A poważnie: nie towarzyszą kodeinie jakieś stymulanty?
Choćby speed?
Tu podobne przeżycia: pobudzenie-i-nadaktywnosc-psychofizyczn ... l#p1732670
Opio mieszają w fazach snu, ale nie sądzę, by aż tak.
Przed zastosowaniem, skontaktuj się z grabarzem i opłać kwaterę.
...since 2006
20 maja 2019Jaylin pisze:
Z tego co tak powierzchownie mogę ocenić to "odbiłaś się od dna", ale chyba prawdziwego bodźca do życia w szczęściu nie masz, tylko tak po prostu sobie funkcjonujesz(chyba, że się mylę, to przepraszam). Gdy się ułoży i depresja całkiem wybleknie, kodeina wciąż z Tobą zostaje, i wtedy jest wrzodem na dupie, bo przeszkadza w odczuwania życia w pełni - bo co to za życie, jak układasz je pod ćpanie pt. wtedy i wtedy bierzesz, żeby np. podczas spotkania z partnerem/partnerką nie umierać ze skręta tylko być wesołym, albo w dzień przed egzaminem bierzesz, żeby móc sie spokojnie pouczyć, a na drugi dzień napisać bez napierdalających nóg/rąk/głowy, ogólnie bez bólu, który skutecznie obniża koncentracje.
le no, wkońcu coś za coś - przeżycie depresji i utrzymanie się przy życiu za cenę późniejszego nieodczuwania szczęścia w pełni i krótkiej smyczy na szyi - tak to można nazwać chyba. Sam się zastanawiam, czy to było warto..
Lub redukuje ale trochę mniej? Pozdro hajpy
23 maja 2019januszpe pisze:
Z tego co tak powierzchownie mogę ocenić to "odbiłaś się od dna", ale chyba prawdziwego bodźca do życia w szczęściu nie masz, tylko tak po prostu sobie funkcjonujesz(chyba, że się mylę, to przepraszam). Gdy się ułoży i depresja całkiem wybleknie, kodeina wciąż z Tobą zostaje, i wtedy jest wrzodem na dupie, bo przeszkadza w odczuwania życia w pełni - bo co to za życie, jak układasz je pod ćpanie pt. wtedy i wtedy bierzesz, żeby np. podczas spotkania z partnerem/partnerką nie umierać ze skręta tylko być wesołym, albo w dzień przed egzaminem bierzesz, żeby móc sie spokojnie pouczyć, a na drugi dzień napisać bez napierdalających nóg/rąk/głowy, ogólnie bez bólu, który skutecznie obniża koncentracje.
le no, wkońcu coś za coś - przeżycie depresji i utrzymanie się przy życiu za cenę późniejszego nieodczuwania szczęścia w pełni i krótkiej smyczy na szyi - tak to można nazwać chyba. Sam się zastanawiam, czy to było warto..
[/quote]
Dużo się pozmieniało od tamtego czasu, ale kodeina nigdy nie była dla mnie "wrzodem na dupie". Niczego nie układam pod ćpanie, ćpanie kodeiny stało się dla mnie taką samą oczywistością jak zjedzenie rano śniadania. Wstaję, biorę, robię co mam do zrobienia i jak kasa pozwala, to biorę też na wieczór. Skrętem się nie przejmuję, tak to sobie poukładałam, że pocierpieć muszę ewentualnie kilka dni w roku, jak np. przelew mi nie dotrze na czas, więc nie mam dylematów z serii, czy powinnam wziąć teraz, żeby jakoś przeżyć, bo po prostu biorę zawsze. Życia towarzyskiego mi to nie rozwaliło, bo ja nigdy nie byłam towarzyska. Nie lubię spotykać się z ludźmi, towarzystwo mam tyle, co na uczelni, a tam też z nikim w sumie nie gadam jeśli nie muszę. Bycie z kimkolwiek już w ogóle nie jest dla mnie. Kiedyś może chciałam kogoś mieć, teraz mam wrażenie, że ta potrzeba minęła mi z wiekiem. Seks bez zobowiązań mnie nie interesuje, a w poważniejsze związki nawet jakbym miała kogoś na oku, to nie zamierzam się pchać, bo powiedzmy sobie szczerze... Nie mam nic do zaoferowania. Moje ambicje ograniczyły się do posiadania jakiejkolwiek pracy i własnego, nawet skromnego kąta, bo o ile będzie mnie stać na swój nałóg, to będzie dobrze, a wiem, że gdybym kogoś miała, to mogłoby mu nie odpowiadać moje podejście do życia i za wszelką cenę próbowałby mnie ciągnąć w górę. Ja się zmieniłam, ale okoliczności się nie zmieniły - wiem, że pewnego dnia wszystko się sypnie, więc nawet nie pozwalam sobie na robienie większych planów, bo nie chcę być później zawiedziona. Czyli w gruncie rzeczy, rok, który sobie dałam, po prostu się przeciągnął. Oprócz kodeiny, przy życiu trzyma mnie tylko jedna rzecz - chcę skończyć swoją książkę i wysłać ją do jakiegoś wydawnictwa. Jeśli nie uda się jej wydać, to dopiero będę w czarnej dupie, bo wydanie książki to mój jedyny cel w życiu. Nie żartuję. Jak bywały gorsze momenty i na szali stawało moje być albo nie być, to myślałam tylko o tym, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby ją skończyć, bo jakoś nie mogę pogodzić się z myślą, że cały świat, który stworzyłam w tej powieści miałby umrzeć razem ze mną.
Jeśli chodzi o sulfosyf to cola w moim doświadczeniu nie pomagała. Lepiej serek danio czy troche jogurtu naturalnego. Ponoć siemie lniane przed kodzeniem dobrze pomaga.
A najlepiej to antek i ekstrakcja
Może jakieś tabletki na nadciśnienie które biorą powodują słabsze efekty?
Dodam, że ostatnio wpadło mi w ręce kilka tabletek klona 2mg. Nie mam żadnej tolerancji na benzo, bo nigdy go wcześniej nie żarłem, poza jednym razem z Lorafenem. Przed snem zjadłem 4mg, po obudzeniu, przed pracą 2mg. Później wyczytałem, że to już bardzo duża dawka, bo klon długo wychodzi z organizmu i niektórzy po takowej doznawali nawet amnezji.
Ja normalnie poszedłem do pracy, nie czułem żadnych efektów ubocznych, poza może dwoma razami, że przy nachylaniu zakreciło mi się w błędniku, umysł miałem trzeźwy.
Coś może powodować, że te substancje na mnie słabiej działają? Może w jakiś sposób tolerancje podbiło to, że w przeszłości mocno przesadzałem z alkoholem i mam trochę zawyżone wyniki prób wątrobowych?
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.