Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 33 • Strona 3 z 4
  • 5476 / 1051 / 43
wbtyem fimie to robili melo na psychaiatryku
wasze sue chowają
https://www.youtube.com/watch?v=xgaPRrbud9Y
rumun mial caly towar

kolejny nacpany bełkot za 3 razem warn
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 150 / 2 / 0
Więc tak, chcecie poczytać moje męczarnie, więc wam to umożliwiam. Nie jestem w stanie przytoczyć wszystkich sytuacji, bo przez większość czasu starałem się przetrzymać skręta, ale chyba pamiętam wystarczająco.

Osobowość numer jeden - dziewczyna o nieokreślonym wieku (raczej <30). Gruba (bardzo), siwe, przetłuszczone włosy, problemy z poruszaniem się. Na początku widywałem ją tylko na posiłkach, gdzie opierdalała za wszystko biedną babcię, twierdząc, że jest jej matką. Wypowiadała się w sposób niepozwalający stwierdzić, czy mówi do ciebie, czy do siebie. Pewnego razu weszła do mojej sali, usiadła na łóżku i zaczęła opowiadać. Że już któryś raz zgłosiła się do szpitala, nie mogąc wytrzymać maltretowania przez matkę. Obrazowo opisywała jak była bita, wyrzucana przez okno, przypalana. Chwaliła się, że ma raka, przez co musieli jej wyciąć jedno płuco. Jak to po upadku z drugiego piętra złamała kręgosłup. Jak bardzo ma chorą wątrobę. Jak rodzina nie pomagała. Takie wizyty zdarzały się kilka razy dziennie, przy czym treść wypowiedzi pozostawała ta sama. Nie wyrzucałem jej, bo nie miałem siły, a poza tym jestem zbyt dobrym człowiekiem. Po tym przydługim wstępie, gwóźdź programu. Pewnego razu przyszła, usiadła na łóżku i opowiada. Że jest bardzo chora, że wątroba jej wysiada, że jedynym ratunkiem jest wyjazd za granicę na operację. Mówi, jak to mąż jej siostry jej pomaga, że schowała euro w domu, żeby matka nie znalazła, że cudem zabrała klucz, bo inaczej już by nie wróciła do mieszkania. Podała nawet dokładną lokalizację pieniędzy, których miało być kilkanaście tysięcy euro. Że jak wyjdzie ze szpitala to od razu jedzie do Niemiec, i żebym jechał z nią, bo przecież BRAT Z SIOSTRĄ powinni się trzymać razem. Od tego czasu przynosiła mi słodycze, książki, wyganiała wszystkich z pokoju, bo przecież jestem jej bratem i ona musi mnie chronić. Śpiewała mi kołysanki i opowiadała bajki. Całe szczęście zostałem przeniesiony na inny oddział, bo pomimo ogromnej cierpliwości miałem już dość. Po przeniesieniu dowiedziałem się, że zaczęła nękać innego chłopaka, opowiadając i zachowując się tak samo.

Inną mocną osobowością był odklejony mesjasz. Typowy dresik, dwadzieścia-parę lat, łysy, luźne ciuchy. Liznął podstawy psychologii i psychoanalizy i wplatał to w każdą rozmowę. Wypowiedzi mniej zrozumiałe niż posty Maskaradore. Podobno geniusz z IQ ponad 160, niepotrafiący skleić poprawnego zdania. Zawsze mówił pod nosem patrząc w przestrzeń, więc nie wiadomo było do kogo się zwraca. Twierdził, że jest mesjaszem, więc próbował nauczać, stając na środku świetlicy i wypowiadając słowa w stylu "Aby napełnić daną czakrę należy spożywać tylko takie produkty spożywcze". Fascynat znaków zodiaku, ennagramów i innych podobnych rzeczy. Potrafił pytać ludzi o znak i wypisywać na kartce rzeczy typu "Tylko skorpion może dorównać strzelcowi". Sam jest strzelcem, uważa się za uosobienie Wojownika, który poprowadzi ludzkość do zwycięstwa w apokalipsie. Na oddziale z mniejszymi restrykcjami spędził dwa dni, po czym lekarz stwierdził, że nadaje się tylko na oddział zamknięty.

Jak będę miał czas to może coś jeszcze dodam, ale tyle powinno wystarczyć
  • 562 / 29 / 0
Mi kiedyś w testach robionych w szpitalu wyszła fencyklidyna chociaż nigdy w życiu nie przyjmowałam tej substancji, a od 3-4 tygodni również żadnych innych. Gdyby nie to że wzięłam szpital za podziemne królestwo nigdy nawet nie podpisałabym zgody na pobyt, i testy.
Uwaga! Użytkownik skatofagi nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1 / / 0
Hyh, u mnie to był cyrk dopiero. Przy przyjęciu było wiadomo, że jestem uzależniona od opiatów i w związku z tym tak jakby ,,mieli na mnie oku" od początku. W szpitalu miałam takiego przyszywanego dziadka, dawał mi fajki, gadał ze mną, dzieliłam się z nim czym tylko mogłam i tak dalej. Ten dziadek niestety tak samo jak i często nie mógł spać w nocy, wiec jak mnie przenieśli nieopodal niego to którejś nocy przybył do mojej sali z propozycja palenia. Mowie, ze nie chce, spać próbowałam po zastrzyku, to była w dodatku sala dla kobiet (2 dziewczyny wypisali zaraz po tym jak ja przyszłam tam na tę salę) i zostałam z taką kobietką ok 30stki, która wcale nie mówiła, akurat chyba spala, środek nocy, kamery, a ten mi po szafkach grzebie. Wziął i wyjął mi z szafki słodzik - stewie- chłopak mi dal, bo stwierdził, ze tego nie lubi. No i ze Dziakowi się nudziło, to wziął ten słodzik sobie, parę tabletek wycisnął i poszedł na fajka sam, bo mu oznajmiłam ze nie chce palić teraz, że próbuję spać. No i za chwilę przychodzi mi cała trójca święta z dyżurki, akurat taka wredna pielęgniarka była i ,,czym się tam w nocy dokarmiamy?- takie pytanie. Ja często w nocy z nudów tam jadłam jak nie mogłam spać wiec mowie, ze krakersy, a facet który też przyszedł razem z tymi dwiema mówi, ze chodzi im o leki. Ja oszołomiona w wielkim szoku o co im chodzi- a ta ruda wredna baba mi grzebie po szafkach. Ja z afera o co chodzi i tak dalej, jedna próbowała być miła i coś tam mi zaczęła tłumaczyć, że tak dbają o pacjentów , coś tam sobie pogadała... Na drugi dzień słyszę rano, ze mam znów mieć badanie moczu. Dali mi ten pojemniczek pól minuty po tym jak wyszłam akurat z kabla. długo nie mogłam nalać w to cholerstwo, bo wcale mi się nie chciało, ale jakoś tam oddalam ten kubełek. No i jest obchód- cyrk niesamowity- od razu- o co chodzi z tym słodzikiem- pokazałam- facetka jedna o drugiej, ze ,,niech weźmie ze 4 to zobaczymy czy to słozik czy nie.'' Chwila tłumaczenia, poszli. Akurat w międzyczasie miał o mnie chłopak jakoś przyjść, czekam, a tu ze ordynator mnie wzywa. Skurczysyn, tylko mnie wziął, żebym wysłuchała jego rozmowy z moja matka- - po skończeniu rozmowy powiedział, ze ,,słyszała pani... i tak dalej. dostałam jeszcze obiad i wieczorem byłam już w domu. Argumentował, że on chce przyjmować ludzi, którzy szukają pomocy. Przy przyjęciu byłam naćpana o czym im szczerze powiedziałam, a przez te 9 dni nic nie sobie nie dobierałam, ale i tak mi morfina wyszła w moczu. No cóż. Poszłam się leczyć tam, bo matka się tak uparła. kamery były, ale ordynator miał swój standardowy tekst ,,nie wierzymy narkomanom''. No i mimo wielkich starań matki wyjebali mnie po prostu ku mojej wielkiej uciesze... Poszłam tam na detoks przecież, nic tam nie brałam dodatkowo, były kamery nawet, jeszcze wymyślili ze na kamerach widać, jak ja te tabletki niby tam biorę. Przyszłam tam naćpana i wprost to im powiedziałam przy przyjęciu i że to nie jest moja inicjatywa, tylko mojej matki. Po 9 dniach nadal była morfina w moczu... No i dupa... Wywalili mnie i dali skierowanko gdzie indziej. A to wszystko przez to ze matka taka zdeterminowana była żeby mnie zmuszać do leczenia w szpitalu na poddziale, gdzie pojęcia o tym nie mają, Na końcu dołożyli o tego bajkę, ze ,,kombinowałam coś tam z tym moczem (a przecież nie mogłam się wysikać, bo chwile temu byłam w kiblu jak dali mi ten pojemniczek) i jeszcze, że ,,widać na nagraniach, jak biorę lek w nocy i że popijam wodą. A ja JADŁAM I POPIJAŁAM PO PROSTU. To mnie najbardziej rozjebało, bo jak mnie koleś- inny pacjent, z którym miałam przeboje niezłe (zresztą on startował tam do wszystkich kobiet, od pacjentek po terapeutki, (a miał żonę, z którą to niby był w trakcie rozwodu czy coś tam...) po dupie macał to na kamerze chętnie oglądali, ale jak prosiłam żeby mi pokazać nagranie ujawniające moje ćpanie w szpitalu to nie było jakoś chętnego, żeby poszukać tego nagrania. I tak to własnie wykorzystywane były tam te kamery. A najlepsze, że moja matka chyba dopiero wtedy trochę się zorientowała, ze zmuszanie do leczenia to głupota. Ale chyba tez tylko na chwile... Tak więc jeśli mogą, to na bank Ci zrobią na wejściu krew i mocz pewnie też i potem też będą robić powtórki, w każdym razie na pewno będą obserwować uważnej. Więc wydaje mi się, ze to bez sensu. Albo się leczysz, albo ćpasz. Ja musiałam iść, bo mnie matka zmusiła. Ale jeśli leczenie, to nie ćpanie, bo to nigdy nie ma większego sensu. Albo jedno albo drugie, inaczej to żadne leczenie. Takie jest moje zdanie.
  • 7 / / 0
@ london5
Film świetny ;d
Piszę ze szpitala. Na wejściu miałam oddać mocz i zrobili mi pobieranie krwi. Miałam w organizmie 2 substancje z dnia poprzedniego. Przy wynikach nic nie o tym nie wspomnieli, więc może ich to nie interesuje. Wczoraj wciągnęłam trochę MXE i wszystko jest ok ;)
  • 21 / 1 / 0
przetłumaczy mi ktoś na polski tytuł , albo poda link do filmu z lektorem/napisami
  • 5476 / 1051 / 43
Spasiba za offtop. Robie to tylko w celu propagowania kultury.
http://www.filmweb.pl/film/Ja-2009-516185
Film nazywa się "Ja". Zresztą co to za oftop. Film jest o ćpunie w psychiatryku, jemu raczej nikt testów nie robił.
Muszę to napisać raz jeszcze. Postać "rumuna" powala na kolana.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 12 / / 0
Mnie ciekawi tylko po co przyjmować cokolwiek w oddziale psychiatrycznym. Rozumiem, że hospitalizacja to trauma. Człowiek przebywa tam bo nie ma innego wyjścia. Jednak udawać, że się leczy i jednocześnie przyjmować dragi? Przecież zawsze można poprosić o wypis i dalej postępować jak dorosły. A wracając do tematu w niewielu placówkach leczniczych w Polsce wykonuje się regularnie testy. Badanie na kilkanaście najpowszechniejszych substancji psychoaktywnych (test moczu) to kilkadziesiąt PLN a NFZ płaci szpitalowi do 200 PLN za dobę hospitalizacji, więc odpowiedź jest oczywista.
  • 1095 / 34 / 0
Bylem kiedys w psychiatryku i dorwalem 2 paki DXM, bycie pod wplywem dexa w takim miejscu jest niezapommiane.
Wszystko co napisałem na tym forum to nieprawda; opisywane sytuacje nigdy nie miały miejsca.
  • 16 / 1 / 0
Przypadkiem znalazłem temat, ale mam jakieś doświadczenie w tej dziedzinie.
Siedziałem w psychiatryku prawie 2mc, na wejściu od razu testy na wszystko (THC >200ug/ml i "pochodne katynonu obecne" - czego akurat nie rozumiem, bo w tamtym czasie nie miałem styczności z ketonami). Ogólny wywiad dotyczący narkotyków nie był stresujący: zwyczajnie potwierdziłem, że "czasem" pale, a lekarz wypytywał o przyczyny i sposób w jaki działa na mnie jaranie. Pierwszy tydzień lub 2 spędziłem na obserwowaniu jak działają na mnie leki, i czekałem na kolejne testy krwi których się spodziewałem (co nie powstrzymało mnie od tramca). W tym czasie wypisali kilku starych zamulaczy, a na ich mejsce przyszły młode i 'normalne' osoby, czego nie oczekiwałem na oddziale leczenia schizofrenii. Luźniejsza atmosfera sprzyja dobrym pomysłom, więc niedługo później paliłem z nowo poznanym ziomkiem w kiblu (dozwolone było tam palenie szlugów, a pielęgniarki pozwalały siedzieć tam do późna, bo przynajmniej nie budziliśmy rozmowami bardziej kłopotliwych pacjentów). Niedługo później dostałem możliwość wychodzenia w określonych godzinach, dlatego prawie codziennie odwiedziałem teren za szpitalnymi śmietnikami, gdzie spotykałem się z kolegami ze szkoły, a także z dżointami które ze sobą przyprowadzali. Ostatecznie dzień powtórzonego testu nadszedł pod koniec mojego pobytu [jak poźniej przeczytałem na wypisie, uargumentowany został moją apatią i sennością. Udało im się trafić, bo upierdolony byłem może kilka razy na początku pobytu, później wróciła tolera]. Lekarz poinformował mnie o wynikach testu. Starałem się wymyślić coś na szybko, ale jedyne, co przyszło mi do głowy, to twierdzić, że THC się jeszcze nie wypłukało (bo zapewne gdybym nie palił, to i tak by nie zdążyło), ale kłóciło się to z wcześniejszą wersją o sporadycznym paleniu. Lekarz stwierdził jedynie, że zwiększy w związku z tym SSRI. W wywiadzie mocno podkreślałem rolę jarania w walce z niektórymi objawami, i myśle że dlatego postanowił nie rozstrząsać sprawy. W nagrodę obok głównej diagnozy otrzymałem "F12.1 - szkodliwe używanie THC".
ODPOWIEDZ
Posty: 33 • Strona 3 z 4
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.