Organiczne substancje psychoaktywne oddziałujące na receptory opioidowe.
Więcej informacji: Opioidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 58 • Strona 5 z 6
  • 122 / 3 / 0
Warszawski Cpun pisze:
Miałem okres w swoim życiu gdzie opio (koda jak i hel) wywoływały u mnie stany lękowe. Ale już miałem wtedy tak przeorany mózg, że wcale się temu nie dziwie.
Trafiłeś w sedno. Wszystko to zasługa przeorania mózgu. Czy to związana z nadużywaniem stymulantów, czy zniszczoną psychiką podatną na nerwice, stany lękowe itp.

Koda nie ma nic do rzeczy. U mnie po rekonwalescencji od stimów nawet benzo wywoływało silne stany lękowe. W szpitalu faszerowali mnie Lorafenem, a ja chciałem z okna skakać, bo lęk tylko się nasilał, nie odpuszczając mnie od rana do wieczora %-D W tamtym czasie pewnie nawet po Ibupromie miałbym bad tripa i schizy %-D

Do dzisiaj od czasu do czasu mam lekkie stany lękowe po opio.
Uwaga! Użytkownik Laveyan nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1505 / 159 / 0
Też mam stany lękowe. Gdy mi się zapasy kończą.
  • 118 / 1 / 0
Odkop z deczka... Ale chuj %-D
Ja raz miałem po kodeinie podczas noddingu na 450mg (tolerka taka mała była że 150mg zacnie upierdalało).
Po prostu się "odnoddowałem" i niepokój,uczucie że się coś stanie i podczas myślenia słyszenie strasznie spanikowanego, ale swojego głosu :P
Potrwało to z 5min i kuniec %-D
  • 36 / 2 / 0
Mi też się zdarzają leki po kodeinie, jak idę spać to czasami czuję dziwny niepokój, ale wtedy zakładam słuchawki i czuluję się przy jakims rege:)
Chętnie podzielę się wiedzą na temat różnych syntez - PW

Odpowiadam tylko na wiadomości szyfrowane !!!!!!!!!
  • 57 / 3 / 0
Ja mam dość ciekawą sytuację, może ktoś obeznany w temacie się wypowie. Z opiatami miałem kontakt parunastokrotnie, około 2 lata temu w postaci kodeiny z Thiocodinu( 15 razy wliczając wyrabiane tolerancji - ostatnia dawka 450mg), w ostatnim miesiącu 4 razy Acetyl-fentanyl waporyzowany z methpipe lub przez folię.

Sytuacja jest taka, że mam na co dzień zwykle lekką, czasami mocniejszą na drugi dzień po stimach - nerwicę serca. Co prawda nikt tego nie zdiagnozował, ale zażycie benzo(klonozepam,Klonazolam,etizolam) mocno niweluje objawy, natomiast zapalenie marihuany wyraźnie potęguje objawy. Ten fakt + wyniki z badania krwi i rtg klatki wykluczające uszkodzenie mięśnia sercowego, sugeruję mi, że przyczyny są indukowane przez psychikę, stan fizyczny jest bez zarzutu.

Teraz wypadałoby przywołać genezę mojej nerwicy. Było to spowodowane jak dotychczas uważałem przede wszystkim przez mały ciąg na pentedronie, na końcu którego położyłem się do łóżka i dopaliłem zioła, jak to zwykłem robić i zasypiać ze słuchawkami na uszach. Wjazd na serce był jednak tak mocarny, że po 4 godzinach męczarni wybrałem się na SOR, upewniwszy się, że faza ziołowa minęła i mogę w miarę trzeźwo przyjąć, że coś jest na rzeczy. W zasadzie do wczoraj uważałem, że od tego się zaczęło.
Wczoraj jednak zapaliłem sobie po raz 4 acetyl-fentanylu, dopalając ziółka po kiedy było już git. Byłem po piwku i połówce klona, więc buch był bardzo mały, żadnych noodów tylko totalne odprężenie i ciepełko %-D Czułem jednak, że moje serce bardzo nierówno pracuje, właściwie co drugie uderzenie występowały skurcze dodatkowe, jednak póki trwał bodyhigh nie przeszkadzało mi to zbytnio. Problem pojawia się dopiero po ok. 2 godzinach, moje serce daję się we znaki, pracuje wolno, ale >60 uderzeń na minutę na oko. Czułem lekkie dławienie w klatce i ogólny dyskomfort. Stan się nasilał, poszedłem się przejść i nie myśleć o tym, trochę przeszło a ja poszedłem spać. Rano serduszko bez zarzutu.

Co jednak mi się przypomniało najważniejszego - pierwszy raz w życiu kiedy poczułem, że coś nie tak z serduchem był tak naprawdę po zjedzeniu 450mg kodeiny i dopaleniu zioła(chciałem, żeby było grubo, 300mg robiło całkiem dobrze), zaczynałem tracić oddech, przepełnił mnie lęk o własne życie, trochę jazd lękowych jakie tutaj przytaczacie i PIERWSZY RAZ W ŻYCIU dławienie w klatce piersiowej. To był mój ostatni raz kodeiną.

Od tego czasu sporo balowałem, trochę psajko, więcej stimów i euforyków;) serce rzadko dawało o sobie znać, raczej na drugi dzień, ale do wytrzymania. Zażycie benzo prawie całkowicie niwelowało wszystkie objawy. Jednak od tego czasu z kodeiną mam w głowie ciągły strach przed tym uczuciem dławienia, myślę, że zostawiło mi to rysę na psychice, która to właśnie indukuję lęk o serce na co dzień, wczuwanie się w bicie, nasłuchiwani czy sprawdzanie pulsu co 10 minut.

Pytania jakie wyłaniają się z tego długiego i nudnego posta są następujące : czy zażycie opio może pogłębiać stan nerwicowy na punkcie serca? Jaki bezpośredni wpływ na serce ma zażycie opiatów? Czy dla osoby z wadami serca o których nie wie, zażycie nawet małej dawki opio może być niebezpieczne?
Od razu dodam, że zażycie stymulantów nie robi mi takiego wjazdu arytmii jak opio. Czy to możliwe, że zażycie opio uruchamia automatycznie wyuczoną reakcję lękową i wpływa na prace serca? Podzielcie się swoimi uwagami, bo nie powiem, raz na jakiś czas bardzo fajny czasoumilacz, ale nie aż taki żebym ryzykował przekręcenie się w błogostanie ;-)
  • 1677 / 261 / 0
A ma ktoś koszmary po opio? Lęków nie mam ale w ciągu na opio zwłaszcza w dni z dużymi dawkami mam takie koszmary, że budzę się z krzykiem. A w realu nie jestem wrażliwym chłopcem, przeżyłem śmierć kompanów od ćpania, wypadki i zgniliznę nałogu, mało co jest w stanie mnie wzruszyć bo jestem wyprany z emocji, natomiast podczas snu no dopadają mnie takie koszmary, że ja pierdolę. Za każdym razem umieram we śnie. Mam tak tylko po opio. W ośrodku, na detoksach, podczas przerw od grzania czy nawet na substytucji tak nie miałem, w ciągach na fencie czy majce bardzo często.
Największy przegryw na forum
  • 425 / 32 / 0
Bardzo ciekawe bo miałem podobnie ale w dłuższym ciągu zawsze. Wtedy kiedy czułem że pora przestać. Koszmary takie, że nie ma spania ze strachu. Mam taką teorię, że była to projekcja nadchodzącego skręta. Nie ćpam już dosyć długo i koszmary zniknęły. Też umierałem.
  • 677 / 2 / 0
Ja nigdy w życiu nie miałem koszmarów oraz nie wierzyłem w żadne nadprzyrodzone moce, jade dość mocno z oxy przez ostatnie 2 miesiace i wlasnie przez te 3 miesiace mialem 2 albo 3 pierwsze w życiu koszmary, po opio sa bardzo realistyczne sny i pamietam wszystko, nieuzasadniony lek, czulem czyjas obecnosc, nie byly to zadne potwory czy cos w tym stylu , czulem zlą moc wokół mnie coś jak zły duch przed którym uciekałem, zamykałem drzwi od jakiegos domu ale to nic nie dawalo bo i tak te zle moce mnie dopadały i budziłem sie przerazony wyrwany ze snu i nawet na jawie czulem sie dziwnie jakby bylo cos w pokoju , jakby sie cos czaiło...Musiałem włączyć światło o 3 w nocy i telewizor i zasypiałem przy zapalonym świetle, + dziwne mysli w nocy wlasnie jakbym czul czyjac obecnosc np. w ciemnym korytarzu, oczywiscie zdaje sobie sprawe ze to wytwor wyobraźni i nawet jakbym mial halucynacje to wiem ze one mi nic nie zrobia, ludzie na trzeźwo tak mają, ja nigdy tak nie mialem tylko po silnych opio.
Uwaga! Użytkownik Nycomed nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3901 / 559 / 0
Nie miałem nigdy koszmarów, ale samo branie mi się śniło. Głównie takie rzeczy jak pole, zbieranie maków itd.
  • 1956 / 227 / 0
Też chyba miałem lęk po opio. Chyba, bo najprawdopodobniej, nieświadomie dość regularnie zażywałem kodeinę. Moja kochana Mamusia przynosi z pracy mieszankę przeciwbólową z neospazminą, chyba pyralginą i chyba kodeiną, i może czymś tam jeszcze. Okazało się, że świetnie się sprawdza na moją bezsenność, przynajmniej na początku tak było, potem tolerka wskoczyła i często wypijałem tego za dużo, a i tak nie mogłem spać, i czułem się chujowo na następny dzień, zarówno z niewyspania, jak i z powodu tego tajemniczego specyfiku. Co do działania, to miałem po nim biedną fazę, głownie tępe przymulenie, ale jednak jako ćpun czasami nawet czerpałem z tego przyjemność, momentami robiło mi się też ciepło, no i głodny się robiłem, zwłaszcza następnego dnia brał mnie pac-man. Pewnie dlatego moje próby z kodeiną były mizerne - nieświadomie wyrobiłem se tolerkę. Jednak ostatnio po wypiciu tego czegoś zaczęło mnie ostro schizować, leżałem w łóżku i się bałem chujwieczego. Też miałem w głowie jakieś takie dziwne loty, chociaż muzyki, ani obrazów nie doświadczyłem, jednak wjebał mi się jakiś wir niepokoju. Nie mam pewności, czy to coś jest z kodą, ale na to wychodzi.
Uwaga! Użytkownik MartwyNarkoman nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 58 • Strona 5 z 6
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.