Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 169 • Strona 3 z 17
  • 319 / 61 / 0
23 lipca 2018Baltimore pisze:
Ten kryzys... przeżyłem to. Całe szczęście udało mi się pozostać wrażliwym, pozostać, jak ktoś tak to tutaj określił, outsiderem.

Polecam choroby psychiczne, a w szczególności zaburzenia osobowości, oraz DXM i psychodeliki.
Dzięki. Trzymam z nim! A ile masz lat jeśli mogę spytać i jak długo trwał kryzys? Opisz coś więcej.
  • 301 / 42 / 0
23 lipca 2018Ptaszyna pisze:
23 lipca 201804pain pisze:
Kazdy wasz post to definicja klasycznej, powszechnej w tutejszym srodowisku depresji.
Kiedy to czytam to przypomina mi sie jak sam szukalem pomocy i mialem identyczne objawy, i to wiele lat temu. Jako mlodzieniec do granic emocjonalny, wrazliwy, zafascynowany, zachowanie zahaczajace o klasyczna manie.

Teraz nic nie czujacy trup, bez moralnosci, ambicji, w zasadzie bez niczego. Spolecznie wykluczony, nieaktywny zawodowo. Jedyne co mi zostalo to jakies kompulsje i obsesje, no i moze jakies zapalenie watroby.

Do autora tematu - nie przejmuj sie, i tak z tego nie wyjdziesz :gun:
Kurwa. Naprawdę dzięki stary za pocieszające słowa na końcu. Ale skoro nie mam i tak nic do stracenia to będę próbował wyjść wszelkimi siłami.

A Ty zapewne skoro masz zapalenie to w ten stan wpedziles się jak większość ludzi tutaj poprzez drogę dragów i przynajmniej znasz przyczynę.

Ja za to nie mam żadnych ciągów na koncie. Pare razy na krzyż coś tam spróbowałem wiele lat temu, a potem przez lata nic nie dotykałem i czułem się normalnie, dobrze. Zaczęło się wiele lat po tych pojedynczych epizodach zarzucenia czegoś, gdy nic nie bralem więc widzę związku.

Może jakiś błąd zrobiłem po drodze i wpłynęło to na moją psychikę, dostało się do podświadomości i długo tam ryło beret.

Było kilka przykrych akcji w życiu, ale każdy takie miewa, za to nie każdy kończy jako warzywo. Zawsze myślałem, że srogi wpierdol od życia wzmacnia i czyni nas lepszymi, silniejszymi, teraz nie jestem już tego taki pewien.
To nie działa w ten sposób, że coś się zagnieździło i ryło ci beret. Mechanizmy obronne musiałyby osiągnąć granice możliwości, żeby wpędzić cię w taki stan. Chociaż z drugiej strony życie w dzisiejszym społeczeństwie może upośledzać znacznie rozwój u części ludzi, bardziej tych podatnych na bodźce. Masz jakąś klasyczną depresję albo nerwice, jak zwał tak zwał, nie wnikajmy tutaj w jakieś kryteria, to właśnie czytanie o nich jest niezdrowe i napędza twoje myśli tak, że sam z tego nie wyjdziesz.
Psychoterapeuta i psychiatra od tego są żeby pomóc. Mi żadne leki nie pomogły, ale wydaje mi się że lekarz może wypisać ci sertraline bez najmniejszego problemu, dodatkowo ta jest antagonistą sigma-1, co dodatkowo mogłoby złagodzić twoje objawy. Dodatkowo trazodon na ogarniecie bezsenności po SSRI i efekt przeciwlękowy, ew. jakaś pregabalina chociaż ta by nie współgrała tak ładnie z sertrą jak trazodon.
Miałem coś dopisać jeszcze ale niestety słabo już widzę i pora iść spać, ale głównie skup się na tej terapii.

Jeżeli weźmiesz większość leków, pójdziesz większości psychologów w mieście, na oddziały różne itd. i nic nie pomoże, to wtedy moge powiedziec - witaj w klubie :)

rano odczytam ten post, ciezko sie mysli sklada, juz pozno
  • 1935 / 487 / 0
23 lipca 2018Baltimore pisze:
Ten kryzys... przeżyłem to. Całe szczęście udało mi się pozostać wrażliwym, pozostać, jak ktoś tak to tutaj określił, outsiderem.

Polecam choroby psychiczne, a w szczególności zaburzenia osobowości, oraz DXM i psychodeliki.
taa, też miałem taką wizje kiedyś o swoim spierdoleniu psychicznym, teraz raczej dążę do stanu opisanego w tytule tematu, przy pomocy psychofarmakologii. :retarded:
togheter the ants will conquer the elephant
:tabletki: :świnia:
  • 319 / 61 / 0
23 lipca 2018blokowiska666 pisze:
23 lipca 2018Baltimore pisze:
Ten kryzys... przeżyłem to. Całe szczęście udało mi się pozostać wrażliwym, pozostać, jak ktoś tak to tutaj określił, outsiderem.

Polecam choroby psychiczne, a w szczególności zaburzenia osobowości, oraz DXM i psychodeliki.
taa, też miałem taką wizje kiedyś o swoim spierdoleniu psychicznym, teraz raczej dążę do stanu opisanego w tytule tematu, przy pomocy psychofarmakologii. :retarded:
Nie wiesz co mówisz chłopcze...Kiedyś też pragnąłem nic nie czuc, teraz widzę, że większej głupoty w życiu nie pragnąłem.

Dziś początek drugiego dnia bez kofeiny. Wczoraj była masakra. Tzn. ja robię często przerwy od kofeiny, ale po tygodniu, max dwóch mówię sobie "ale jedna, dwie kawy przecież nic mi nie zrobią. No to robię sobie tą "jedną" kawę, ale na tym nie poprzestaje. Potem idą codziennie kolejne i znów jest ciąg. Może na innych to działa dobrze, ale na mnie nie i tyle. Chyba zuzyżywa mi GABA w mózgu i potem czuję jak to się odbudowuje. Mózg chce wyciszyć i uspokoić ciało i zużywa więcej zapasow tego neuroprzekaźnika. Jak jest niski poziom GABA to obniża się poziom dopaminy w jadrze polezacym i jest gotowa anhedonia. Tak mi się wydaje, że o to chodzi, bo zobaczcie. Wszystkie uspokajacze wywołują euforię i odczucie przyjemności. anksjolityki, alko, GBL, wszystkie benzodiazepiny. Do tego noradrenalina i podniesiony kortyzol i glutaminian żre ważne ośrodki w mózgu.

Poczytajcie sobie w ogóle artykuł "kawa jako narkotyk". Polecam mocno. Tam jest opisane jak ściemnia się o rzekomych prozdrowotnych właściwosciach tego napoju, bo lobby kawowe (to jest drugi najczęściej sprzedawany towar na świecie) chce żeby ludzie się uzależniali i chlali ten syf. Nie ma się co oszukiwać. Już niektóre narkotyki są lepsze, bo nie wprowadzają organizmu w stan walki ucieczki.

Obrazoburca mówi, że na niego to działa inaczej, bo może ma naturalne deficyty noradrenaliny i dlatego nie dostaje telepawki, albo pije mniej, albo jest endomorficznym spaślakiem. Podobno typ metabolizmu ma na to wpływ. Ja jestem ekto/mezomorfikiem z szybkim metabolizmem i z tego co czytałem na takich ludzi kofeina działa bardziej pobudzająco i bardziej ich nosi, bo mają wyjściowo silniej pobudzony układ nerwowy.
  • 4603 / 2170 / 1
A tak zapytam z zadniej strony... Zrobiłeś podstawowe badania morfologii krwii, mocz itd? Kosztuje to 15zł za wszystko i masz już bardzo duży pogląd na własne zdrowie.
Za 20 kolejne zrób elektrolity i jak masz ekstra 25 kolejne to testosteron całkowity w surowicy. Wbrew pozorom czasami facetom po wspomnianej "ćwiartce" zaczyna brakować testosteronu.

Skoro pijes tyle kawy, to może magnez i potas wypłukane są i to zabura gospodarkę elektrolitową organizmu wpływając na właściwe neuroprzekaźnictwo i samopoczucie. To częste zaburzenie też wśród młodych ćwiczących dużo na siłowni, szczególnie pijących duże ilości kawy i w okresie letnim.

Możesz te badania mieć oczywiście na NFZ a darmo, ale o co się denerwowac i w kolejkach stać. Idziesz do labu, oddajesz próbówkę krwii i po 13 masz wyniki.
  • 116 / 17 / 0
23 lipca 2018Obrazoburca pisze:
Jeśli chodzi o Ritalin, to [...] nie jestem w stanie wymienić tego, ile rzeczy w moim życiu się poprawiło/naprawiło, od kiedy zacząłem go regularnie stosować. Coś, co zawsze było trudnością nie do przeskoczenia, albo wyzwaniem wymagającym wręcz heroizmu i ogromnych wyrzeczeń, teraz jest czymś normalnym. W ogóle w krótkim momencie człowiek staje się po prostu normalny. Gdy idzie nam lepiej, to zaczynamy się wewnętrznie przeprogramowywać - taka trochę terapia poznawczo-behawioralna. Kiedyś jak próbowałem na siłę podejmować wyzwania, to zgnieciony nawałem toksycznych emocji jeszcze bardziej do wszystkiego się zrażałem. Teraz jest dokładnie odwrotnie - coś wychodzi dobrze, to nabieram więcej ochoty, by działać dalej. Zanika lęk i inne awersyjne odczucia, wcześniej nierozerwalnie kojarzone z pracą, nauką - i w sumie wszystkim wymagającym większego skupienia i dłuższego, umysłowego wysiłku.
Dokładnie, fajne uczucie, nie? ;-) Szkoda tylko,że musiałem czekać 25 lat,, aby móc poczuć się normalnie.
Ja właśnie tak go stosuje, tylko jak swoiste przełamanie - dalej już idzie samo.
23 lipca 2018Obrazoburca pisze:
Jeszcze do niedawna byłem przeciwnikiem faszerowania się lekami - sam widziałem po wielu osobach, jak niepotrzebnie są szprycowani SSRI czy innymi gównami z byle powodu i do czego to wszystko prowadzi.
Ja ogólnie od zawsze miałem jakieś uprzedzenia do antydepresantów. Wtedy typowo stereotypowe podejście. Gdy jednak sam przeszedłem tą drogą jestem teraz zdecydowanym przeciwnikiem stosowania SSRI. Szczególnie w schemacie jak ma miejsce w większości przypadków czyli dawanie wszystkim jak leci. Rozumiem podawanie ich w przypadkach, gdy ktoś ma gwałtowne ataki paniki, epizody manii, bądź inne zagrażające zdrowiu chorego i innych przypadki. Owe spłycenie wtedy jest jak najbardziej pożądane. Ale tylko wtedy!
23 lipca 2018Obrazoburca pisze:
To prawda, że zdecydowana większość dorosłych osób jest niezdiagnozowana - w PL jesteśmy w tym temacie daleko za murzynami.
Nie martw się, to nie typowo polski problem. W GB (w przypadku, gdy nie masz diagnozy od małego) na lekarzy też nie masz co liczyć. Mój GP (lek. pierw. kontaktu) patrzał się na mnie jakbym mu opowiadał o stworzeniu wszechświata. Jako, że GP nie może ADD zdiagnozować, musi cię posłać dalej - mój najwidoczniej stwierdził, że bredzę i mnie olał. Poza tym tutejsza oficjalny guideline dla lekarzy jasno mówi - nie byłeś zdiagnozowany w dzieciństwie, bądź nie miałeś/nie zauważyłeś objawów - bye bye, nie masz adhd. Jedyna opcja to dać record ze szkoły, bądź wywiad z rodzicami, nauczycielami, znajomymi ze szkoły - LOL. Musiałem działać na własną rękę.
Ptaszyna pisze:

Jakoś nie widzę, żeby dorosłość polegała na tym, żeby się już ludzie z NICZEGO nie cieszyli.
Dorosłość polega na tym, że nie masz czasu, aby z czegokolwiek się cieszyć, a twój największy fun to dwutygodniowy urlop w lipcu. Really - deal with it.
Ptaszyna pisze:

I na każdym kroku towarzyszy mi uczucie zagubienia i bezsensu które ElliotPL opisywał. Nie wiem dokąd iść, co zrobić, żeby cokolwiek mnie ruszyło.
Nie wiesz i się nie dowiesz - to ci mogę od razu powiedzieć. Sam nie będziesz w stanie na żadne pytanie sobie odpowiedzieć. Skoro w niczym nie widzisz sensu to jak chciałbyś znaleźć odpowiedź na jakiekolwiek pytanie? Potrzebujesz kogoś z zewnątrz.
Ptaszyna pisze:

Podejrzewam nerwicę.

Ekhm, nerwica to dopiero początek %-D
Ptaszyna pisze:

Szybki metabolizm był zawsze, ale nie zawsze się aż tak obzeram, ale nie mam objawów jak wytrzeszcz, podniesione tętno, bezsenność utrata masy kostnej i mięśniowej. I tak w końcu pójdę zrobić badania, tylko boję się podjąć ten krok boję się, że jak pójdę do lekarzy i oni mi nie pomogą to już nic mi nie zostanie.
Obżerasz się, bo zajadasz stres. To podświadome zachowanie, ciekawe swoją drogą. Generalnie uważa się, że jedzenie tłumi emocje i łagodzi stres. NIestety z upływem czasu w procesie sensorycznego uczenia się dochodzi do sytuacji, w której automatyczną reakcją na stan podwyższonego napięcia czy lęku staje się jedzenie - taki "narkotyk" pozwalający zapomnieć o nieprzyjemnych przeżyciach, uczuciach czy ważnych decyzjach do podjęcia.
A brak innych objawów o niczym nie świadczy. Z tą tarczycą jednak radziłbym się zobaczyć z lekarzem, gdyż samo zrobienie badań nie wystarczy. Bo obniżone TSH wcale nie oznacza z automatu nadczynności- potem trzeba zrobić jeszcze FT3, bądź FT4, lekarz zadecyduje. Endokrynologowi należy też mu też powiedzieć o swoich zaburzeniach psychicznych. Niskie TSH mogą bowiem wywołać też m.in. różne stany psychiatryczne. Rozpoznanie wtedy nadczynności tarczycy i podanie leków u takiej osoby może mieć czasami tragiczne skutki.
Ptaszyna pisze:

Ostatnio mam coraz częściej myśli, że gdybym zginął w wypadku albo ktoś by mnie zabił to miałbym święty spokój, że cokolwiek jest po drugiej stronie, nawet jeśli to jest nic to i tak będzie lepsze od tego co mam teraz.
NO, hola, hola. Bardzo nie podoba mi się kierunek, w którym zmierzają twoje myśli. I sam fakt, że w ogóle takowe się pojawiają. Stąd już tylko moment do myśli samobójczych. Spróbuj wyłączyć ten łeb czasem, bo strasznie się nakręcasz. Serio. Jak za długo będziesz kręcił korkiem w jedną stronę to go w końcu przekręcisz.
Teraz to już jestem pewien, że nie dałbym ci żadnych SSRI.
Ptaszyna pisze:

...zrobiłem sobie listę celów które spróbuje zrealizować
Widzisz, jak chcesz to potrafisz. I nie tyle spróbujesz, co je zrealizujesz. I dopiero wtedy, gdy to zrobisz ocenisz sytuację. Wyznaczyłeś sobie listę celów, ale już na samym początku poddajesz ich realizację w wątpliwość, mówiąc, że "spróbujesz". Po prostu to zrób - punkt po punkcie.
Ptaszyna pisze:

wolałbym nie przekraczać tego etapu, nawet jeśli oznaczałoby to wytykanie palcami ze wszystkich stron i calkowite wyłamanie się z wzorców.[...] Rozumiem, że chodzi o akceptację tego, że jest pewien wzorzec, przebieg życia, ale realizowanie w moim przypadku tego nie wydaje mi się dobrym pomysłem.
Ptaszku, nie ma nic złego w wyłamywaniu się ze wzorców. Nikt ci życia nie układa przecież. Ważne, aby być świadomym tego, co się robi. Bo teraz to wygląda tak, że na "większościowy wzorzec" Ci się nie podoba i wypinasz się dupą. Ok, tylko co w zamian? Ktoś ma cię przez życie za rękę prowadzić? Miej plan i go realizuj. Wtedy też będą cię wszyscy wytykać palcami, ale tylko dlatego, że robisz coś, co innym się nie udało albo nie mieli odwagi. Cool, huh? ;-)
Ptaszyna pisze:

Pare razy na krzyż coś tam spróbowałem wiele lat temu, a potem przez lata nic nie dotykałem i czułem się normalnie, dobrze. Zaczęło się wiele lat po tych pojedynczych epizodach zarzucenia czegoś, gdy nic nie bralem więc widzę związku.
Jo, jo, a na Hypie jesteś zupełnie przypadkiem, zgubiłeś się w internetach, a czytasz ze względu na walory edukacyjne, tak? :-p
Normalny człowiek to raczej by poszedł spytać innych przekręconych na jakieś forum.nerwica.pomocy.sfora.wp.interia.com.pl, a nie na forum dla narkoman...TFU świadomych użytkowników używek różnorakich %-D
Ptaszyna pisze:

Poczytajcie sobie w ogóle artykuł "kawa jako narkotyk". Polecam mocno. Tam jest opisane jak ściemnia się o rzekomych prozdrowotnych właściwosciach tego napoju, bo lobby kawowe (to jest drugi najczęściej sprzedawany towar na świecie) chce żeby ludzie się uzależniali i chlali ten syf.
OHO, fan teorii spiskowych nam się trafił :p Kawa ma prozdrowotne właściwości, chociażby jako źródło antyoksydantów, a pita w rozsądnych ilościach zmniejsza ryzyko np. cukrzycy, jest stimem więc znosi zmęczenie i pomaga się skoncentrować. Ale to narkotyk jak każdy inny. Stymulanty mają też minusy. Uzależniają, obciążają układ kardio itp. Jak z każdą substancją - trzeba umieć używać jej tak, aby czerpać z niej jak najwięcej benefitów, a jak najmniej minusów. Lobby jak to lobby - chce sprzedawać jak najwięcej. Może nie mówi o minusach i wyolbrzymia plusy. Jakbyś coś chciał sprzedać też byś tak robił.
Czy może owe lobby 100 lat temu wywołało War on Drugs, aby przejąć rynek i sprzedawać kawę jako jedyny legalny środek stymulujący? :-D
Baltimore pisze:

Polecam choroby psychiczne, a w szczególności zaburzenia osobowości oraz DXM i psychodeliki.
Yummy - choroby psychiczne i psychodeliki - wyśmienite połączenie :diabolic:
04pain pisze:

...lekarz może wypisać ci sertraline bez najmniejszego problemu, dodatkowo ta jest antagonistą sigma-1, (...) Dodatkowo trazodon na ogarniecie bezsenności po SSRI, ew. jakaś pregabalina chociaż ta by nie współgrała tak ładnie z sertrą jak trazodon.
Ło Panie, a może frytki do tego? On już tutaj majaczy o tym, że może lepiej, aby go na tym świecie nie było, a ty tu z takim combo 8-(
Przecież nie jest przypadkiem beznadziejnym, wymagającym pilnego uziemienia emocjonalnego, więc po co SSRI? Jeszcze te myśli by się pognębiły, co wcale takie mało prawdopodobne nie byłoby.
To właśnie totalnie beznadziejne podejście lekarzy, przez które jasny ciul mnie strzela - leczyć objawy zamiast przyczynę :wall:
04pain pisze:

Do autora tematu - nie przejmuj sie, i tak z tego nie wyjdziesz :gun:
No i na chuj ja się tyle produkowałem? ^_^ :-p
Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie. Jestem swoją własną samozagładą. Ale jeszcze jestem.
  • 335 / 116 / 0
24 lipca 2018Ptaszyna pisze:

Obrazoburca mówi, że na niego to działa inaczej, bo może ma naturalne deficyty noradrenaliny i dlatego nie dostaje telepawki, albo pije mniej, albo jest endomorficznym spaślakiem. Podobno typ metabolizmu ma na to wpływ. Ja jestem ekto/mezomorfikiem z szybkim metabolizmem i z tego co czytałem na takich ludzi kofeina działa bardziej pobudzająco i bardziej ich nosi, bo mają wyjściowo silniej pobudzony układ nerwowy.
Niekoniecznie. Mam znajomego, który jest typowym, wychudzonym ektomorfikiem, a potrafi wypić 7 kaw dziennie i nic mu nie jest. Kawa ma tak rozległy wpływ na nasz metabolizm, rozmaite hormony i neuroprzekaźniki, że jej działanie to proces dużo bardziej skomplikowany niż może się wydawać. Kawa rusza zarówno dopaminę, jak i noradrenalinę, a także serotoninę i blokuje receptory adenozynowe. Bardzo dużo zależy od genetyki - jeden przerabia kawę błyskawicznie, a inny człowiek może być tzw wolnym metabolizerem i przez długi czas odczuwać działanie. Jedni po mocnej kawie mogą iść spać, a inni wypiją herbatę po 17:00 i mają problemy z zaśnięciem.

Ja ogólnie jestem ekstremalnie wrażliwy na kofeinę (wbrew pozorom), ale na całe szczęście w małym stopniu stymuluje ona noradrenalinę, a w bardzo dużym stopniu - dopaminę. Efekty kofeiny, które odczuwam, to w 90% przyjemna stymulacja psychiczna, motywacja i uspokojenie. Zresztą w przypadku metylofenidatu jest podobnie - bardzo minimalny wjazd na noradrenalinę, znikome efekty fizyczne, ale za to cała paleta pozytywnych odczuć psychicznych. Całkiem możliwe, że mam jakiś spory deficyt noradrenaliny - stąd też odwieczne problemy z motywacją i napędem do działania chociażby.

Trochę nieprzyjemnie zaczyna się robić po ok. 4-5 espresso, ale z tym też różnie bywa. Nieprzyjemne efekty dotyczą jednak tylko aspektów czysto fizycznych, takich jak przyspieszone bicie serca i poczucie nadmiernej stymulacji fizycznej. Nawet wtedy żadnych nerwów, niepokoju, drażliwości itd
  • 559 / 68 / 0

Ptaszyna pisze:
Dzięki. Trzymam z nim! A ile masz lat jeśli mogę spytać i jak długo trwał kryzys? Opisz coś więcej.
Mam dwadzieścia dwa lata. Kryzys zaczął się, gdy miałem dwadzieścia. Wpadłem w wir pracy, świetnie zarabiałem. Ale całe dni spędzałem w pieprzonym salonie sprzedażowym, pozbawiając się kontaktu z wieloma osobami. Źle zarządzałem zarabianymi pieniędzmi, przepieprzałem je snobistycznie na niepotrzebne i bardzo drogie przyjemności. Urlopy spędzałem samotnie. Szczęścia szukałem w lekach psychotropowych. To była droga do nikąd.

Coś zaczęło mi podpowiadać, że się starzeję. Zniemawidziłem spontaniczność. Traciłem wiarę w realizację swoich marzeń, przestałem żyć wybujałymi wizjami muzycznej sławy. Od tamtej pory nie mam także CEV-ów. Zdałem sobie sprawę, że czas zapierdala niemiłosiernie.
11 sierpnia 2020CATCHaFALL pisze:
Ty kurwo już sklej tą pizdę tak samo, bo ani to śmieszne, ani żałosne w twoim wykonaniu.
  • 116 / 17 / 0
24 lipca 2018Obrazoburca pisze:

Ja ogólnie jestem ekstremalnie wrażliwy na kofeinę (...) nieprzyjemnie zaczyna się robić po ok. 4-5 espresso
Ekstremalnie wrażliwy i jesteś w stanie wypić 5 kaw? I to w dodatku espresso, które przecież w ciul mocne? 8-(
Nieźle.

Ja kawiarzy nigdy nie zrozumiem, mój organizm w ogóle nie toleruje kaw. Jedyny skutek to taki, że sram dalej niż wzrok sięga. %-D
Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie. Jestem swoją własną samozagładą. Ale jeszcze jestem.
  • 335 / 116 / 0
24 lipca 2018ElliotPL pisze:
Ekstremalnie wrażliwy i jesteś w stanie wypić 5 kaw? I to w dodatku espresso, które przecież w ciul mocne? 8-(
Nieźle.
Wrażliwy, ale w zupełnie inny sposób niż większość normików.
Zazwyczaj, gdy ktoś jest nadwrażliwy na kawę, to po prostu jest pobudzony, nerwowy, odczuwa telepawę i się czuje generalnie źle - takie osoby potem kawy raczej nie ruszają, bo nie lubią jej działania.
U mnie ta nadwrażliwość objawia się inaczej, co ma swoją przyczynę w ADD. Zdecydowanie bardziej podbicie dopaminy - do poziomu około-normalnego, aniżeli eksplozja noradrenaliny. kofeina pomagała mi ogarnąć większość życiowych obowiązków, studia etc., dopóki nie zaznajomiłem się z metylofenidatem. Bez kofeiny nie nadawałem się do niczego - beznadziejna koncentracja, mgła umysłowa i paraliżujący lęk.
kofeina działa także w moim przypadku jak rewelacyjny stabilizator nastroju - niegdyś, przed jej stosowaniem, miałem regularne wahania nastroju i zjazdy prawie że depresyjne z byle powodu. Zarzucanie minimum 100-150 mg kofeiny dziennie skutecznie i ostatecznie mnie z tego wyzwoliło. Oczywiście inne problemy dalej pozostały, ale od bardzo dawna nie mogę narzekać na zły nastrój - no chyba że wzięło mnie na odstawianie kawy - wtedy od razu bardzo wyraźny zjazd i wszystko znów zaczęło się jawić w czarnych barwach :/

Ps. pojedyncze espresso wcale nie jest takie mocne - stanowi równowartość ok. 80 mg kofeiny. "Siekiera" to jest dopiero podwójne espresso - można je przyrównać mocą do takiej typowej sypanej kawy mielonej z 2 czubatych łyżeczek.
ODPOWIEDZ
Posty: 169 • Strona 3 z 17
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.