Organiczne związki chemiczne oddziałujące na receptory kannabinoidowe w mózgu.
Więcej informacji: Kannabinoidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 49 • Strona 1 z 5
  • 177 / 1 / 0
Ten post nie ma na celu moralizować, zniechęcać, czy kogokolwiek pouczać. Chciałbym po prostu podzielić się swoją historią z kannabinoidami.
Zaznaczę, że przed kanna właściwie nigdy nie byłem od niczego uzależniony - no chyba, że ktoś liczy zdarzający się co kilka miesięcy trzydniowy ciąg na mj, albo herbatę.

Pierwszym z moich kanna było któreś z JWH - mocno się przepaliłem i stroniłem od wszelkich syntetyków przez długi czas, aż pojawił się na ulicach słynny fake hash, czyli nic innego jak AM-2201. Wiadomo, fajna bomba, tak całkowicie inna i krótka, że przypadła mi do gustu, aczkolwiek spaliłem tylko 3-4 g (haszu, nie AMki). Potem długi, długi czas nic, aż skuszony pozytywnymi opiniami stwierdziłem, że przyszła kolej na UR-144. Na początku palone okazyjnie, potem poszedł dwutygodniowy ciąg, który był najlepszym z moich ciągów i wspominam go do dziś. Trudno w to uwierzyć, ale działał na mnie wprost terapeutycznie. Wzmożona ciekawość świata, chęć niesienia pomocy innym, czerpanie przyjemności z wcześniej nielubianych czynności, wewnętrzny spokój, mógłbym tak jeszcze wymieniać i wymieniać. Przy tym żadnych skutków ubocznych, nie występowało nawet na początku specjalne ciśnienie. To właśnie zajebistość tego ciągu spowodowała później, że każdy kolejny ciąg łatwo było sobie usprawiedliwić (tak czy siak każdy użytkownik kanna i nie tylko potwierdzi, że usprawiedliwienie siebie przed samym sobą choćby największym absurdem to pestka), bo przecież wtedy stawałem się lepszy, wzrosła mi tak cenna dla mnie kreatywność i świat był po prostu ciekawszy. Nie w momencie bycia zajebanym, ale właśnie na trzeźwo. Każdy kolejny ciąg był coraz bardziej pusty, pomimo robienia przerw, a ja pełen nadziei, że jednak to działanie jest, tylko mniej zauważalne. W tym czasie wskaźnik wjebania i tolerancji oczywiście rósł. Doszło do tego, że problem widziałem wyraźnie, byłem świadomy wszystkiego co robię i swojego uzależnienia, ale i tak wybierałem kolejną lufę. Przychodzi nuda, warto czymś ją wypełnić. Wyszło PB-22, ponownie zachęcony opiniami na zagranicznych forach zamówiłem i postanowiłem, że skończę palić kanna z podkładów i śmiało począłem waporyzować. Wspomnę tu, że palenie w pracy było dla mnie czymś normalnym i ze względu na siedzący tryb pracy przechodziło bezproblemowo. Skończyła się ur-ka i mimo, że PB-22 nie podeszło profilem działania jakoś specjalnie, to z braku laku wapowałem. Jak wejdzie się w ten stan otępienia, to łatwiej dalej w nim trwać, niż z niego wychodzić odstawiając. Rodzice mieli dość, ja z wieczoru na wieczór przestawałem coraz bardziej chować się z paleniem, do teraz pamiętam moment jak ledwo żywy siedziałem przed komputerem i matka mną potrząsała, krzycząc, że znowu jestem naćpany. Zawsze uważałem się za osobę, która jest ostrożna i ciężko jej się w cokolwiek wjebać, ale siedząc na podłodze z lufką w ręce, pustką w głowie, poczułem się jak prawdziwy crackhead. Nie zniechęciło mnie to i brnąłem, dopóki trzeci dzień z pebkiem w pracy dość mnie zaskoczył. Obudziłem się w szpitalu, otępiony i bez jakiegokolwiek pojęcia co się stało. Atak padaczkowy z drgawkami bezpośrednio spowodowany PB-22. Zrobili mi badania i wypuścili, przy okazji okazało się, że jestem nieubezpieczony i za całą przyjemność tomografii komputerowej etc będzie mi dane zapłacić ponad 2 kafle. Pomyślicie pewnie, że czegoś się nauczyłem i wyciągnąłem cenną lekcję. Błąd. Stwierdziłem, że przesadziłem z dawką i tyle. Nie otworzyły mi się oczy, bo nie miały na co - jak pisałem byłem świadomy wjebania. Wiedziałem ile szczęścia miałem, że nic przy mnie nie znaleźli i większych kłopotów nie było, a mimo to z wycieńczonym po ataku ciałem i mózgiem, w ten sam dzień poszedłem na imprezę i się spaliłem. Na dłuższy czas odpuściłem sobie. Do następnego ciągu za dwa tygodnie. Następny ciąg trwał tylko trzy dni. Na trzeci dzień, porządnie upierdolony znów źle odmierzyłem dawkę, tylko, że w tym czasie byłem w domu. To był koszmar. Pamiętam jak przez brudną szybę moment, w którym znajoma, którą nocowałem coś stara się mi powiedzieć i jakieś przebłyski rzygania. Minęła godzina, dla mnie wyjęta z życia, dla domowników wręcz przeciwnie. Napięte mięśnie do granic możliwości, całe czerwone białka, mocne drgawki, wydawanie nieartykułowanych odgłosów, to tylko kilka rzeczy, którymi urozmaiciłem weekend majowy rodzince. Ponoć wszystko wyglądało gorzej niż egzorcyzmy. Ocknąłem się, obok mnie było dwóch ratowników. Coś mi podali na otrzeźwienie i zacząłem pojmować co się wokół mnie dzieje (kiedy rzygałem zaraz po spytaniu co wziąłem najpierw utrzymywałem, że strułem się pomidorami, a potem, że to dwa szoty wódki). Nie chciałem jechać do szpitala, ale przymuszony pojechałem i po nocy na toksykologii wróciłem do domu. Ogromne poczucie winy wobec znajomej i rodziców trzymało mnie od kanna z dala przez najdłuższy okres od kiedy spróbowałem UR-144. Nie trudno się domyślić, że kiedy wyszło BB-22 i tak przypomniało czasy URki, a emocje opadły - wróciłem do ciągu, który trwał tydzień i skończył się tylko po to, żeby rozpocząć tydzień AMki. Obecnie jestem na freshu i pomimo, że nie trwa długo, po raz pierwszy mam przeświadczenie, że nie chcę wracać. Podczas każdego ciągu trafiały się momenty, że czułem się jak gówno - mówiłem sobie wtedy "widzisz? zapamiętaj to uczucie i przypomnij je sobie kiedy będziesz chciał sięgnąć po lufę". To mi pomogło. Najtrudniejsze było jednak wytłumaczenie samemu sobie, że to ograniczający syf, bo z kanna nie ma tak, że coś działa całkiem negatywnie, albo całkiem pozytywnie. Niewymierność skutków ubocznych to cholerna, oszukańcza dziwka. Pomogło też przypomnienie sobie, że zawsze zależało mi na tym, by dbać o siebie i swój mózg. Przecież to wspaniałe narzędzie, nasz jedyny aparat do odbioru wspaniałego i różnorodnego świata, a raz zniszczony tak łatwo się nie odbuduje.

Kiedy zacząłem eksperymentować z tryptaminami (dwa razy LSD, raz 4-AcO-DMT) uwrażliwiłem się na wiele swoich wad, które pod wpływem URki znikały. Najbardziej jednak zgubiła mnie mała ilość informacji na temat kanna i to jak pod kamuflażem lekkiego narkotyku, z początku robiącego mniejsze rysy, niż mj okazał się ciężkim nauczycielem, który uświadomił mi jak bardzo jestem słaby i jak łatwo znając każdy mechanizm uzależnienia i tak w nie wpaść.
Nigdy nie zażywałem żadnych narkotyków.
Nigdy nie powiedziałem prawdy.
_______
Moja opinia jest opinią błędną.
...i mam małego penisa c: Biblia - najdłuższy trip raport w dziejach.
  • 43 / / 0
Potwierdzam , kannabinoidy to wcale nie takie niewinne dragi .
Paliłem przez około rok , głównie Am,ur,MAM,5-fur .
Po czasie nic nie zostaje z życia , żyłem od zajebania do zajebania .
Lepiej palić mj , nie wyrzuca tak z życia . I pozwala normalnie funkcjonować nawet w ciągach .

Są oczywiście wyjątki jeżeli chodzi o kanna , ale większość ich jest nielegalna .
To co obecnie jest na rynku to kompletny syf .
  • 129 / 4 / 0
gowno prawda
można śmiało powiedzieć, ze byłem w półrocznym ciągu UR-144, ciągle paliłem maczanke 1/30, czasami 5f-ur 1/60
nie zauwazyłem zadnych skutków ubocznych, oprócz wysuszonych śluzówek nosa, przez co straciłem troche zmysl smaku i zapachu
ale juz sie ogarnąłem z dnia na dzień, psikam w nos leczniczymi olejami i pale weekendowo
wszystko zależy od własnej głowy
  • 291 / / 0
Za mało jarałeś żeby zrozumieć o czym pisze Kju.
  • 1450 / 17 / 0
Ja to się kurwa też przejechałem na syntetykach, ale jeszcze zza czasów legalnych dopków- półroczy ciąg zrył mi łeb na jakieś 2 lata, pfff kurde jeszcze do siebie dochodzę I chyba nigdy nie dojdę- bez kurwa skojarzeń %-D. Dlatego nie ruszam RC kanna, bo to dla mnie gówno.
I przychodzi czas, że odurzanie się alkoholem przestaje być interesowne

Pamiętaj człowieku młody- NIE ĆPAJ Z POWODU MODY
  • 142 / 1 / 0
Łatwo mówić jak się ma własny stuff a jak nie to idziesz po bandzie. Natura jest droga w porównaniu z syntetykiem. Jest dużo to się jedzie ale efekty naprawdę nie za bardzo !
Doświadczenie powiększa naszą mądrość, nie zmniejsza jednak naszej głupoty.
Uwaga! Z decyzją poczekaj na radę bardziej doświadczonych.
  • 43 / / 0
Fido69 pisze:
gowno prawda
można śmiało powiedzieć, ze byłem w półrocznym ciągu ur-144, ciągle paliłem maczanke 1/30, czasami 5f-ur 1/60
nie zauwazyłem zadnych skutków ubocznych, oprócz wysuszonych śluzówek nosa, przez co straciłem troche zmysl smaku i zapachu
ale juz sie ogarnąłem z dnia na dzień, psikam w nos leczniczymi olejami i pale weekendowo
wszystko zależy od własnej głowy
Ur-144 w proporcjach 1:30 nawet bez tolerancji nie robi w głowie zamieszania .
Pal ur-144 1:10 kilkanaście razy dziennie tak samo przez pół roku i wtedy mi napisz "gówno prawda "
  • 10 / / 0
Jeśli ktoś nie zna umiaru, to nawet od zwykłej trawki potrafi się uzależnić. Syntetyczne kanna są groźne dlatego, że są tanie, mocniejsze od THC i szybko można przesadzić z dawkowaniem. A wystarczy przecież wykazać się rozsądkiem i umiarem przy produkcji własnej mieszanki, nie przeginać z proporcjami. Przecież 1:30 też daje grubą fazę.
  • 63 / 2 / 0
Nie miałem nigdy problemu dosłownie z niczym a leciało grubo fety pózniej mefa później reszta beta ketonów w tym czasie miałem swoją szafe z mj i mj leciało dzien w dzien minoł rok jeden drugi trzeci w tym czasie pokosztowałem kanna różnych. Wszystko było fajnie dopuki w pewnym momencie skapłem sie praktycznie 24/7 jaram dobra ogarneliśmy się z tego troche mi sie w zyciu popieprzyło miesiąc detoksu od wszystkiego, pozbyłem sie szafki natura kosztuje i tu sie zaczyna... Dopuki było mnie stać mj 1-2g codziennie wieczorem, stwierdziłem ze długo tak nie pociągne $$ to kupimy kanna padło na am2201 pierwszy gram mi starczył na 3tyg teraz gram pale w 3dni, stany o których piszą ludzie są całkowitą prawdą. Nigdy sie nieczułem wiekszym dnem jak podczas palenia tego, zapale mysle sobie "zas zrobiłes to samo co ty człowieku z tego masz czujesz sie jak gówno wyglądasz jak gówno z dnia na dzien zaczynasz sie zachowywać jak gówno" wtedy dochodze do wniosku ze pierdole nie pale tego ale tylko do momentu kiedy zejdzie i tak w koło aż sie nie skończy gdy sie skończy łapie dziwne stany walki z samym sobą z tym nałogiem po czym szybko lece na poczte po paczkę. AM2201 od zamego początku upierdalał nigdy mi chyba niedawał nic przyjemnego pozytywnego a pomimo to sie tak w niego wjebałem.
  • 153 / 2 / 0
Potwierdzam, AM2201 skurwysyński kanna. Bardzo ciężko przestać go palić chociaż się nie chce.
ODPOWIEDZ
Posty: 49 • Strona 1 z 5
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.