same oczy jak ja kolorystycznie, zachowanie też podobne, czasem się zastanawiam czy to aby nie mój ojciec
Od tamtego dnia zamieszkałem z nią, strasznie dziwne okoliczności wyprowadzki
A mimo to zawsze pełny DOM ludzi, jeszcze przed atakiem nerwicy, to było piękne miejsce. Z każdym, o wszystkim pogadałem . Szwagrzy, ich koledzy czy ich dziewczyny
Mieliśmy własny spory pokój, mogłem pomagać w zajmowaniu się młodą, no i spaliśmy wspólnie ahh..
Ojciec młodej powiesił się na wiadukcie, tuż przy ruchliwej drodze w środku nocy. To był szok, nikt nie mógł w to uwierzyć, nawet ja. Tamten okres był bardzo dziwny, ja zacząłem wychodzić sam nad takie małe jeziorko i popijać w samotności, ona była zamknięta w sobie. Atmosfera taka w domu, że szło siekierę powiesić. Moja była kobieta podejrzewała, że ja mam coś z tym wspólnego, bo na komendzie gdy czekaliśmy skuci mówiłem mu "Zabije cię, dostaniesz kose zobaczysz" czy coś w tym stylu. Oczywiście ja tego nie mówiłem naprawdę, ale ona tak bardzo nie wierzyła, że się powiesił , że łapała jakieś psychozy.
Po czasie, gdy temat zniknął z codziennych rozmów, powoli sytuacja się ustabilizowała, podjęliśmy duże kroki w naszym życiu, postanowiliśmy wziąć ślub cywilny (Może i szybko, ale teraz te życie się szybko toczy) oraz postarać się o kolejne dzieciątko, tym razem z mojej krwi dziecko, bo Lilka też była moją córeczką, tylko nie z krwi, kumacie. Byłem bardzo szczęśliwy, zakupy mi nigdy nie sprawiały takiej radości, tu jakieś ozdoby ona sobie dobierała chodziliśmy za sukienką, kupiłem sobie garniczek.. Czułem się, niepowtarzalnie Już nie jak jak dzieciak, zagubiony Piotruś Pan, tylko prawdziwy mężczyzna. Na nich mi tylko zależało, na sukcesie i spełnieniu tych planów. Chodziłem z córeczką za rączkę, a mamusia kupowała jakieś pierdółki do włosów za butami chodziła. Normalnie by mnie coś trafiło nie lubię zakupów, ale to było zupełnie co innego. Albo wyjścia na kulki, takie place dla dzieci. Aż chciało się chodzić, jak widziałem radość córeczki. Po 2 miesiąca zrobiła test okazało się, że jest w ciąży no i szczęście sięgnęło samego szczytu, to był ostatni raz gdy moje szczęście się tam znalazło. Po jakimś czasie miałem robotę na wyjeździe, pojechałem na 2 tygodnie bez zjazdu na weekend, ale na drógi już zjechaliśmy gdy wróciłem do domu to już nie była moja kobieta, zupełnie jakby ktoś ją podmienił, zimna, smutna, nie wiadomo o co chodzi. Cały dzień starałem się dowiedzieć co się dzieje "nic" "nic" ... Jednak w nocy w łóżku tak bardziej prywatnie było, to szeptam jej o co chodzi. Ona nic, ale ze łzami w oczach. To w końcu wydusiłem to z niej że ona jednak nie jest gotowa na drugie dziecko i z tym ślubem się też pośpieszyliśmy.. wściekłem się, ale powiedziałem, że teraz to trochę za późno i poszliśmy spać. Cały weekend była okropna, wyskakiwała mi z tekstami, że ja ją do dziecka zmusiłem. Może i nalegałem, ale nie zmusiłem. Wyjechałem znów w delegacje, mocno pamiętną delegacje, podczas jednej z rozmów, powiedziała, że ona nie weźmie ślubu. Myślałem, że wyjdę z siebie, prawie cała rodzina moja już była przygotowana.. Ja nie wytrzymałem i znów zacząłem pić, syto i często. Przepijałem delegacje, olewałem od niej telefony.. wydarzyło się o wiele, wiele więcej ALE DO SEDNA Ona pewnego dnia, skończyła nasz związek, bo cytuje "Pośpieszyliśmy się, my do siebie nie pasujemy" na pytanie o dziecko powiedziała, że będę mógł się z nim widywać. Jednak ona nie chce ze mną być, mam nie wydzwaniać ona zadzwoni jak się dziecko urodzi... gdzie to może dopiero 3 miesiąc ciąży był. Na szczęście miałem jak kimać u zioma, zabrałem swoje rzeczy i się do niego na pewien okres wprowadziłem. Ona nie odbierała telefonów więc postanowiłem pojechać. "Usłyszałem tylko, że ona nie chce ze mną rozmawiać, odezwie się jak dziecko się urodzi, idż sobie" teraz to było solidnie powiedziane tak, żeby dać mi do zrozumienia, że ma mnie tu nie być. Totalnie chciała wymazać mnie ze swojego życia bez żadnych wyjaśnień. Przynajmniej, żadnych sensownych. Od jej znajomej dowiedziałem się, że jest już w domu z dzieckiem. Pojechałem tam, spotkałem ją i nawet zobaczyłem syna. Wyglądał jak taka mała kuleczka, ale miał identyczne błękitne oczy! Jednak spierdolona teściowa szybko go zabrała. Ale to co usłyszałem od mojej niedoszłej , zmieniło moje życie na zawsze "Przy porodzie nie podałam cię jako ojca, nie masz praw do niego" no i o tym, że chcę abym zniknął z jej życia.... Oczywiście milion dialogów pomijam. Do dziś nie wiem czym sobie zasłużyłem na coś takiego.
Po tym wydarzeniu z firmą pojechaliśmy do Niemiec w delegację, wziąłem dużo prądu a z diety 49 euro byłem w stanie codziennie chodzić najebany. Wracałem tylko po robocie na hotel, szedłem do sklepu kupowałem flachę, zamykałem się i wałkowałem jedną piosenkę w kółko "Monet" i czułem się, jakbym nie wiedział jak mam dalej żyć, nie wiedziałem co ja mam zrobić, czy to wszystko jest prawdą. Nie mogłem spojrzeć nikomu w oczu bo było mi wstyd, nie chciałem z nikim rozmawiać.
Od tamtej pory miałem napady lęków, w miejscach publicznych, ale nawet jak mój chrzestny przyjeżdżał to się trząsłem. No ogólnie nerwica dawała i dalej daje mi w kość.
Szybko odkryłem, że alkohol łagodzi wiele objawów, i jest on dla mnie takim kołem ratunkowym jak przestaje panować nad swoimi nerwami dzięki temu zostałem alkoholikiem
Ale najbardziej mnie boli i mi przeszkadza to, że nie potrafię tworzyć z ludżmi relacji. Nie umiem utrzymywać relacji z nikim, nie potrafię odzyskać starych relacji nawet tych z przyjaciółmi.
Nie chcę być gwiazdą, nie chce zostać rozchwytywany, nie chcę być duszą towarzystwa. Chcę spowrotem swoich przyjaciół! - Jak myślicie, jak psychiatra odpowie na to zdanie ?
Ja wam powiem co odpowie. Nic, wypisze recepte
@DexPL
Czy jestem Polityksomanem?
Jeżeli rozumiem, to politoksoman to osoba wpieprzona w więcej niż jedną substancję tak?
Pregę miałem przelotem dwa razy tylko. Benzo skombinuje tylko gdy już naprawdę nerwy mnie rozpierdalają, tak jak ostatnio dlatego sobie rozkminiłem. Są jeszcze inne rzeczy które lubię od czasu do czasu przyjąć, ale to co kilka miesięcy. Jestem alkoholikiem to na pewno, jak tylko czuje, że nerwy w środku mi się buzują to pije sete. Jak muszę iść gdzieś między ludzi i nie mam benzo, to tak samo musze sobie chlupnąć. Co ciekawe, jak siedziałem miesiąc w domu to nawet przez myśl mi nie przechodzi, żeby się napić.