Sytuacja wyglada tak, że nagle zostałam bez najmniejszej dawki. Moja wina, nie zadbałam o to na zapas. Do lekarza nie mam dostępu, jestem daleko od domu wiec nie mogę pobiec po receptę. Od kilku dni zamiast 225mg brałam 75, w ramach oszczędzania. Ale przeliczyłam się bo nie zostało mi nic i od dwóch dni nie przyjęłam ani miligrama-wiadomo jak to się skończyło, leżę w łóżku z uczuciem jakbym mialam mózg z galarety, ciagle czuje te prądy, przygnębienie na zmianę z wkurwianiem się na każdego, kto powie do mnie choćby pół zdania
Nie jest mi to na rękę, oczywiście przeboleję swoje jest nie będzie wyjścia.
A pytanie jest takie: czy istnieje cokolwiek, co można zjeść/wziąć/wypić/... żeby opóźnić te wszystkie skutki odstawienia choćby o pół dnia? Ktoś wypróbował w końcu tą kurkumę?
Z dostępnych środków mam np amfetaminę ale nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ze to mogłoby jakoś pomoc. A nawet jeśli, to już wole sie troche pomęczyć.
Wenle biorę od ~9 miesięcy, pod okiem psychiatry. Mniej więcej od pół roku mam dawke 225. Wcześniej leczyłam się ponad trzy lata temu przez półtorej roku, tyle, ze dawki były niższe. Wtedy odstawiłam z dnia na dzień 150mg, czułam się świetnie i nie musiałam wracać do tego juz w ogóle. Kilka stron wcześniej pisałam posta właśnie o tamtym odstawieniu, można se przeczytać.
Jak ktoś ma jakiś pomysł to poproszę, nawę jak nie teraz, bo na przyszłość tez może się przydać
dzięki i pozdrawiam cieplutko