https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77977
01 lutego 2024siostrakaramazow pisze: Hej. Mam 21 lat i około 7 lat temu zdarzyło się coś, co najprawdopodobniej wywołało u mnie ptsd. Wtedy z bardzooo złego stanu psychicznego wyciągnęła mnie jedna fajna książka, wszystko spoko, mimo flashbacków i lęku miałam w niej takie comfort place i to zawsze mi pomagało. Ale później dołożył się lęk ze studiami, nie mogłam spać, płakałam na uczelni przez najgłupsze pierdoły, więc stwierdziłam że tak się nie da funkcjonować i poszłam sobie do rodzinnego żeby sprawdzić czy to nie jest coś tarczycowego etc. No nie, badania git, więc chłop na 1 wizycie dał mi escitalopram. To było w wakacje i czuję jakby mój mózg zamienił się z jakimś jeszcze bardziej zepsutym. Brałam ten szajs przez miesiąc, ból brzucha, wymioty, tachykardia ok. 150 cały czas i odstawiłam kiedy zaczęłam mieć jakieś schizy że drzewa są zbyt podobne, wszystkie kolory i światło było ekstremalnie intensywne. Zawsze miałam taką awersję do mocnych bodźców, ale po tym nieporównywalnie się pogorszyło. I po tym szajsie mój mózg pracował tak dziwnie i szybko że czułam się okropnie, kompulsja analizowania WSZYSTKIEGO. Niejasny kontekst sceny w filmie? Haha, muszę to rozpisać na kilka stron, MUSZĘ, bo czuję tak silny dyskomfort i nic nie pomaga, a to nie mija. I tak sobie też popsułam tę ulubioną książkę, jeszcze przed braniem tego g*wna zawsze pomagała mi się uspokoić, a jak miałam to przyspieszenie myślenia to nie mogłam już nic czytać, bo nawet w snach pojawiały mi się te same emocje i sceny jak czytam, porównuję, szukam ukrytego znaczenia... Okropne to jest. I tak zostało nawet teraz. Byłam u psychiatry, powiedział że jestem zdrowa (poza ptsd) i dał mi zoloft, ale po nim tak samo więc też odstawiłam. Bez leków jest spokojniej, ale nadal pojawiają mi się okresy takiego przymusu mielenia w nieskończoność i to jest tak męczące że nie mogę skupić się na niczym innym.