TALK - Rozmowy [H]

[Huk]

hai
biore od lat antydepresant i niewielkie dawki neuroleptyku
czy jesli nie biore innych narkotykow takich jak alkohol i papieroski to czy dlugo pozyje czy jednak te psychotropy mi wyeksploatuja wątrobę szybko i zdechne w cierpieniu?
bo chcialbym dlugo zyc :(

[blackgoku]

jeśli dożyjesz czasów, w których można będzie wyhodować z komórek macierzystych nową wątrobę, to nie masz co się przejmować ;-)

[misspill]

A co Cię naszło, Huk?

Że tak walnę psychologiczną oczywistością, którą tak wszyscy uwielbiają bo wiele im uzmysławia ;-):

To zależy jak bardzo Twoje leki są hepato-, kardiotoksyczne, wiadomo, że wszystkie odradza się/zaleca się mniejsze dawki w wypadku zapalenia wątroby. alkohol w połączeniu z neuroleptykiem na pewno mocno wspomnianą wątrobę potyra, z kolei z antydepresantem spierze odpowiednio mózg, choć trudno przewidzieć jakie zajdą reakcje. A o papierosach wiemy wszystko, ja palę 30 dziennie i jakoś nic prócz uporczywego mokrego kaszlu i odoru (kwestia względna) nie zauważam, kondycja też w porządku.

Powiem Ci tak, martwmy się o żołądek, reszta organów swoją drogą. Biorąc niżej wymieniony zestaw, od 6 lat na lekach narzekam czasem na żołądek (choć po e-papierosach z kawą zdecydowanie bardziej, dlatego przesiadłam się z powrotem na zwykłe szlugi), prawie nigdy na wątrobę, ona ponoć nie boli, choć symptomy - wiadomo - daje.

Co za leki?

[Huk]

wycięto cytat posta wyżej - aire
wenlefaksyna 150mg + 75mg na dobe i 100mg na dobe amisulpirydu biore
ja bym na Twoim miejscu zaczal brac w innej postaci niz papierosow nikotyne, albo acetylocholinoergik zamiast nikotyny bo taki jest tego mechanizm niby ktory poprawia funkcje poznawcze w schizofrenii, ja bralem alfosceran choliny i nie zauwazylem oczywiscie zmian ale to nie znaczy ze nie bylo zmian, mam jakas autopsychoagnozje
rozumiem ze lepiej Ci sie mysli po papierosku? czy co

czemu mialbym o zoladek sie martwic? przeciez leki psuja raczej wątrobę

[misspill]

Tak, poprawia działanie przedniej kory przedczołowej, w której neuroprzekaźnictwo jest pochrzanione.
Rozpaliłam się po pierwszym pobycie w szpitalu, to fakt, organizm potrzebował.
Ale ja lubię ten rytuał, najczęściej dla ulgi/wątpliwej przyjemności.