Rzekłem.
Bania weszła jak zwykle dość późno, dopiero po 2,5h, ale niezłe wejście, bo tabletki łyknąłem właściwie na raz ;) Nie brałem DXM dla halucynacji, ale pare razy zamknąłem oczy i co zobaczyłem? Zobaczyłem małe, białe spadochrony, spadające gdzieś w otchłań, wiedziałem, że są to tabletki Acodinu, które wpadały tak samo do mojego żołądka. Później widziałem zegarek, nakręcany takim jakby kluczykiem, którego wskazówki kręciły się w drugą stronę - to zapewne był zegar obliczający ile będzie mnie jeszcze trzymał DXM.
Potem poszedłem spać, zasnąłem bez problemu (wina neuroleptyka), a rano obudziłem się jeszcze na bani. Teraz jak piszę ten post to nadal jestem naćpany DXM dość mocno. Wiem, że dawka 225mg to jest NIC, ale spróbujcie wziąć tyle właśnie z neuroleptykiem - hardcore.
Jakiś czas temu dorzuciłem kodeinę (300mg) i mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy ;)
stilo pisze: Substancja] i trzydziestkidwójki na gitarach :)
Znalazłem się na próbie zespołu death metalowego, tak jakoś to wyszło. Pół godziny przed końcem przyszedł dil, chłopaki kupili sobie troche palenia, ja się dorzuciłem, aby nie iść na żula.
Pierwsza lufka mi już śmierdziała benzyną :o Ale spaliliśmy cały towar i czekamy na efekt. Zaczęło powoli wchodzić po ok 15 minutach. Lekka euforia, troche w głowie zawroty... ogólnie to co zawsze po zielonym miałem. Ale tym razem miało być inaczej. Zespół stwierdził, że trzeba zagrać kilka kawałków, no to zaczęli grać. Usłyszałem pierwsze dźwięki i złapałem bad tripa. Nagła panika, złapałem się szafki, prawie ją obejmując. Bałem się tych dźwięków, czułem jak wyniszczają mi mózg, przez chwile nie czułem wogóle sklepienia czaski. Próba jednak się skończyła a ja przerażony wyszedłem przed klub. Idę sobie do domu i widzę jakieś auto jedzie prosto na mnie. Zamknąłem oczy, otworzyłem, a ono znikło. Po drodze dwa razy widziałem swojego sąsiada, który już nie żyje. Ale jakoś do domu doszedłem. Wyskoczyła do mnie mamusia że mam gary umyć bo sie obijałem cały dzień. No dobra... wchodzę do kuchni, zaczynam myć... no i odwracam się, aby wziąść garnek który leżał za mną, ale go już nie było, chyba mój mózg go pochłonął, w pewnym momencie straciłem przytomność na ułamek sekundy i widziałem się z boku :o To chyba było najstraszniejsze.. :]
Reszta to po prostu spanie, bo już było po 21...
mój trip w porównaniu do waszych jest pewnie denny, no ale chciałem się po prostu podzielić uwagami,
szczególnie: nie palcie przy ciężkiej muzyce związanej z satanizmem :D
Alberto Balslam pisze: No widzisz, z tym że nie rzucaj takich opinii. Ogólnie słucham dosyć lajtowej muzy, prog-rocka często jazzu itd. Po jointach lubię jak coś mi przypierdoli ]
Heh, o tym jeszcze nie słyszałem.Adam Selene pisze:Prawidłowo, w końcu to metal śmierci ]stilo pisze: Bałem się tych dźwięków, czułem jak wyniszczają mi mózg, przez chwile nie czułem wogóle sklepienia czaski.
Pierwsza lufka mi już śmierdziała benzyną :o
leśnik pisze: Jezusie Nazareński! Nie wyobrażam sobie opcji odwiedzenia takiego miejsca, tymbardziej jako smoking place...
Zło w ścianach, zło w podłodze, zło w ludziach, zło w muzyce ]
I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
dziubelp pisze:
A TERAZ DO RZECZY:
tez raz mialem taka akcje po spaleniu, ze mi sie zrobilo ciemno przed oczami.
Pamietam ze, tak jak twoim tripe, bylo cholernie goraco i dopierdalalo slonce po calosci i do tego nic nie jadlem od rana. Było ok 15, a w lato to o tej godzinie najbardziej grzeje slonce. Palimy w parku, siedzac na ziemi. Wypalilismy ja wstaje ide ide, i powoli coraz bardziej tracilem obraz, czulem sie tak jak bym mdlal(bo pewnie tak było), uiadlem z powrotem, posiedzilalem czekolada cocacola i lecimy dalej.
Tripowiec pisze: Witam wszystkich chciałbym się podzielić moimi przeżyciami.Mój kolega dał 100 suszonych grzybów.Razem z innym kolegą postanowiłem je zjeść ale nie wiedzieliśmy czy taka ilość nam nie zaszkodzi bo to był nasz pierwszy kontakt z grzybami.Postanowiliśmy zrobić wywar.Zaparzyliśmy wodę i zalaliśmy te grzyby w słoiku.Słoik zamkneliśmy i poczekaliśmy aż woda zrobi się ciemno brązowa.wypiliśmy po pół litra wywaru ze stu grzybów i wyszliśmy na miasto.Spytałem sie kolegi czy już coś czuje ale on ze skwaszoną miną powiedział że nic.Nie mineło 10 sekund a płyty chodnikowe zaczeły drgać.Wszystko na około wyglądało jak w akwarium.Wpadliśmy na pomysł żeby odwiedzić kolegę.Kiedy weszliśmy na schody zaczeła się druga faza bomby.Przez całą okolicę przechodziła fala która kończyła się w głowie.Kiedy wyjrzałem przez okno zobaczyłem że wszystkie drzewa się bujają.Z powodu tych wizji i dlatego że śmialiśmy się ze wszystkich przechodniów przeszliśmy w obszar mniej zaludniony.Ogólnie przeżyliśmy 10 godzin ciężkich halucynacji.Wszedłem na drzewo żeby narwać jabłek ale żadnego nigdzie nie było.Kolega pokazał mi palcem jedno i wtedy nagle zauważyłem że koło mnie są dzięsiątki jabłek.Kiedy nazrywałem już wystarczającą ilość próbowałem zejść ale nadepnąłem na gałąź grubości palca o dziwo gałąź nie złamała się tylko zgieła do samej ziemi .W sumie reszty dnia nie pamiętam ale wiem że było ciekawie
innyodinnych pisze: Samej jazdy można pozazdrościć. Jest tylko jedno "ale". Twoją umiejętność składnego budowania zdań porównałbym poziomem do tej gałęzi, która pochyliła się "do ziemi" z troski o twoje zdrowie. Nie umiesz pisać przejrzyście - nie bierz się za TR.
wiem o co ci chodzi. ja tez cos takiego miałem. wszystko bylo trojwymiarowe jak w grze komputerowej: drzewa, płot, chodnik... poza tym obraz sie przybliżał i oddalał co tez jest zajebiste
Substancja: zajebisty squn
Set&Settings: czerwiec, cieplutki sloneczny dzionek
Ilosc przyjetej substancji: niecałe 0,5 grama
mialem taki motyw ze z qumplem łazilismy sobie po osiedlu a ja wyobrazalem sobie ze chodzimy po jakiejs wiosce (jak np w tibii :P), glosy ludzi dookoła, kazdy cos tam na podworku u siebie robi a my chodzimy i zwiedzamy ten swiat (wystepowal tez ten "efekt lupy" ale słabo)... siedlismy sobie na takim przystanku i siedzielismy zmuleni, wtedy zawiesilem sie na takim dachu od ktorego odbijalo sie swiatlo slonca i wkrecil mi sie taki "halun" ze ten dach przemienił sie w ogromny ekran jak w kinie i cale osiedle mogło sobie ogladac to co tam na tym ekranie leci ale widniał tam tylko napis "EVOLUTION" tylko :nuts:
doswiadczenie: faja, proch, dropsy (ok. 2 lat z tym ze od roku juz nic nie tykam oprocz bardzo sporadycznie kilku buchow)
set&setting: lato, maly lasek obok mostu.
to bylo w moich blogich poczatkach palenia czyli jakies 2 lata temu. otoz wypilysmy z kolezanka jedno tanie winko na spolke, do tego zjaralysmy polke faji (3 kory) i kiedy przechodzilysmy na druga strone mostu zeby dojsc do miasta zalapalam kozacką akcje, mianowicie jak spojrzałam sie za siebie to mialam wrazenie ze demony przeszlosci gonią za nami, gdy spojrzalam w dol pod nogi to widzialam jak rycerze terazniejszosci tluką sie z tymi demonami i jedynym bezpiecznym miejscem byla przyszlosc, kumpela wkrecila sie w ta akcje jak najbardziej i zaczelysmy biec do przyszlosci az zorientowalysmy sie ze ludzie jakos tak dziwnie na nas patrza wiec sie zatrzymalysmy pozniej jak juz siedzialysmy sobie wygodnie na lawce zobaczylam jakąś starszą panią ktora wyszla z takim maciupkim pieskiem na spacer i jak sie zblizyla to wydawalo mi sie ze ten piesek to jest jakis potwór wielbrzym i zaczelam uciekac dopoki kolezanka mnie nie zlapala i sprowadzila na ziemie :nuts:
set&setting: impreza Mayday
doświadczenie: MJ, hasz, grzybki, LSD, białko, dropsy, kodeina, DXM, tramal, przeróżne antydepresanty
Impreza ciężka. Po jakichś 12 godzinach dałam sobie spokój ze wszelakim braniem, tańczeniem, łażeniem. Poszłam usiąść i trochę odpocząć. Siedzę sobie na siedzeniach, patrze na dół jak sobie tańczą. Nagle obok mnie przemyka jakaś postać w czarnej szacie z kapturem. Pomyślałam, że to pewnie jakiś przebrany czub, ale zaraz przemknęła mi następna, nagle zewsząd te postacie zaczęły spływać w dół do tańczących. Wjebałam sobie, że wchodzą między tłum i zabijają ludzi. Byłam przerażona. Zaczęłam zbiegać i szukać znajomych, którzy tańczyli. Ciężko było ich znaleźć w kilkutysięcznym tłumie. Poschizowana zaczęłam ryczeć. Stałam i płakałam i podszedł do mnie koleś w białych soczewkach kontaktowych, chciał pewnie pomóc, a ja spierdoliłam, że mnie zabije. Spieprzyłam do kibla zaryczana. W kibelku stały jakieś laski i zioło paliły. Zapaliłam i przeszło. Wróciłam i już było lepiej. Nigdy wcześniej nie miałam takiej paranoi:P
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.