Ci co zaczęli brać to już są straceni. Wazne, zeby mniej nowych brało.

Gdyby koda nie byla bez recepty to pewnie bym nie bral sie za opio. Bo nie bylem az tak zdeterminowany, zeby sprobowac.
I pewnie zdecydowana wiekszosc ludzi ma podobnie.


nie jest bez sensu. poczytaj.

Moja babcia stosowała Thiocodin na kaszel od fajek.Podobno pomagało jej a ja dzięki temu rozdziewiczyłem się z kodeina i czasem podbierałem jej tabletki jak mi brakowało do grzania.

jak ty tak o byle co debilami jebanymi częstujesz, to ja się nie dziwię, że jesteś taki biedny i niezrozumiany przez społeczeństwo

Stosuję kodę aktualnie w dawkach medycznych, na kaszel, tak jak napisane w ulotce, i już przy tak małych dawkach jak 15,30 mg czuje uspokojenie, taki miły chill. Nie wiem czy jestem tym całym turbometabolizerem, czy to po prostu tak działa w małych dawkach.

W mieście ~65 tys. mieszkańców mam w centrum aptekę co kilkadziesiąt metrów, więc naprawdę, jest to bardzo ciężkie, żeby kupić kilka opakowań xD

edit bo ktoś nie zrozumie: mam na myśli to, że teraz apteki są dosłownie wszędzie, więc to, że nie kupisz w jednej 50 milionów opakowań nic nie znaczy, bo możesz iść do innej, która jest centralnie obok

Dla mnie kodeina jest środkiem ratunkowym także dlatego, że jest ciężka do zdobycia. W mojej mieścinie (ok 6 tys. mieszkańców) są 3 apteki. Chodzę tylko do jednej, bo w dwóch pozostałych jestem spalony (tzn. wiedzą po co kupuję i są znajomymi naszej rodziny). Poza tym tylko w tej jednej mają opakowania po 16 tabsów. Jak chcę się konkretnie zaopatrzyć do jadę do sąsiednich Krapkowic (miasto powiatowe), ok 5 km z Gogolina. Tam zakupuję krople walerianowe (tylko i wyłącznie z Amary, nie z Hasco!) i kodeinę na "czarną godzinę". Jednak o tak, niezależnie już od miejsca zamieszkania, kodeina nie może być czymś do codziennego użytku. Raz, że zawiera szkodliwe i niepotrzebne dodatki (paracetamol, sulfagwajakol), których nie chce mi się usuwać, a dwa, że tylko pewien procent kodeiny jest demetylowany do morfiny. To już lepiej odżałować te pieniądze i zamówić majkę w tabletkach lub lepiej w postaci o przedłużonym działaniu. Jednak wielką zaletą kody jest łatwość jej zakupu (bez recepty) i przy odrobinie szczęścia jednak można się nią ładnie zgrzać. tramadol działa zajebiście jako serotninergik, poza tym daje "zimną" chemiczną fazę. koda natomiast daje pluszowe opiatowe ciepełko. Jakby ten stan trwał tak z 1-2 godz. dłużej, to zdecydowanie częściej bym się weń zaopatrywał.

rocky tylko ze ty dopiero zacząłeś brać. robią cię małe dawki i kasa nie gra roli. jak na mnie dzialala kilka h to i z chęcią bym 20zł zaplacil za 150mg

ale niestety dla takiego degenerata jak ja kazda zlotowka sie liczy.
i mieszkam w wwie, ale tylko 2 apteki w rozsądnym promieniu mają 16 [no 3, ta trzecia byla moją ulubioną, otwarta zawsze, wszystkie święta, ulubione aptekary. tylko teraz 16 mają po 17zł, więc juz tam nie chodzę]

a wszędzie indziej 10 sztuk po 10 złotych. a na to juz mnie nie stać.
dziwne tez, ze to ziko ma 16, a inne zika nie mają.
i to nawet sprawdzałem na ktomalek itd., ale tylko 2 apteki blisko mnie mają.

dlatego chodzę do nich codziennie, a często 2 razy.
teraz tolerka mi i tak spadła. no i nie chce mi się biegać.
i tak koda działa na mnie max 10minut i nie robi mi wiekszej roznicy czy wezme 2 opakowania czy 5. i tak będzie cienko

ale mimo wszystko lepiej mi się funkcjonuje na tej kodzie. 3-4 ostatnie lata jechałem na maku i byłem mocno zamulony i nie chcialo mi sie nic robic, a na kodzie mam wiecej energii. tylko kusi czesto, zeby dorzucic

@taurinnn @fusy
to postaram sie odpuścić temat
od lutego nie zarzucalem, psychicznie ciagnie strasznie
przez mnogosc przestrog co do kody tu na forum postanowilem nie brac, wczesniej traktowalem to jak cos kompletnie niegroznego, dobrze ze w pore tu trafilem
jednak kodeinowego nodda na bank nie zapomnę, piekne uczucie

aczkolwiek wizja imprez i monotonnego zycia bez alternatywnych uzywek wydaje sie byc ciezka ;D

Robią mnie małe dawki, może i tak, a ile Ty bierzesz tak średnio, pytam żeby porównać nasze dawki

Ciężkie musi być życie ćpunów w takim Gogolinie : ) Podejrzewam, że zioło jest raczej tylko, jak ktoś uprawia. Gdybym nagle wrócił do nałogu (i dawki dobowej 1.5 g) i przeniósł się do Gogolina, to pewnie byłbym tam znany każdemu jako ten, co lek na kaszel je garściami. Musiałbym pojeździć też po całym powiecie, żeby zebrać paczki na cały dzień...