Dział poruszający prawne kwestie użytkowania narkotyków. Legalizacja, kary, pytania do adwokata.
ODPOWIEDZ
Posty: 61 • Strona 4 z 7
  • 1290 / 362 / 0
U mnie kiedyś była taka historia, że zamknęli dwóch rolników co wytwarzali słomę i w 2 dni po aresztowaniu obaj zmarli. Jak już masz taką kosmiczną tolerke i zamykają cie na dłużej niż 24h to błagaj o życie a jak nie to sie odzwyczaisz to ci na zdrowie wyjdzie.
  • 906 / 74 / 19
22 marca 2019DexPL pisze:
Mam kolegę, który pracował 14 lat w więziennym ambulatorium. Wczoraj z nim rozmawiałem na ten temat, bo mnie zaciekawił. Jego uwagi.
- Jak ktoś chce ćpać, to w więźniu też będzie ćpał
- Najczęstszymi tematami do ćpania są opioidy/kanabinoidy/kwasy/benzodiazepiny i sterydy (wiem, że nie do ćpania, ale wielokrotnie o nich mówił jako o zmorze)
- Towar dostarczają sami strażnicy (kwestia ceny)
- niektórzy potrafią prosić kolegów żeby rękę połamali żeby dostać tramca jak jest posuch, bo akurat przetrzepią
- jak ktoś ma ostry zespól odstwienny, to leży na sali chorych, a nie jest z innymi (tam pod opieką psychiatry dostają mniejsze lub większe dawki osłonowe)
- jak ktoś świruje n odstawce trafia na oddział psychiatryczn0-więzienny (tam nie pracował więc nie wie jak to wygląda)
- jak ktoś chce na metadon, to w ciągu 48h ląduje na Montelupich, (za jego czasów tylko tam był taki oddział substytucyjny)


W poniedziałek będę miał możliwość rozmawiać z psychiatrą, który wciąż pracuje w AŚ i ZK. Zapytam u źródła jak to jest.

Dzięki za przydatne informacje.
Właśnie się dowiedziałam, że skazany, o którym mowa, trafił do (zwykłego) szpitala!
Nie jakiegoś więziennego oddziału czy czegoś w tym stylu.
Tylko jakiego dokładnie, to jeszcze nie powiedzieli.
Możliwe to?
Przecież to więzień, skazany, to jak to możliwe, żeby przenieść do zwyczajnego szpitala?
Ja się z nim ani razu nie widziałam, bo mam pęknięty na dole dowód (zgubiłam portfel z dokumentami w sklepie i jak go odbierałam, to mi baba oddała połamany dowód). Dlatego najbliższe PIERWSZE widzenie szykuje się po 2 miesiącach odbywania kary. Przez głupie pęknięcie na dole głupiego plastiku.
Niedawno mnie złapały kanary i jak im pokazałam ten dowód, to wezwały psy, bo powiedziały, że to nie mój dowód i że oszukuję (co ma pęknięcie dowodu do tego, że to niby nie moje dane, tylko, że posługuję się rzekomo czyimś dowodem, tak jak kanarzyca owa sugerowała?)
Pęknięcie dowodu to jedno, a posługiwanie się czyimś dowodem to drugie.
Kanarzyca chciała wyłudzić ode mnie pieniądze i zabrała mi portfel i chciała normalnie zajebać hajs z mojego portfela! Ja jej to wyrwałam i powiedziałam, że jak jej nie pasuje mój dowód, do proszę zadzwonić na psy w celu potwierdzenia danych (bo to był mój dowód i ja nic na sumieniu nie miałam).
Ta wyuczona psychologiczna gadka, w ogóle mnie przetrzymywała że 40 minut, zanim udało mi się ją przekonać, że ma zadzwonić po policję (za co mnie wyśmiała, że co mi tak zależy, że muszę być debilką itp), zaczęła mnie zastraszać, że albo jej daję całą kasę, którą mam w portfelu, albo noc spędzę na zimnym, twardym dołkowym łóżku, że będę miała mega problemy na psach, że mi tam pokażą i dopiero mi dopierdolą, no, chyba, że oddam jej kasę. I stała tak nade mną i powiedziała, że dopóki jej nie dam kasy, do mnie nie puści, bo jechałam bez biletu i jeżeli mam przy sobie kasę (a sama szmata mi zaczęła grzebać w portfelu i już prawie wyrwała mi te pieniądze), to moim obowiązek jest uiści opłatę na miejscu, a jak nie, do dołek.
Ja cały czas mówię, żeby wreszcie zakończyła ten teatrzyk i zadzwoniła po policję, jeżeli nie chce mi na podstawie tego dowodu wypisac mandatu (kredytowanego - sama wybieram, czy płacę teraz, czy wybieram mandat kredytowany, a ona nie może mi niczego nakazać).
Zaczęła w ogóle wymyślać jakieś rzeczy nie mające miejsca realnie w prawie, już nie pamiętam dokładnie, co, ale wszystko po to, żeby mnie zastraszyć, wyśmiać z drugą kanarzycą, nie dzwonić po policję, tylko wyłudzić ode mnie kasę.
W końcu po prawie godzinie przetrzymywania mnie, zastraszania, wyśmiewania, że jestem pierdolnięta, że co ja tu w ogóle robię, że chyba z psychiatryka z Tworek uciekłam, bo to niemożliwe, żeby taka pojebana i debilna osoba poruszała się legalnie na wolności, że powinni mnie zamknąć, bo stwarzam zagrożenie dla otoczenia i ona się już o to postara. I we dwie tak na zmianę. Wyzywały mnie od kurew, szmat, idiotek i tylko w kółko: powiedziałam, dawaj ten portfel i kasę, bo Cię nie puścimy nigdy, dopóki nie dasz kasy, a jak nie dasz, do my się już postaramy, żeby Cię tak udupili, że Cię zamkną i już nie wyjdziesz.
No to mówię - dzwońcie po te psy, jak tak mnie nimi straszycie. To nie chciały.
W końcu po godzinie chyba uznały, że się nie złamię i z ogromnym poczuciem straty i przegranej, że mi się nie dorwały do tej kasy, zadzwoniły, powiedziały, że złapały tu osobę, która jeździ bez biletu z fałszywym dowodem i że jestem naćpana (a nie byłam), że się rzucam, że jestem agresywna i w ogóle stek kłamstw na mój temat (chyba po to, żeby się odegrać za to, żeim się nie udało).
I cały czas jak czekałyśmy na psy, to tylko "wkurwiasz mnie, szmato", "jeszcze takiej pierdolniętej idiotki, to ja nie widziałam, co nie, Ewelinka (tu się zwraca do drugiej kanarzycy)?", "Ty kurwo zajebana, zobaczysz, zaraz Cię dojadą przez to, co narobiłaś i już nie wyjdziesz na wolność, zobaczysz, szmato ZAJEBANA, tak mnie dziś wkurwiłaś, że ja już się o to postaram".

W końcu przyjeżdzają psy, widzą mnie, spokojną osobę, która (w przeciwieństwie do ich opisu) nie rzuca się, nie jest agresywna itd. sprawdzają mój dowód, moje dane - wszystko się zgadza. I mówią tak, że jeżeli to są moje dane, do spokojnie mogę się posługiwać takim dowodem i wzywanie policji przez te kanarzyce nie było potrzebne - mogły mi wypisać mandat i tyle. Wyśmieli tę ich nadgorliwość i powiedzieli, że mają dziś o wiele więcej poważnych spraw na głowie (kilka zgonów już mieli itd) i że niepotrzebnie dzwoniły po taką głupotę. Kanarzyca (ta, co najbardziej cięta na mnie była) się czerwona na twarzy robi i w końcu mnie puszczają.

Czyli teoretycznie mogli mnie wpuścić na tym dowodzie na widzenie, jak sama policja przyznała, że mogę się takim dowodem posługiwać. Ale co poradzę na to, jak jakaś nadgorliwa osoba siedzi w okienku?
Teraz jest w szpitalu, to może jakoś będzie dało radę odwiedzić pomimo tego "feralnego" dowodu.
Is it time for your medication, Mr. Brown?
  • 4603 / 2177 / 1
To lepiej, że zawieźli do normalnego szpitala. W takim wypadku z zatrzymanym zawsze będzie funkcjonariusz służby więziennej na sali (zmieniają się i siedzą przy człowieku non stop). A lepiej dlatego, ze w szpitalu normalnym mają większe opcje diagnostyki i leczenia. Ponadto nie pierdolą się z podaniem leków jak na więziennym, gdzie na wszystko musi być zgoda szefa (tutaj decyzuje zwykły lekarz). O warunkach nie wspomnę, że zazwyczaj w zwykłym szpitalu lepsze niż w więziennym (są wyjątki)
  • 12007 / 2344 / 0
Jak ja jeździłem bez biletu, to wtedy taki kanar nic praktycznie nie mógł (mam na myśli Kraków, bo co miasto to inaczej ta kwestia wygląda).
Wchodzili po cywilnemu i też byli skorzy do łapówek. Raz dałem wszystko, co miałem w portfelu, czyli... 2 zł z groszami : ) Potem jeździłem tramwajami na zasadzie, żeby mieć dostęp do wyjścia. Jak była kontrola, to po prostu wychodziłem. Kanary już widziały, że to "przygotowany" gapowicz i nawet nie reagowali. Wtedy nie mieli prawa używać siły celem zatrzymania więc sprawa była prosta - sam kanar raz mi przyznał rację, ze zarabiają tylko na tych, którzy nie wiedzą, że zgodnie z ówczesnym prawem mogą sobie zwyczajnie wyjść nawet nie wymieniwszy słowa z kanarem...
  • 906 / 74 / 19
Acha, to tak wygląda, bo się właśnie zastanawiałam, jak to możliwe, że skazany siedzi w zwyczajnym szpitalu.
Czyli odwiedziny bez ograniczeń, jak z zwykłym szpitalu, z wyjątkiem, że siedzi podczas odwiedzin ten strażnik?
A jak miał widzenia bezdozorowe, to jak to teraz wygląda? Strażnik siedzi cały czas, czy sobie idzie i czy liczą czas widzenia, czy tak jak z zwykłym szpitalu, bez patrzenia na zegarek i odliczania czasu?
I pewnie metadon tam zaczęli mu podawać? A ciekawe, co robią w sprawie zespołu odstawiennego od benzo.

Jezus, to nie była żadna łapówka! Jest takie coś jak "zapłata na miejscu' lub "mandat kredytowany". Ona i tak miała mi pomimo wyłudzenia pieniędzy wypisać mandat! Tylko, że miałam zapłacić od razu, bo byłam zastraszana, że niby się przepisy zmieniły (zaostrzyły), a kanar nie dostaje prowizji za zwykłe wypisanie mandatu, tylko jak wypisze mandat i jak ktoś zapłaci (najlepiej od razu) za ten mandat (i jeszcze, kurwa, pochwałę od szefa i nie wiem, co jeszcze w pakiecie).
A ona chciała więcej kasy, niż ten mandat wynosił, bo chciała oprócz tego do kieszeni coś. To zwyczajna kradzież by była. Przecież mogłam ją podać za takie coś, ale głupia sobie odpuściłam.

Jak to zarabiają na tych, co je wiedzą, że mogą sobie spokojnie wyjść?
Jak ja wychodziłam z autobusu/tramwaju, to mnie kurwy łapały na chodniku i mandat wypisywały, bo widziały, jak jechałam, zanim oni weszli i to nic nie zmienia, wg nich, że mnie nie dopadli w środku transportu podczas jazdy, tylko już po fakcie.
Is it time for your medication, Mr. Brown?
  • 4603 / 2177 / 1
Odwiedziny tylko za zgodą prokuratora (przed wyrokiem), lub dyrektora zakładu (po wyroku). Funkcjonariusz nie sądzę żeby dupę nastawiam na spotkanie, widzenie, a nawet rozmowę, ale darzają się ludzie. Licz się z tym, że jak będziesz naciskać, to zatrzyma Ciebie do przyjazdu Policji. To, że jest w szpitalu nie znaczy, ze nie ma tam przepisów. Czy metadon, czy bupra, to już od lekarza zależy.
  • 906 / 74 / 19
Na Sobieskiego ponoć jest (na Służewcu tak powiedzieli) i tam metadon dają.
Ale, co najśmieszniejsze - jego matka poszła na Sobieskiego i powiedzieli jej z kolei (tego samego dnia), że go tam nie ma. Kabaret jakiś.
Mówiłam, że tu burdel istny mają.
Ale, załóżmy, że jest/był na tego Sobieskiego (to jest normalny szpital psychiatryczny) - to wsadzają takiego więźnia razem z innymi?
Tylko że widzenia są na innych zasadach?
Ale to co, leży na oddziale z innymi i pilnuje go (w tej samej sali, co nie-więźniowie są) funkcjonariusz? Trochę dziwne by to było.
Jak to wygląda?
Is it time for your medication, Mr. Brown?
  • 4603 / 2177 / 1
Pacjent w normalnym szpitalu najczęsciej jest umieszczany albo sam w sali dwu osobowej, albo w izolatce, w ostateczności na sali wieloosobowej. Natomiast jeżeli jest to szpital psychiatryczny ( o czym nie wiedziałem wcześniej pisząc) to nie jest potrzebny funkcjonariusz. Szpitale psych są z zasady przygotowane do trzymania pacjentów niebezpiecznych i mają zamykane sale, bardziej lub mniej strzeżone oddziały. Ba nawet są oddziały na bardzo niebezpiecznych przestępców. Są tez na miejscu ludzie, którzy potrafią u€żyć siły i co ważne - moga zgodnie z przepisami jej użyć względem pacjenta który jest tak decyzją sądu.
  • 404 / 39 / 0
Z typem kiedyś gadałem,to w wiezienie są dragi,tylko drogie np za 30 zł miałeś lufkę skuna mówił.Trzeba mieć hajs,albo dobre fanty,na wymianę.Jak nie masz na wolności rodziny,która będzie cię wpierać,to jest ogólnie lipa po szerokości,dla każdego.
  • 12007 / 2344 / 0
@SandS
Generalnie kanarami są największe mendy (choć spotkałem jednego w porządku gościa).
Wiem, że przepisy się zaostrzyły i nie ma już tak kolorowo, jak z 10 lat temu. Wtedy kanar nie miał prawa Cię nawet dotknąć. Jedyne co mógł zrobić, to próbować zablokować dostęp do wyjścia swoim ciałem (choć i to nie było do końca zgodne z prawem) i wezwać policję. Po opuszczeniu środka komunikacji stawał się najzwyklejszym obywatelem i o żadnych szarpaninach nie mogło być mowy. Z oczywistych powodów facetom było łatwiej poradzić sobie z sytuacją, niż kobietom.

W tamtych czasach praktycznie w ogóle nie kupowałem biletu (wiem, że dobrze to o mnie nie świadczy), miałem przynajmniej tuzin kontroli i tylko raz zapłaciłem (te 2 zł z hakiem) - pierwsza kontrola - przeterminował mi się wtedy miesięczny o 1 dzień, o czym zapomniałem...

Ja bym zapomniał o tej sprawie. Możesz składać skargi, ale lepiej zapomnieć : )
ODPOWIEDZ
Posty: 61 • Strona 4 z 7
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.