Dział dostępny także bez rejestracji, gdzie szybko możesz otrzymać odpowiedź, gdy czas jest na wagę złota.
ODPOWIEDZ
Posty: 5220 • Strona 431 z 522
  • 4603 / 2178 / 1
Problemem jest to, że dobranie antybiotyku pod taką sytuację to wróżenie z fusów. Masz jakieś 25% szans że trafisz na właściwy antybiotyk (maksymalnie) który jest aktywny w stosunku do konkretnej bakterii (o ile to bakteria, a nie po prostu ciało obce wokół którego robi się ropień). Potrzebny jest wymaz i dopiero wtedy podaje się antybiotyk (w przypadku maści z antybiotykiem stosuje się stałe, ale bardzo szeroko działające antybiotyki. Stąd można je stosować generalnie w ciemno (nie zaszkodzą nawet jak nie trafią we właściwą bakterię. Polecam np Mupirox (ma ten plus, że nie ma odporności krzyżowej z innymi antybiotykami, więc jakikolwiek by potem przepisali będzie dobrze i skutecznie). Natomiast jeżeli mamy do czynienia z ciałem obcym to nawet najsilniejszy antybiotyk nie pomoże, a jedynie co zrobi to zaszkodzi.
Dlatego trzeba się zgłosić do chirurga, pobrać wymaz, zrobić USG i zadziałać tak jak tego wymaga schorzenie. Naproxen zadziała miejscowo (zewnętrznie), nie zadziała natomiast na to co jest wewnątrz (żyły, ciała obce)
  • 246 / 29 / 0
Naproxen - mialem na myśli tabletki, jako coś działającego przeciwzapalnie.

Znałem przypadki ropni po wbijaniu sterydów, nawet takich, ze ludzie sami potrafili odciągnąć po kilkanaście ml syfu %-D antybiotyk + coś przeciwzapalnego, brane nawet w ciemno na własną reka potrafiły zdziałać cuda, stąd mysl, ze DO CZASU WIZYTY u lekarza nie zaszkodzi zarzucić.
  • 1 / / 0
25 maja 2021szynszyla pisze:
Nie jestem specem, ale wydaje mi się, że jak masz pod ręką jakis antybiotyk i naproxen to do czasu wizyty u lekarza nie zaszkodzi brać i jedno i drugie, reszta jak dex. Nie ma co bagatelizować.
Kurczę, ja tak to czytam i myślałam, że to odpowiedź na mój problem hehe :) Ale chyba odpowiadacie komuś innemu.
  • 246 / 29 / 0
Jedyne rady jakie mogę dać Tobie to czekać, a czekając nie ćpać, zdrowo jeść, dobrze spać itp, itd ;) powinno przejść za jakiś czas, raczej krótszy niż dłuższy.

Jeszcze dodam, że u mnie doraznie na zmniejszanie czy likwidowanie większości dyskomfortow pomaga marichuana. Nie przejdzie od tego, ale możliwe, że jak zapalisz to przynajmniej w czasie działania będziesz czuć się lepiej ;)
  • 371 / 55 / 0
^moze lepiej CBD? THC moze u niektorych podkrecic objawy psychiczne
Uwaga! Użytkownik 4002 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 246 / 29 / 0
Niewatpliwie masz racje, pisałem o sobie - kac, zejscie, grypa, gorszy nastrój, bol głowy, wkurw - dla mnie lek na wszystko :zombie: :mniam: :korposzczur:
  • 358 / 73 / 0
Gryzę się sama ze sobą, czy pisać ten post, ale potrzebuję chłodnego spojrzenia kogoś z boku na moją sytuację. Uwaga - będzie długo.
Siedzę rozpierdolona, nie mogąc przestać płakać. Przyjęłam minimum tramca (600mg) żeby zbić skręta, 375mg pregaby. No mówiąc wprost jestem niedoćpana/przetrzeźwiała i wtedy zawsze widzę swój problem wyraźniej i przeżywam mocniej.
Moje ćpanie zaczęło się jak miałam 13 lat, od kaszlaka. Wtedy byłam już po przebytej anoreksji w której doprowadziłam się do stanu 26kg. Nie miałam znajomych, skupiałam się wtedy tylko na tym żeby mieć codziennie rano o 1kg mniej na wadzę, włączył mi się perfekcjonizm w nauce. No, ale jakoś dałam radę tym zaburzeniom odżywiania, ale pozostały stany depresyjne, można powiedzieć deprecha w chuj. Matka wzięła mnie do psychologa i psychiatry, zaczęłam brać asertin i sobie doćpywać.
Niewyraźnie pamiętam ten pierwszy raz i kiedy dokładnie to było. To był czas, kiedy acodin można było kupić w nieograniczonej ilości przez internet - kupowałam po 10 opakowań albo i więcej. Zerowałam konto, które starzy założyli mi jak byłam gówniakiem. Chowałam te opakowania po kątach, wykorzystywałam to, że starzy nie poświęcali mi uwagi i w nocy ćpałam tego kaszlaka, pierwsze "tripy" w wieku 13 lat... A podobno już od pierwszego ćpanka zachodzą zmiany w mózgu, a co mówić w tak niedorozwiniętym jeszcze mózgu. Jakoś dawałam to radę ukryć. Po dłuższym czasie brania kaszlaka zamówiłam thiocodin. Dokładnie pamiętam ten pierwszy raz - wbiło mnie w sofę po 10 tabletkach i rozpłynęłam się. Potem poszło z górki.
Tak ćpałam w domu, w dni wolne od szkoły/weekendy. Nie wiem jak minęło 3 lata. Uczyłam się dobrze mimo tego gówniarskiego ćpania, dostałam się do szkoły na kierunek jaki chciałam, w innym mieście, co wiązało się z wyprowadzeniem z domu w wieku 16 lat na stancję. Super warunki do dalszych eksperymentów, co? Z perspektywy czasu sama sobie się dziwię jak tak długi czas utrzymywałam "fason", kiedy chodząc do nowego liceum po lekcjach szłam po paczkę/dwie kodeiny. Dawałam radę w szkole, miałam chłopaka. Zaczęły się też pierwsze palenia trawy itd. Miałam przyjaciółkę z którą co weekend zaczęłam jarać, no i od wtedy zaczęły się kłopoty. Ona miała gnój w domu, a ja "dziewczynka z dobrego domu" zachłysnęłam się zapachem marihuany. Zaczęłam zawalać szkołę, miałam stany depresyjne jeszcze mocniejsze. W końcu starzy się dowiedzieli, matki jakoś bardzo to nie poruszyło (jestem DDA) i była bardziej skupiona na pokryjomym piciu i pracy, a nie moim losem, jednocześnie miała wygórowane wymagania wobec mnie.
W końcu postawiłam sprawę jasno przed starymi - powiedziałam im o wszystkim i że nie daję już rady ze szkołą. Zaczęłam indywidualne nauczanie - znowu więcej czasu na ćpanie, bo starzy nic z tym nie robili. Nadal mieszkałam sama w kawalerce. Zawaliłam w końcu i to indywidualne nauczanie, ale maturę JAKIMŚ CUDEM zdałam.
Dalej mieszkałam poza domem, zaczęło pojawiać się nagle coraz więcej okazji, by próbować nowe opio, bo kodeiny musiałam już zjadać po 8/9 opakowań. Wzięłam oksykodon pierwszy raz podskórnie. To było to, to czego potrzebowałam. Potem morfina - jeszcze lepiej. Leki nasenne, benzo - to wszystko sprawiało, że moja depresja i brak wiary w siebie znikały, byłam inną dziewczyną.
W końcu wzięłam w żyłę (jednocześnie byłam już uzależniona od Tramalu w dawce 3g). To był okres nieświadomego ćpania, zamieszkałam z chłopakiem, nie wiem kiedy dni mi mijały a ćpania było pod dostatkiem - morfiny, oksykodonu, tramca. Tak przeleciało jakieś 3 lata, gdzie chodziłam totalnie zajebana ćpaniem. Były 3 razy kiedy dostałam skręta i wylądowałam na toksykologii, innym razem miałam psychozę po trawie i to były jedyne parę dni kiedy trzeźwiałam. Byłam później na 5 detoxach z czego jeden zaliczyłam wzorowo. Po powrocie do domu tylko tydzień byłam trzeźwa (to była jesień ubiegłego roku).
Mija 6 lat odkąd jestem w tym gównie. Opiaty, benzo, pregabalina obecnie rządzą moim światem. Uważam, że mam dość duży wgląd w swoje uzależnienie. Tylko teraz zaczęły się problemy z brakami ćpania, wyczyszczonym kontem, przeżywaniem od strzału do strzału. Do tego problemy życia codziennego, jestem ofiarą przemocy domowej, regularnie dostaję w mordę za nic od faceta. Mam matkę alkoholiczkę w której nijak szukać oparcia.
Przejdę do sedna - wiem, że jak chcę to mogę i decydując się teraz na detox przeszłabym go - na dupościsku czekając na powrót do domu i ćpanie. Właśnie w tym jest problem - nie chcę się leczyć. Widzę ile ćpanie wyrządziło złego w moim życiu, jak bardzo przestałam się szanować, dbać o siebie. To przebudzenie nastąpiło już jakiś czas temu. Ale jak pomyślę o tym jak psychicznie źle przechodziłam detox zamknięty, to wolę sobie podciąć żyły niż tam iść.
Mam głębokie poczucie, że będę ćpała całe życie i nie mam wyjścia z tej pułapki.

Tak jak pisałam na początku - proszę o chłodne spojrzenie na moją sytuację, bo nie daję sobie rady.
Nic mnie nie wzmocniło tak jak bycie biednym i na zwale.
  • 1223 / 477 / 0
27 maja 2021zolpi pisze:
, jestem ofiarą przemocy domowej, regularnie dostaję w mordę za nic od faceta.
Nie odniosę się do twojej ogólnej sytuacji, ale do tej konkretnej sprawy, dlaczego na to pozwalasz ? w dzisiejszych czasach ? możesz to zakończyć zgłoś sprawę na policje, nikt nie ma prawa cię bić.
  • 1066 / 202 / 0
@zolpi nie jesteś sama. Tak samo DDA( jak 60% urodzonych w 80/90? ). Też zacząłem bardzo wcześnie. Bez narkotyków czuje się nieswojo, nie znam innego życia. Tak mi to kurewsko weszło w nawyk, że to jak element diety.
Rozjebało się wszystko co się dało, wszyscy się odwracają. A ja dalej napierdalam.
Możesz spróbować redukcji szkód. Ja przestałem się kłóć, nie pije mocnego alkoholu. To co najczęściej powoduje straty, krzywe akcje, pakuje w kłopoty , do wora i na śmietnik.
Trzeba pilnować obowiązków, mieć coś, co jest wyżej niż napierdolić się.
Pewnie masz jak ja, impulsywne zachowanie, że każda akcja powoduje reakcje...
chemiczną :korposzczur: Więc tego, co bije, lepiej omijać z daleka. Mniejszy stres, mniejsze ciśnienie, a wtedy łatwiej ograniczyć.
Też nie wiem co z tego będzie, ale przede wszystkim staram się nie tracić pogody ducha. Niestety często zapominam sam o tym.
I don't do drugs. I am drugs.
  • 358 / 73 / 0
@igla83 Wiem, że współuzależnienie mnie nie tłumaczy. Czasami myślę, że wygodnie być ofiarą.
Każda moja interwencja nie przynosiła nic, bo odpowiadałam policjantom prawdę na to "czy jest pani pod wpływem czegoś?" i nie miało znaczenia, że to była dawka pozwalająca na wstanie z łóżka czy większa. Pogadali ze mną, że "przydałoby się leczyć, wtedy to załatwi w jakiś sposób sytuację" i "uwolni się pani", a on dostał reprymendę, mimo, że jak policja przyjechała to miałam pęknięcie na głowie i z nosa i ust mi ciekła krew.
Ich też ładnie ograł w tych sytuacjach. Nawet próbowałam od innej strony - on na okrągło jeździ najebany autem, wyjeżdża gdzieś w nocy, no i zgłosiłam go. Miał 3 promile. Poszedł na jedną rozprawę i pozamiatane. On musi dojeżdżać do pracy, bo teraz osób z jego zawodu jest niedomiar.
Także nie jest tak, że się nie stawiałam. Nie wiem, może już zrezygnowałam. W życiu stawiałam się najpierw matce alkoholiczce, też z nikłym skutkiem, teraz jemu.
I to tylko ja powinnam się leczyć, bo jak się jest wysokofunkcjonującym uzależnionym, to nie ma tematu. :)
Nic mnie nie wzmocniło tak jak bycie biednym i na zwale.
ODPOWIEDZ
Posty: 5220 • Strona 431 z 522
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.