Szałwia wieszcza (Salvia divinorum) - dyskusja o ekstrakcji, paleniu i uprawie
Więcej informacji: Salvia Divinorum w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 67 • Strona 7 z 7
  • 684 / 150 / 1
Szałwia jest groźna, nie jest czymś co powinno być powszechnie znane, a w sumie to może i nawet powinno być nielegalne. Tak, to głupie delegalizować coś co rośnie sobie w naturze - ale nie rośnie w Polsce, ani w Hiszpanii, prawda jest taka, że oni chcą sobie legalnie poćpać.
  • 3401 / 530 / 0
Tak, dokładnie - im mniej osób o tym wie, tym lepiej.
F̲O̲R̲M̲Y̲ ̲Ż̲Y̲C̲I̲A̲ ̲O̲P̲A̲R̲T̲E̲ ̲N̲A̲ ̲W̲Ę̲G̲L̲U̲.̲
  • 367 / 140 / 0
Też jestem tego zdania; ten kto szuka wytrwale w końcu znajdzie czego mu potrzeba. A przykłady obrazujące to, co się dzieje wtedy gdy substancja wychodzi poza pewien ściśle określony krąg ludzi, można zobaczyć na youtube oglądając idiotów wyskakujących po salvi przez okno. Lepiej by była trochę trudniej dostępna...

W dawnych czasach by dostać się do takich rzeczy trzeba było przejść określone próby, postarać się... nie być pierwszym lepszym człowiekiem. W naszych czasach taką okrojoną "próbą" i sprawdzianem może być konieczność obejścia prawa, które, o ile człowiek jest w temacie takich roślin/substancji świeży, stanowi pewną barierę. A jeśli świeży nie jest, to albo ma już inne ulubione substancje, albo też jest bardziej przygotowany do salviowego doświadczenia niż na początku drogi.

Nie zawężałabym też osób predysponowanych do takich doświadczeń ściśle do ludzi nastawionych na rozwój i świat duchowy. Szałwia oferuje doświadczanie stanów bardzo unikalnych i motywacja ściśle poznawcza, w pewnym sensie naukowa, nie mająca nic wspólnego z wiarą w różne rzeczy które mogą istnieć lub nie (których niektórzy doświadczają, a co nie potwierdza ich prawdziwości), jest jak najlepsza. A nawet wolę takie redukcjonistyczne, ścisłe podejście i dystans do tego co się widzi i czego się doświadcza, od zachłyśnięcia się czymś, co niewykluczone że jest tylko halucynacją, choć niezmiernie ciekawą.
  • 4022 / 356 / 949
O, przy całym moim zainteresowaniu i szacunku dla kultur, w których wyjaśnienie "powiedział mi to duch rośliny" jest przyjmowane za dobrą monetę, jestem skłonny się do tego redukcjonizmu przychylić. Różne doświadczenia oraz myślenie o nich prowadzą mnie na dziś do konkluzji, że im mniej założeń, tym lepiej. Zamiast budować ekscytujące modele innych wymiarów, można wówczas skupić się na faktycznych doświadczeniach.

Czytałem kiedyś książkę poświęconą kwestii niefortunnie po polsku zwanej "śmiercią kliniczną", której autorka ubolewała, że w dzisiejszych czasach nie da się właściwie prowadzić badań opartych o wywiady z ludźmi, którzy mają za sobą to przeżycie, ponieważ wszyscy oni doskonale wiedzą co powinni przeżywać. W efekcie, zamiast podjąć wysiłek opisania poszczególnych elementów tego konglomeratu trudno uchwytnych doświadczeń, stwierdzają, że wychodzili z ciała tunelem, a potem to już widzieli Jezusa/Archanioła Gabriela/swoich bliskich. Niektórzy podobno pytają nawet z pretensją czemu nie było tego a tego, bo np. nie widzieli z zewnątrz swojego ciała. Takie jest efekt jednoznacznego przedstawiania tego doświadczenia w masowej kulturze jako przejścia duszy do innego świata.

Z psychodelikami jest już w sumie podobnie. Gdzieś w sąsiednim temacie KapitanAizen bez uciekania w metafizykę opisuje swoje doświadczenie poczucia, że zamienił się bęben. Bęben! Jakież możliwości daje bęben, jeśli przyłożyć do niego niuejdżowy aparat interpretacyjny! No bo bęben, taki pierwotny, służy przecież do rytualnego bębnienia, porozumiewania się z duchami, co nie? Wow, Kapitan został pośrednikiem między światami, powinniśmy go teraz nagabywać i suszyć mu głowę swoimi intencjami, żeby, jak się znowu spali, przekazał gdzie trzeba co trzeba... i w ogóle na pewno wielce znaczące jest, że był to biały bęben, a nie przykładowo czarny, bo wiadomo, że czarny to pewnikiem demony przyciąga i pecha.

I tak powoli gubi się coś naprawdę niezwykłego, bardzo podstawowy fakt: zdrowy psychicznie facet przez pewien czas utożsamiał się z bębnem, a potem bez śladu mu i jest sobą. Co z pewnością świadczy jakoś o tym, skąd bierze się i na czym jest oparte poczucie utożsamienia się ze sobą, doświadczenie bycia sobą. Nie wiemy jeszcze skąd i na czym, ale na pewno bardziej zbliży nas do tej wiedzy rozważanie faktów, niż rozkminy rodem z egipskiego sennika.
Mądraś/mądryś? Weź coś upichć! - Kuchnia [H]yperreala
Z głębokości uzależnienia swego wołający lub wołającym być chcący pomocnym? - Hyperreal [H]elp
  • 1 / / 0
Siema Pokolenie Ł.K nie wiem czy mnie pamiętasz ale kiedyś dyskutowaliśmy już o SD w 2008 roku chyba.Minęło sporo czasu więc i doświadczenie jest większe.W każdym razie dobrze widzieć że nadal żyjesz :)
  • 60 / 11 / 0
Dla moich Przyjaciół:
W czym mi pomaga Świeta Szałwia - potocznie sally?

Chyba umozliwia osiągnięcie odmiennych stanów świadomości, ale mi najwięcej dało wyciszenie wewnętrznego dialogu.
Pisaliśmy o szamaniźmie, medytacji ale właściwie jak to się robi? Nie jestem mistrzem medytacji czy nauczycielem, może też nie powinienem pisać na szerokim forum - jeszcze zaroi sie od szamanów i czarowników i jedi :) może robię dla uśnierzenia bólu złamanej nogi, a przede wszystkim dla Moich Przyjaciół, z tego świata, którego omal dziś nie opuściłem w nagłych okolicznościach, więc może lepiej podzielić sie wiedzą,
Ja robię to tak:

Postaram się w punktach wyszczególnić poszczególne aspekty. Metoda jest tradycyjna - tak jak to się robiło w starożytnym meksyku, w kompletnej ciszy i ciemności bez tańców i bębenków ani ofiar ze zwierzątek.

1. Postawa, prosty kręgosłup, siedzi się jak kto woli, na krzesle - jednak może lepiej bliżej matki ziemi gdyby chciała nas
przytulić nie będzie bolało :) a więc: postawa lotosu, po turecku, czy też w pretolteckiej pozycji do śnienia na siedząco (kolana
podciągnięte tak aby położyc na nich przedramiona a na nich ułożyć głowę, stopy płasko na ziemi), inna opcja jak uzywa się Jej do śnienia, leżąca ze skrzyżowanymi nogami lub embrionalna na boku - prawym dla mężczyzn a lewym dla kobiet.
2. cel medytacji...lub śnienia, dla osiągnięcia celu nie mozna o nim myśleć, tak więc gdy celem jest wyciszenie dialogu
wewnętrznego jeśli będziemy myśleć o niemyśleniu to cały misterny plan pójdzie....się ....wiecie gdzie...i co ;)
cel trzeba sobie załozyć z góry i mieć silną intencje zrobienia czegoś, po chwli o nim zapominamy.
3. Oddech, mędrcy dalekiego wschodu mawiają, że do oświecenia człowiek ma juz wszystko w sobie! Przed medytacją najpierw kaszlę kilka razy a potem robię kilkanaście głębokichj oddechów - zgromadzona energia posłuży do wykonania zadania.
4 Oddech raz jeszcze....sama obserwacja oddechu i tego co jest pomiędzy wdechem a wydechem może dać oszałamiające skutki! wolny, długi wdech, wstrzymanie i wydech
5. Obserwacja ciała, ja skupiam się na okolicy brzucha, pępka,a czego tam "wypatrywać" nie mogę powiedzieć ani napisać bo na pewno tego nie poczujecie!
6. Obserwacja mysli, nie wolno ich na silę uciszać, mysli maja sobie płynąćswobodnie - rzeba je traktować jak dźwięki z otoczenia.
7. Obserwacja zmysłów, to najważniejsza część, słucham ciszy (ten piszczący dźwięk w uszach) i patrzę w ciemność - pomóc może zwrócenie oczu ciut do góry w przypadku gdy medytuję z zamkniętymi oczami. Po pewnym czasie patrzy się w ciszę a słucha ciemności. Jeszcze raz brzuch, trudno to wyjaśnić słowem pisanym albo mówionym, trzeba czuć ciemność lub ciszę niejako brzuchem. Jeśli dobiegają jakieś dźwięki to koncentruję się na przerwach między nimi, POMIĘDZY jest najważniejsze!
8. Zmysły raz jeszcze ... aby zatrzymać dialog nalezy zmysły "zalać" bodźcami a więc jednocześnie patrzę i widze wszystko i słucham wszystkiego oraz wczuwam się w oddech i ...słucham myśli, nie analizuję ich jednak.
9. Uczucia, brzuch raz jeszcze! i to co pomiędzy nimi!
10. Na początku mozna powoli liczyć w myślach. Takie wywołane mysli poprzez liczenie sprzyjają obserwacji tego co "pomiędzy" nimi, celowo też nie piszę co jest między nimi żeby niczego nikomu nie sugerować.
11. I najważniejsze: sally ? gdzie w tym wszystkim Ona? u mnie zawsze na początku zaraz po pierwszych głębokich oddechach, przyjęta metodą tradycyjną - poprzez żucie świezych bądź rozmiękczonych w wodzie suszonych liści lub poprzez "metodę dysku".

Czego się spodziewać?? jak się kończy taka medytacja? różnie: czasem się zasypia, jednak po salvi mogą wtedy wystapić stany
świadomego snu bądź tzw. OBE
Czasem jest cos podobnego do naszego normalnego stanu tyle że jasnośc umysłu i klarowność wszystkiego jest tysiące razy mocniejsza, wszystko wtedy pojmuje się w locie, pojawia się również ukryta w ciszy wiedza, wygląda to tak, że po prostu się wie coś i nawet nie wiadomo skąd.
Wizje - te "tripy" chyba każdy miał, jeden szczególny przypadek wizji zasługuje na wymienienie: widzenie energii - znowu trudno to wyjaśnić słowem piasnym czy nawet w mówionym, to tak jakby się w jednej chwili coś widziało i na zasadzie jakby przypominania sobie co sie widziało - to w umysle pojawia sie obraz pola energii. Jednoczesne widzenie i zrozumienie, chociaż rozum tutaj jest najmniej pożądany, na uwagę załuguje odczuwanie wraźeń w brzuchu - coś tam jakby sie zatrzymuje, pisząc kolokwialnie. Więc zamiast jakiegoś fizycznego obiektu nasz wzrok widzi coś co za chwile umysł "nazwie" światłem lub kulką ze światła.
Czasem zdarza się że czoś może szarpnąc nagle, albo czuje się że wpada się w dziurę - jak przy zasypianiu.
Czasem otwieram oczy i widzę świat "lepkich świecących pajęczyn" lub mgłę, jestem wtedy czymś innym i chyba juz nie człowiekiem.

To chyba tyle, na początek, wariacji metody może być wiele... sa inne "ćwiczenia" podczas chodzenia, biegania, snu, zakopywania się w ziemi, itp. Często to sprawa indywidualna. Części rzeczy, które można robić w tych stanach świadomości celowo nie opisałem bo zaraz ktoś czarna magię mi zarzuci, zresztą ja nie jestem tak doświadczony, nigdy nie udało mi się zgłębić wszystkiego bo sie po prostu nie da, lub brak energii na więcej. Nigdy też nie usyskałem zadowalającej powtażalności, walczę, upadam i podnosze się, poza tym ostatnio są problemy z dostępnością Ziółka.
Sny to drugi obszar gdzie Przewodniczka Święta Szałwia może pomóc, tak przy okazji wychodzi na to że nazwa "Divinorium" zostało błędnie nadana, w tradycji plemion używających Jej do obrzędów zwano ją też "Modlitewna" bo ułatwaiała kontakt z bogami, z wyższym wymiarem. Gdzie tu bicie bebnów, rytualne tańce, posążki swietych, świece i zioła? - zespół praktyk i wierzeń, który okreslamy słowem "szamanizm" - prawdziwi szamani, widzący nie bawili się w takie rzeczy a jesli juz to stosowali to dla zrobienia wrażenia lub odwrócenia uwagi, bo najbardziej znacząca czynność pozostawała w ich umysłach, gdzieś pomiędzy tym wszystkim.
Wrzuce kiedyś jeszcze moją "metodę" świadomego śnienia z Przewodniczką. Sny to jedno z narzędzi, które ma w sobie człowiek do osiągnięcia oswiecenia, integracji świadomości i odkrywania pełni siebie. Przewodniczkę Szałwię zazywa się tuż przed pójściem spać. Stany, które sie osiąga albo mozna osiągnąć są nie pojęte i nie do opisania a gdy zazębiają się z normalną rzeczywistością, odbywają się w tym świecie i czasie gdy odbywa się śnienie, pojawia się "ten drugi" - sobowtór śniącego, stworzony - wyśniony a to już jest prawdziwa magia i wolność, mozliwości - wiedział o tym Castaneda, jego towarzysze, wiedziała o tym słynna meksykańska, mazatecka uzdrawiaczka - Maria Sabina, która leczyła za pośrednictwem "świętych dzieci"- grzybów i Ska Pastora - salvi.

Tak więc nie ma tutaj szlonych tripów, wicia się i pląsów na ziemi, bicia w bębny, spazmów i grymasów. Jest za to skupienie, cisza, wiedza, intuicja i modlitwa (ale nie w takim ujęciu jak w kościółku ;) . Nie jesteśmy bandą oszołomów, jarających ciągle zioło i eksperymentujących ze swoim zdrowiem. Jesteśmy raczej poszukiwaczami swojej pełni, celu istnienia, drugiej prawdziwej połówki, niejedokrotnie mistrzami percepcji, chodzącymi oazami spokoju, neurochirurgami, czasem patrzymy dalej i dogłębniej dlatego czujemy i wiemy, niewiadomo skąd, że ten świat to wierzchołek góry lodowej, że trzeba się rozwijać ponad wszystko, ponad slepym prawem stworzonym prze maluczkich zapatrzonych w kodeksy urzędasów.

Adiós Amigos!
  • 1 / / 0
Czołem to mój pierwszy post bo taki jest wymóg logowania obecnie. No więc szałwia i wielkie szamańskie uniesienia. W najwyższym stężeniu dysocjacja nie ma sobie równych i obszar skupienia staje się treścią doświadczenia. Trwa to bardzo krótko przy vapo i po wylądowaniu można lot interpretować na sto sposobów. U mnie akurat oglądałem film dokumentalny o sianokosach i w poczuciu obowiązkowości poszedłem budzić żonę że wychodzę i zaraz wracam, chodziło mi o to że idę w te pola. Jak wróciłem już było po locie. Także nie wiem, trzeba mieć konkretne zadanie do wykonania żeby skorzystać i usunąć wszystko na drodze.
ODPOWIEDZ
Posty: 67 • Strona 7 z 7
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.