Teraz pytanie do reszty, jak duzo czasu zajmuje powrót do stanu tolerki aby po wzięciu poczuć się jak za pierwszym razem? 3-4 miesiące wystarcza? Tęsknię za czasami gdy zimowymi wieczorami oglądałem fast and forious i po 450mg rozplywalem się z rozkoszy. Wiem, że rozdziewiczone receptory już nie wrócą do fabrycznego stanu ale myślę że mogą być bardzo blisko. Tak miło wspominam pierwsze grzania że byłbym wstanie wytrzymać kilka miesięcy abstynencji żeby znowu poczuć ten stan. Z góry dzięki za odpowiedź.
Tolerancja to jedno. To, że za każdym innym razem nie poczuje się tego jak za razem 1szym, to co innego. Ja mam takie zdanie. Chodzi o to, by tego królika gonić. Jest nieuchwytny. To już nie tolerancja, a wspomnienia. Różne rzeczy się mieszają i łączą, nie jest to tylko kwestia opio, w tym kodylionu.
Antek dożylnie... Brzmi zaskakująco. Jestem w stanie dać wiarę. Rozumiem, że filtrat odparowany do granic przyjmowalnych po kablach. Jest to jakiś wyczyn, gdyż mam wrażenie, że sporo czasu to zajmuje. Nie swędzi nic przy podawaniu? Z Twoją tolerką to 1 gram pewnie był. Może jakieś szybsze wejście było?
Od jakiegoś czasu nie brałem kodeiny, wiec tym bardziej byłem nastawiony, że załapie bardzo przyjemny odlot. Ku mojemu rozczarowaniu zdążyłem zaopatrzyć sie tylko w jedną paczke thiocodinu(150mg). Dodatkowo byłem spózniony do domu a przez pomylony autobus musiałem iść do domu z buta, właściwie to biec ile sił w nogach. Moje wkurwienie się więc spotęgowało.
Chwile przed wyjazdem połknąłem na szybko te 10 tabletek, przepiłem wodą i wsiadłem do auta (jako pasażer). Nie spodziewając się fajerwerek, a właściwie to żadnego działania, założyłem słuchawki i rozpocząłem tak podróż. Z racji mojego dużego zmęczenia po wysiłku (bieg do domu) wypiłem w błyskawicznym tempie 1,5l wody. Gdzieś z tyłu głowy miałem nadzieje że te 150mg może choć troche mnie posmyra, jednak po pewnym czasie zwątpiłem w to i przestałem w ogóle o tym myśleć. Żeby sie nie denerwować zatopiłem sie w rozmyślaniach i muzyce. Mimo mojego mocno złego humoru postanowiłem patrzeć pozytywnie(wtedy jeszcze tego nie wiedziałem ale zapewne było to już działanie kody). Humor mi sie poprawił, patrzyłem na przyszłość z nadzieją i ekscytacją. Czułem sie spoko. Działanie wchodziło bardzo subtelnie, skradało sie niepostrzeżenie, jak za pierwszych faz. W pewnym momencie zorientowałem sie, że: "JEST ZAJEBIŚCIE". A działanie jeszcze sie potegowało.
Wszedłem w stan absolutnej lekkości, euforii, rozkoszy i wszystkiego dobrego co możecie kojarzyć z dobrym działaniem opioidowym. Słuchałem muzyki, marzyłem, pisałem z ludźmi, wszystko sprawiało ogromną przyjemność. Delektowałem sie tym stanem, było cudownie. Na moje szczęście faza ta trwała zaskakująco długo jak na moją tolerancje. Jednym słowem był to stan za którym właśnie goniłem, za którym tęskniłem, który był niemalże tak dobry jak ten pierwszy raz, a jedyne co go odrózniało to to, że ten stan już był mi dobrze znany. Było mi tak dobrze, tak dawno nie uświadczyłem takiego stanu, że skończyło sie to kilkumiesięcznym mocnym ciągiem :/ .
Myśle, że ta sytuacja pokazuje doskonale dobrze wszystkim znaną kapryśność kodeiny. Za pewne na tak mocne działanie miało wpływ pare czynników, między innymi duży wysiłek fizyczny tuż przed zarzuceniem. Jak widać czasem, nawet w najmniej spodziewanym momencie, da sie złapać tego króliczka, chociażby za ogon ;)
Osobiście, chociaż opio to dla mnie chleb powszedni ostatnimi czasy, kodzi nie widziałem już dobrą chwilę. Planuję właśnie dzień z nią. Może z okazji kolejnej wypłaty zrobię jakąś akcję.
Oddanie sie działaniu preparatu, pozwolenie mu żeby sobie działał po swojemu i przede wszystkim nie skupianie się na tym że jesteśmy pod jego wpływem, pozwala cieszyć sie fazą jeszcze bardziej, aniżeli mielibyśmy sie na tym aż tak koncentrować. Takie nastawienie bardzo poprawia jakość tripów. Osobiście zmienienie podejścia na takie pozwoliło mi cieszyć sie kodeiną równie dobrze, jak było to w przypadku pierwszych stosowań.
To jakie mamy podejście od strony psychiki ma ogromne znaczenie jeżeli chodzi o przebieg fazy. Dlatego też wszystkim, którzy chcą "przywrócić magie kodeiny", polecam takie nastawienie:
Zażyj co masz zażyć, masz za mało substancji? - trudno, nie myśl o tym. I teraz zamiast siedzieć na dupie i czekać aż w końcu "wejdzie pizda życia", którą tak bardzo chcesz osiągnąć, zapomnij że brałeś jakąkolwiek substancje, zajmij sie czymś co lubisz, i nie czekaj aż zacznie działać, stawiająć jednocześnie oczekiwania, a zobaczysz, że naprawde może być przyjemniej niż jakbyś przyjął większą dawke, ale tak bardzo skupiał sie na samym fakcie ućpania sie, nie myśląc o niczym innym.
Na mnie to chyba działa najlepiej jak jestem smutny po zażyciu tabletek, wtedy odczuwalna jest silna różnica jak kodeina wygładza te złe emocje i jest super
difenhydramina 75 mg <
dekstrometorfan 75 mg <
z - drugs
inne opio
To mi przychodzi na myśl od razu.
Ktoś inny się może wypowie jeszcze.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.