Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 22 • Strona 2 z 3
  • 2025 / 584 / 0
Dobry temat. Generalnie podzieliłabym to na II fazy, fazy już we wpierdoleniu, ale jednak oddzielone wyraźną kreską. Może nie tylko to, jak zmieniła się osobowość, ale też ogólnie sytuacja.

I faza: duże dawki, ale jeszcze z możliwością zwisów, noddy się zdarzały, nie trzeba było pędzić do domu żeby jak w zegarku sobie podawać ani walczyć z żyłami. Opio wypychały mnie do ludzi, pomagały mi zebrać się w sobie do zrobienia jakiegoś nudnego zadania czy innego chujstwa, w mniejszym stopniu były ucieczką. Na opio czułam się wśród ludzi komfortowo, podobnie też we własnej skórze - choć nigdy nie do końca. To było takie pstrykanie sobie raz czy dwa dziennie, ale bez bata nad dupą, że drugi raz koniecznie musi być jeśli chcę wstać sucha rano. Wtedy jeszcze miało się jakąś chęć do życia i opio traktowało na zasadzie nie do końca udomowionego potwora, z którym jednak jest się póki co w ugodowych stosunkach. Raz na jakiś czas wchodzi się na forum tematyczne i "pomaga" świeżakom czy pisze w tematach o opio lub benzo, czasem męcząc po raz n-ty te same kwestie.

II - teraz.
Branie to dla mnie coś takiego, jak mycie zębów po wstaniu z łóżka. Typowo fizjologiczna czynność, o której ciężko pisać na forach ciągle to samo. I tak trzy, cztery razy dziennie. Nie wiem, jak dalej pociągnę to finansowo. Nie jestem w stanie przysnąć ani przynoddować konkretnie nawet z benzo przy swoich obecnych dawkach, dopiero benzo + alko + baklofen dają mi taką szansę. Obecne dawki, czyli 3/4x (zależy od trybu dnia, wolne czy nie) po ~300-350mg i.v. Problemy z żyłami, a do tego wejścia robią się coraz słabsze. Stare pękają albo się 'zdrewniają', pojawiają się nowe, ciężko się oporządzić samemu + jeszcze kogoś. Opio nie działa już pobudzająco nawet na wejściu, nie działa też w zasadzie usypiająco, w sumie to bierzesz tylko po to, by nie mieć gila. Nawet źrenice reagują o wiele mniej, gdy po raz trzeci wbijasz w siebie te 300 mg i mogłyby uchodzić za w miarę normalne, tylko szkliste. Dni spędzane w samotności, rozbitek na morzu samotności przytwierdzony do własnego łóżka. Bezsenne patrzenie się w sufit godzinami, ale bez myśli 'co by było gdyby', stłumiłam w sobie już ten natłok myśli. Odciski na rękach od tak czestego przygotowywania sobie towaru w bardzo wymownych miejscach, np. na kciuku i boku palca wskazującego od przytwierdzania igły. Robienie zamówień w aptekach w pudłach po 50 pompek z gumką i 2x100 wybranych igieł, póki te nie znikną, bo tylko takimi mogę teraz podawać, a nie jest to popularny rozmiar. Stopniowo zanika nawet mrowienie przy wejściu przy pierwszym strzale po wstaniu, znika tylko trzęsawka rąk i ewenementem jest to, jak zrobię się czerwona albo będzie mi cieplej przez dłużej niż 15 minut. Jak pewnie zauważyliście i z powodu, dla którego niektórzy poczuli się przeze mnie "źle" (choć nie wiem, czy pisanie "odpisz na signale kurwa" nastraja mnie pozytywnie), socjalizowanie się jest coraz trudniejsze. Plan dnia musi zgadzać się z tymi trzema, czterema chwilami na podanie sobie, a mam na głowie jeszcze drugą osobę która nie jest samodzielna w tym temacie. Będzie musiała być, jak zacznę kolejny rok na uczelni ze względu na plan 8-20 z okienkami. Generalnie charakterystyczne dla tej fazy jest zarówno zniechęcenie do życia, jak i zanik rekreacyjnego działania branych środków, ale pominięcie nawet jednej dawki daje od razu potężnego gila, często nawet przy zachowanych czterech dawkach dziennie nie mogę rano wstać i płaczę z bólu jak stary reumatyk. Życie towarzyskie, jak i to w środku, umiera. Lękliwość wzmaga się, mimo obecności w "diecie" klonazepamu. Chciałabym mieć świadomość, że po jakiejś ciężkiej interakcji społecznej (subiektywnie) mogę wrócić do domu i oddać się noddom, ale nie udaje mi się w nie wpadać. Przygotowywanie zastrzyków i cała otoczka z tym związana jest smutnym obowiązkiem, plus nie za bardzo pozwala na podejmowanie namiastek prób prawdziwego życia. Człowiek staje się zgorzkniały i cyniczny, czasem może nieprzewidywalny, jeśli zetknie się z kwestia, na której postawił krzyżyk i w której temacie nie ma już nic do stracenia.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 17 / 1 / 0
Waliłem tramal przez 4 lata .
Od 2 jestem czysty jesli chodzi o opio . Teraz wale kokony weekendowo.
Z plusów? Jakich kurwavplusow ja ich nie widzę . Dawki to było do grama dziennie którego nie przekraczałem raczej . Minusow jest w huj które zauważyłem po detoxie przez który przechodziłem sam . Zanim doszedłem do normalnego myślenia , i końca deprechy i bezsennych nocy to było z 3 miechy .
Minusy;
- wyjebane na wszystko i wszystkich
- stałem w miejscu nic mi więcej nie potrzeba było do szczęście
-brak jakichkolwiek perspektyw na zmiany
- zjebany kozacki związek
- całe dnie na kanapie
- chudy jak jakiś anorektyk
- zawodowo jesli pracujecie to i tak po jakiś czasie zaczniecie pierdolic obowiązki ( chyba ze pracujecie na budowie albo macie proste zajęcie )
W razie piszcie mordki jak ktoś ma taki problem i chce rady.
I nikogo nie da rady namówić do zaprzestania . Musicie dojść do tego sami .
Pozdro.
  • 412 / 52 / 0
Obecnie jestem na Tramalu. Próbowałem kody oraz oxy. koda mi nie podeszła. Od oxy udało mi się uwolnić. To już prawie dwa miesiące odkąd nie biorę.

Tramal jest dla mnie idealny. Biorę od ponad 10 lat, niekiedy mam ciągu kilku tygodniowe, a nawet miesięczne. Nikt w domu tego nie zauważa. Wszyscy myślą że biorę z powodu bólu po poważnych operacjach po których zostałem niepełnosprawną osobą.

Plusy działania Tramalu:
- lepszy humor
- lżejsze podejście do życia
- praca nie jest dla mnie uciążliwością, biorę się za to za co mam się wziąć
- niemyślenie o moim stanie zdrowia

Minusy:
- zjazdy przy dłuższej przerwie
- niewyspanie
- zapominanie jaki dzisiaj jest dzień, miesiąc, a czasami nawet rok
- ryzykowanie i nie myślenie o tym co właśnie robię

Będę brał tramal do końca życia. Nic mnie od niego nie odciągnie. Kocham ten stan po zażyciu i mimo problemów nie będę przestawał. Jego zażycie jest najlepszą rzeczą, którą mogę poczuć po lekach.
  • 1 / 1 / 0
@Jamedris jestem ciekawa- jak radzisz sobie z koniecznością zażycia dawki na przykład właśnie podczas zajęć na uczelni? Rozumiem sytuację, gdy jest się w domu, ale tak wśród ludzi? :psycho:
  • 48 / 10 / 0
Na początku było zajebiście, dopełnienie to mi wszystkiego czego mi brakowało w życiu. Najpierw było co parę dni, później codziennie. Musiałem przyhamować bo mnie łapał gil w pracy. Później w domu tygodniowy odwyk, taki że myślałem że kojfle. Piżamy co parę godzin do wykręcania/prania. A ból taki, choćby mnie ktoś kołkiem napierdalał po nogach, rękach i tłowiu. Z opiatami się uporałem ale wpadłem w benzodiazepiny. Wszystko zawsze dożylnie. Sam nie wiem jak mnie to zmieniło, lubię być sam , napierdolony i o świecie nie wiedzieć. To jet ucieczka w sen.
Te branie opiatów pomogło w pracy, byłem bardziej otwarty na ludzi, ukierunkowany na działanie. Ciągłe sam przez prawie cały rok, w całości prowadziłem wydział jako sam. I udało mi się to dobrze.
Natomiast powoli to mam tego rytuału dosyć. Szkoda mi kasy na kupowanie lewych leków. Te kwoty, a dość spore mogę sobie przeznaczyć na coś, co lubię robić i mi się przyda.
Nie chcę ćpać, bo ćpanie prowadzi do samotności! Już miałem najlepszą w życiu przyjaciółkę żyletkę, tak teraz już nie mam ochoty by nią była strzykawka.
To jest smutne, ale branie narkotyków powoduje zmiany które wynaturzają osobowość.
Zycie beż ćpania też jest piękne, w szczególności jak mamy drugą osobę która nas kocha i wspiera.
Uwaga! Użytkownik HelpMePlease nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2198 / 709 / 0
Jeszcze bardziej odizolowałem się od ludzi - co w sumie wyszło mi na plus jednak. Odciąłem się (a może to oni się odcieli?) od ludzi którzy mieli takie jakby granice przyjaźni i znajomości, a zostałem z tymi którzy się kumplują ze mną mimo wszystko, mimo bycia ćpunem. Poza tym zmieniły mi się trochę plany w życiu, ambicje przestały być kosmicznie rozdmuchane i zszedłem na ziemię trochę. Ucierpiały na tym wszystkim moje finanse, ale nauczyłem się też lepiej organizować wydatki. Ciężko ocenić zmianę samopoczucia, bo bardzo wiele się w moim życiu zmieniło przez ostatnie lata, ale ogólnie jak byłem smutnym człowiekiem tak nadal jestem. Na pewno poznałem wielu "ciekawych" ludzi i przeżyłem wiele ciekawych sytuacji. Tych nieciekawych również, jak choćby skręty. Rozjebałem sobie w pewnym momencie żołądek thiocodinem, całkiem srogo. Na siłownię chodziłem i chodzę, ale dietę zacząłem olewać - wiadomo że po głodowaniu pół dnia trzeba się ugrzanym poobżerać. Olałem też uczelnię i na wielu przedmiotach robiłem tylko tyle żeby jakoś zdać.

Szczerze to nie wiem czy żałuję czy nie. Moje życie przed opio (i narkotykami w ogóle) było niesamowicie przeciętne i nudne, rzygałem już tym. W ogóle to miałem plan kopnąć w kalendarz już 5 lat temu, było wtedy blisko. A tak jakoś żyje, mimo że wjebany po uszy w opiaty.
Autor tego posta jest żywym (?) przykładem że selekcja naturalna nie działa.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
  • 920 / 136 / 0
11 lutego 2019Jestemzwami996 pisze:
@Jamedris jestem ciekawa- jak radzisz sobie z koniecznością zażycia dawki na przykład właśnie podczas zajęć na uczelni? Rozumiem sytuację, gdy jest się w domu, ale tak wśród ludzi? :psycho:
To może ja Ci odpowiem, bo też studiowałam i ćpałam dożylnie. A nawet jeszcze inne zajęcie, gdzie przebywa się wśród ludzi, coś jak praca ale w ramach hobby. Konkretnie o czym mówię nie chcę pisać.
Nie ma w tym nic trudnego. W domu sobie przygotowujesz dawkę, a na uczelni idziesz tylko do kibla i tam w samotności wbijasz się w żyłę i podajesz. Nic ciekawego i trudnego. Zgraja gapiów przy tym wokół ciebie się nie zbiera...=] Często proste rozwiązania są najlepsze.
Słuchaj, malutki, nie będę ci tłumaczyć życia.
  • 48 / 10 / 0
Bez emocji, wyrachowanym, niezwykle drapieżnym. Nastawionym na cel. I zawsze go osiągam.
Uwaga! Użytkownik HelpMePlease nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 47 / 6 / 0
Nie ma co porownywac mojej historii do ludzi z wiekszym stazem jak np. posty wyzej, ale po 1.5-2 latach wiekszosc zmian jakie zauwazam sa na +, pomimo pieniedzy ktore na to ida uwazam ze dla niektorych ludzi moze to byc zbawienie, swiatlo w tunelu dajace nadzieje. Wyprostowaly mnie, daly porownanie jak mozna inaczej zyc/postrzegac swiat, co nie oznacza ze na kazdego tak zadziala. Jeszcze fakt, ze im dalej w las tym wiecej drzew, i w pewnym momencie te + moga szybko zostac rozbite przez narastajace problemy i konsekwencje ktore sie wiaza z naduzywaniem. Najwieksza wada jest ciagla walka ze swoimi pragnieniami, skret no i swiadomosc ze bez nich stajesz sie powloka samego siebie a w zasadzie zbitkiem swoich najgorszych cech. Ale wiedzialem na co sie pisze, i poki co nie zaluje ani troche. To co mi daly nie ma porownania do tego czego ode mnie wymagaja.
  • 1917 / 335 / 2
@BlackMalt stawiam, że jesteś na etapie brania samej kodeiny, wtedy faktycznie można wyciągnąć z brania plusy. Wszystko się zmieni jak wejdziesz na szczebelek wyżej, dlatego trzymaj się kodeiny jak najdłużej. Oczywiście kontrolując zdrowie, nie pij alkoholu jeśli bierzesz thiocodin, rób dokładne ekstrakcje z antka. Piszę to, że nie brałeś mocniejszych opio (albo pojedyncze próby, na pewno nie w długich ciągach) z pełnym przekonaniem. Niestety, jeśli zaczniesz je brać, nałóg będzie wyglądać już inaczej, jak i jego wpływ na życie.

Chyba, że jesteś wyjątkiem i póki co bierzesz mocniejsze opio na sportowo bądź jakoś je kontrolujesz, ale serio - takich ludzi jest niewielu. Bardzo niewielu. Zdrowia.
Uwaga! Użytkownik 52eu126Iz60j nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 22 • Strona 2 z 3
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.