Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 335 • Strona 34 z 34
  • 64 / 5 / 0
Jak ktoś to przeczyta, niech wie że jestem nadludzko wdzięczna.

Na srebrnej tacy.

Wchodzę do piwnicy kamienicy w samym centrum Warszawy. Mój były kochanek i jego kolega przepuszczają mnie w drzwiach. Ostrożnie schodzę w dół, wypiłam trzy piwa, jest mi całkiem wesoło. MTM wyciąga z rur spod niskiego sufitu piwnicy wagę jubilerską, folię aluminiową i plastikowy kubeczek. MTM i MG rozmawiają o swojej koleżance, której nie znam, a która jest w toksycznym związku. W sumie mi jej szkoda, ale mam na ten moment inne priorytety. MTM mówi do mnie:
- Jeden zero siedem. Żeby nie było. Zobacz.
Patrzę, ale mu ufam. Ufam MG, więc ufam i jemu. Ale patrzę. Coś mi mówi, żeby spojrzeć. Wyciągam odliczoną kwotę z torebki.
- Dla nas wziąłem trójkę- mówi do MG odmierzając w kubeczku kolejną porcję. Obie zawinął w folię aluminiową. Schował swoje cenne akcesoria. To czas na opuszczenie piwnicy.
Przechodzimy głównymi ulicami miasta. Ja z MTM idziemy prosto do mieszkania MG, za to MG idzie do sklepu po piwo. Gdy już kawałek się oddalił, krzyczę do niego- weź mi jakieś smakowe!
Wchodzę z kumplem byłego kochanka do wielkiego bloku. Klucz zacina się w zamku, otwiera nam portier. Opowiada o częstym problemie z kluczami. W windzie przyciskam trójkę. Już tu kiedyś byłam, cztery lata temu, ale w zupełnie innym celu. Wtedy MG był przeziębiony, odwiedziłam go, również będąc na zwolnieniu lekarskim. Jego mama przyszła do pokoju przypominając dorosłemu synowi o zbliżającej się godzinie przyjęcia antybiotyku. Przyniosła mu też kebab. Dziś to On przynosi jej kwiaty na grób.
W mieszkaniu panuje lekki chaos. Nie jakiś wielki, nawet jestem trochę zdziwiona, jak po roku bycia sierotą MG sobie radzi. Mogło być gorzej- myślę. Nawet u mnie jest większy. Siadam na fotelu komputerowym skąd MG zapewne wykonuje pracę zdalną. Chociaż on woli określenie home office. Niech mu będzie, bardziej światowo. Wykonuje z tego fotela home office. Po niedługiej chwili wraca z piwem. Otwiera mi Desperadosa o smaku whisky. Nie lubię whisky, tego piwa nie piłam, ale serio, naprawdę mi to już wszystko jedno.
Otwierają piwo.
Otwierają folię aluminiową.
Na stole srebrna taca.
- Obiecywałem Ci, że podam Ci na srebrnej tacy- mówi zalotnie MG.
No i podał. Rozdzielił. Patrzy na mnie i czeka.
Znasz to uczucie kiedy rzeczy materialne do Ciebie mówią? Znasz to uczucie, kiedy nie powinieneś, a chcesz? Znasz to uczucie, gdy rośnie apetyt na zło?
Ja tak.
MTM podaje mi rulonik zrobiony z biletów komunikacji miejskiej. Biorę go do ręki, ale odmawiam użycia.
Znasz to uczucie kiedy wiesz że będziesz żałować, ale w jakiś sposób inne korzyści przerażają? Znasz to uczucie kiedy serce przyspiesza na samą myśl?
Ja tak.
- Proszę, wiem że chcesz. Zapraszam.
MG mówi dokładnie to samo, co mój głos w głowie. Oni wiedzą, że ja chcę. Przejrzeli mnie. Mówię, że nie lubię w nos. Bo mnie gryzie. Sprawia mi to dyskomfort. Panowie mówią, że to najlepszy sposób. Mój jest gorszy- wcierając w dziąsła zniszczę zęby. Ale jak to ja, chcę zrobić po swojemu.
Wstaje z fotela do home office. Trzęsą mi się mięśnie. Patrzę na MG. Uśmiecha się.
Znasz to uczucie kiedy kłamiesz bliskiej osobie? Znasz to uczucie kiedy coś obiecujesz i wiesz, że zawiedziesz?
Ja tak.
Znasz to uczucie, kiedy ulegasz?
JA TAK.
mefedron gryzł mnie w nos, miał kryształki. Towar z białej tacy jest gładki, drobny. Niezwykle miałki. Towar z białej tacy to królowa.
Podchodzę na stosunkowo prostych nogach. Tylko ja wiem, co mam w głowie. Wyciągam palec wskazujący lewej dłoni. Przyciskam. Kiedy trochę proszku osiada na opuszku, wykonuję gest. Gest, który znam.
Siadam na fotelu. Czekam. Wchodzi gładko. Nie jest agresywna. Można jej trochę nie zauważyć, pomyśleć, że to normalne. Można się trochę pomylić. Można chcieć więcej. Teraz jednak wezmę MTM-ową rurkę. To krępujące, gdy ktoś patrzy. Szczególnie, kiedy nie masz wprawy we wciąganiu kresek. Obaj M. patrzą, a ja wciągam krzywo, rozsypując kreskę po srebrnej tacy. Coś poszło. Czuję, bo nie da się nie czuć. Nie boli. Jest lekko.
Wiem, że powinnam wrócić do domu. Zerkam na telefon. Mam cztery nie odebrane połączenia i dwie wiadomości. Od miłości mego życia. Wiem, że muszę wrócić do świata.

Myję lusterko mydłem w płynie. Wycieram do sucha. Rozwijam zawiniątko z folii aluminiowej. Rozbijam jego zawartość legitymacją studencką. Roluję stu złotowy banknot.

Siedzę w wannie. Nie włożyłam korka, a woda się leje z kranu. Nie jestem w stanie się umyć. Wiem, że powinnam wyjść, ale to tak trudne, że nie wiem jak to zrobić. Ciągle obiecuję sobie, że za trzy sekundy ruszę się, zakręcę wodę i wyjdę z wanny. Tylko nie wiem jak to zrobić. Czuję że zdrętwiała mi lewa reka, i bolą mnie pośladki. Siedzę bez ruchu. Chciałabym posiąść tę nadludzką moc aby wyjść z wanny. Nie wiem, ile minęło czasu. Najpewniej nie mało. Obracam się w stronę kranu i czuję ból pośladków. Ręka trzęsie się tak, że zaczynam wątpić w to, czy jestem na siłach zakręcić wodę. Czuję że chcę nią poruszyć, a ona porusza się, trzęsąc się, ale o śmieszny milimetr. Kurwa, nie dam rady. Umrę w tej wannie. Ostatkiem siły woli pcham rękę wprost na kran. Cudem woda przestaje lecieć. Próbuje podciągnąć ciało rękami na brzegach wanny. Moje ręce mówią mi, że ważę tonę. Kolejny moment zwątpienia, nie dam, kurwa, rady. Nie dam rady wstać. Wydaję z siebie niekontrolowane odgłosy jęczenia. Nadludzką mocą podnoszę swe ciało. Trzęsę się jak galareta, a to, że muszę się wytrzeć i ubrać potęguje to trzęsienie. Nie lubię uczucia braku kontroli nad tym, co kontrolować pragnę. Chcę wytrzeć tułów i kończyny, chcę ubrać czystą bieliznę i czystą koszulkę. Stawiam sobie w takim stanie nieadekwatne cele, którym nie umiem sprostać. A ja, na ten moment, nie umiem sprostać absolutnie niczemu. Nigdy w życiu tak się nie trzęsłam, nie kłamię, przysięgam, nawet po pregabalinie po której nie byłam w stanie chodzić. Umiem utrzymać telefon w dłoni, to już naprawdę duże osiągnięcie, jednak nie potrafię wybrać kontaktu z książki telefonicznej. Próbuję rozchodzić trzęsące się nogi, próbuje nie zacząć płakać z bólu. Zaczynam więc płakać ze strachu. Lekko. I właśnie wtedy udaje mi się wybrać numer w telefonie. Kiedy MG odbiera wybucham już naprawdę niekontrolowanym płaczem. Bez ani jednego mojego słowa, on rozumie mnie teraz bez słów. Uspokaja, każe pić wodę. Mówi, że to normalne, że minie. Umrę, mówię. Umrę, słyszysz? Czuję że nie przeżyję kolejnych pierdolonych minut. Są tak długie, tak trudne, tak bolesne. Wcale nie chcę kolejnych minut. W ustach czuję smak krwi i żółci. Do kibla pluję pianą z żółci, krwi, śliny i coli, bo to jedyne co udało mi się przełknąć. Trudno to nawet nazwać wymiotowaniam. Nawet tego w tej chwili nie potrafię dobrze zrobić. Mogę umrzeć, myślę. Mogę, bo dlaczego nie? Dlaczego miałabym nie przestać oddychać, dlaczego miałoby nie stanąć mi serce? Dlaczego, skoro czekam, ale nie wierzę w to, że cokolwiek się zmieni. Składam się z naiwności bez pokrycia. Składam się z wiary bez sensu. I z nadziei bez powodu. Ale żyje, nie przestaję oddychać, moje serce nadal nie stanęło. Przeżyłam ten dzień. Dziś nie umarłam. A jutro? Jutro też jest dzień.
  • 0 / / 0
Re: TripNote
Nieprzeczytany post autor: wtaps8 »
Substancja: Psilocybe cubensis
Dawka: ok 1,5g
Mieszkanie najlepszego kumpla i on sam.

"Trip down memory lane"

Dostałem od przyjaciela trochę ususzonych grzybków. Po raz pierwszy spróbowałem w Amsterdamie magicznych trufli i się zajawiłem. Jakiś czas temu chyba lekko się zatrułem i myślałem, że umieram dosłownie zbierałem się do dzwonienia po karetkę ale wytrzymałem. Wczoraj dałem im jeszcze jedną szansę... no i opłacało się :)
Było około 22, kumpel leżał sobie na łóżku całkiem trzeźwy, ew zmęczony owym dniem. Ja zjadłem wyżej wymienioną porcję. Ładowało się dość długo, ponad godzinę. Bodyload typowo nieprzyjemny, jakby zjarany/najebany ale niezbyt miło. Po chwili wyluzowałem się i zaczął się tripek. Mając jakieś tam małe doświadczenie wiedziałem czego się spodziewać więc teraz chciałem na maksa wykorzystać potencjał substancji. Na początku odczułem lekkie falowanie firanek i otaczających mnie rzeczy aczkolwiek na tyle luźne, że nie wplywało to na resztę odczuć. Po pierwszej godzinie zauważyłem cień lampy, który wyglądał jak medytująca kobieta. Widziałem jak powiewają jej włosy i rusza barkami w rytm muzyki. Mega przyjemna sprawa. Przejdę do sedna. Muzyka wprawiła mnie w strasznie nostalgiczny nastrój. Cofnąłem się do czasów dzieciństwa, potem gimnazjum, liceum, studia. Przypominały mi się poszczególne sytuacje, które czułem, że miały jakiś wpływ na kształtowanie tego kim aktualnie jestem. Gdy skupiałem się na jakimś wspomnieniu dosłownie potrafiłem odczuć co dokładnie czułem w tamtym momencie życia. W pewnym momencie pomyślałem o rodzicach i wzruszyłem się - pomyślałem o wszystkim co dla mnie zrobili przez całe moje życie i jak wdzięczny jestem, że są ze mną nadal. Potem wleciały do głowy różne dziwne kminy. Jedną, główną z nich, na której się skupiłem było to, że cały świat i system w którym funkcjonujemy opiera się na tym kto jest sprytniejszy i jest w stanie lepiej/obszerniej oszukać resztę ludzi - ten ma najwięcej. Przeżyłem to bardzo bo z natury staram się być dla wszystkich jak najlepszy a świadomość, że jest tak jak wyżej napisałem uzmysłowiła mi, że nie osiągnę nic będąc po prostu dobrym człowiekiem. Przy tych myślach towarzyszył mi wciąż dobry humor. Prowadziłem rozmowę wewnątrz głowy z samym sobą. Miałem chęć podziękować każdej osobie, którą spotkałem w życiu i miała na mnie jakiś wpływ, chciałem wyjaśnić wszelkie kłótnie z przeszłości, 0 bad vibes. Pod koniec odpaliłem przez przypadek ten utwór i wkręcił mi się na tyle, że słuchałem go do końca tripu : https://soundcloud.com/waywell/waywell-tube-ambient-mix , bardzo polecam. Rozpływając się w błogości odpaliłem na yt jakieś cuda natury na świecie i miałem poczucie jakbym zdawał sobie sprawę, że do życia nie są potrzebne dobra materialne i życie wśród samej natury też jest jakąś opcją (lepszą). No i tak do końca. Bardzo miłe przeżycie. Polecam grzybki wszystkim świadomym ludziom - niesamowite.

Dzięki
  • 115 / 2 / 0
Co się odwaliło...
Korzystając z odpowiednich S&S postanowiłem wrzucić hometa. Będąc na lekkiej tolerce, jednocześnie oczekując dosyć mocnego tripa padło na 40mg. Wrzucone około godziny 19:30, spowodowało lekkie wizuale, ciekawe cevy, i lekkie zmiany percepcji. Około godziny 21:30 uznałem że jest za słabo i wleciało 15mg, a około 22 kolejne 15mg i dalej nie pamiętam praktycznie nic... Jedynie jakieś przebłyski świadomości, w telefonie mam tylko zapisane że były jeszcze 2 dorzutki po 15mg homipta około 23 i 23:30, pamiętam coś jak przez mgłę, potem coś kojarzę o północy rozmyślałem nad kolejną dorzutką, której już nie było. Potem kolejna luka aż do godziny 2:00, wtedy jakbym się obudził i zastanawiał się kim jestem, po co tu jestem i co się działo przez ostatnie godziny? Wrzuciłem 1mg eti i w kimę, jednak nie na długo bo pimiędzy 3:00 a 5:00 rzygałem jak kot...
Zdecydowanie to był dziwny trip, z tego względu że nie pamiętam nic, co robiłem, co myślałem ani co widziałem.
  • 778 / 208 / 0
[...] A w głowie odbywał się istny karnawał. 1000 kilometrów świetlnych na metr kwadratowy. Kasza. Kasza. Kasza. Wylewa się uszami teraz na pewno. Dobrze, że nie zostawia plam na pościeli. Było mi bardzo do śmiechu. Powód nie ma znaczenia, wszak humor jest sensem szalonego. W tym momencie nie bardzo już wiedziałem czym zajmowali się kompani mojej podróży. Nie słuchałem ich, nie patrzyłem na nich. Byłem tam ciałem ale umysłem byłem tylko we własnej głowie, której przestrzeń wydawała się potężnym dziewiczym terenem. Meandry, labirytnty, bezdroża, zagadki. Nagle jakby nowy kadr. Zero myśli. Zupełnie zero myśli. [...]

pisanie tego przesadnie długiego raporta na 20 kartek a4 zajęło mi półtorej roku ale już jest. Zapraszam:
https://neurogroove.info/trip/l-k-i-odr ... a-opolskim
23 października 2020Dualizm22 pisze:
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ ? DOPAL TO CO ZOSTAŁO W BUTELCE.
:halu:
  • 115 / 2 / 0
- Set&Setting - miejsce: łąka, staw, las, późne po południe, po deszczu, wszędzie mokro, celem było doświadczyć przejścia dnia w noc. Mój stan: średni, zmęczenie, ból głowy, za to nastrój pozytywny
- Ilość spożytej substancji - 2-2,5g psilocybe cubensis
- Twój status - lat 30+, od 16 lat zarzucałem wszystko ze stimów, sajko i benzo

Raport ten chciałbym zacząć od kwestii iż mimo mojego sporego doświadczenia, a zażywałem dawki typu 6g grzybków czy 100mg homipta, niezbyt wielka dawka grzybów może przynieść jeden z najgrubszych tripów, ale do rzeczy.

T+0
Spożywam, wraz z towarzyszem podróży, część napoju przygotowanego z 5g grzybów i melisy. Udajemy się w miejsce tripowania.
T+15min
Coś zaczyna się kręcić, pojawia się ojciec któremu zebrało się na pogaduchy. Za chwile pojawia też się znajomy, myślę sobie "ciekawie się zaczyna".
Po krótkich pogawędkach siedzimy dalej na miejscówce i czekamy aż rozkręci się na dobre.

T+50min
Dorzutka naparu, zostało go już niewiele ale wolę nie szaleć z dawką, po prostu nie czuje się na siłach.
Kilkanaście minut później mimo ogromnego lęku wysokości leżę na dachu ciężarówki, mocno się trzymając bo ta przechyla się co chwile. Towarzysz podróży buja się na fotelu, razem z częścią łąki i stawu, chyba jest nieźle.

T+1,5h
Wzięło nas mocno na śmiechawę, mega pozytywny humor, dużo żartów, wizuale coraz ciekawsze, trawa na łące dawała bardzo ciekawe efekty trudne do opisania.

T+2h
Dokończyliśmy resztę naparu i ruszyliśmy w drogę "do krainy wyobraźni". Droga przez las, dotarliśmy do małego stawu w którym to woda mocno "żyła". Ruszała się jakby coś w niej pływało, zmieniała odcienie.
Kolejny przystanek był na łące, trawa już nie była trawą a bardziej jakąś płaszczyzną, warstwą zmieniającą kolory. Nagle zobaczyłem zielono-żółte okręgi rozchodzące się niczym jakaś energia, których centrum jest krzak, który wtedy wyglądał jak twarz jakiegoś posągu z mezopotamii. Ciekawe doświadczenie. Ruszamy dalej w drogę, kolejny las i kolejna łąka, oevy nie tracą na widowiskowości. Nagle słychać trzask drzwi, podjechały dwa auta i wysiadło z nich dwoje ludzi. Byli jakieś 10-20m od nas i szli w naszą stronę, jednak nie zwracaliśmy uwagi i poszliśmy dalej. Ciekawe jest to iż podczas poprzedniego tripu w tym samym miejscu również widzieliśmy ludzi, aczkolwiek wtedy ich nie było. Czy byli tym razem? Zostanie to nierozwiązaną zagadką.
Kierujemy się do kolejnego ciekawego miejsca, około 8ha przestrzeni otoczonej drzewami, górka, dolina, na każdym kroku było coś ciekawego. Kładąc ręce na beli siana czułem jak się w niej zatapiają i zlewają w jedną całość. Dźwięki zwierząt dochodziły do mnie w specyficzny psychodeliczny sposób. Coraz bardziej się ściemnia, zaczyna nachodzić mgła. Decydujemy się na powrót do "bazy" tą samą trasą.
Na poprzedniej łące samochodów ani śladu, jedynie narastająca mgła dająca bardzo dziwne acz ciekawe uczucie. Przejście przez ciemny las dawało lekkie uczucie niepokoju ale bardziej było to podekscytowanie. Na ostatniej łące po drodze doświadczyłem całkiem nowego efektu, nagle na sekundę zrobiło się jasno jak w dzień, mój towarzysz tego nie widział, ale ja miałem to kilkukrotnie. Mgła, podświetlana przez oświetlenie pobliskiej miejscowości robiła duże wrażenie, od razu kojarzył mi się film "silent hill".

T+4h
Nasza piesza wyprawa zajęła dwie godziny. Przebyliśmy w tym czasie aż kilometr w jedną stronę! Peak był za nami ale działanie grzybków było nadal bardzo silne. Dyskomfort zaczął sprawiać mi fakt że jestem totalnie przemoczony. Zdecydowaliśmy przenieść się do domu, gdzie spędziliśmy czas na wspominaniu wrażeń i opowiadaniu swojego punktu widzenia.

T+6h
Czas spać, wizuale zniknęły, w głowie nadal kocioł, na dobranoc film "silent hill".

Podsumowując, bywałem w mocniejszych poziomach doświadczenia psychodelicznego, lecz ten trip był jednym z najciekawszych. Mimo ogromnego doświadczenia, niezbyt wielka dawka dała świetną podróż.
ODPOWIEDZ
Posty: 335 • Strona 34 z 34
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.