Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
Zablokowany
Posty: 478 • Strona 5 z 48
  • 3203 / 170 / 0
Co jak co, ale od zawsze miałem wpojone że uzależnienie opiatowe to najgorsze gówno w jakie można wpaść. Po tym byłoby uzależnienie od stymulantów.

Nie wiem, czy zdołałby mnie ktoś przekonać, że jest inaczej...
Jeśli chcesz abym zwrócił uwagę na Twój post na forum i przeczytał go, napisz w jego treści " @Limitbreaker "
Jeśli masz pytanie, potrzebujesz pomocy, napisz do mnie na PW.
Jeśli Ci pomogłem, podaruj mi karmę. :)
  • 327 / 5 / 0
na ten temat powinni się wypowiadać raczej długoletni heroiniści bo tylko oni wiedzą czy ćpanie przyniosło im więcej dobrego czy złego, obawiam się że większość chciałaby cofnąć czas i nie być uzależnionym, bo uzależnienie to podstawowy minus opioidów, no i wzrost tolerancji, który sprawia że trzeba brać coraz więcej, gdyby nie te dwie rzeczy heroina byłaby faktycznie boskim nektarem,
ale póki co to ludzie zostali wygnani z raju i tych którzy próbują się tam dostać przy pomocy wytrycha prędzej czy później czeka sroga kara

co do porytych osobników którym helupa jest potrzebna jak insulina cukrzykowi to wydaje mi się że i tak nie staną się szczęśliwsi waląc ją kiedy tylko się da bo po prostu opcja nieustannej szczęśliwości nie istnieje

natomiast oburącz podpisuję się pod medycznym stosowaniem morfiny, fentanylu i innych opioidów,
ale kiedy ktoś na prawdę cierpi bo właśnie przepołowił go tramwaj albo ma raka z przerzutami i 3 miesiące życia w takich przypadkach opio na pewno nie są szkodliwe - są błogosławieństwem
no ale chyba nikt nie chciałby się znaleźć w tak ekstremalnej sytuacji
  • 2179 / 30 / 0
Blu pisze:
Sporo chaosu w tym wątku wprowadza mylenie dwóch kwestii : szkodliwość opiatów jako takich oraz szkodliwość uzależnienia typu opiatowego. Ta są 2 różne sprawy i należy je oddzielnie traktować.
.
dokladnie od lat wiadomo ze opiaty jako substancje chemiczne nie są zbyt szkodliwe dla organizmu. Nie sa toksyczne, nawet ich naduzywanie osłabia ich działanie niepożądane czyli mozna juz po jakims czasie srac itp. Natomiast to jak po opiatach człowiek sie zachowuje to juz inna sprawa. Styl życia. ALe po chuj to pisze jak to truizm.
  • 641 / 15 / 0
Numan pisze:
na ten temat powinni się wypowiadać raczej długoletni heroiniści bo tylko oni wiedzą czy ćpanie przyniosło im więcej dobrego czy złego
No tak, czyli na temat piwa, powinni wypowiadać się tylko wieloletni alkoholicy. Z resztą szkoda gadać...
  • 1406 / 132 / 0
opiaty, a szerzej opioidy poza paroma wyjątkami, jako substancje chemiczne maja bardzo małą toxycznosć przewlekłą. chodzi mi tu o stronę fizyczną problemu. nie wpływają w znaczącym stopniu na ważne dla organizmu narządy, nie zmieniają ich funkcji. można je brać lata i być bardzo zdrowym fizycznie osobnikiem. można w spokoju doczekać nawet 80-siątki.
zupełnie co innego to wpływ na psychike i styl zycia narkomana uzależnionego od opioidów. nie bedę pisał truizmów. szkoda czasu. psychicznie narkoman-opiatowiec to wrak. doskonale wiem, co piszę, bo od lat tkwię po uszy w tym bagnie. szukałem kiedyś szczęścia i nie umiejąc go znaleść sięgnąłem po opio. wydawało mi sie, że to wymarzone dla mnie dragi. pierwszy raz poczułem się spełniony, było mi wreszcie dobrze, nie bałem się, było mi ciepło. czegóż więcej chcieć? i tak brnąłem lata w nałogu. to, że nie wylądowałem na dworcu zawdzięczam tylko temu, że kiedyś tam sie wykształciłem, to dawało mi taka przewage, że sam sobie "gptowałem" swoje ulubione dragi. nie ganiałem za działką, nie musiałem kupować. do wszystkiego miałem dostęp. nieograniczony. skutkowało to tym, że ćpałem jak popierdolony. potem już nie patrzałem na nic. przestało mnie interesować i obchodzić cokolwiek, poza tym, żeby sie naćpać. straciłem pracę, o mały włos nie straciłem rodziny. kolejne wymuszane na mnie detoxy, kolejne odwyki. zawsze z takim samym skutkiem. powrót do nałogu. najdłużej wytrzymałem koło roku. ale wtedy byłem strzępkiem człowieka. ciągle na prochach, nie wychodziłem prawie z domu, nie pracowałem, wyglądałem jak zombie. i znowu zacząłem dawac w żyłe. i znowu to koszmarne poczucie winy. zaś zawiodłem, znowu to samo. wreszcie wyladowałem ze skierowania na metadonie. myślałem, że coś poprawię. naprawde bardzo się starałem. ćpam dalej, dobieram. nie wiem co jest z moją mózgownicą. a raczej z jej brakiem. to, że jakoś żyję, jakos prosperuję zawdzięczam w bardzo dużej mierze rodzinie. inaczej już by mnie nie było. parę razy próbowałem odebrać sobie życie. czy jestem wrakiem? tak, kompletnym. bez opio mnie nie ma.są mi tak samo potrzebne jak woda i powietrze. ja już bardzo dawno nic po nich nie czuje. tylko ulge. to, że moge wstać, ogarnac się, wyjść na ulicę. ktoś zapyta mnie więc, czemu dobieram do metadonu? bo mój mózg cały czas pamieta, jak to jest być na opiatowym, a jeszcze konkretniej fentanylowym haju. i do tego stanu dazy tego stanu pragnie.
męczę sie potwornie. to nie życie, to wegetacja. wiele razy to opisywałem, nie bedę się powtarzał. na koniec powiem tylko tyle, że jeśli ktoś kto spróbował opio, a ma jeszcze choć trochę oleju w głowie, niech pozostanie tylko na tych próbach. idac dalej spotka jedynie pustke, ból, potworne cierpienie, samotnosć i zimno.
  • 475 / 6 / 0
Było w dyskusji trochę zastoju więc trochę zaniedbałem swoje obowiązki, a tu widzę, że dyskusja jednak trwa. Problem jest w tym, że ja na innych forach uczestniczę w wielu fajnych i ważnych dyskusjach, bo temat narkotyków nie jest moim podstawowym hobby.
W komentarzach poruszono wiele spraw, do których od dzis będę się konkretnie odnosił.
Proszę mi wierzyć, ja mam tak ważne i rewelacyjne analizy, że jeszcze nie raz was zaskocze, że z wrażenia otworzycie usta- ciut humoru i wyrozumienia dla mnie poproszę.
Fajnie że już zgadzacie się, że opiaty, oraz nałóg opiatowy, nawet taki wieloletni- np 30to letni...- nie przynosi na organizm aż tak wielkich szkód, uf, przynajmniej to już funkcjonuje w świadomości części społeczeństwa. Jednak trzeba posunąć prawdę dalej! Nie prawdą jest, że na osobowość i na psychikę, to nałóg opiatowy ma większy wpływ!!! To kolejny mit!
Ale uwaga. Straszny wpływ na życie człowieka, oraz na jego osobowość ma pozycja społeczna opiatowca, jak on jest traktowany, jak jest ścigany, jak jest potępiany. Np. napewno tragiczny wpływ na psychikę i na osobowość ma pobyt w więzieniu, a przecież do więzienia idzie się już za samo posiadanie narkotyku, a nie że coś złego się zrobiło! Tu patrz problem trawki- pobyty w więzieniu, utrata możliwości pracy zawodach itp. Np facet skończył właśnie studia prawnicze, a tu nagle został przyłapany na posiadaniu ciut trawki i... 5cio letnie studia prawnicze poszły na marne. Czy to jest wynik używania trawki, czy wynik społecznego traktowania? Tak samo jest z opiatami, tylko że opiatowiec jest jeszcze bardziej widoczny dla społeczeństwa z powodu tzw głodów, czyli z powodów zespołu abstynencyjnego, dlatego możliwość zdemaskowania opiatowca przez społeczeństwo istnieje dużo większe, tragiczniejsze są też konsekwencje, większe jest potępienie społeczne i nietolerancja.
Jednak te mity i stereotypy są bardzo mocne.
Co mówi ćpun w mediach do kamery? -Zawsze krótko i w prostych słowa mówi: narkotyki to gówno, to gnoj. Zrobiłem bardzo źle, jestem nikim, jestem gnojem. Raz, że tego się właśnie od niego oczekuje, więc to mówi, a dwa, że taki pogląd mu wpojono, oraz takie coś wpojono całemu społeczeństwu.
.
A teraz kolejna czesc wykładu z cyklu- kłamstwa, mity i stereotypy. Punkt- śmiertelność nałogu, podpunkt- opiaty. Napisze krótko, w skrucie. Mało jaki opiatowiec umiera przez sam nałóg. Pomijam choroby, brak opieki medycznej, skutki wyrzucenia poza prawo itp. Chce tu omówić jeden ciekawy aspekt, bo są to dość rewolucyjne moje autorskie analizy.
Otóż jest pewna grupa ludzi o skłonnościach mocno destrukcyjnych, o cechach bardzo niezdrowych, o psychice pesymistycznej, są to ludzie o skłonnościach samobójczych, ci ludzie bardzo chętnie lgną do nałogów, do sportów ekstremalnych, czy do ryzykownego życia. Ta cecha występuje u nich przez całe ich życie i już od dziecka. Nieomal wszyscy oni mieli próby samobójcze w młodości. Nie chcą oni się targac na swoje życie przez tragiczne akty samobójcze, tylko chcą spokojnie umrzeć, a narkotyki mają im na to pozwolić. Ich nałóg jest gwałtowny i szybko doprowadza do śmierci.

Opiatowcy zażywają też astronomiczne ilości leków psychotropowych, bo ogromnie one potęgują działanie opiatów i mają łagodzić tzw głody. A wg moich obserwacji, ten nałóg psychotropowy wręcz strasznie pogłębia u tych osób te ich niebezpieczne cechy destrukcyjne i chęć śmierci. Jednak te osoby nie są traktowane jako osoby o cechach destrukcyjnych i skłonnościach do samobójstwa, tylko jako ofiary nałogów, a więc skutek miesza się tu z przyczyną! Narkomania u tych osób jest wynikiem ich osobowości, a nie na odwrót! No i tu dochodzimy do sedna. Bo mówienie tym ludziom, że narkotyki i psychotropy są niezdrowe, to dla tych ludziet jest to zachęta, że dobrze sobie wymyślili... Sam nałóg u tych osob przebiega dość odmiennie. W skrucie: nałóg przebiega gwałtownie i szybko kończy się śmiercią, lubią oni być nieprzytomni, lubią przez kilkanaście godzin być w silnym zamroczeniu, nałogowo zażywają ogromne ilości tabletek nasennych itp. Przeciwieństwem dla tych osób są opiatowcy, co biorą opiaty w całkiem innych celach, tj. aby coś zrobić, aby gdzieś pójść itp, a nie aby dorzucić garść psychotropow i stracić świadomość. Aha, WAŻNE!!! Drugą cechą jaką u tych ludzi obserwowałem, to wielka beztroska że może się coś złego stać, nie dbanie o ważne, życiowe rzeczy, oraz bardzo ryzykowne zachowania, jak np. godzenie się na zakazenie się wirusem hiv... czyli np wiedząc że zarażenie jest pewne na sto procent, godzą się na to, mimo że łatwo mogli by temu zapobiec
.
Tu mamy problem dwóch mitów. 1. Śmierć tych ludzi traktuje się jako wynik narkomani, a przecież prawdziwym powodem była ich psychika i osobowość, a narkotyki były tylko narzędziem do zamierzonego celu- śmierci. Narzędziem może być też np alkohol, ryzykowne życie, czy nie dbanie o życiowe potrzeby, o zdrowie. A drugim mitem jest stosowana terapia- czyli straszenie ich szkodliwością, niezdrowym życiem i śmiercią.
  • 1406 / 132 / 0
co do psychiki się nie zgodzę. mam 2 fakultety, pracowałem całe życie, miałem dość wysoką pozycję społeczna i bynajmniej nie przez społeczeństwo stałem sie wrakiem. bardzo długo nikt nie wiedział, że jestem narkomanem i to bardzo wjebanym w fentanyl i inne tym podobne wynalazki. mimo, że zachowywałem pozory dla otoczenia, sam widziałem jak się z roku na rok staczam coraz bardziej. nie potrafiłem juz pracować, ogarnac sie, doszła do tego jeszcze straszna deprecha, która mnie trzyma juz latami. boje sie wychodzic z domu, boje się telefonów, ludzi, ruchu, miasta, wszystkiego. zacząłem zawalać co sie da. rodzina posyłała mnie na kolejne odwyki. i z każdym było coraz gorzej. po ostatnim jak wróciłem do pracy, to mnie wylano po jakichś 3 miesiącach. do tego miałem pierwszy raz do czynienia z prawem. tak nie ogarniałem, jak wcześniej. myslałem tylko o jednym. jak sie nacpać. nie zale żało mi już na niczym. popłynąłem całkiem. i bynajmniej nie zrobiło tego ze mna społeczenstwo, system, czy media. tylko narkotyk. fentanyl.
dlatego nie zgadzam sie z twierdzeniem, że opio nie degenerują psychicznie. sam po sobie widze, jak mnie spustoszyły. i bynajmniej nie jest to efektem zakazów i norm społecznych. nie pamietam, nie umiem zapamietac czasem nawet najprostszych rzeczy, wiecznie się czegos boje, o swoim nastroju nie wspominam. najchętniej bym sie zabił. nie zyje=nie czuję. jestem coraz bliżej tej opcji. nie mysle juz o niczym, tylko o tym jak i czym sie nawalic na ten metadon co piję. potrafię zapodać końską dawke fnt iv, do tego garsć jakichs prochów, tylko po to, by sie wylogować z rzeczywistości. i bynajmniej nie jest to efektem mojej nieodpowiedzialności. chce tylko, by na chwile nie czuc tej pustki, zimna beznadzieji. jesli mi ktos powie, że opio nie niszczą psychiki to mu sie naprawde rozesmieje w twarz. jestem sztandasrowym przykładem narkomana, który nigdy nie był społecznie na dnie. a ja już nie posiadam psychiki. moja psychika to fentanyl. wszystko co robie kręci sie tylko wokół niego. to tyle przynudnego wywodu. z resztą co długo szukać. wczoraj tak sie zajebałem, że mnie żona ciągnęła do wyra, bo padłem przy kompie. do tego mi powiedziała, bo ja nie pamietam, że wypisywałem jakies bzdury. nie wiem gdzie i do kogo. nie pamietam. tak wygląda psychika cpuna opiatowca z ponad 20-letnim stażem
Ostatnio zmieniony 08 maja 2011 przez oxan, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 120 / 1 / 0
Sorry za prywatę z góry, ale do oxana mam jedno zdanie: sorry, że się nie odzywam ale mam utrudniony dostęp do telefonu i chcę z tego wreszcie wyjść. Mam nadzieję, że zrozumiesz i sam kiedyś z tego wyjdziesz (implant z blokerem).
Uwaga! Użytkownik NotEvenTwice jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 475 / 6 / 0
Oxan, nie wiem czy całą prawdę piszesz. Ja osobiście znam wieloletnich opiatowców i jakoś wrakami nie są. Twoj nałóg jest bardzo nie typowy. Jak będę miał czas, to sprawdze na ile ten fentanyl ma coś wspólnego z opiatami. Jest wiele nowych syntetycznych opiatów, co niby są opiatami, jednak ich działanie odbiega od typowych opiatów. Np ten słynny DOLARGAN niby jest opiatm, albo fortral, jednak dla mnie do opiatów im daleko. Dla mnie nawet metadon jest tylko zbliżony do opiatów...
Po drugie, byłeś na odwykach, więc ładnie musieli ci tam naładować do głowy. Wybacz, ale wg mnie, to te odwyki przynoszą straszne szkody na psychice. A po ostatnie i najważniejsze, coś tam wspomniałeś o prochach? O psychotropach? Czyli jesteś ofiarą psychotropów, czyli z ciebie człowieku naprawdę jest wrak. Na ile twoim problemem są opiaty, a na ile straszne spustoszenie mózgu po wieloletnim nałogu psychotropowym?
A pomijam już całkowicie dociekanie, czy tu nie jest problem, o którym właśnie pisałem, tj czy nałóg nie był wynikiem twojej osobowości?
Dodam też coś jeszcze. Kilka lata temu gdy byłem tu często, to zauważyłem, że dużo ludzi pisze tu swoje fantazję, a nie prawdę. To co opisał oxan przypomina typowy zespół od uzależnienia od leków psychotropowych, a nie od opiatów.
  • 120 / 1 / 0
Miałem doświadczenie z fentanylem i napiszę że tolerancja rośnie kosmicznie, plus słaby dostęp do tego i "wysycenie" receptorów opioidowych do tego stopnia, że inne opiaty/opioidy działają jedynie w 30% lub w ogóle. Masakra.

Z tego co wiem oxan jest uzależniony od fentanylu i pomaga sobie metadonem (a raczej szkodzi (chyba rekord Polski tak przy okazji)) i petydyną.
Uwaga! Użytkownik NotEvenTwice jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
Zablokowany
Posty: 478 • Strona 5 z 48
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.