Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 108 • Strona 8 z 11
  • 3430 / 1087 / 0
Za prokrasynacje moze byc odpowiedzialny glownie niski poziom dopaminy i noradrenaliny. Porownajcie ze stymulantami, jesli bedac pod wplywem z sukcesem skupicie sie na konkretnym dzialaniu to decydujace sa czynniki endogenne. Jesli wpadniesz w komputerowy multitasking wiedz, ze najpierw musisz ogarnac podstawe: nawyki sprzyjajace prokrastynacji.
Guide do nikotyny w Stymulantach Roślinnych.
W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:

misspillz.blogspot.com
  • 335 / 116 / 0
Gdyby problemem był zbyt niski poziom neuroprzekaźników (dopamina, noradrenalina), to manifestowałoby się to bardziej ogólnie, w całym życiu i przy okazji wszelkich możliwych czynności. Natomiast prokrastynator, gdy może bezkarnie całymi dniami robić to, co lubi - to czuję się szczęśliwy i ma sporo wewnętrznej energii. Przykładowo, mogę bez problemu cały dzień jeździć po mieście i załatwiać różne sprawy, odwiedzać znajomych, robić porządki, ale jak sobie pomyślę o pisaniu pracy dyplomowej, to wszystko we mnie się skręca. Autor wątku pisał też, że mógłby z wielką przyjemnością cały dzień pracować fizycznie i np. kopać ogród, ale zabranie się do magisterki to już byłoby wielokrotnie ponad jego siły. I tak dalej. Gdyby rzeczywiście dopaminy było za mało, to człowieka nic by nie cieszyło i byłby wiecznie zmęczony. A tutaj poziom dopaminy jest OK, nawet bym powiedział, że prędzej problemem jest nadmiar dopaminy, aniżeli jej niedobór. Przy wszelkich uzależnieniach mamy do czynienia właśnie z nadmierną ekspresją dopaminy która naturalnie wywołuje w nas chcenie, pociąg do powtarzania tych niekorzystnych dla nas, uzależniających czynności. W przypadku braku dopaminy występuje raczej ogólna anhedonia, depresja i niechęć do wykonywania czegokolwiek. Prokrastynacja to jest zrypany układ nagrody i masa szkodliwych nawyków, kompulsywnych zachowań - i to wszystko jest raczej nabyte.
  • 410 / 23 / 0
25 maja 2017Obrazoburca pisze:
Jutro wyjeżdżam i tym samym też chcę podjąć jak najdłuższą abstynencję od Internetu.
Policzmy:

5 dopaminowych shotów (odświeżeń, scrollów stronek i innych) na minutę (i tak zakładam optymistycznie, bo często jest tego jeszcze więcej).
Średnia 5 godzin ślęczenia przed gównostronkami dziennie (często to też się przekracza).

5*60*5 = 1500 shotów dziennie
1500*30*12*15 = 8 100 000 (słownie 8 milionów i 100 tysięcy razy).
Ot tyle razy mózg został nadmiernie pobudzony dopaminą poprzez Internet. I tak jest wytrzymały, że nie zlasował się doszczętnie.
Ziom, o czym ty pyerdolisz? Przegladanie stron bardziej destruktywne niz masturbo i dragi..
O ile co do walenia konia jestem zgodny (nie jestem purysta, ale nikt , zaden kurwa naukowiec z Nebraski czy z Picimia, mnie nie przekona, ze natura stworzyla czlowieka do walenia konia i ze jest to taki sam orgazm jak przy seksie, ok rozumiem, raz na dlugi czas jak juz ci jaja rozkurwia, ale nie codziennie; odnosnie porno tez po jakims czasie jest to destruktywne - cialo nawet najzgrabniejszej kobiety nie jest tak wymuskane jak w retuszowanym porno i jest to mniejsza podnieta sry, zwlaszcza jak jestes przyzwyczajony, ze przy analu kobieta ma snieznobialy odbyt (gwiazdom porno jest tam robiony makijaz).. To sie zgodze oki..
Ale przegladanie stron? WTF? Rozszerz to..
Uwaga! Użytkownik krism nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2818 / 480 / 0
Za prokrastynacje odpowiedzialne jest uzależnienie w stopniu indukującym niezdolność do przeżywania opóźnionej gratyfikacji, bez rozwiązania tej choroby nie ma co się dobierać do problemu stricte prokrastynacji.
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 906 / 74 / 19
@pomasujplecki - ale co zrobić, by rozwiązać ten problem braku umiejętności odroczenia gratyfikacji?
Is it time for your medication, Mr. Brown?
  • 2818 / 480 / 0
DOBRE PYTANIE
:retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded: :retarded:
https://youtu.be/XJPAk9ctb-Q

"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
  • 906 / 74 / 19
amph. :) To na pewno mu pomoże zabrać się za zaległe sprawy.
Is it time for your medication, Mr. Brown?
  • 335 / 116 / 0
@SandS

Ja zawsze walczyłem z prokrastynacją zalewając się sporymi dawkami kofeiny. Mocna kawa, herbaciany czaj, energetyki, są od wielu lat w moim stałym menu. Uważam, że bez tego miałbym ogromny problem by np. skończyć studia i ogarnąć wiele życiowych spraw. kofeina wyciągała mnie z najgorszych tarapatów (spowodowanych przez prokrastynację ofc.) - zaległych zadań i projektów, nieogarniętych przedmiotów na studiach, odwlekanych obowiązków etc. Nie zliczę sytuacji, w których nie chciało mi się tak bardzo i miałem gigantyczne opory przed zabraniem się do działania, a odpowiednia dawka kofeiny momentalnie stawiała mnie na równe nogi i sprawiała, że przestałem się nad tym wszystkim zastanawiać i po prostu zacząłem działać, nawet odczuwając z tego działania jakąś przyjemność.

kofeina była zawsze dla mnie na tyle silną substancją, że nawet nie myślałem o tym, by sięgnąć po mocniejsze substancje jak np. amfetamina czy inne stymulanty - mimo iż jestem całkowicie przekonany, że profil ich działania na pewno bardzo by mi się spodobał i spowodował jeszcze większy, motywacyjny power do działania. Może to i lepiej, bo gdybym się w to wjebał, byłoby bardzo źle. Z kofeinizmu strasznie ciężko mi się uwolnić, a co dopiero, jakbym miał ładować fetę czy inne podobne specyfiki.

kofeina działa na mnie bardzo nietypowo - generalnie większość artykułów, badań naukowych i innych, kompletnie nie odzwierciedla moich doświadczeń. Wiele mówi się o nasileniu lęków i objawów nerwicowych spowodowanych używaniem kofeiny - gdy tymczasem, ja absolutnie takich symptomów nie doświadczam (nawet gdy ostro popłynę i przedawkuję). Mimo iż jestem osobą, której lęki i silne stresy nie są obce, to kofeina nie bierze udziału w ich indukcji czy nasilaniu (o wiele gorszy pod tym względem jest alkohol - po parodniowym chlaniu bywa, że odczuwam silny, wewnętrzny niepokój i się czegoś boję, ale sam dokładnie nie wiem czego). U mnie działanie kofeiny to w 90% same pozytywy - znaczna poprawa nastroju (wręcz euforia, ale muszę zadbać o odpowiednią dawkę), duży kop motywacyjny, wzrost pewności siebie, zmniejszenie nerwowości i irytacji, polepszenie pamięci, koncentracji etc. - ogólnie wszelkie pozytywy płynące z odpowiedniej ilości dopaminy krążącej w przestrzeni międzysynaptycznej mojego mózgowia, czy jak to się tam zwie.

Niestety, kofeina w moim przypadku to bardzo zdradliwa dziwka. Jak przy każdym stymulancie, odstawienie jest bardzo przykre i wiąże się z szeregiem silnych skutków ubocznych. Generalnie to bez kawy rano nie jestem w stanie zwlec się z łóżka. Mam mega rozjebany nastrój, kompletnie nic mi się nie chce, a anhedonia przybiera rozmiary anhedonii osoby chorującej na depresję. Dodatkowo dochodzi rozdrażnienie, irytacja na wszystko i wszystkich, brain fog. Wtedy oczywiście też prokrastynacja przybiera na sile, zaczynam wszystko bardziej odwlekać, bo mam tak chujowy stan psychiczny, który kompletnie nie sprzyja konstruktywnemu, produktywnemu działaniu.

Jednak jednym z najgorszych skutków ubocznych kofeiny jest fakt, że zapędziło mnie to w ... uzależnienie od alkoholu. Ktoś będzie ciekawy i się spyta, dlaczego, jak to tak, co ma piernik do wiatraka? Ano wygląda to tak, że: rano wypijam 1 albo 2 mocne kawy i mam silny, kofeinowy "haj", przez większą część dnia czuję się dobrze, ogarniam wszystkie sprawy etc. - ale po pewnym czasie, po pracy (ok. godziny 17-18) gdy kofeina puszcza, pojawia się coś w rodzaju zjazdu. Zaczynam się czuć źle, nic mnie nie cieszy, nic mi się nie chce. Rozwiązaniem tego mogłoby być wypicie kolejnej kawy, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że doprowadziłoby to do silnej bezsenności i miałbym nockę z głowy - na co nie mogę sobie pozwolić, jeśli następnego dnia muszę wstać o 6 rano do roboty. W związku z tym chujowym samopoczuciem, pojawia się ogromna ochota na dogodzenie sobie, poprawienie nastroju - zatem leci się do sklepu po kilka piwek. Wypijam parę piw i znowu czuję się zajebiście. Spędzam miło wieczór, wszelkie problemy zostają odsuwane na bok etc. W ten sposób doprowadziłem się do alkoholizmu, na chwilę obecną mam spory problem z alkoholem i jeśli sam się z tym nie uporam, to będę musiał udać się na terapię. Krzyżowe uzależnienie od alkoholu i kofeiny przejawia się również w tym, że jak pochleję sobie za bardzo, to następnego dnia nic lepiej mnie nie postawi na nogi jak właśnie mocna kawa. Nie zliczę sytuacji, w których miałem ostrego kaca i musiałem coś ogarnąć, iść na uczelnię czy do pracy, a właśnie mocna kawa sprawiała, że w mgnieniu oka wszelkie przykre objawy ustępowały i mogłem działać. Wiele razy przy próbach podjęcia abstynencji od kofeiny, złamałem się właśnie po ostrym chlaniu i konieczności postawienia się na nogi z rana.
  • 905 / 37 / 0
Sprobuj może małymi krokami, nie rezygnuj z porannej kawy, ale z tej drugiej pitej w południe, może też zrób sobie z 1 łyżeczki mniej. Ale to potem, na razie trzeba się uporać z alkoholem, tutaj nie ma żadnej złotej rady, po prostu musisz przestać latać po te piwka. Może też pomysl o wypiciu tej kawki wieczornej a potem wziecie coś lekkiego na sen np. hydroksyzyna.
297 dni czystości (05.01)
  • 410 / 23 / 0
24 maja 2017Ptaszyna pisze:
Kolejny rozwścieczony bełkot a la konserwatywny wujek półgłówek, który powie: nie istnieje depresje, dystymia, nerwica, a nawet schizofrenia i zaburzenia dysocjacyjne, to tylko lenistwo i wina obiboków...
No teraz to ty przegiales i stosujesz populistyczne chwyty, ze skoro jestem sceptyczny wobec prokrastynacji, to neguje tez depresje, itd. a ze schizofrenia to juz zupelnie cie wyobraznia poniosla. Przyznaje, moj post byl za ostry i nieprzemyslany, ale wkurwilo mnie to, ze ktos zakladajac ten temat juz sobie zalozyl ze bedzie jakies prochy szamac.. Sorry, ale jak dla mnie, prochy, z uwagi na skutki uboczne przy przewleklym stosowaniu (pobierzesz pare lat i stracisz entuzjazm) sa naprawde koniecznoscia i poki nie masz jakichs ciezkich depresji, panicznych jazd i innych objawow uniemozliwiajacych ci normalne funkcjonowanie to naprawde nie warto w to wchodzic. Bo z tego co pamietam, to glownie miales bol dupy o to, co pomysli sobie o tobie promotorka i jeszcze na silowni cwiczysz z tego wkurwienia..

Poza tym, jesli nie mozesz zmusic sie do nauki, pracy i oprocz tego nie masz zadnych objawow depresji nerwicy czy innej choroby, to moze nie jest ci dane byc czlowiekiem sukcesu, bo to ze jestes zdolny to jeszcze nie wszystko. Wiec prokrastynacja nie jest choroba sensu stricto, to problem natury psychologicznej. Poki co, bo big pharma juz lapki zaciera czytajac ten watek, ze teraz wam leki beda na to opychac. Sorry ale jak to ktos madry kiedys powiedzial, wiekszosc ludzi nie dostanie w zyciu tego czego chce i nie bedzie tym kim chce byc bo tak po prostu jest i tym lepiej dla nich im szybciej to zrozumieja. Smutne ale prawdziwe. I jedzenie na to np, lekow przeciwparkinsonowskich off-label zgodnie z zaleceniami domoroslych pasjonatow farmakologii nie jest najlepszym pomyslem %-D
Ostatnio zmieniony 11 czerwca 2017 przez krism, łącznie zmieniany 8 razy.
Uwaga! Użytkownik krism nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 108 • Strona 8 z 11
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.