TALK - Rozmowy [H]

[Anon]

Dziewczynę trzeba sobie wychować, a to zajmuje bardzo długi okres czasu. Znajdź sobie jakąś dziewczynę która ci odpowiada i urób ją tak żeby waliła z tobą temat - to twój plan.
Na świecie jest ponad 3 500 000 000 kobiet kolego, a i ty nie jesteś jakimś unikalnym płatkiem śniegu - twoja obecna sytuacja przydarzyła się pewnie już milionowi innych osób.

[Defi]

Przeczytałam ten post wyżej i feminizm mi się odezwał. Może i masz same dobre intencje, ale serio...

A ja, cóż. Byłam w związkach, dwóch, ale uznalam że nie ma co katować tej drugiej osoby moimi benzoopio nałoogami. Trójkąty lubię, ale nie aż takie. Kupię sobie kota. Albo rybkę. Partnera niet, przynajmniej nie w najbliższym czasie.

[Procent]

Lepiej wpierdalać się w inne związki chemiczne, niż w związek z niećpającą osobą.

[Defi]

Tak, tak, racja. W końcu kto jak nie opio/czy co tam da Ci tyle ciepła i poczucia bezpieczeństwa...

Postanowienie podjęte, idę kupić... chomika.

[Baltimore]

A ja widzę to tak, że nie ćpałbym nic poza małym stackiem leków niebenzodiazepinowych, ale byłbym w związku z jakąś fanką oksykodonu, od popołudnia acetylowanej majki.

[Zgienty]

Niestety, nie udał mi się związek z niećpającą dziewczyną. Ja grałem w otwarte karty od początku. "Pa, to są ścieżki życia." No i musiał być glejcik w postaci plus i minus. Było fajnie, miło. Znowu związek 2 miesiące. Ostatnio były 3. :-( Nawet nie ćpałem chwilę, nie piłem. Ale taka osoba nie rozumie czym jest uzależnienie. Czym jest terapia. I nie rozumie tego, że jak od dwóch tygodni strzela fochy to jak napiszę esa, że właśnie rozgryzam 20 tabletek thiocodinu to to nie musi być pierdolony koniec? :nolove:

[Procent]

Jakbyś musiał wybierać między metkatem a dziewczyną, to ile paczek byś kupił ? :-D

[Zgienty]

Tą jedyną.

Bo mam tylko 15,99 :-p

[dirtysoul]

Baltimore ciekawe podejście przy szykowaniu się do ośrodka, duża szansa na zrealizowanie tego. Ja straciłam miłość przez ćpanie, zaburzone wartości, dopiero po czasie dochodzi co się stało.

[LorenMike]

A co powiecie o takiej sytuacji:
Jestem ogarniętym człowiekiem. Można powiedzieć, że odniosłem jakiś tam sukces, mam dobra karierę, ale lubię pójść raz na jakiś czas do klubu i coś zarzucić. Albo pojechać na jakiś festiwal, czy pójść na spacer do lasu i zjeść kwasa.
Jestem w stanie porzucić wszystko, ale nie wyobrażam sobie reszty życia bez LSD raz na jakiś czas (chociaż ze 2-3 razy do roku).

Jak w takiej sytuacji szukać sobie np. Żony? Ćpunki od razu odpadają, a normalne porządne dziewczyny pewnie uciekną na samo wspomnienie o LSD...

Ja bym nie uciekła, bo też lubię coś wrzucić. Pytanie czy jestem normalna Nie mam nałogów, żarłam nasenne z powodu choroby. Żadnych dragów nie biorę w ciągu i mój ex narzeczony też lubił czasem władka. Zupełnie by mi nie przeszkadzało to LSD "czasami". Swoboda w związku musi być, do momentu, w którym druga strona nie zawiedzie.
Typowego ćpuna bym nie chciała, a już szczególnie opio wraka.
Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko jest znaleźć osobę wyrozumiałą, bez nakazów i zakazów. Dlatego też jestem dziś sama :-)