jednak kromka z maslem bije na glowe wszystkie powyzsze mixy ;) pozdrawiam z odwykowa ;D

Miks działa na mnie zamulająco, nie tak jak się spodziewałem. Biorę 200mg sertry i 450+ moklo. Spróbuję może jeszcze kiedyś samo moklo, bo miks się nie sprawdza i nie pobudza, ale poczekam jeszcze min z tydzień. Ogólnie mało jest info o tym , wątek chyba zampomniany. Moklo nadaje się tylko chyba do wzmacniania dragów, albo tylko na mnie wyjątkowo źle działa ten mix.

Po półtora/dwóch tygodnia odstawiłem moklo bo miks źle na mnie działał, zamulał i spowalniał, nie czułem jakiegoś podniesienia nastroju. Nie wiem, może powinienem poczekać trochę dłużej, ale słyszałem że działa od razu więc wątpię że coś by się zmieniło. Do 14.30 czułem się dobrze, teraz znów zanik chęci i spadek nastroju, ale to pewnie dlatego że wczoraj cały dzień zajadałem się ketonami z moklo. Nie wiem teraz nawet czy ta sertra ma na mnie jakieś pozytywne działanie terapeutyczne, może z tydzień-dwa trzeba poczekać na wyrównanie nastroju, ale nie wiem jak wytrzymam, tym bardziej, że nie mam już żadnych dragów, zero kasy i została ostatnia tabletka alpry... Nie wiem czemu, ale troche obawiam się iść dziś na zajęcia i w ogóle mi się nie chce.

kiedys bralam fluoksetyne, moim i nie tylko moim zdaniem wiekszosc antydepresantow gowno daje na borderline a ten to juz w ogole, nawet w dawkach rzedu 60 mg (sama sobie zwiekszalam wedle upodoban) nie dawal NIC. ktoregos dnia znalazlam aurorix 300 mg (moklobemid) w pojemniku na przeterminowane leki ;) nie byl zreszta wcale przeterminowany z tego co pamietam. wzielam go bo slyszalam ze wzmacnia kode ale balam sie laczyc z fluo ze wzgl. na ryzyko serotoniaka. ktoregos dnia jednak wyczytalam na tymze wlasnie forum co i jak, ile wziac i ile przed koda no i okazalo sie ze tabletke na godzine przed. po godzinie zaczelam sie dziwnie czuc, jakos nietrzezwo. z kazda minuta stawalo sie to coraz przyjemniejsze. bylo wyraznie czuc silny wyrzut serotoniny i ogolne odczucia przypominaly mi wtedy mefedron, chociaz byly o wiele slabsze. koda weszla mi wtedy po jakims wyjatkowo dlugim czasie ale faza byla nieziemska, to bylo chyba 300 mg czyli dawka zadna dla mnie, dzialalo nawet nie jak 600 bo wzmocniona byla glownie euforia a do tego te cudowne efekty moklobemidu, byly nawet powidoki itp. od tamtej pory praktycznie kazdego dnia bralam sobie bo tableteczce, pozniej nawet probowalam 2, ale wraz ze zwiekszaniem dawek dzialanie sie nie poprawialo, wiec zostalam przy 1 az skonczylo mi sie opakowanie :( wtedy, za 1. razem nie wiedzialam czy poczulam sie tak przez moklobemid czy przez co, czy przez mieszanke moklobemidu z ssri,wiec powiedzialam mojemu chlopakowi, ktory nie bral zadnych lekow, zeby tez sprobowal. wzial ja nastepnego dnia i mowil ze tez sie nacpal. tak wiec jakis czas temu poprosilam lekarke zeby przepisala mi aurorix liczac na podobne efekty. ale nic z tego, zadnych efektow nie bylo. po paru dniach zaczelam dobierac amitryptyline i po paru dniach dobierania cos zaczynalo sie dziac. ale jakos wtedy akurat przyszlo mi do glowy sprobowac sie zajebac ta amitryptylina i po powrocie ze szpitala nie moglam juz jej brac. ahh ale co ja bym dala teraz zeby wrocic do mixu seronil + aurorix.....a moze z paroksetyna albo escitalopramem byloby jeszcze lepiej? jestem teraz w dosc mocnej depresji a do tego musze odstawic klony zeby tolerancja spadla bo juz na mnie nie dzialaja a jesli bralabym ssri + iMAO to mam nadzieje ze tym razem tez zadne klony by mi nie byly do niczego potrzebne.

Nie miałam żadnego SSRI tylko dwa apapy noc i 750 moklobemidu zjedzone. Najpierw jakoś rano 300, potem razem z apapem noc drugie 450. Po Ok. Pół h zjadłam 45omg kodeiny. kodeinę jem dość rzadko. Moklobemid moja dawka lecznicza 600mg dziennie. Miałam przepiękne powidoki i czułam się wspaniale. Nie powtórzę raczej za szybko jednak wole się nie przyzwyczajać i wpadać w kolejny kodeinowy addict.

Polaczenie zabojcze.

Codziennie zaglądam do działu antydepresantów z tą nadzieją, że znajdę tu post relacjonujący terapię wybranym SSRI/TLPD/iMAO. Kurwica mnie trafia, gdy trafiam na raporty z lotów na ketonach i kodeinie, podbijanych wysokimi dawkami lekami ze wspomnianych grup antydepresantów. Jest tu ktoś, kto rzeczywiście idzie naprzód i widzi realną poprawę kondycji psychicznej po iluś tam tygodniach czy miesiącach brania SXRI, TLPD lub iMAO?

jest ;-)

Połączyłem 25mg sertry, z 300mg moklobemidu, nic się nie stało, ale efekt nie jest wart ryzyka. Lepszy trochę humorek zauważyłem, ale i okropna zmuła, i spadek motywacji.

Jestem aktualnie na 300mg wenlafaksyny (2 lata) + 90mg mirtazapiny (3 lata) + 200mg sulpirydu. Mogę powiedzieć, że jest prawie ok.
Chciałbym mieć większą bombe i spida więc przez to mam ochotę dodać "nowość" do mojego mózgu - moklobemid.
Myślałem, żeby zacząć od ćwiartki z 150 czyli podzielić tabletkę na 37,5 mg i co tydzień zwiększać dawkę ćwiartkowo.
Ktoś może był na podobnym miksie? Tabletki moklobemidu idzie łatwo podzielić?