02 grudnia 20200Sh14sH pisze:
Do tego, patrząc po tym co piszą na anglojęzycznej Wikipedii, wynikałoby że nie ma dowodów naukowych, że jest ashwaganda jest bezpieczna (razem z lekami na receptę może wywoływać działanie niepożądane) lub skuteczna (głównie ze względu na niską jakość badań klinicznych) w leczeniu jakiejkolwiek choroby.
Nie przesadzajmy znowu. Większość surowców roślinnych, a także zwykłe produkty spożywcze, mogą wejść w interakcje z lekami na receptę i wywołać działanie niepożądane. Nie oznacza to, że należy je uznać za niebezpieczne. Prawie zawsze jest jakaś grupa osób, dla której dany środek będzie niebezpieczny.
Ok. Ale rozumiem, że odnosisz się tu do klasycznej definicji adaptogenu, wg której "nie wywołuje on skutków ubocznych, również w połączeniu z lekami – interakcje mogą być hipotetyczne, lecz brak przypadków klinicznych".
Ale według tej samej definicji "adaptogen nie jest lekiem na konkretną chorobę czy dysfunkcję układu lub narządu" więc brak skuteczności ashwagandhy w leczeniu jakiejś choroby nie jest żadnym argumentem bo nie do tego ona służy.
02 grudnia 20200Sh14sH pisze:
Na te wszelkie zapewnienia handlarzy suplementów nie ma więc dowodów. Ja z czasem się staję coraz bardziej sceptyczny wobec tych nootropów itp. Im więcej tego testuję, tym bardziej myślę, że to naciąganie na kasę po prostu.
Zgadzam się co do tego, że nie warto wierzyć żadnym zapewnieniom handlarzy suplementów, zarówno w kwestii działania, jak i deklarowanej przez nich jakości produktu, zawartości substancji czynnych itd. Nie od dziś wiadomo, jakie jest u nas prawo w tym zakresie i że nie jest to należycie nadzorowane. Dlatego (jeśli chodzi o surowce roślinne) warto kupować je same, z pewnego źródła i takie stosować czy przetwarzać samemu. Bo tak naprawdę kupując suplement i stosując go bez efektów, nie wiadomo, czy to dany surowiec nie działa czy produkt był złej jakości.