...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 14 • Strona 1 z 2
  • 1 / 14 / 0
Witam
Najpierw się przedstawię - moje poprzednie konto, do którego nie pamiętam hasła: hyperrealowicz/tomaszu99/ Niektórzy mogą mnie kojarzyć, szczególnie z działu mak.
13 lat ćpania (od 16 roku życia), zielsko, feta, dopalacze, dropsy, kwasy, metkat, acodin, gałka muszkatałowa, dosłownie wszystko co wpadło w łapy. A ostatnie 5 lat opiaty, zaczynając od kody, po mak i morfinę w tabletkach, benzo itp.
W wieku 29 lat osiągnąłem swoje dno. Od chłopaka z czerwonym paskiem na świadectwie i wzorowym zachowaniem, po brudnego lumpa, złodziejaszka sklepowego, który kradnie lavazze i sprzedaje na szybko pod sklepem, żeby kupić trochę thiocodinu, bo wszystkim dilerom wisi kasę a nie ma już nawet siły na poszukiwania klepiącego maku. Czarna owca w rodzinie, rodzice nie mieli serca wywalić mnie z domu, bezrobotny, zbierający pety z koszy pod Silesia City Center żeby jarać je z lufki. Płukający kradziony mak z kiblach publicznych. Wszędzie długi, wygląd menela, perspektywa samobójstwa. Trafiałem na detoks, wychodziłem jeszcze bardziej naćpany. Zęby wyniszczone od amfetaminy, czarne, kilka wypadło. Ubrania od liceum te same, szmaty. Z każdej pracy albo mnie wywalili za ćpanie, albo po prostu przestałem przychodzić po wypłacie. Ze studiów wyrzucony, a rodzinie kit wciśnięty, że obroniłem inżyniera, żeby dalej utrzymywać resztki iluzji.

Rodzina chciała pomóc, jedyne co, to ich okradałem i wykorzystywałem. Matka musiała pod poduszką portfel chować, bo potrafiłem w nocy ostatnie 10zł jej wyciągnąć. Jedna wielka matnia kłamstw i oszustw, jedyne co się liczyło to się naćpać. Jakiekolwiek pieniądze bym nie dostał do rąk, wszystko kończyło przećpane. Samochód, który dostałem od ciotki za darmo, przećpałem po dwóch miesiącach. Autobusami jeździłem po Śląsku w poszukiwaniu klepiącego maku, przez ostatnie kilka lat swojej narkomańskiej historii. Oszczędzę Wam narkomańskich historii, bo nie po to zakładam ten temat.

A teraz?

Jestem stuprocentowo trzeźwy od prawie trzech lat, nie liczę już, nigdy już nie sięgnę po żadne narkotyki. Skąd ta pewność? Bo ja już NIE CHCĘ ćpać. Jak to się stało, że wykonałem taki zwrot o 180 stopni? Przecież narkotyki są zajebiste, takiego uczucia jak na MDMA nigdy w życiu się nie zapomina, błogości po opiatach, chilloutu po dobrym zielsku. Jak to możliwe, że ja z tego zrezygnowałem siedząc w tym gównie tak głęboko?

Pod koniec 2017 roku jak leżałem na kolejnym detoksie, moja mama dowiedziała się od koleżanki z pracy, że istnieje coś takiego jak Monar. Nie miałem zielonego pojęcia co to jest, ta nazwa kojarzyła mi się z jakimiś totalnymi ćpuńskami z dworca ze strzykawką w ręku. Byłem jednak już tak zniszczony i bezsilny, po nieudanej próbie samobójczej w psychiatryku, zdecydowałem, że co mi szkodzi, posiedzę tam miesiąc, dwa, zobaczymy. Zadzwoniłem, kierownik ośrodka powiedział mi, że mam przyjechać od razu na drugi dzień po wyjściu z detoksu. Był to 18 grudnia. Kręciłem coś w stylu "ale ja święta chce w domu, a może po sylwestrze przyjadę itp." kierownik ośrodka powiedział mi wtedy, że później już nie będzie miejsc i że MUSZĘ teraz przyjechać. Jak się później okazało, blefował, dobrze wiedział, że chce się doćpać. No to pojechałem. A tam - pobudka 6:45, bieganie na czczo, praca od 8 do 15, o 17 odprawa na sali społeczności - "napierdalanka" sprawami do siebie, ktoś powiedział nieuczciwości, ktoś spadł na glebę, ktoś dostał tydzień szlabanów (bieganie 5km z rana o 6 rano przez tydzień). Myślę sobie - zajebią mnie tu, ja kurwa ledwo co te drzewo dziś ciąłem w tej ich zjebanej "pracy", ja tu umrę. Po ośrodku chodziłem w strachu, że coś zrobię nie tak, ktoś mi wyjdzie ze "sprawą" i jeszcze dostanę 4,5 (4,5 godziny bez papierosa) i będę chodził po ścianach. Albo co gorsza dostanę kilka dni pracy dodatkowych albo chuj wie co jeszcze, do tego powiedzą mi na odprawie jakim jestem ćpunem, leniem i zerem.

Po dwóch miesiącach w monarze, rozmowach z moją terapeutką, grupach terapeutycznych, szybko doszedłem do wniosku, że albo tutaj zostanę do końca leczenia - rok - albo NIGDY nie wyjdę z uzależnienia. Nie będę Wam opowiadał jak wyglądało moje leczenie, powiem Wam tylko, że najwięcej osób rezygnuje na początku. "to nie dla mnie" "pojebało ich z tymi dociążeniami" "ja potrzebuje indywidualnego podejścia a nie grupowej terapii" i inne tego typu pierdolenie powodowało, że taki delikwent opuszczał ośrodek, a zanim dotarł do domu już był naćpany. To narkotyki ich wyciągały pod gównianym pretekstem. Dopiero po pół roku w monarze zaczyna się widzieć efekty, zmianę w sobie, zaczyna się odkrywać w sobie cechy już dawno zapomniane, albo nawet w ogóle nie wykształcone. Zacząłem ćpać w wieku 16 lat - mój rozwój psychiczno-emocjonalny się zatrzymał na tym etapie. 29 lat a ja dopiero zaczynałem się uczyć rozpoznawać swoje emocje, pracowitości, uczciwości, odpowiedzialności. Nauczyłem się ponosić konsekwencje swoich zachowań (po to są te dociążenia). Dopiero po pół roku w monarze pacjent zaczyna uczęszczać na takie prawdziwe, mocne grupy terapeutyczne, na których dochodzi się do bardzo trudnych informacji na swój temat. Baaaardzo ciężko niektóre rzeczy było przełknąć. Z niektórymi dopiero po kilku dniach potrafiłem się pogodzić, czasem dłużej. Do dziś nie zapomnę grup z "genogramu", gdzie terapeutka rozłożyła moją relacje z rodziną na czynniki pierwsze, dzięki czemu doszedłem do jednego z bardzo ważnych czynników, które wpłynęły na to, że sięgnąłem po opiaty. Ale do tego wszystkiego trzeba być gotowym, jak ktoś myśli, że będąc od kilku dni "trzeźwym" wyjdzie z uzależnienia spokojnymi rozmówkami terapeutycznymi leżąc na kozetce, to jest w GRUBYM błędzie. Dwa miesiące w monarze to ja jeszcze odparowywałem, człowiek po tylu latach ćpania nie jest gotowy na głęboką pracę psychologiczną, dlatego w monarze zaczyna się to później.

Teraz statystyka z mojego leczenia. W społeczności było między 40 a 50 osób. Podczas mojego całorocznego leczenia przewinęło się ponad 200 osób. Ukończyło leczenie 12 osób. Połowa z tych co ukończyło, już ćpa. Jeden się przećpał na śmierć, skończył tego samego dnia co ja. A z osób, które wyjechały przed czasem - NIKT, ani kurwa jedna osoba nie jest trzeźwa.

Po ukończeniu terapii wynająłem mieszkanie z kolegą, który kończył ze mną. Zacząłem uczęszczać na grupy dla neofitów, które są mocno zalecane, aby się odnaleźć z trzeźwym świecie. Ponad pół roku chodziłem na nie regularnie, co tydzień, mimo, że musiałem na nie dojechać dwoma autobusami (nie miałem jeszcze samochodu, bo skąd). One także były dla mnie bardzo ważne. Kolega z mieszkania "nie chciał" na nie chodzić. Po dwóch miesiącach wrócił do "starego życia" więc się wyprowadził (powiedziałem mu, że albo on się wyprowadza albo ja). Była też możliwość zamieszkania na hostelu, nawet przez rok za darmo (na NFZ), ale ja nie chciałem. Miałem możliwość wynajęcia, gdyż od razu po ośrodku zacząłem pracować jako informatyk. Jeszcze pod koniec terapii, na monarowcu, podjąłem studia - informatyka zaoczna. Teraz jestem na trzecim roku. Za niedługo wybije mi dwa lata w pracy. Jestem już po dwóch podwyżkach, zaraz będzie trzecia. W pracy jestem tak zaangażowany, pracowity i odwalam kawał bardzo wartościowej roboty, że aż sam się sobie dziwię, że ja tak potrafię. Po terapii zacząłem też szukać partnerki na Badoo/Tinder/Sympatia. Spotykałem się z jedną, drugą, piątą. Aż znalazłem JĄ. Od ponad roku jesteśmy razem. Jest we mnie zakochana po uszy, tak jak ja w niej. W lipcu byliśmy nad morzem - oświadczyłem się. W kwietniu 2021 bierzemy ślub. Sala ogarnięta, DJ też. Mieszkamy razem u niej, bo mieszka w dużym domu sama z tatą, więc mieszkamy w trójkę. Bardzo się kochamy, nie sądziłem, że jestem w stanie kogoś tak mocno pokochać i być aż tak szczęśliwy. Z jej ojcem ma ŚWIETNY kontakt. Z moimi rodzicami jeszcze lepszy. Odbudowałem wszystko. Porzuciłem kontakty z narkomanami, zbudowałem sobie nowe relacje z zajebistymi, trzeźwymi ludźmi. Jeden, z którym się leczyłem cały rok, stał się moim prawdziwym przyjacielem. Trzymamy się razem i on tak jak ja ma podjętą decyzje w sprawie narkotyków. Będzie moim świadkiem na ślubie. A moi rodzice nigdy nie byli tacy dumni i tacy szczęśliwi, mam z nimi taki kontakt, o jakim nigdy nie marzyłem. Wszystko mi wybaczyli. Duuuużo mi pomogli, nie zapomnę im tego nigdy, będę o nich dbał do końca.

Jakbym trzy lata temu zobaczył "film" z tego, jak wygląda aktualnie moje życie teraz, nigdy w życiu bym nie uwierzył. A ja sam wyglądam na prawdę dobrze, dbam o siebie, chodzę do dobrego fryzjera, siłownie, czasem na solarium, zrobiłem już prawie wszystkie zęby (robię jednego co miesiąc bo to drogi biznes, a odkładam na wesele ;-) ). Ubrania mam wszystkie nowe, stać mnie na normalne, prawdziwe życie. Ludzie, którzy widzą mnie po tak długim czasie, przecierają oczy ze zdumienia. Jestem uczciwy, sumienny, słowny - nie ma możliwości, żebym komuś coś obiecał i tego nie zrobił, albo żebym kogoś wystawił do wiatru. Nikogo nie okłamuje, jestem punktualną, godną zaufania osobą. Ciągle mam hajs, odkładam, nauczyłem się nim zarządzać. Nawet kurwa papierosy rzuciłem, rok temu. Na terapii było obowiązkowe rzucenie na monarowcu, ale po terapii wiadomo, wróciłem do palenia. Rok później rzuciłem z własnej woli.

Narkotyki? A komu to potrzebne.

Piszę to wszystko, bo pamiętam, jak ja miałem przebłyski poszukiwania pomocy. Pamiętam, jak napisałem maila do użytkownika @Blu, który wtedy wyszedł z opiatów, a tak jak ja zajmował się webdeveloperką, z pytaniem, jak to zrobił. Wiem, że jest tu wiele osób, które poszukują pomocy i nie chcą do końca życia tkwić w tym gównie, w iluzji pseudożycia, ulotnych chwil zakłamanego szczęścia. Da się, tylko trzeba na prawdę chcieć, zaprzeć się i nie poddawać. Podczas tej długiej i trudnej drogi będzie wiele chwil zwątpienia, braku zrozumienia, po co to wszystko. Jak to przetrzymacie i będziecie dalej parli na przód, dojdziecie do tego samego, do czego doszedłem ja. Do prawdziwego, szczęśliwego, trzeźwego życia.

Jak macie jakieś pytania piszcie. Jeżeli chociaż JEDNA osoba ze wszystkich, którym uda się to przeczytać pójdzie do ośrodka - będzie to dla mnie powód do radości. Życie jest cudowne, trzeba tylko zacząć żyć!
  • 3131 / 338 / 0
Na prawdę miło mi słyszeć że dajesz radę, choć nie pamiętam naszej rozmowy - może dlatego że dosyć dużo osób do mnie pisało z pytaniami o terapię.
Dobry, konkretny post, wreszcie jakaś odmiana od tego morza jałowego depresyjnego pierdolenia które tu czytam na codzień.

pozdro
  • 1290 / 362 / 0
hehe bo spierdoliles to na samym poczatku, po pierwsze olales szkole, po drugie olales prace i jak piszesz wiele razy, po trzecie swiadomie wjebales sie opio (i nie zwalaj to na jakies czynniki zew.) i po czwarte olales zwiazki. I nie zwalaj na narkotyki, bo mozna ostro cpac i duzo innych rzeczy robic a miec jakies normalne zycie.
I wlasnie dlatego, ze nie miales rownowagi w zyciu, tj rodzina, praca, szkola, nie miales co robic i pochlonely cie dragi i jakos sam swiadomie probowales co nowych rzeczy az doszedles do opio. I nie miales ochoty w sumie na nic innego tylko dragi, to pomysl, czemu tak bylo, co to spowodowalo, ze widziales tylko dragi i nic poza tym? Bo teraz masz dokladnie dalej te same objawy, wydzisz swoje obecne zycie i nic poza tym i wlasnie dlatego, one cie dojedzie tak samo jak te dragi, bo to nie dragi chodzilo ale o ciebie i nie twoja mame tez.
Teraz tez jestes #przegryw, bo nawet sobie bucha ziola nie mozesz wziac.
Zastanow sie co nie tak masz z deklem skoro wczesniej brales wszystko co popadnie jak jakis wariat. I teraz nie masz rownowagi i w koncu proznia cie zassie i bedzie powtorka z rozrywki.
Bo tyjestes dalej tym samym czlowiekiem, ktory wypada z rownowagi. Sukces oglosiles bardzo wczesnie, duzo za wczesnie.
A prognozy masz slabe, informatyka wypala wiekszosc ludzi bardzo szybko a ty sie nie zaliczasz do tych odpornych.
Tak to jest, jak sie popada w skrajnosci, to stabilizacje trudno osiagnac, bo skrajnosci to sa wyimaginowane standardy, ktore w zyciu sie nie sprawdzaja.
W zyciu trzeba miec rownowage i nie wolno polegac na jakis czynnikach zewnetrznych, bo sie rozpierdolisz i nie ma znaczenia, czy to dragi, praca, rodzina czy firma, jesli masz taki stosunek, ze to jest dla ciebie wszystkim i nie widzisz w ogole innej opcji (tak jak wczesniej i teraz), to predzej czy pozniej sie rozpierdolisz. I problem polega na twoim ustosunkowaniu do zycia ktore dalej masz takie samo i w ten sposob jeden problem zamieniles na drugi, bo glowna przyczyna pozostaje, bo ty dalej jestes tym samym czlowiekiem.
  • 516 / 168 / 0
Popracuj jeszcze nad czarno-białym myśleniem, bo z takim podejściem życie Cię może dojechać prędzej czy później, jak pisze kolega @ZX .
Albo będziesz pasożytować na innych, chociażby na użytkownikach tego forum, w jakimś narcystycznym, protekcjonalnym uniesieniu. A to się prędzej czy później też odbije - obniżonym poczuciem wartości własnej.

Ale poza tym to gratuluję i witamy ponownie na forum %-D

Zamienienie ćpania dragów na ćpanie życia to prawie zawsze dobra zmiana. I dla jednostki i dla społeczeństwa. Takie psychologiczne harm reduction.
  • 4 / 2 / 0
Dziękuję za post. Dziękuję za tchnięcie nadziei..Dziękuję za fatygę, za włożenie czasu , wysiłku, żeby opisać swoją historię. Ktoś odpisał, że teraz ćpasz życie.., że ze skrajności w skrajność. W narkotykach nie ma półśrodków..tylko zmiana o 180 stopni gwarantuje sukces. Jesteś teraz na drugim, odległym od starego życia biegunie , z dala od dawnego syfu. Hmm..ja Tobie życzę z całego serca: ćpaj życie, osiągaj sukcesy w pracy , miłości, przyjaźni. Podziwiam i życzę powodzenia. Tymi, którzy próbują Cię zdołować, sprowadzić na ziemię ..nie przejmuj się. Powodzenia:-)
  • 1066 / 202 / 0
Salma malejkum bracie.
Ile lat brałeś? 13.
Ile na trzeźwo? 3.
Opisujesz takie podstawy zwykłego życia, jakbyś się miał zesrać. Obczaj historię Jerzego Górskiego co odjebał. A w wywiadzie z nim taki skromny i opanowany. Ty się zachowujesz jakbyś miał tego dentyste pokruszyć i wciągnąć. To dobrze nie wróży. Efekt jojo ping pong pękł.
Ja byłem taki dumny że amfe odpuściłem a w środku sobie rósł taki diabełek co w końcu uciekł i jak mnie jebany igłą nie poharatał... Do dzisiaj się nie zagoiły ślady po tamtej imprezie. A to 7 lat.
Nie życzę Ci źle, morałów prawić nie będę ja Ci po prostu drwię w żywe oczy.
I don't do drugs. I am drugs.
  • 142 / 27 / 0
@tomaszu99new gratuluję i obyś utrzymał się w swoich postanowieniach.
Nie przytoczę swojej historii bo to nie miejsce na to, ale czytając Twój post, sory zbyt to piękne i poukładane. Zycie bywa przewrotne i może ten porządek zburzyć, wtedy trzeba mieć plan B i najlepiej C, Ty nie widzisz innej drogi, jak ta słuszna , trzeźwa etc .....
Jerzy Górski - tutaj @czajnikof wspomniał o legendzie, o niespotykanym charcie ducha , obym się mylił , ale już nie lepią ludzi z takiej gliny ...
  • 3396 / 528 / 2
U mnie raczej nie ma wyjścia nie czuję si€ jakimś wielkim ćpunem bo to tylko zwykła kodeina. Ale ja musze być dwa razy w tygodniu nią spizgany. Silne uzależnienie psychiczne wdupcony już jestem ponad 8 lat.
Uwaga! Użytkownik Mefistofeles1945 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 741 / 135 / 0
Takie czarno białe monarowe spojrzenie. Albo jesteś ćpunem na dnie, walisz wszystko co masz i wygladasz jak wrak, albo nie ćpasz nic, masz super życie. Nie kupuję tego.
Mam dziewczynę, samochód normalne życie ale lubię czasami jakieś psychodeliki, jakieś zioło nawet często. Papierosy, wódka czasami, jakaś piguła na wakacjach raz na kilka lat. Czy coś ze mna nie tak? Czy jestem jakimś supermenem?
Monar to był dobry w latach 80-90, jak była fala heroiny w Polsce. To już nie te czasy.
  • 40 / 7 / 0
Napisałem komentarz, że koleś opisał wspaniałe wyjście z potwornego nałogu, a niektórzy usiłują to dezawuować, a wygląda na to, że moderacja odrzuciła mój wpis. Ciekawy jestem dlaczego...
ODPOWIEDZ
Posty: 14 • Strona 1 z 2
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.