W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:
misspillz.blogspot.com
25 maja 2017Obrazoburca pisze: Jutro wyjeżdżam i tym samym też chcę podjąć jak najdłuższą abstynencję od Internetu.
Policzmy:
5 dopaminowych shotów (odświeżeń, scrollów stronek i innych) na minutę (i tak zakładam optymistycznie, bo często jest tego jeszcze więcej).
Średnia 5 godzin ślęczenia przed gównostronkami dziennie (często to też się przekracza).
5*60*5 = 1500 shotów dziennie
1500*30*12*15 = 8 100 000 (słownie 8 milionów i 100 tysięcy razy).
Ot tyle razy mózg został nadmiernie pobudzony dopaminą poprzez Internet. I tak jest wytrzymały, że nie zlasował się doszczętnie.
O ile co do walenia konia jestem zgodny (nie jestem purysta, ale nikt , zaden kurwa naukowiec z Nebraski czy z Picimia, mnie nie przekona, ze natura stworzyla czlowieka do walenia konia i ze jest to taki sam orgazm jak przy seksie, ok rozumiem, raz na dlugi czas jak juz ci jaja rozkurwia, ale nie codziennie; odnosnie porno tez po jakims czasie jest to destruktywne - cialo nawet najzgrabniejszej kobiety nie jest tak wymuskane jak w retuszowanym porno i jest to mniejsza podnieta sry, zwlaszcza jak jestes przyzwyczajony, ze przy analu kobieta ma snieznobialy odbyt (gwiazdom porno jest tam robiony makijaz).. To sie zgodze oki..
Ale przegladanie stron? WTF? Rozszerz to..
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
:retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded:
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Ja zawsze walczyłem z prokrastynacją zalewając się sporymi dawkami kofeiny. Mocna kawa, herbaciany czaj, energetyki, są od wielu lat w moim stałym menu. Uważam, że bez tego miałbym ogromny problem by np. skończyć studia i ogarnąć wiele życiowych spraw. kofeina wyciągała mnie z najgorszych tarapatów (spowodowanych przez prokrastynację ofc.) - zaległych zadań i projektów, nieogarniętych przedmiotów na studiach, odwlekanych obowiązków etc. Nie zliczę sytuacji, w których nie chciało mi się tak bardzo i miałem gigantyczne opory przed zabraniem się do działania, a odpowiednia dawka kofeiny momentalnie stawiała mnie na równe nogi i sprawiała, że przestałem się nad tym wszystkim zastanawiać i po prostu zacząłem działać, nawet odczuwając z tego działania jakąś przyjemność.
kofeina była zawsze dla mnie na tyle silną substancją, że nawet nie myślałem o tym, by sięgnąć po mocniejsze substancje jak np. amfetamina czy inne stymulanty - mimo iż jestem całkowicie przekonany, że profil ich działania na pewno bardzo by mi się spodobał i spowodował jeszcze większy, motywacyjny power do działania. Może to i lepiej, bo gdybym się w to wjebał, byłoby bardzo źle. Z kofeinizmu strasznie ciężko mi się uwolnić, a co dopiero, jakbym miał ładować fetę czy inne podobne specyfiki.
kofeina działa na mnie bardzo nietypowo - generalnie większość artykułów, badań naukowych i innych, kompletnie nie odzwierciedla moich doświadczeń. Wiele mówi się o nasileniu lęków i objawów nerwicowych spowodowanych używaniem kofeiny - gdy tymczasem, ja absolutnie takich symptomów nie doświadczam (nawet gdy ostro popłynę i przedawkuję). Mimo iż jestem osobą, której lęki i silne stresy nie są obce, to kofeina nie bierze udziału w ich indukcji czy nasilaniu (o wiele gorszy pod tym względem jest alkohol - po parodniowym chlaniu bywa, że odczuwam silny, wewnętrzny niepokój i się czegoś boję, ale sam dokładnie nie wiem czego). U mnie działanie kofeiny to w 90% same pozytywy - znaczna poprawa nastroju (wręcz euforia, ale muszę zadbać o odpowiednią dawkę), duży kop motywacyjny, wzrost pewności siebie, zmniejszenie nerwowości i irytacji, polepszenie pamięci, koncentracji etc. - ogólnie wszelkie pozytywy płynące z odpowiedniej ilości dopaminy krążącej w przestrzeni międzysynaptycznej mojego mózgowia, czy jak to się tam zwie.
Niestety, kofeina w moim przypadku to bardzo zdradliwa dziwka. Jak przy każdym stymulancie, odstawienie jest bardzo przykre i wiąże się z szeregiem silnych skutków ubocznych. Generalnie to bez kawy rano nie jestem w stanie zwlec się z łóżka. Mam mega rozjebany nastrój, kompletnie nic mi się nie chce, a anhedonia przybiera rozmiary anhedonii osoby chorującej na depresję. Dodatkowo dochodzi rozdrażnienie, irytacja na wszystko i wszystkich, brain fog. Wtedy oczywiście też prokrastynacja przybiera na sile, zaczynam wszystko bardziej odwlekać, bo mam tak chujowy stan psychiczny, który kompletnie nie sprzyja konstruktywnemu, produktywnemu działaniu.
Jednak jednym z najgorszych skutków ubocznych kofeiny jest fakt, że zapędziło mnie to w ... uzależnienie od alkoholu. Ktoś będzie ciekawy i się spyta, dlaczego, jak to tak, co ma piernik do wiatraka? Ano wygląda to tak, że: rano wypijam 1 albo 2 mocne kawy i mam silny, kofeinowy "haj", przez większą część dnia czuję się dobrze, ogarniam wszystkie sprawy etc. - ale po pewnym czasie, po pracy (ok. godziny 17-18) gdy kofeina puszcza, pojawia się coś w rodzaju zjazdu. Zaczynam się czuć źle, nic mnie nie cieszy, nic mi się nie chce. Rozwiązaniem tego mogłoby być wypicie kolejnej kawy, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że doprowadziłoby to do silnej bezsenności i miałbym nockę z głowy - na co nie mogę sobie pozwolić, jeśli następnego dnia muszę wstać o 6 rano do roboty. W związku z tym chujowym samopoczuciem, pojawia się ogromna ochota na dogodzenie sobie, poprawienie nastroju - zatem leci się do sklepu po kilka piwek. Wypijam parę piw i znowu czuję się zajebiście. Spędzam miło wieczór, wszelkie problemy zostają odsuwane na bok etc. W ten sposób doprowadziłem się do alkoholizmu, na chwilę obecną mam spory problem z alkoholem i jeśli sam się z tym nie uporam, to będę musiał udać się na terapię. Krzyżowe uzależnienie od alkoholu i kofeiny przejawia się również w tym, że jak pochleję sobie za bardzo, to następnego dnia nic lepiej mnie nie postawi na nogi jak właśnie mocna kawa. Nie zliczę sytuacji, w których miałem ostrego kaca i musiałem coś ogarnąć, iść na uczelnię czy do pracy, a właśnie mocna kawa sprawiała, że w mgnieniu oka wszelkie przykre objawy ustępowały i mogłem działać. Wiele razy przy próbach podjęcia abstynencji od kofeiny, złamałem się właśnie po ostrym chlaniu i konieczności postawienia się na nogi z rana.
24 maja 2017Ptaszyna pisze: Kolejny rozwścieczony bełkot a la konserwatywny wujek półgłówek, który powie: nie istnieje depresje, dystymia, nerwica, a nawet schizofrenia i zaburzenia dysocjacyjne, to tylko lenistwo i wina obiboków...
Poza tym, jesli nie mozesz zmusic sie do nauki, pracy i oprocz tego nie masz zadnych objawow depresji nerwicy czy innej choroby, to moze nie jest ci dane byc czlowiekiem sukcesu, bo to ze jestes zdolny to jeszcze nie wszystko. Wiec prokrastynacja nie jest choroba sensu stricto, to problem natury psychologicznej. Poki co, bo big pharma juz lapki zaciera czytajac ten watek, ze teraz wam leki beda na to opychac. Sorry ale jak to ktos madry kiedys powiedzial, wiekszosc ludzi nie dostanie w zyciu tego czego chce i nie bedzie tym kim chce byc bo tak po prostu jest i tym lepiej dla nich im szybciej to zrozumieja. Smutne ale prawdziwe. I jedzenie na to np, lekow przeciwparkinsonowskich off-label zgodnie z zaleceniami domoroslych pasjonatow farmakologii nie jest najlepszym pomyslem
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.