Takie moje zdanie
Jedynie czasem z THC łącze i jest miód
26 stycznia 2021praptak pisze: Dobra, spróbuję jakoś opisać bardziej co mnie boli. Jestem alkoholikiem, 2016-2019 to było picie bez trzymanki. Mój schemat wyglądał tak: 2-3 tygodniowe maratony z których nic nie pamiętamiętałem, 2 litry wódy dziennie minimum, akcje o których wolę nie pamiętać (zresztą większości pewnie nie pamiętam), wytrzeźwiałki, dołki, krzywe akcje, zadawanie się z żulami, picie najtańszych win, jaranie kipów z koszy, spanie po melinach, klatkach schodowych itd. Koszmary na zejściach nie do opisania, aż mnie skręca gdy o tym myślę.
Niezliczone detoksy, szpitalne, prywatne itd. sekty AA, jakieś próby terapii, które na mnie nie działąją, albo nie chcę żeby działały. No takie totalne zero, pozostało albo zaprzyjaźnić się z czerwonymi nosami na stałe i zbierać puchy z rana albo sznur i do lasu.
W czerwcu 2019 poznałem kobietę z drugiego końca polski. Jestem niewierzący ale poznałem anioła, osobę która chciała (i chce) mi pomóc. Przystopowałem z piciem, znalazłem pracę (nie chcę się tu rozpisywać, ale dziedzina w której się specjalizuję jest dobrze płatna, do tego praca zdalna), kilka upadków po drodze, ale w pod koniec 2019 wszywka w dupę.
No i 2020 był "piękny" z żula odbiłem się na "normalnego człowieka". Pospłacałem długi, w miarę odnowiłem kontakty z rodziną, ze starymi "tymi normalnymi" znajomymi, wynająłem mieszkanie, kupiłem furę i jakoś to życie bez picia "szło". Nawet kilka razy byłem szczęśliwy.
Przestawiłem się na MJ, ilości minimum 5g na 3dni, wydawałem na jaranie ok 3k miesięcznie, ale dzięki temu mogłem jakoś funkcjonować, do czasu... aż zaczęło mi to przeszkadzać, bo wstawałem rano i w głowie pierwsza myśl: "kurwa again?" a przy okazji "w podświadomości" czekałem na tę chwilę kiedy będę mógł wypić.
No i się zaczęło w grudniu 2020. Pierwszy ciąg 2tyg. ale jakoś wyszedłem, powiedziałem sobie "nigdy więcej". Trwało to może tydzień. Kolejny ciąg, tylko już nie te lata na karku (kto miał zespol abstynencyjny od kurewskiego alko ten wie o co chodzi). Odtrucie prywatne, na wypis standardowo 4 klony 0.5 i chyba 6 sztuk klorazepatu żeby nie trzęsło przez te kolejne 3-5 dni. Na drugi dzień "w ramach usługi" zastrzyk relanium.
We łbie zakwitło mi, że muszę rzucić używki raz na zawsze (alko i mj). Problem mam z bezsennością. Nie spię, ale TAK NAPRAWDĘ nie śpię, jeśli uda się 3h to jest nieźle, zresztą nie wiem czy to można nazwać snem.
Pojechałem do znachorki od detoksu i mówię jej, że potrzebuję alprazolam na wkurw i zolpidem bo nie śpię i niech nawet nie probuje mi wciskać hydroksyzyny czy innego badziewia bo mnie ciężej uśpić niż konia. O dziwo wypisała dwie paki alproxu 1mg, zolpidem na sen i witaminki w postaci neurowitu.
I tak, 1mg alpry o 21, 10mg zolpidemu i 22 śpię jak dziecko. Budzę się, wiem, że jeszcze jest wcześnie ale modlę się żeby była przynajmniej 5. Jest 1 w nocy. I tak w kółko, zasypianie o 24, pobudka o 3 rano itd itd.
Ok, pomyślałem - bez alko nie dam rady, więc trzeba chlać. Ale jak sobie przypomniałem czasy żula to się powstrzymałem. Pojechałem drugi raz zaszyć czipa w dupe. Przy okazji mówię, że ten alprox mi całkiem pomaga i czy mogłaby mi wypisać na zapas. Zrobiła "oczy" i mówi, że przecież wypisałam panu 2 opakowania. Powiedziałem, że owszem, ale zostało jedno i wolę mieć dla "świętego spokoju" niż bać się że skonczy się druga paka. Wypisała 3 dodatkowe pudła alproxu i paroksetynę. No to biorę paro i żrę alprox. Powiedziała żebym brał 20mg zolpidemu przed snem. Bezsenność bez zmian.
Pragnę trzeźwości, ale raczej mój mózg za dużo przeżył żeby być już normalny.
Przepraszam, że to nieskładnie opisałem, ale nie śpię (poza tymi epizodami kiedy byłem zalany w trupa)
A więc jeszcze raz pytanie: warto zwiększyć dawkę, może 3mg alprazolamu walnąć przed snem i da radę przespać chociaż 7h? (kiedyś po takim czasie wstawałem pełen energii i szczęścia na twarzy). Może mogę to z czymś zmiksować? Ale też nie chcę następny dzień chodzić jak zoombie bo muszę myśleć (na razie mam urlop do końca stycznia, może przedłużę na luty ale potem już muszę być w miarę myślącym homo sapiens)
Do moderacji: proszę nie przenosić i nie usuwać postu bo chcę pytać o alprę.
Jesli zwiększysz dawkę alpry do 3mg to bardzo szybko tolerancja poleci do góry nawet nie zauważysz kiedy .. i później będzie już tylko gorzej .. i nadziejdzie okres gdzie nawet 5mg cie nie ruszy a tego bys chyba nie chciał..
26 stycznia 2021praptak pisze: Dobra, spróbuję jakoś opisać bardziej co mnie boli. Jestem alkoholikiem, 2016-2019 to było picie bez trzymanki. Mój schemat wyglądał tak: 2-3 tygodniowe maratony z których nic nie pamiętamiętałem, 2 litry wódy dziennie minimum, akcje o których wolę nie pamiętać (zresztą większości pewnie nie pamiętam), wytrzeźwiałki, dołki, krzywe akcje, zadawanie się z żulami, picie najtańszych win, jaranie kipów z koszy, spanie po melinach, klatkach schodowych itd. Koszmary na zejściach nie do opisania, aż mnie skręca gdy o tym myślę.
Niezliczone detoksy, szpitalne, prywatne itd. sekty AA, jakieś próby terapii, które na mnie nie działąją, albo nie chcę żeby działały. No takie totalne zero, pozostało albo zaprzyjaźnić się z czerwonymi nosami na stałe i zbierać puchy z rana albo sznur i do lasu.
W czerwcu 2019 poznałem kobietę z drugiego końca polski. Jestem niewierzący ale poznałem anioła, osobę która chciała (i chce) mi pomóc. Przystopowałem z piciem, znalazłem pracę (nie chcę się tu rozpisywać, ale dziedzina w której się specjalizuję jest dobrze płatna, do tego praca zdalna), kilka upadków po drodze, ale w pod koniec 2019 wszywka w dupę.
No i 2020 był "piękny" z żula odbiłem się na "normalnego człowieka". Pospłacałem długi, w miarę odnowiłem kontakty z rodziną, ze starymi "tymi normalnymi" znajomymi, wynająłem mieszkanie, kupiłem furę i jakoś to życie bez picia "szło". Nawet kilka razy byłem szczęśliwy.
Przestawiłem się na MJ, ilości minimum 5g na 3dni, wydawałem na jaranie ok 3k miesięcznie, ale dzięki temu mogłem jakoś funkcjonować, do czasu... aż zaczęło mi to przeszkadzać, bo wstawałem rano i w głowie pierwsza myśl: "kurwa again?" a przy okazji "w podświadomości" czekałem na tę chwilę kiedy będę mógł wypić.
No i się zaczęło w grudniu 2020. Pierwszy ciąg 2tyg. ale jakoś wyszedłem, powiedziałem sobie "nigdy więcej". Trwało to może tydzień. Kolejny ciąg, tylko już nie te lata na karku (kto miał zespol abstynencyjny od kurewskiego alko ten wie o co chodzi). Odtrucie prywatne, na wypis standardowo 4 klony 0.5 i chyba 6 sztuk klorazepatu żeby nie trzęsło przez te kolejne 3-5 dni. Na drugi dzień "w ramach usługi" zastrzyk relanium.
We łbie zakwitło mi, że muszę rzucić używki raz na zawsze (alko i mj). Problem mam z bezsennością. Nie spię, ale TAK NAPRAWDĘ nie śpię, jeśli uda się 3h to jest nieźle, zresztą nie wiem czy to można nazwać snem.
Pojechałem do znachorki od detoksu i mówię jej, że potrzebuję alprazolam na wkurw i zolpidem bo nie śpię i niech nawet nie probuje mi wciskać hydroksyzyny czy innego badziewia bo mnie ciężej uśpić niż konia. O dziwo wypisała dwie paki alproxu 1mg, zolpidem na sen i witaminki w postaci neurowitu.
I tak, 1mg alpry o 21, 10mg zolpidemu i 22 śpię jak dziecko. Budzę się, wiem, że jeszcze jest wcześnie ale modlę się żeby była przynajmniej 5. Jest 1 w nocy. I tak w kółko, zasypianie o 24, pobudka o 3 rano itd itd.
Ok, pomyślałem - bez alko nie dam rady, więc trzeba chlać. Ale jak sobie przypomniałem czasy żula to się powstrzymałem. Pojechałem drugi raz zaszyć czipa w dupe. Przy okazji mówię, że ten alprox mi całkiem pomaga i czy mogłaby mi wypisać na zapas. Zrobiła "oczy" i mówi, że przecież wypisałam panu 2 opakowania. Powiedziałem, że owszem, ale zostało jedno i wolę mieć dla "świętego spokoju" niż bać się że skonczy się druga paka. Wypisała 3 dodatkowe pudła alproxu i paroksetynę. No to biorę paro i żrę alprox. Powiedziała żebym brał 20mg zolpidemu przed snem. Bezsenność bez zmian.
Pragnę trzeźwości, ale raczej mój mózg za dużo przeżył żeby być już normalny.
Przepraszam, że to nieskładnie opisałem, ale nie śpię (poza tymi epizodami kiedy byłem zalany w trupa)
A więc jeszcze raz pytanie: warto zwiększyć dawkę, może 3mg alprazolamu walnąć przed snem i da radę przespać chociaż 7h? (kiedyś po takim czasie wstawałem pełen energii i szczęścia na twarzy). Może mogę to z czymś zmiksować? Ale też nie chcę następny dzień chodzić jak zoombie bo muszę myśleć (na razie mam urlop do końca stycznia, może przedłużę na luty ale potem już muszę być w miarę myślącym homo sapiens)
Do moderacji: proszę nie przenosić i nie usuwać postu bo chcę pytać o alprę.
@ApTeKa365 no i właśnie chcę odstawić THC i nie wiem czy to przez te kilogramy które wyjarałem nie nabawiłem się bezsenności (chociaż od zawsze spałem na czuwaniu, ale jednak spałem)
@sclero2014 jak wyżej, nie chcę się wpieprzyć, a przejść "kurację", tylko chcę to zrobić kontrolowanie, jeśli w ogóle się da.
Z czym połączyć alprę (bo tylko to i zolpidem mam na obecną chwilę), może zostawić ją w pizdu i jest coś innego "bezpiecznego" co mnie położy do wyra na 8h, a rano nie będę się czuł jakby ktoś mi przyp***lił bejsbolem w czaszkę? (załatwię raczej wszystko co jest w aptece)
Rolki też odpadają, bo po nich 2 dni chodzę jakby mi IQ do zera spadło.
Alpra jest cudowna, ale jestem bezproduktywny bez snu.
Chcę się coś robić i nawet czuć emocje.
Tak wiem jak to się skończy, i tak mi się już kończy paka, no ale kto się nie zgodzi.
Gdyby był na to jakiś system by się nie wjebać.
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Na pewno alprazolam to "emocje", ale urojone. Tak jak empatia po oksy. Duża cena za efekt, który będzie socjopatią w dalszej perspektywie.
W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:
misspillz.blogspot.com
Choć już czuć lekkie objawy, to 150-0-150 w zupełności wystarcza.
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
pozdrówki benzopojadacze
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
pozdrawiam i zycze duzo szczescia
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.