Ja po ponad dekadzie balowania straciłem wszystkich bliskich, włącznie z rodziną, w tym młodszym bratem, czy z kobietą, której oddałem serce. W sumie to 12-13 lat chlania, niecała dekada ćpania. Perspektyw na odzyskanie tych ludzi w swoim życiu nie mam, cudem udało mi się rzucić picie ale nie wiem na ile (biorę Anticol i póki co jest okej, więcej tutaj
viewtopic.php?p=3833566#p3833566), jednak czuję, że do końca życia będę walczył z chęcią przyjebania w nos albo czymś innym. Zawsze chyba już będę ćpunem, który walczy sam ze sobą.
Pod koniec swojego wpisu mówisz, że masz wsparcie bliskich i wszystko im powiedziałeś. Mówisz też, ze czujesz jakbyś nie miał niczego, no i po codziennym ćpaniu i braniu ketonów to nic niespotykanego. Łeb masz nieprzystosowany do życia na trzeźwo i cieszenia się takim życiem. Gdybym był na Twoim miejscu to w podskokach bym wypierdalał do ośrodka. No może nie tak w podskokach, zrobiłbym rozeznanie gdzie jakie warunki, no i zapisał się do najlepszego... Ale i tak. Najlepsze rozwiązanie bazując na tym, co napisałeś.
Rok w takim miejscu bez dostępu do używek i Internetu, gdzie będziesz miał rygor co do wstawania, spania, pracy i nie tylko to idealne miejsce dla Ciebie, aby Twój mózg się nauczył czuć normalnie a nie "jakbyś nie miał niczego", kiedy nie masz narkotyków. Uwierz mi, rok to wcale nie jest za dużo, jak mając 17 lat zacząłeś z ketonami, jeszcze szło potem chlanie i jaranie, to wiesz... Uznać można, że nie weszłeś poprawnie w dorosłość, że się prawidłowo nie rozwinąłeś, nie stałeś się dorosły. I tak, wiem, można tak powiedzieć o większości z nas tutaj i rzeczywiście, będzie to prawda. Mówisz, że jesteś z dobrego domu, nie widać, żebyś dostał życiowo po dupie i sięgnął po używki przez jakieś traumy i chujowe wychowanie, więc tym bardziej ośrodek, pasuje idealnie. Otoczenie, przypadek, głupota i się wjebałeś. Dobrze, że o tym dobrym domu wspomniałeś, bo jedyny argument przeciw ośrodkowi / jedyną wątpliwość sam rozwiałeś.
Masz 20 lat, więc życie przed sobą i wielu z nas by chciało być w takim wieku i móc iść do ośrodka, cofnąć czas. I spodziewam się, że tak jak większość do tego ośrodka nie pójdziesz albo spierdolisz stamtąd po miesiącu, bo uznasz, że już jest okej. I jeśli tak zrobisz, to nie będzie okej, wiem co mówię.
Dużo tu było takich małolatów, jak jesteś nowy na forum to nikt nie będzie się spuszczać, żeby Ci pomóc, bo taki temat mógł napisać każdy anonimowy, nawet dla jaj. Gdyby to był bardzo osobniczy albo pilny przypadek, to ludzie by chcieli pomóc bardziej, ale wygląda na to, że jesteś typowym młodzieńcem, który miał w życiu dobrze i wjebał się w nałóg. I tutaj nie wymyślimy nic więcej — nawet gdybyś dał kilka razy więcej informacji o sobie, to i tak bym zapewne Ci powiedział: ośrodek.
"Potrzebuję dobrej rady" — na to trochę późno albo nie to miejsce w Internecie, tak mi się wydaje. Poczytaj sobie forum i popatrz jak innym udało się lub nie udało z nałogu wyjść. Możesz poczytać działy o swoich używkach i tam znaleźć odpowiedzi na różne pytania. Wydaje mi się jednak, że "dobrą radę" i odpowiedź na swoje pytanie — co zrobić aby wyjść na prostą i odciąć się od przeszłości i tamtych ludzi — masz właśnie przed sobą. Jak rodzice mają hajs i chcą pomóc to sobie ogarnij wizytę u specjalisty, idź z nimi, pokombinuj, może specjalista doradzi Ci coś innego, ale na 99% to będzie ośrodek.
Powodzenia. A wyjaśnień "czemu nie ośrodek" krótszych niż mój post nawet nie zacznę czytać ;) Twoje życie i Twoje wybory, ale tak jak mówiłem — wielu by chciało mieć teraz 20 lat i móc jechać do ośrodka