20 marca 2019kacpergx pisze: No to nastepna substacja
Zakupiona jako amfetamina 1.2g za 30zl. Twarde grudki smak gorzki przy wciaganiu nie czuc prawie nic. Wchodzi po ok. 30min maly speed jak po kawie za to duza chec to rozmowy kontaktu z ludzmi duzo pomyslow euforia rozjasniony umysl. Faza trwala ok 4h potem slabla i po ok 7h zjazd lzejszy niz po fecie za to bardzo duzy puls i cisnienie.
https://zapodaj.net/6e7dc9cc4f541.jpg.html
https://zapodaj.net/eeccf1e7625ee.jpg.html
Ktoś coś?
https://zapodaj.net/045a84e52b660.jpg.html
jezus_chytrus pisze:Escitalopram najprawdopodobniej https://www.drugs.com/imprints/20-20473.html.
Z tylu jest "B" i nie ma podziału
Słuchajcie, przychodzę z pytaniem - mianowicie „co to było?”
Już tłumacze o co chodzi. Jakiś czas temu ze znajomym mieliśmy przyjemność (albo nie) zapalić coś. Z tym, ze nie wiemy co to było, dostaliśmy po prostu lufę w łapę i jazda. Ogólnie to był biały proch, który w lufie robił się ciemno brązowy i robił się z tego dym. Pamietam, ze działanie miał pobudzające, wzmagał koncentracje i właściwie tyle. Jeśli chodzi o konkrety, to było po nim cholernie sucho w pysku, jak proszek będzie miał kontakt z jamą ustna to język drętwieje, ale nie calkiem, czuć mrowienie. Smak był całkiem przyjemny, ale nie umiem go opisać, coś w rodzaju troszkę slodkiego, ale jednocześnie gorzkiego. Ktoś ma pomysł co to było?
Ps. Jeśli nie ten dział, to przepraszam
Ps2. Jeśli ktoś by pytał - nie pamietam już kiedy, z kim i od kogo dostalem. Ot, takie tam zaniki pamięci na starość ;)
Jarałem mj kilka lat, z przerwami, praktycznie nałogowo( generalnie swoje ale pojebało się ostatnio i nie mogę rolniczyć). Używam też sporo alko, choć lata już nie młode. Mam 47 lat. W miarę ustabilizowaną sytuację rodzinną.
alko trochę nadużywam, wiecie jak to jest...stres, piąteczek, święta itp.
Otóż tęsknię za mj - noie palę już rok, ale nie zarabiam kokosów więc raczej ciężko o zakup. U mnie 1g chodzi po 30-40 no i źródło trudno znaleźć w miarę pewne. Tym bardziej, że nie mam jakiegoś stałego dostawcy. A i oni wykruszają się.
Ale nie o tym.
Zdarzyło mi się znaleźć pustą brązową lufkę. Na ulicy, niedaleko exkluzywnego hotelu w centrum. Ot leżała sobie.
Przygarnąłem ją.
Żonka wyprała ją razem z moją koszulą i zrobiły się 2 połówki tejże lufki.
Ponieważ nadszedł piąteczek, udałem się na zakupy i wróciłem z 4x mocny bronek (łódzkie mocne-bo lubię) no i 200 czystej.
Ok. 18 wprowadziłem 2 bronki , zasiadłem przy kompie i dalej surfować w necie, bo po pijaku nie gram w gry.
Zachciało mi się oglądnąć film, a że i 200 w międzyczasie weszło, poszedłem do łazienki umyć się i wziąłem tą właśnie półlufki...
Metodą znaną z dopalania lufy po mj (chyba nie muszę tłumaczyć?) starannie obwąchawszy w/w półlufkę (nic podejrzanego, zapach jakby tytoniu? może nutka mj w tle) postanowiłem opalić...
W trakcie, już, gdy łagodny dym wypełniał moje płuca (palę przez bongo małe, ale bez wody bo nie nalałem) powiedziałem sam do siebie:
-Będziesz tego żałował...
BOOOOOŻE. Nie wiem co to było, ale dobrze że miałem pół lufy bo chyba bym zszedł...
WIELKIE OŚWIECENIE!!!!!! OTWARŁY SIĘ WIEEELKIE DRZWI i Cały Świat mówił do mnie przepięknym kobiecym głosem tłumacząc mi i obrazując drugie, trzecie i każde kolejne dno każdej wypowiedzi którą słyszałem od ludzi ostatnimi czasy, każdej miny, każdego wzruszenia ramion, każdej przypadkowo usłyszanej rozmowy. Czy to w domu czy w pracy czy na ulicy. ROZUMIAŁEM WSZYSTKO TAK JASNOoooo, że masakra. Ogarnołem świat jako gigantyczną złotą wyginającą się płaszczyznę usianą wzorami które się skałdały zwijały i pasowały IDEALNIE. I WSZYSTKO było ZAPISANE, ABSOLUTNIE WSZYSTKO i ja UMIAŁEM to wszystko CZYTAĆ i złożyć do kupy... I te Niebiańskie krystalicznie czyste dzwony w tle...I ten spokojny, rzeczowy, wszechobecny, kobiecy głos w mojej głowie...
Wejście było takie, że zawalił się mój świat, i runąłem w tripie na podłogę łazienki.
Bezwładnie... i słuchałem i widziałem ŚWIAT.
Po późniejszej rozmowie z żoną; tak przyszła po tym jak jebłem, wezwała pogotowie i usiłowała nawiązać kontakt ze mną, ale ja w tym zachwycie tylko bełkotałem jakie TO piękne i JASNE - czas tripa - ok. 1h. zejście ok 2h. łagodnie, jak wyjazd cichego elektrycznego pociągu z dłuuuuugiego tunelu...
Jakoś wyszedlem z łazienki wprost w objęcia sanitariuszy. Trip lekko osłabł, ale głosy i wizje jeszcze były jakby na drugim planie.
Ubrać się nie mogłem, nie dawałem rady, za dużo spraw na głowie i ręce i nogi nie słuchały. Błędnik - masakra. Pomogli sanitariusze.
Szpital, dojście dożylne, badanie krwi, tomografia (bo jebłem konkretnie).
alko 0.83. Innych substancji nie wykryto mimo że świadomie poinformowałem o zażyciu nieznanej substancji. Szpital WAM wię lipy nie ma. Ciśnienie 150/95 2 tabletki czegoś pod język. Czekanie
Czas palenia - ok 20:00. Zejście miałem w szpitalu. Trochę tramua ale ok 0:00 zacząłem już konkretnie ogarniać, pijany nie byłem. Poszedłem do lekarki. Wyszedłem na własne żądanie. Tomografia ok. W domu ok 0:30. Samopoczucie jak po powrocie z dalekiej podróży z obcej galaktyki i hibernacji.
Spanko do 7 rano, bez snów. Wstałem wypoczęty, głodny, leciutki kac zapity browarkiem, poprawiony kawą. Słabą.
Brak kaca moralnego, brak efektów ubocznych, owszem jest INACZEJ. Tyle TAM widziałem, tyle ZROZUMIAŁEM, że trudno będzie zapomnieć...
Teraz, wieczorem, sam siebie i Was pytam: co to kurwa było?!?!? Bo mam jeszcze półlufki i boję się... BOJĘ SIĘ to zapalić... Ale to było takie PIĘKNE...
Idzie majówka, będę u siebie grilował na działce. Generalnie gdyby nie strach, że wejście jest tak POTĘŻNE że zwala znóg, pokusiłbym się o ripleja... Może warunki pozwolą ale na pewno bez alko. I nie pół a lekko przyjarać, malutką chmurkę, żeby tak KOSMICZNIE nie przygrzało. Napiszcie, poradźcie...
Post scalony z tematem o identyfikacji substancji. taurinnn
Swoją drogą ile Ty masz lat, że zbierasz osmolone lufki z ulicy? ; ) (przepraszam, nie mogłem się powstrzymać). Przecież przez tą lufkę mogło być przepalone równie dobrze tyle samo mocnego browna...
I raczej to co miałem teraz, mj to nie była. Pamiętam swój pierwszy raz jak sie zbuchałem mj. Kompletnie co innego.
Po każdej przerwie w jaraniu wchodził inny rodzaj haju. To natomiast rozjebało 90kg chłopa, w dobrej kondycji, półlufy? Opalonej? Nie no kolego, ciężko w to uwierzyć jakoś... Wyjarałem w życiu jakieś 5kg mj, tak że wiem co mówię. I nie ma znaczenia podkład z alko, bo i to przerabiałem dziesiątki razy. Nigdy nie było takiego WEJŚĆIA z drzwiami futryną i całym budynkiem. A temat miałem swój, konkretny.
Owszem, lufka zalatywała tytoniem i może gdzieś w tle mj. Ale na litość boską, tak spizgać się mj??? Niemożliwe.
A i jeszcze po 2 dniach drętwieje mi język i gębę jakoś słabiej czuję. Mógłbym odgryźć kawałek języka. Myślałem że od jebnięcia na glebę, ale nie.
I dopadła mnie dziwna nostalgia... Łażę i myślę... Czas jakby wolniej płynie i mam rozkminy...
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.