Dobrze się to czyta.
Nie studiowałem chemii, ale fizykę to już tak, więc zróbmy eksperyment myślowy:
Facet poszedł na siłkę, założył 200 kg na sztangę i działając na nią siłą 2kN podniósł na 2,1m (silny skurkowaniec!).
Praca zatem:
W = F * s = 2000 x 2,1 = 4200 = 4,2 kJ = 1 kcal.
Sztanga nad jego głową ma energię potencjalną, a ponieważ energia układu musi pozostać stała, to energia faceta musiała się zmniejszyć o 1 kcal.
Do tego miejsca hormony nie mają nic do rzeczy. Facet "spalił" 1 kcal, więc jest go jakby "mniej".
Możliwymi produktami tej reakcji, poza energią jest CO2 i H2O (może być keton i pewnie masa innych rzeczy, o których nie wiem), ale z fizycznego punktu widzenia zawsze nastąpi utrata wagi.
I teraz w zależności od tego co facet miał we krwi (składniki odżywcze + hormony), w jakim zakresie tętna jest, to energia mogła być pozyskana z ATP, ww, tł, ketonu, białka (coś pewnie pominąłem). A sama reakcja była tlenowa lub bez, ale to też nie wpływa na poprawność obliczeń.
I tak sobie myślę, że obaj piszecie o tym samym w inny sposób.
No! pomądrowałem się na tematy oczywiste, a teraz na obiad!

Zawsze uważałem, żę temat odchudzania przerodził się w pewnego rodzaju magię - czarodziejskie diety i szamani dietetyczni.
Sprawa jest dość prosta i przejrzysta oczywiście jeżeli jesteś osobą zdrową - jesz mniej (poniżej zapotrzebowania kalorycznego) - chudniesz, jesz powyżej zapotrzebowania kalorycznego - tyjesz.
Słyszałem o pewnym wykładowcy który to chciał udowodnić i jadł tylko słodycze trzymając się zapotrzebowania kalorycznego i schudł.
Sam liczyłem kcal przez około 5 miesięcy i zrzuciłem 12kg.
Żeby utrzymać zmienioną (uniknąć efektu jojo) wagę trzeba zmienić swoje nawyki żywieniowe już na stałe.
Jeżeli ktoś jest zainteresoway tematem to w internecie na pewno znajdzie dużo materiałów na temat samego liczenia.

A według mnie temat jest o wiele bardziej skomplikowany ponieważ wiąże się z z istotą dawania sobie szczęścia. Dla większości moich współpracowników najważniejszym tematem jest co zjedzą na lunch. Nagradzanie się jedzeniem po pracy to również częsty wątek. Myślę, że nie mało osób może powiedzieć: jakie ja mam przyjemności z życia oprócz jedzenia/alkoholu/kawy/wyjścia na fajka/czasem seksu? Tyra w pracy, kredyt na głowie, po pracy lekcje z dziećmi, stara goni do sprzątania, w weekend butelka itd.

Bez efektu jojo - to ciężka praca. Siłownia, bieg, aktywnie ogólnie.
Bez diety się nie obejdzie, sam jestem na etapie, wracając z Nl ważyłem 85+ . teraz 110kg. Tylko problem w tym, że mam uraz nogi, jedynie rower pozostaje, na jedzenie też ledwo starcza.

Trzymać dietę, jakiś ruch, IMPULS, który skłoni Cię do do zmiany siebie ( u mnie to była informacja o ciężkiej chorobie Taty, wyszedł z tego, dziękować temu na górze, jeśli takowy istnieje )

Wtedy z 85 spadłem do 65kg mięśni.
5-6 posiłku , jakaś aktywność i trzymać się tego

całkiem niedawno pojawił się lek na receptę ( która w czasach e-wizyt i e-recept nie jest problemem ) Mysimba zawierający chlorowodorek naltreksonu oraz chlorowodorek buprioprionu które mają ograniczać apetyt. W poniedziałek mam zamiar wykupić lek i zobaczymy. Z zalecenia dawkowania lekarza wynika że tolerancja rośnie jak diabli, bo dawka podwaja się co tydzień, więc do stosowania dłuższego niż 1-2 miesiące raczej się nie nadaje, ale zobaczymy efekty.

To nie kwestia tolerancji, to założenie planu dawkowania.
Mysimba jest IMO bardzo droga i jej urok polega wyłącznie na reklamie. Nie wiem czy nie lepszy jest chociażby MPH.

Jest taka zależność, im ładniejsza nazwa specyfiku, tym więcej kasy włożonej w jego powstanie, tym bardziej rozpopularyzowana jest substancja. Może nawet nie działać a i tak się sprzeda.

A interesowaliście sie lekami typu Xenical ?

Niektórzy ludzie z natury są nadmiarowi, a to przez media wydaje się że jest jeden ideal piękna.

scalenie postów - 18 wrz 2023 - d5

na chacie to jakaś padaka

Xenical, jak podaje sam producent sprawia, że przyswoisz jedynie 70% tłuszczu który zjesz. W takim razie czemu po prostu nie jeść o 30% mniej tłuszczu? Oczywiście podczas testów klinicznych dają radę, ale w warunkach domowych delikwent zjada dwie kostki czekolady więcej, smaruje chleb grubiej masłem i bilans się zgadza. Nie czuje by mogło pomóc.

Problem w tym, że od tłuszczu się nie tyje!

OD NADMIARU TŁUSZCZU - SIĘ TYJE. Zwłaszcza od tego BAD

Wiele osób na diecie tłuszczowej - chudnie... co potwierdzają profesjonalni trenerzy i dietetycy, mający za sobą sukcesy olimpijskie, lub prowadzący osoby z takimi sukcesami.

Polecam materiały:
Ryszard Rećko - dlaczego dieta nie działa
https://www.youtube.com/watch?v=PeALhzrpv84
https://www.youtube.com/watch?v=pHUa_SSKVug

NAJGROŹNIEJSZE BŁĘDY ŻYWIENIOWE Andrzej Kawka
https://www.youtube.com/watch?v=xGMZWxKUxvA&t