Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 53 • Strona 1 z 6
  • 549 / 169 / 0
Zastanawiam się, jaką cenę trzeba zapłacić, żeby przeżyć całe życie z opio - powiedzmy, że od pełnoletności do starości - bo na pewno jest to możliwe, jednak za jaką cenę? Czy opioidy dalej będą działać za 20 lat? Nie wiem, czy świadome trwanie w nałogu (o ile "świadomy nałóg" to nie jest w ogóle oksymoron) nie jest nawet trudniejsze, niż rzucenie go - wydaje mi się to przynajmniej równie trudne. Opio wyrządzają trwałe szkody na psychice; brak endogennych opioidów powoduje depresję przy rzuceniu - ale czy przy braniu za długo też? Chyba w końcu też, co? Słyszałam, że ULDN (ultra low dose naltrexon) może pomóc w pewnym stopniu; na pewno zaniża tolerancję.

Szkody fizyczne przy długotrwałym braniu IV też są oczywiście duże; pirogeny, niska odporność, problemy z krwią, pokłute i pozapadane żyły, bardzo ciężko się wkłuć.

W ciągi wpadnie się na pewno, nie jest możliwe branie na sportowo na dłuższą metę, więc zastanawiam się ile one mogą trwać tak optymalnie. Bo częste skręty to też nie jest zbyt dobre dla zdrowia. Z drugiej strony za ciężkie skręty to też duży problem, głównie dla psychiki, ale nie tylko; więc ile tak optymalnie mogłyby trwać ciągi? Raczej miesiąc, czy kilka miesięcy, czy pół roku, czy rok? Więcej już chyba nie. Warto postawić sobie też jakieś "dawki graniczne", gdzie egzekwowanie tego byłoby poważnym problemem - ale powiedzmy, że by się udało, wtedy po dojściu do takich dawek należałoby się zatrzymać i gdyby te dawki już nie działały, to odtruć się - tylko że taki plan jest łatwo napisać, no a wykonać to już inna kwestia.

Czy terapia jest możliwa, jeśli nie chce się rzucać? Czy niezbędnym wymogiem tej terapii byłaby jednak chęć zerwania z nałogiem?

Ile lat można tak żyć? Czy znacie takich ludzi, czy każdy prędzej czy później skurwił się dla opio, "spadł z rowerka", lub jest wrakiem człowieka i życie nie daje mu już żadnej radości? Tylko proszę nie mówcie mi, że nie ma to sensu, człowiek nie jest robotem aby zawsze myśleć racjonalnie.
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 100 / 33 / 2
Mam kumpla, ktory bral kupe lat here w stanach, mniej wiecej od 16 roku zycia. Obecnie ma 43 lata i od 2016 napierdala codziennie oxy i majke IV, do tego benzo w ilosci 1-2 klonow "dwojek "lub 2 lorafeny 2,5 dziennie i pije, jednak teraz tylko 1-4 piwa dziennie. Obecnie dzialania opio nie czuje wcale mimo 2 MST200 i 2 Oxy 80 na strzala. Taki zabieg powtarza 3-4 razy dziennie. Bierze non stop od polowy 2016, czasem bierze metadon jak chce odpoczac od klucia i choc troche zbic tolerke. Ma sie dobrze i nie widac ogolnie takiego wyniszczenia jakie wystepowalo u niego gdy pil przynajmniej 10 piw dziennie przed 2016 rokiem. Wtedy wygladal tragicznie na twarzy, napuchniecie i wyglad jakby mial z 10 lat wiecej.
Ja biore 18 lat, glownie opio i benzo, obecnie jedynie opio (majka i oxy IV) i rowniez mam sie dobrze. Gdybys mnie zobaczyla w zyciu bys nie pomyslala, ze cokolwiek bralem. Dlugi ciag na legalnych ketonach w jaki wpadlem kolo 2013 roku i ktory trwal okolo roku zniszczyl mnie bardziej niz 10-11 lat brania opio i benzo. Tak, ze opio brane solo mozna brac cale zycie bez duzego uszczerbku na zdrowiu. Nigdy nie mialem pirogena, raz mialem ropnia, ale to na poczatku brania dozylnie i nieumiejetnosci podania co mialo miejsce prawie 15 lat temu. Nigdy nie mialem mysli samobojczych- jakbym mial na pewno bym sie odjebal. Dperesja i anhedonia jak nie biore i inne zaburzenia psychiczne, ktore na pewno mam wystepuja, jednak do zniesienia a fizycznie wszystko jest ok. Dzialania rowniez praktycznie nie czuje poza lekkim wjazdem i czuciem sie po prostu normalnie biorac zwykle 250mg majki na strzala 2 razy dziennie. Ot, po prostu spokoj, brak cisnienia na zajebanie sie czymkolwiek, checi "zgaszenia lba".

Nie rozumiem pytania czy terapia jest mozliwa jak nie chce sie przestac. Jak moze cos byc realne i mozliwe jak sie czegos szczerze nie chce? Nawet jak sie bardzo chce nie zawsze sie udaje.

Co do przypadku mojego i kumpla to nie zachecenie do brania w zadnym wypadku, nam akurat sie udalo, ale znam wiele osob, ktorym sie nie udalo i nie zyja, siedza/siedzieli w wiezieniu lub zyja jak wraki. Wiekszosci sie nie udaje.
To ja- Maykel85/Maykel855. Do tamtych kont nie pamietam hasel. Jesli chcesz sie ze mna skontaktowac pisz przez forum, najlepiej uzywajac strony privnote.com.
  • 549 / 169 / 0
14 kwietnia 2020Jureksteryd pisze:
Nie rozumiem pytania czy terapia jest mozliwa jak nie chce sie przestac. Jak moze cos byc realne i mozliwe jak sie czegos szczerze nie chce? Nawet jak sie bardzo chce nie zawsze sie udaje.
Nie nie, nie chodziło mi o terapię narkotykową, tylko taką życiową po prostu. Wiadomo, że jak się nie chce przestać to terapia narkotykowa to bezsens.

Po Tobie i Twoim znajomym widać lekkie ślady politoxy, czego też należałoby unikać, psucie sobie zdrowia mam zarezerwowane tylko dla opio :extasy:
14 kwietnia 2020Jureksteryd pisze:
Dzialania rowniez praktycznie nie czuje poza lekkim wjazdem i czuciem sie po prostu normalnie biorac zwykle 250mg majki na strzala 2 razy dziennie. Ot, po prostu spokoj, brak cisnienia na zajebanie sie czymkolwiek, checi "zgaszenia lba".
No właśnie, opio brane tak długo to w pewnym momencie już tylko normalność, niezbędna do zaspokojenia potrzeba fizjologiczna.
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 1290 / 362 / 0
Nie wierz ludziom, ktorzy biora 25 lat i twierdza, ze nic im nie jest. Tak to dziala, ze w ciagu czlowiek nie pojmuje swojego stanu psychicznego i fizycznego i mysli, ze wszystko jest ok. Rowniez samokrytyka jest slaba, taki mysli, ze wszystko ok a jakbys z nim pogadala, to bys stwierdzila, ze wrak. I do tego ulamek procenta z nich dozywa tylu lat. Nie kus losu. Twpke mysli moze wynikaja z tego, ze po prostu nie widzisz przyszlosci po zmianach, ze myslisz, ze obecny stan bedzie sie utrzymywac do konca zycia. To tylko iluzja, ju dzis mozesz rzucic i doswiadczyc zycia jak kiedys.
  • 1305 / 162 / 0
Znam trzech starej daty opiatowcow po lub chwile przed 50 wszyscy wpadli w spirale metadonu klonow i oczywiscie cpania naszych czasow - ketonow z oppwiesci wiadomo mowili kiedys bylo lepiej kradli rolki w szklach wbijali razem z kompotem ktory noc przelezal na grzejniku z rozpuszczonym dipherganem

A teraz wala wszystko okradaja sie bija laduja w psychiatrykch z urojeniami

Kto wie co bedzie za te 15-20lat nowa substytucja i nowe rc ? I kolo sie zamknie? Ja pewnie nie dozyje nawet 50 %-D
Uwaga! Użytkownik Anabolik nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 146 / 17 / 0
Niech ci co są wjebani w opio naście lat opowiedzą czy mieli w tym czasie cokolwiek poważnie złamanego (wyłączając psychikę ;) ) lub przeżyli operację, która wymaga opioidów do rekonwalescencji... bo tego aspektu chyba nie bierzecie pod uwagę, a jest raczej istotny gdy przyjdzie do ratowania wam życia w wymienionych sytuacjach.
  • 1305 / 162 / 0
Z kolega wyzej sie zgodze lub choroba typu nowotwor ? Malo ktory opiatowiec chyba dozyje takiego wieku w ktorym taka xhoroba sie zazwyczaj pojawia i co wtedy ? Doktorze boli.. ok prosze doreta 75 pomoze... %-D bo watpie ze lekarz moze ominac swoja procedure stosowania lekow przeciwbolowych i jak typ nigdy nie byl w poradniach bolu czy detoxy substytucje a bral np fent z ulicy to co ?
Uwaga! Użytkownik Anabolik nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 100 / 33 / 2
Co do mnie i kumpla to nie mamy zadnych spraw karnych, dlugow, nie lazimy po melinach, nie niszczymy zycia innym. Ani ja ani on jednak nie mamy rodzin (kumpel ma dziecko z poprzedniego malzenstwa, to akurat w pewnym sensie tragedia, bo nie tworzy rodziny z osobami, ktore kiedys na pewno byly dla niego wazne- i pewnie dalej sa a on byl dla nich), bo ja wiem, ze oprocz znalezienia odpowiedniej osoby trzeba byc takze odpowiednia osoba. A ja nia nie jestem, dlatego nie jestem w stalym zwiazku, spotykam sie jedynie przelotnie z kobietami. Mieszkam w normalnym domu i pracuje na etacie. Chodze na silownie, do kina, biegam, pielegnuje pasje o ktorych nie bede szerzej pisal, spotykam sie z ludzmi, uczestnicze w imprezach rodzinnych i wszystko co robi wiekszosc normalnych osob. To, ze jestem zaburzony i mam chora dusze wiem, narkomania jest choroba mojego myslenia. Zapewniam was jednak, ze nie przyszloby wam do glowy, ze cokolwiek biore.

Co do zlaman to mialem zlamana noge, nie bralem nie wiadomo jakich dawek zeby zlagodzic bol. Nawet wtedy nie bylem w ciagu i nie bralem nawet opio przeciwbolowo wtedy non stop, chociaz zlamanie bylo bardzo powazne. Pamietam kode i tramal wtedy bralem doraznie jedynie. Co do powaznego leczenia przeciwbolowego to jak rozmawialem z lekarzem w PLB to mowil, ze nie ma gornych dawek opioidow, jednym wystarczy 200mg morfiny dziennie, inni potrzebuja 10 razy wiecej. Poza tym przy chorobach w ktorych wystepuje silny bol poza opioidami istnieje wiele innych sposobow lagodzenia bolu. Sa jednak takie bole, ktorych nie da sie opanowac. Jednak w tej kwestii najlepiej jakby napisal cos DexPL jesli to was interesuje. Ja sie nie obawiam, ze cos nie zadziala przeciwbolowo. Bo juz nie dziala prawie wcale %-D .

Napisalem jednak, ze wiekszosc osob, ktorzy sa w moim wieku (34 lata) i kumpla (43) nie zyja lub sa w oplakanym stanie. To powinno dac wszystkim do myslenia, ze nie warto. Niewielu osobom sie udaje.
14 kwietnia 2020ZX pisze:
Nie wierz ludziom, ktorzy biora 25 lat i twierdza, ze nic im nie jest. Tak to dziala, ze w ciagu czlowiek nie pojmuje swojego stanu psychicznego i fizycznego i mysli, ze wszystko jest ok. Rowniez samokrytyka jest slaba, taki mysli, ze wszystko ok a jakbys z nim pogadala, to bys stwierdzila, ze wrak. I do tego ulamek procenta z nich dozywa tylu lat. Nie kus losu. Twpke mysli moze wynikaja z tego, ze po prostu nie widzisz przyszlosci po zmianach, ze myslisz, ze obecny stan bedzie sie utrzymywac do konca zycia. To tylko iluzja, ju dzis mozesz rzucic i doswiadczyc zycia jak kiedys.
Pogrubilem do czego chce sie odniesc.

Mozna fakt juz dzis rzucic, ale myslenie i zycie nie zmieni sie samo. W ogole sie nie zmieni jesli my nie wprowadzimy zmian. Ludzie nie siedzielby rok i dluzej w osrodkach gdyby wszystko zmienialo sie samo. Siedzenie na duposcisku miesiac czy kilka niczego nie zmieni. Zmian musisz dokonywac sam. Najprosciej mi to jak wyjezdzalem z ostatniego osrodka po miesiacu wyjasnili jak mowilem, ze wyjezdzam, bo nic sie nie zmienia, ze nie ide do przodu etc. Stara (w moim wieku okolo :) narkomanka, obecnie terapeutka powiedziala mi mniej wiecej:
Szczepan*, zobacz ile lat brales. Teraz chcialbys w kilka tygodni wrocic do normalnosci? Poza tym minal miesiac, co ty chcialbys zeby sie w miesiac zmienilo?
Tak, ze samo sie nic nie zmieni, na trzezwosc trzeba zapierdalac za przeproszeniem. Gdyby niebranie = trzezwienie to wyleczalnosc wynosilaby 95% a jest na odwrot, znaczy 95% cpunow cpa dalej w konsekwencji czego umiera a 5% udaje sie powrocic do "swiata zywych".

*imie zmienione

Prosze o scalenie.

scalono - starysteve
To ja- Maykel85/Maykel855. Do tamtych kont nie pamietam hasel. Jesli chcesz sie ze mna skontaktowac pisz przez forum, najlepiej uzywajac strony privnote.com.
  • 1677 / 261 / 0
Maksymalnie głupi temat, opiaty już po paru latach ciągu nie działają, zaleczają tylko skręta i lekko uspokajają, choć nawet nie do końca bo ja na przykład robię się nerwowy.
Przestań romantyzować narkomanię nie ma w tym nic fajnego.


I prawda, mało kto dożywa 40. Ba, ja mam 31 i mało kto dożywa tego wieku, wystarczy zrobić sobie listę zgonów userów z forum, którzy wjebani byli w opiaty.
Największy przegryw na forum
  • 1917 / 335 / 2
Da się żyć długie lata na opio, ale do standardowych życiowych problemów doliczcie sobie problemy związane z nałogiem (gnój finansowy przede wszystkim), gorsze relacje, osłabione ambicje - czyli uszkodzony system Piramidy Masłowa, najważniejsze to się naćpać, a rozwój? Po co, po strzale przechodzą myśli bycia prezesem firmy etc. Pasje się osłabiają z czasem by w końcu prawie że zaniknąć.

Libido, seks, przyjemności normalnych ludzi - o rodzinie można zapomnieć, wiem że w rodzinach alkoholików rodzą się dzieci, ale mówimy o normalnej rodzinie ze zdrowymi wartościami i priorytetami. Bo urodzić szkraba który jest na głodzie z miejsca, bo nasza luba była w cugu podczas ciąży, nie wróży idealnej rodzinki z instagrama gdzie są wakacje na Ibizie z palemkami, jedzenie ośmiornic i mercedesy. Są za to brudne pompki, głód, smród, i cała energia życiowa - poza pracą - jest poświęcana na kołowanie towaru, recept, przerabiania towaru i szukaniu kabli w coraz bardziej pojebanych miejscach. Opcjonalnie i nierzadko cel dnia to przebicie się chorymi dawkami przez metadon.

Z plusów jest większy dystans do życia, opiatowiec nie przejmuje się specjalnie czymś więcej, niż towarem i jego brakiem. KoronaWirus? A co w takim razie z wizytami u mojego Pana Doktora i w aptekach? Tak bardziej wygląda myślenie opiatowca, aniżeli "Korona ojej co to będzie".

Życie na opio to jak jazda przez życie na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Da się, ale jeśli taki stereotypowy, sfrustrowany Janusz, który niewiele osiągnął i zostaje mu zazdrość innym i zawiść - jest przykładem osoby która nie dała rady sięgnąć po marzenia, to opio odpowiednikiem jest Jacek. Różnica między nimi jest jednak taka, że Jacek po strzale jednak jest zadowolony (o ile ten strzał jest solidny), a gorzknieje i przejawia depresję gdy towaru nie ma pod ręką. Sinusoida zadowolenia z "egzystencji" jest bardziej rozwinięta u Jacka opiatowca, bo Janusz zawsze jest niezadowolony. u Jacka jest ona zależna stricte od ilości towaru pod ręką. No, chyba że sąsiadowi się gorzej wiedzie, wtedy układ nagrody Janusza zostanie smyrnięty.
Uwaga! Użytkownik 52eu126Iz60j nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 53 • Strona 1 z 6
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.