Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 546 • Strona 28 z 55
  • 1831 / 488 / 0
10 października 2019nezumi1 pisze:
Jestem w związku z borderką od 6 lat.

To zaburzenie wydaje mi się wyjątkowo proste do rozpoznania, bo objawy są bardzo trudne do przeoczenia, a opisy poszczególnych przypadków są nieraz do siebie bliźniaczo podobne. Najprościej mówiąc, życiem borderline kierują emocje i mówimy tu o naprawdę każdym aspekcie jego życia. Border nie jest określoną osobą, jest najprawdziwszą chorągiewką, nie w obraźliwym kontekście, tylko obiektywnie wszystkie jego osądy powstają pod wpływem większych czy mniejszych autorytetów.

Czy z borderką można tworzyć udany związek?

I tak i nie. Dużo zależy od Twojej własnej wizji udanego związku. Borderka może przejmować inicjatywę w wielu sferach życia, ale to Ty trzymasz ster i nadajesz Waszemu życiu kierunek, z czego, możesz być pewien, będziesz brutalnie rozliczany. Borderka nie ma określonej wizji teraźniejszej siebie, a co dopiero mówić o przyszłej. Owszem, dużo planuje i mówi o tym, jak chciałaby, żeby ta przyszłość wyglądała, ale to są życzeniowe projekcje, a nie realne postanowienia, ponieważ border nie jest w stanie samodzielnie osiągać celów długoterminowych. Należy niestety zwrócić uwagę, że winą za swoje porażki obwinia wszystkich, tylko nie siebie, a jeśli już weźmie się za samobiczowanie, to na zasadzie robienia z siebie ofiary, a konkretnie Twojej ofiary, więc powinieneś jej to jakoś wynagrodzić.

Jeśli jako facet pragniesz stabilności i stabilizacji, to od borderki spierdalaj. Z nią nie ma czegoś takiego jak budowanie wzajemnych relacji czy stawianie fundamentów. Borderka żyje chwilą w najgłębszym znaczeniu tych słów, dlatego nieważne, ile razem przeszliście, temat rozstania pojawi się nawet przy kłótni o brudne skarpetki. Niezależnie od tego, jak bardzo się kochacie oraz jak często i mocno ona tej miłości nie deklaruje, nawet najmniejsza spina podda to uczucie w wątpliwość, a ona zacznie się na głos zastanawiać, czy aby na pewno chce z Tobą być. Zapomnij oczywiście o eskalacji konfliktu, mimo iż borderka często będzie narzekać, że nie potraficie się pokłócić jak normalna para. Jeśli nie odpuścisz lub nie doprowadzisz do cichych dni, w trakcie których emocje opadną, zacięcie borderki zmieni się w desperację. A taka zdesperowana borderka już w ogóle nie myśli trzeźwo i kompletnie nie liczy się z konsekwencjami swoich czynów. Raz jeden dałem się wciągnąć w regularną wymianę ognia i skończyło się tym, że wyszła z domu trzaskając drzwiami, wzięła auto i odjechała, a potem przysyłała mi na messengerze zdjęcia rosnącego prędkościomierza.

Możesz jej to tłumaczyć do woli, ale ona i tak nie zrozumie, że takim zachowaniem hoduje w Tobie obojętność, zmniejsza Twoje zaangażowanie i dosłownie miażdży Twoją pewność siebie. Dla niej to łopatologiczny wzór, w którym obojętność = wygasanie uczucia. A jeśli borderka poczuje się zagrożona w sferze emocjonalnej, w której Ty stanowisz jej strefę komfortu, to przygotuj się na prawdziwe piekło. Albowiem borderka, która poczuje się zagrożona samotnością, postanowi sprawdzić trwałość Twojego uczucia na zasadzie "jeśli potrafi wytrzymać ze mną, kiedy jestem najgorsza, to mogę spać spokojnie". Osobiście dostałem w ryj i straciłem część osprzętu do kompa, bo nie umyłem wanny po kąpieli.

Czemu tacy goście jak ja tkwią w takim toksycznym związku?

Dlatego, że każdy medal ma dwie strony. Po pierwsze bordera mimo wszystko można porównać do pasożyta, który wczepia się w Twoje życie, a co za tym idzie, dobrze zatroszczy się o to, aby nie dało się go łatwo pozbyć. Na dzień dzisiejszy jestem w 100% przekonany, że moja dziewczyna beze mnie by sobie nie poradziła, że zaraz by się zabiła, co zresztą nieraz powtarzała. Już samo to powinno być czerwoną lampką, a do tego ta trzeźwo myśląca część mnie jest w 100% przekonana, że doskonale by sobie poradziła. Że narażenie ją na spadek komfortu życiowego związanego z moim zniknięciem jest niczym w porównaniu do tego, co jej zaburzenie zagarnęło ode mnie i jaką część mnie zniszczyło. Mimo wszystko poczucie odpowiedzialności nie pozwala mi realnie rozważać rozstania. Bardzo ją kocham, nawet jeśli to miłość patologiczna i odczuwam potrzebę chronienia jej, bo przecież nikt inny na świecie nie będzie dla niej tak wyrozumiały jak ja. Autentycznie nie zdziwiłbym się, gdyby za bordera odpowiadał jakiś grzyb, a całe to podtrzymywanie funkcji życiowych człowieka bez osobowości było procesem biologicznym.

Po drugie życie z borderem to sinusoida. W gorszych okresach jest naprawdę koszmarnie, ale tych dobrych nie odtworzysz z żadną zdrową dziewczyną. To jest stopień bliskości dwojga ludzi nieosiągalny dla zwyczajnych par, wręcz perfekcyjna symbioza. To nie jest tak, że te dobre okresy chociaż w małym stopniu wynagradzają męki złych okresów, ale na pewno piekielnie utrudniają myślenie o rozstaniu.

Tak naprawdę związek z borderką to życie w wiecznym poczuciu winy. Jesteś winny temu, że Ty nic nie robisz ze swoim życiem, że ona nic nie robi ze swoim życiem, że ona nie ma znajomych, że Ty nie masz znajomych, że Tobie się nie chce, że jej się nie chce. Powiedziałbym, że udany związek z borderką stworzy tylko silny samiec alfa, który zdoła ją utemperować, ale nie, z kimś takim ona by się zwyczajnie pozabijała, albo on radośnie otworzyłby jej drzwi przy pierwszej groźnie rozstanie po spinie z dupy. Borderki polują na wrażliwych, opiekuńczych i niedoświadczonych gości z niską samooceną, którzy zaangażują się niemal tak mocno jak one i wszystko wybaczą.

Co jest często podkreślane w opisach tych zaburzeń, moja borderka jest zawsze chętna na używki, które mi z radością przedstawiła. Na początku miałem swoje zasady i ukrywała przede mną nawet papierosy, a dzisiaj już godzę się na wszystko i sam wychodzę z inicjatywą ogarniania różnych smakołyków. Nic nie poleży, póki w słoiku coś jest, to robimy sobie miły wieczór, a jak się skończy, to moralniak, depresja i wyrzuty o zastój życiowy. Kiedy jest fajnie, jesteśmy razem, a kiedy jest chujowo, to moja wina. Nie pamiętam innego życia, dla mnie tak po prostu wygląda normalność. Czuję się w zasadzie stracony, bo nie umiem odejść, nie umiem jej wyleczyć, ani wyleczyć siebie, czego na dzień dzisiejszy już na 100% potrzebuję.

Przykro mi doradzać coś takiego, bo borderka to osobowość zależna, która potrzebuje drugiej osoby jak tlenu, ale panowie, unikajcie borderek jak ognia. Jeśli jesteście samotni i nagle coś okazuje się zbyt piękne, żeby było prawdziwe, to zastanówcie się, czy to czasem nie jest pułapka. Borderkę łatwo poznać po tym, że nie trzeba jej zdobywać. Wszystko od początku układa się idealnie i znajomość rozwija się błyskawicznie. Ale to nie dlatego, że tak świetnie do siebie pasujecie, a dlatego, że oboje nie szukacie kogoś konkretnego, a zwyczajnie kogokolwiek, byleby był. I potem stworzycie taki związek statystów, których łączy tylko to, że grają w tej samej scenie.

Border to rak, który zabija powoli zarówno nosiciela, jak i "gospodarza". Moim skromnym zdaniem problem jest wciąż bardzo bagatelizowany, zwłaszcza że odsetek zaburzonych osób (głównie kobiet) jest naprawdę duży. Zwłaszcza uwaga na internetowe portale randkowe, bo tam 1/3 samic to borderki szukające faceto-tatusia

Najczęściej spotykane profile borderki:

Wzrost: Powyżej 170cm
Background: Dysfunkcyjna rodzina, najczęściej problem z ojcem (daddy issues)
Zainteresowania: Konie / Poezja / Brak (czyli standardowy pakiet znajomi, dobry film, dobra książka)
Zachowanie: Wykazuje zainteresowanie Twoją osobą, bardzo szybko się otwiera i rzuca deklaracje odnośnie tego, jak jej pomogłeś i jak potrzebny jej się stałeś, duża presja na spotkanie
To jeden z najlepszych postów, jakie w życiu na hajpie przeczytałem. :ręka: I w zasadzie nie mam tu już nic do dodania. Panowie- borderek unikać jak ognia. Niech już będzie nudno, ale NORMALNIE.
życie jest zbyt krótkie, by dwa razy oglądać to samo porno.

Powiadacie, że dobra sprawa uświęca nawet hejting?? A ja Wam mówię: dobry hejting uświęca każdą sprawę.
  • 1935 / 487 / 0
12 października 2019Retrowirus pisze:
Ale eso, nie ma leku na bordersow. Pregabalina i paroksetynea są ci pisane nie na bordera przecież
Moja magiczka zaczęła mnie leczyć na uzależnienie od benzo (z sukcesem^^) depresję, nerwicę lękową i borderline. I pod tym kątem dobiera mi leki, ustalając to ze mną i słuchając moich sugestii. Może jak piszesz, te konkretne leki nie są mi pisane stricte na bordera ale pomagają na niego jednak. Stricte na bordera pisała mi karbamazepinę i lamotryginę ale nie biorę tych leków obecnie, zestaw - paroxetyna, mianseryna, pregabalina i doraźne benzo - to moje obecne menu i border jest póki co bardzo grzeczny i spokojny. :krowa:
togheter the ants will conquer the elephant
:tabletki: :świnia:
  • 105 / 21 / 0
Będąc pewien czasu temu u kumpla poznałem przy okazji jego nową dziewczynę.
Pomijając fakt, że wyglądała jak menel z ulicy to zachowywała się dość dziwnie.
Najpierw dość wrogie i nieufne zachowanie wobec mnie, potem spokój,
następnie zaś radość, euforia które zamieniło się w płacz/ strach by w końcu zmienić się
w szał i agresję.

Przyglądałem się temu z wielkim zaciekawieniem chociaż przez chwilę było niebezpiecznie.
Wydaje mi się, że pierwszy raz widziałem zachowanie typu border, chociaż mogło to być
też spowodowane inną chorobą psychiczną napędzane alkoholem.
Pojebana akcja totalnie, nie polecam.
  • 37 / / 0
Jest to typowy objaw osoby z zaburzeniem, typu border i tego typu zmienne nastroje to normalne, niestety czesto osoba nawet nie wie ze ma problem.
  • 5 / / 0
Siema wszystkim obecnym... Nie wiem czy to dobre miejsce na moje żale no ale...
Od czego tu zacząć... Jak zawsze w głowie pustka... No więc tak... Od kąd pamiętam miałam w życiu pod górkę, ojciec pił i bił... Moje dzieciństwo to ciągły strach, awantury i ucieczki z domu. Zawsze sobie obiecywałam, że gdy dorosnę stworzę zajebistą rodzinę bez strachu, bólu i łez... Rzeczywistość okazała się jednak inna... Mój każdy kolejny partner okazywał się dupkiem wykorzystującym moją słabą głowę... Mój ostatni '' były'' skrzywdził mnie wręcz wybitnie, ufałam mu w 100 %, był moim idealnym całym światem, niestety tylko do momentu kiedy w jego telefonie znalazłam gg... zboczone gg z filmami oraz zdjęciami ze mną w roli głównej, o czym oczywiście wcześniej nie miałam pojęcia. Przeżyłam to do tego stopnia, że teraz nie jestem w stanie obdarzyć nikogo zaufaniem...
Mam 26 lat i od roku jestem w związku z zajebistym facetem. Mam w miarę dobrą pracę, mieszkam w Holandii i dzielę łóżko z drugą połówką. Czego chcieć więcej? No właśnie...
Mój narzeczony to prawdziwy skarb... Kocha mnie i dba o mnie jak tylko potrafi. No ale... Ja jak to ja.. Szukam dziury w całym chyba tylko po to by się psychicznie katować... Na okrągło wkręcam sobie, że K. przestał mnie kochać, że myśli o innych, że spędzanie ze mną czasu Go męczy, że on by chciał czegoś (kogoś) innego, bo nie jestem w Jego typie, że jestem blondynką a nie szatynką, że nie mam kilograma tapety na buzi a przecież męszczyzn kręcą takie laski... A tak naprawdę On nie zrobił nigdy nic takiego co dałoby mi prawo do takich myśli... A to tak bardzo męczy mi głowę...
Najgorzej jest wtedy gdy jestem pijana albo naspeedowana... Ku**a, jak sobie dobrze nawkręcam to odpycham K. od siebie jak tylko się da, jestem chamska, agresywna i o wszystko mam focha... A niech tylko K. nie odpowie na jakieś moje durne pytanie... Wojna- bo jak on tak może? Czemu mnie ignoruje? Pewnie dla tego że już nic dla Niego nie znaczę...
Cholera jasna, ja Go tak bardzo kocham... Nie chcę Go ranić, chcę być Jego szczęściem tak jak On jest dla mnie... Zrobiłabym wszystko żeby był szczęśliwy... A jednak... To, że sobie tyram łeb to jedno- sama sobie jestem winna... No ale K. cierpi za to tylko, że mnie pokochał...
Tak wogóle to cierpię na DDA, wieczne depresje i sama sobie zdiagnozowałam borderline... Taka mądra jestem...
Jeśli się z tym wszystkim nie uporam to ostatecznie skrzywdzę K. i Jego uczucia oraz doszczętnie zgnębię samą siebie... Przez te moje wszystkie chore myśli cierpię każdego dnia, 24h na dobę tyram sobie łeb zdradami, innymi kobietami w otoczeniu K. i tym jaka jestem jebnięta i odrażająca, tym że powinnam robić tak a nie inaczej, zawsze jest obecna w mojej głowie myśl, że jestem gorsza od innych lasek... Nie szanuję samej siebie....
Proszę, niech ktoś mądry powie mi jak mogę sobie pomóc bo ja już tak nie mogę... Nawet myśli samobójcze wróciły... Nie mogę znieść tego jak traktuję najbliższą mi osobę oraz samą siebie...
Czy moje życie jest już stracone i nie zasługuję już na bycie szczęśliwą z drugą osobą?
Proszę, niech ktoś poradzi mi jak mogę sobie pomóc... Tylko proszę bez komentarzy w stylu ''idź do psychiatry''. Byłam już setki razy i wiem, że ani psychiatra ani leki mi nie pomogą...
Ja tylko chcę być szczęśliwa i dawać szczęście innym....
AnitaKita
  • 59 / 15 / 0
Może na początek przestań chlać i walić w klame?
Ja, jak koty - widzę w strefie nocy
jej piękno mroczy a ludzie wzywają pięknie 'pomocy!'
  • 1956 / 227 / 0
10 października 2019nezumi1 pisze:
Jeśli jako facet pragniesz stabilności i stabilizacji, to od borderki spierdalaj. Z nią nie ma czegoś takiego jak budowanie wzajemnych relacji czy stawianie fundamentów. Borderka żyje chwilą w najgłębszym znaczeniu tych słów, dlatego nieważne, ile razem przeszliście, temat rozstania pojawi się nawet przy kłótni o brudne skarpetki. Niezależnie od tego, jak bardzo się kochacie oraz jak często i mocno ona tej miłości nie deklaruje, nawet najmniejsza spina podda to uczucie w wątpliwość, a ona zacznie się na głos zastanawiać, czy aby na pewno chce z Tobą być.
Borderki tak robią ze strachu przed odrzuceniem. To jest charakterystyczny mechanizm dla wszystkich borderów, który nie ma logicznego sensu, ale tak właśnie działają nasze zaburzone emocje. Tak bardzo boimy się odrzucenia, że sami grozimy odejściem, chociaż tego właśnie najbardziej się boimy, aż to napięcie emocjonalne nas przerasta swoją intensywnością. Jeśli po 6 latach tego się nie nauczyłeś, to może jednak od niej odejdź, bo nie jest ciebie warta.

@AnitkaNitka mnie się wydaje, że nie masz bordera, a jesteś najzwyczajniej w świecie, jak to zresztą sama określiłaś, jebnięta. Dobrze, że chcesz pracować nad swoimi toksycznymi zachowaniami, to już jest pierwszy krok w pracy nad sobą. Jako DDA polecam na dobry początek pracować nad swoim poczuciem własnej wartości, i w pierwszej kolejności pokochać siebie. Chcesz to napisz do mnie.

Ja pracuję nad sobą, i nie próbuję tworzyć z nikim głębszych więzi emocjonalnych, a jedyną osobą, którą kocham jestem ja sam. Dzięki temu mój border jest w fazie remisji, czasami się delikatnie uaktywni i pokrzyczę na mamę, to wszystko. Nawet nie uderzyłem swojego starego od lat. Myślę, że się to zmieni, jak zacznę się w kimś podkochiwać, bo tak jak w tym temacie jest wałkowane, border uaktywnia się w związku z osobami najbliższymi sercu.

PS: borderów nie da się kochać :nolove:
Uwaga! Użytkownik MartwyNarkoman nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 139 / 21 / 0
Fanom borderów schizofreników fakrakoterapii itp polecam The Maniac. Serial mini, mający łącznie chyba 10 odcinków. Gra tam Emma Stone i Jonah Hill. On ma schizofrenie a ona ma borderlajna. Razem ćpają i mają grube tripy. Do oglądania tylko pod wpływem.

Uwaga! Użytkownik pijanytraktorzysta jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 156 / 59 / 0
11 listopada 2019SRTN pisze:
10 października 2019nezumi1 pisze:
Jeśli jako facet pragniesz stabilności i stabilizacji, to od borderki spierdalaj. Z nią nie ma czegoś takiego jak budowanie wzajemnych relacji czy stawianie fundamentów. Borderka żyje chwilą w najgłębszym znaczeniu tych słów, dlatego nieważne, ile razem przeszliście, temat rozstania pojawi się nawet przy kłótni o brudne skarpetki. Niezależnie od tego, jak bardzo się kochacie oraz jak często i mocno ona tej miłości nie deklaruje, nawet najmniejsza spina podda to uczucie w wątpliwość, a ona zacznie się na głos zastanawiać, czy aby na pewno chce z Tobą być.
Borderki tak robią ze strachu przed odrzuceniem. To jest charakterystyczny mechanizm dla wszystkich borderów, który nie ma logicznego sensu, ale tak właśnie działają nasze zaburzone emocje. Tak bardzo boimy się odrzucenia, że sami grozimy odejściem, chociaż tego właśnie najbardziej się boimy, aż to napięcie emocjonalne nas przerasta swoją intensywnością. Jeśli po 6 latach tego się nie nauczyłeś, to może jednak od niej odejdź, bo nie jest ciebie warta.
Dawno nauczyłem się rozpoznawać wszystkie symptomy bordera, czytałem książki, wypowiedzi psychologów i osób w podobnej sytuacji do mojej (swoją drogą to zaburzenie jest tak kurewsko określone, że czytając takie opisy miałem wrażenie, że ktoś zainstalował u nas ukryte kamery i tylko zmienił imiona w tych opisach). Ale nie jestem w stanie odejść, bo jestem już na etapie obwiniania siebie o jej problemy i mój mózg, ignorując racjonalne myślenie, uznaje rzucenie jej jako absolutny szczyt skurwysyństwa, który doprowadziłby mnie do jakiegoś totalnego załamania psychicznego. No i to w końcu nie jej wina, że jest chora, prawda? Tak naprawdę to dobra dziewczyna i kocha mnie tak, jak potrafi hehe

Wiem, że to brzmi totalnie absurdalnie dla osoby, która nigdy nie była w związku z borderem i nie wie, jaki to ma wpływ na partnera, ale po 6 latach przekierowywania całej mojej energii życiowej, emocjonalnej i finansowej na jej potrzeby, ja dzisiaj zwyczajnie nienawidzę siebie i wychodzę z założenia, że zasługuję na to, co mnie spotyka. Kiedy border atakuje, już nawet się nie bronię, tylko zbieram razy i marzę o chwili samotności.
  • 371 / 36 / 0
Ja dostaje borderline na drugiej dobie w dzien przy ciagu amfetaminowym. Wyglada to tak ze gadam sam do siebie przez. 10-12 godzin wlacza mi sie co chwile zly i dobry nastroj. Ogolnie na borderline nie choruje tylko przy amfie zalacza mi sie takie cos przy drugiej dobie. Jak odespie borderline papa.
Nie mam z tym nic wspólnego.
ODPOWIEDZ
Posty: 546 • Strona 28 z 55
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.