Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 793 • Strona 50 z 80
  • 1863 / 698 / 0
29 kwietnia 20180durzony pisze:
Z daleka równa się zamiatane pod dywan.
Pamiętaj, jak benzo przestaną działać kumulacja problemów zmiażdży twój umysł, będzie do potęgi n-tej.
Powiedział to gość, który jedzie na alko, benzo i mj... :wall: Nie ośmieszaj się...
"Na nic mi terapia,
mam zatrute złem DNA,
genetyczny krwi sabotaż,
samozwańczy świr..."
  • 2 / / 0
Hej,
Nie wiedziałem za bardzo pod jaki temat to podpiąć, wstawię to więc tu.
Czytając przeróżne działy z tego forum doszedłem do wniosku, że przed kolejną wizytą u psycho warto byłoby zapytać zorientowane osoby z forum o radę i na starcie mieć jakieś opcje, żeby znowu nie strzelać w leki na ślepo.
Szukam czegoś, co pobudzi mnie psychicznie, trochę mniej fizycznie, a zarazem nie wywoła lęków i nienaturalnego pobudzenia. W skrócie odblokuje procesy myślowe w mózgu, popchnie tę całą biomaszynerię do przodu. Zarazem może działać lekko sedatywnie (wcale nie stoi to w opozycji do poprzedniego zdania, wiecie, o co mi chodzi - zwiększona aktywność psychofizyczna bez tego zbędnego nakręcenia i nerwowego naspidowania). Co ważne, lek nie może ABSOLUTNIE powodować długofalowo tzw. wyjebki na życie, wszystkomiwisizmu - motywacja ma pozostać taka, jak była.
Z innych, wcale nie mniej ważnych rzeczy - na plus byłoby zwiększenie empatii, "czucia świata", ogólnie takiego pozytywnego podejścia do ludzi i świata. Czynnikiem dyskwalifikującym będzie efekt wycofywania się, brak socjalizacji, tego nie przeboleję. Tak samo agresja czy jakaś niechęć do ludzi nie może się pojawić.
Generalnie fajne byłoby też pozostawienie funkcji mentalnych, myślenia logicznego bez zmian.
Co do snu - bylebym nie spał jak suseł, wydłużenie normalnego snu o 1h to max., na co mogę sobie pozwolić. Senność w ciągu dnia - jedynie przelotna lub minimalna.

Z informacji przydatnych - o rzeczach, które próbowałem i jak podeszły:
Hiperycyna z dziurawca a.k.a. Deprim - naprawdę fajne działanie; funkcje mentalne i pozytywne nastawienie na (+); niestety 2-krotnie po czasie 2-3 tyg efekt słabł + pojawiało się dość duże wkurwienie i hmm... nerwowy niepokój; plus lipa latem - fotouczulenie
Kwetiapina - troszkę za duża sedacja, acz przyjemna; za duża senność; trochę jak obuchem w głowę; spłyca afekt za bardzo
Lamotrygina - dobrze znosi stany lękowe, myśli płyną jakby bardziej uporządkowanie; niestety spłyca mooocno emocje, siada na pamięć i daje mocno popierdolone koszmary
Analogi psylocybiny - chyba najlepsze działanie z wszystkich powyższych, niestety działają zbyt krótkofalowo i są chimeryczne

Proszę albo o konkretne propozycje (nazwa substancji) albo o grupę receptorów, w którą powinienem uderzyć. Proszę o niepodawanie leków SSRI (spłycenie emocji+anhedonia zdecydowanie nie jest moim celem). Za wszelkie sugestie z góry dziękuję.
  • 441 / 21 / 0
Cierpię odkąd pamiętam na zaburzenia depresyjno-lękowe, od roku doszły też problemy ze snem, mam 22 lata. Czuję strach przed ludźmi ale z drugiej strony mi ich brakuje i czuje się samotny i zapomniany. Od niecałych 2 lat próbuje robić coś w tym kierunku by się ogarnąć.

Trochę to przykre że muszę brać jakieś leki żeby w miarę normalnie móc funkcjonować.
Po prostu egzystuje w tym matrixie
  • 1070 / 133 / 0
@up takich jak Ty jest więcej niż Ci się wydaje. Wiem, marne pocieszenie.
  • 8104 / 897 / 0
Mi marihuana powodowała depresje.Nie zależnie ile spaliłem, miałem stany depresyjne.
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 8638 / 1631 / 2
Wchodzić i głosować
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
  • 3072 / 575 / 0
Ja miałem taki rodzaj depresji że nie potrafiłem poradzić sobie ze zwykłymi problemami. Nie podejmowałem żadnego wysiłku w ramach terapii, bo myslałem że to samo minie jak zacisnę zęby i poczekam na przedawnienie. Jarałem buchy skuna podczas psychoz wręcz, ale ciągle ta myśl, poczekaj na dzień wybawienia. A to były naprawdę błahe problemy codziennego życia nastolatka, ale depresja była moim odruchem obronnym że nie potrzebuję pomocy i udowodnię że sam sobie poradzę. Tzn nie chodzi mi tu o szpitale i leki tylko np rodzina i grono znajomych. Zawsze denerwowały mnie porady typu "BĄDZ DZIELNY" itp. Wydawało mi się że każda osoba którą napotykam to kolejne zaczynanie od początku wyjaśniania skoplikiowanych przemyśleń na moje osobiste tematy. Może dlatego jestem teraz wyalienowanym samotnikiem, ale mnie samemu to nie przeszkadza i na dzisiaj to ogarniam a nawet widzę zalety.
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 5435 / 1041 / 43
Kupcie sobie baniak giebla.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 837 / 78 / 0
Mam momentami ciężkie stany depresyjne spowodowane chorobami i zachowaniami innych ludzi wobec mnie, mimo że nawet mnie nie znają.
Nie sądzę, żeby dało się to wyleczyć antydepresantami, bo te stany zostały wywołane głównie przez obcych ludzi nie wewnętrzne jazdy. Zwyczajnie nienawidzę większości tego skurwiałego gatunku, który chyba w genach ma zaprogramowane zachowania, którymi kurwa gardzę.
Już czuję, że nie mam wiele do stracenia (jak powiedział Justin z 13 reassons why - to czyni mnie niebezpiecznym) i mam wrażenie, że z czasem będzie tylko gorzej więc pewnego dnia coś może we mnie pęknąć i obmyślę taki kurwa plan zemsty, że wielu się zdziwi. Planuje się wyprowadzić, ale czy to coś da? Szczerze kurwa wątpię. Jebać benzo + alko i lecim dalej z dnia na dzień, aż nadejdzie dzień X. Większość czasu starasz się być w porządku wobec ludzi, ale te jebane kurwy już potrafią wystawić pochopną ocenę i zachowywać się jak jebane demony. Jak żyć w takim społeczeństwie? Co mnie mają obchodzić ofiary dopalaczy w takiej sytuacji?
Kurwa nie wiem po chuj to piszę pewnie dlatego, że jestem najebany + na benzo, ale mam wrażenie, że skończy się to tragicznie i to nie dla mnie w pierwszej kolejności.
Puenta?
Zastanówcie się kurwa kilka razy zanim ocenicie kogoś kogo nie znacie, bo pewnej nocy może poderżnąć Wam gardło (nie mam zmairu robić czegoś takiego - niebiescy panowie).
Jebać ten świat jak to nawinął 2PAC!
Who Jah bless, let no man curse
?Are you dreaming?
I Never Asked For This
Wszystkie moje posty to fikcja literacka.
  • 276 / 30 / 0
Kiedyś stany depresyjne to był mój chleb powszedni, o dziwo dotyczyło to czasów, kiedy jeszcze nic nie brałam. Kiedy przyszedł ciąg beta ketonowy, to wyszedł ze mnie totalny psychol. W trakcie ćpania mówiłam sobie "Zginę przez to, tak wybrałam i chuj reszcie do tego.", potem nadchodził zjazd i nagle zmieniałam zdanie. Mówiłam sobie, że jednak chcę dalej sobie pożyć i robiłam dosłownie wszystko by załagodzić efekty uboczne. W ten sposób nabawiłam się zespołu lęku panicznego.
Potem zaczął się okres naprawdę potężnych smutków na granicy prób samobójczych, bo doszło do mnie, że jeżeli nie odstawię, to raczej dość szybko umrę z moją zachłannością. Skończyłam z wąchaniem, ale miałam po prostu taki szalony głód euforii, że musiałam sięgnąć po opio. Stany były tak koszmarne, że nieraz przebijały się przez działanie kodeiny. Ktoś by powiedział "Puknij się w łeb! Jak to można mieć stan depresyjny przy działaniu opioidów.". A, da się i to podchodzi pod taką psychozę, że nagle z byle powodu przechodzi przez myśl, że chcesz sobie zrobić krzywdę.
Postanowiłam, że poza doraźnymi lekami na stany lękowe, muszę poradzić sobie z moją psychiką na sucho, bo ćpanie antydepresantów to też ćpanie. Teraz już rzadko się smucę, ale w momentach, w których normalnie bym się załamała, ja reaguje wybuchami agresji, i to też nie jest zdrowe, bo cierpią na tym osoby wokół. Zostaje mi tylko pomyśleć o zaleczeniu tego, albo do końca żyć samotnie. Ni chuja, ciekawa przyszłość na mnie czeka %-D
Uwaga! Użytkownik Syropik nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 793 • Strona 50 z 80
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.