Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 396 • Strona 36 z 40
  • 203 / 21 / 0
@hubii
Psychotyki osłabiają działanie oun blokując receptory (często dopaminowe), abyś stłamsić szkodliwe nadmierne działanie dopaminy, powodujące widzenie krasnoludków i słyszenie głosów. Stosowane przede wszystkich w solidnych przypadkach schizofrenii.


Ja próbowałem ciągnąć bez leków przez kilka miesięcy bo chciałem zobaczyć swoją chorobę i spróbować pójść w przeciwną stronę. Byłem już świadomy tego że nie odzyskam siebie jeśli nadal będę brał leki które w pierwszej kolejności mnie tak załatwiły. Nie mogłem spać, tętno i ciśnienie goniły mi w górę i w dół, funkcje poznawcze szybko poleciały na łeb i szyję, a mój objaw monologowania się nasilił. On, a właściwie to moja wyobraźnia jest męcząca bo denerwuję się przez to co się w niej tworzy. Było źle ale nie dostałem chyba żadnej psychozy.
Przypomnij - oprócz stanów zap. posiadasz jeszcze inne skazy?
Objawy?
Tak. Otępienie, problemy z myśleniem, anhedonia, brak uczuć i emocji z wyjątkiem tych negatywnych jak złość, ciągle monologuję w chyba wyobraźni i nie jestem w stanie tego zatrzymać. Czuję się poblokowany.
Proponowałbym odstawić wszystkie leki (psychotyczno-schizujące) pod okiem tego Pana Szczytu Możliwości Psychiatrycznych, albo samemu - po ogarnięciu jakiegoś solidnego artykułu bądź kilku najlepiej.
Albo zmień lekarza, i zoba czy ten drugi też Ci przepisze leki na blokowanie połowy oun + nie wiem co obwodowo ten szit zatyka.
Ja chyba już nie znajdę sił aby znów odstawić neuroleptyk. Będzie źle, a na końcu czekają mnie pretensje lekarzy, pakowanie we mnie środków przeciwpsychotycznych i obsmarowanie na kolejnym wypisie. Wątpię żeby ktoś mi z tym pomógł.

To raczej nie są u mnie same stany zapalne. Nie wiem czy w ogóle je mam. Ciężko mi się pisze żeby to wyjaśnić :( Po wrześniu i jednorazowym strzale z antybiotyku już więcej nie próbowałem tych środków. Pamiętam że na tym antybiotyku puściło mi kark który przestał być sztywny. Stan zapalny to była tylko koncepcja na jeden z czynników przez które jestem chory.
No nie ma tego rzeczywiście. W wątku o ADHD też Cię nie znalazłem.
BTW. w tym wątku admin coś szperał, więc może idź tym tropem
post3363780.html#p3363780


W podlinkowanym wtedy przeze mnie poście zastanawiałem się nad tym czy mogę mieć adhd. Ktoś mi wtedy odpisał że miał identyczny objaw z ciągłym monologowaniem w wyobraźni jak to określiłem. Napisałem tam też że gdy byłem maksymalnie chory po próbach z środkami ziołowymi to próbowałem się wygłuszyć za pomocą yerby i kakao co na jakiś czas pomogło ale podniosło mi ciśnienie i rozpędziły objawy jeszcze bardziej. Wtedy wziąłem od taty lek na nadciśnienie i wszystko przeszło. Czułem się świetnie gdy zeszło ze mnie całe napięcie, pomyślałem że to wszystko tylko stres i mogłem swobodnie myśleć. Lek na nadciśnienie zdziałał cuda i okazał się dużo bardziej skuteczny w eliminacji objawów niż olanzapina którą teraz biorę.

Byłem prywatnie u nowego psychiatry ale z moich sugestii o adhd nic nie wyszło. Nie dziwię się gdy lekarz widzi pięć hospitalizacji z diagnozą schizofrenii. Na ostatnim wypisie nawet widnieje ekspertyza że monolog to jednak głos schizofreniczny. Nie ma w tych wypisach co prawda żadnych urojeń czy krasnoludków. Takiej schizofrenii nie znam.

Muszę zmienić lekarza. I iść na terapię uzależnień bo chociaż jestem trzeźwy od 1,5 roku to na ostatnim wypisie mam wbite że ciągle piję i palę marihuanę. Lekarz na protokole przyjęcia napisał że mój tata tak powiedział, a tata twierdzi że nic takiego nie mówił. Wkurwia mnie sama myśl o tym, a myślę o tym codziennie.

Poszedłbym do rodzinnego porozmawiać o dodatkowych badaniach i lekach na nadciśnienie, ale ciśnienie mam dobre na 20mg olaznapiny. Jednak wciąż jestem spięty i monologuję w najlepsze w każdej wolnej chwili. Do tego dochodzi rezygnacja, niemoc i brak sił do działania.

Dzięki hubii za to że chciało ci się odpisać.


Ja generalnie nie ćpam (z ćpania dawniej to tylko popalałem trawkę która chwilowo podnosiła mi funkcje kognitywne) i nie piję już od dawna. Piję rano słabą kawę palę jednak papierosy i szukam w sobie sił aby i z nich zrezygnować. Rzeczywiście w odżywianiu może być problem. Przez stan w którym się znalazłem jem nieregularnie, a samo jedzenie nie jest zbyt bogate bo głównie szamam pieczywo.

Nad jelitami zastanawiałem się też jakiś czas temu. Rok temu próbowałem takiego grzybka (soplówkę) i ten grzybek modulował swoją pracę do trzech dni czasu. Troszkę długo i przeszło mi przez głowę że może w jelitach coś się zmieniało, a nie w mózgu.

Wysypiam się jako tako. W ciągu nocy mam tylko trzy pobudki na papierosa.

Nie wiem też czy nie mam jakichś problemów z układem krwionośnym. Dziwnie czuję się na sercu gdy coś chcę dołożyć do olanzapiny. Właściwie to cokolwiek jak korzeń maca, krople walerianowe, susz cbg konopny czy dawkę przeciwkaszlową DXM (na to ostatnie wpadłem po wspomnieniu chyba przez ciebie o memantynie).

Na zagranicznym forum o schizofrenii czytałem że niektórym pomaga sarkozyna. Może kiedyś i jej spróbuję. Sprawdzę też wymieniony przez ciebie NAC
jestem obłąkany
  • 1212 / 236 / 0
No załatw sobie inhibitor ace. Bezpieczny i działa cuda.

Masz objawy jakbyś walił coś grubiej niż tylko THC i alk. chociaż alk też może dać takie objawy przy bardzo srogich ilościach.
  • 738 / 133 / 0
@hubii Nie trzeba niczego walić grubiej żeby mieć takie objawy, to po prostu choroba która się po pewnym czsie ujawnia.

@245trioxin Moja rada zrezygnuj z kawy i papierosów bo to ci nasila objawy. To tylko nawyki z których można zrezygnować. Bierz leki zgodnie z zaleceniem lekarza, sam niczego nie odstawiaj bo takie leczenie schizofrenii nie ma sensu.
  • 1212 / 236 / 0
@visitorQ
@hubii Nie trzeba niczego walić grubiej żeby mieć takie objawy, to po prostu choroba która się po pewnym czsie ujawnia.
Po jakich w ogóle objawach stwierdzasz, że ma schizofrenię?
Czy po prostu bezgranicznie wierzysz diagnozie?
  • 203 / 21 / 0
22 maja 2022visitorQ pisze:
@245trioxin Moja rada zrezygnuj z kawy i papierosów bo to ci nasila objawy. To tylko nawyki z których można zrezygnować. Bierz leki zgodnie z zaleceniem lekarza, sam niczego nie odstawiaj bo takie leczenie schizofrenii nie ma sensu.
Ale ja brałem wszystko z zaleceniami lekarza przez pięć lat i w końcu miałem dość stanu ciągłej anhedonii. Zaraz zanim zacząłem się stawiać widziałem że odrobina trawki drastycznie poprawia moje funkcje poznawcze. Chciałem spróbować w drugą stronę i zdobyłem wiedzę z której mam nadzieję że w przyszłości jakiś lekarz zrobi użytek i mi pomoże. Nie zamierzam póki co rezygnować z leków na własną rękę. Chcę z jakimś lekarzem porozmawiać na temat leków na nadciśnienie i zrobić dodatkowe badania co sobie obiecałem. Bez leków nie będzie to możliwe bo znacznie mi się pogorszy.

Mój stan można nazwać schizofrenią. Łatwo idzie to uzasadnić tym że na lekach jest widoczna poprawa, ale dla mnie nie zmienia to faktu że te środki same blokują dalszą poprawę. One mnie uwiązują w połowie drogi.

Moja schizofrenia opiera się głównie na tym że kiedyś żyłem w przeświadczeniu iż wokół siebie rozprzestrzeniam brzydką woń, dalej na objawach negatywnych które się nasiliły albo doszły po pierwszym zestawie leków i na końcu jeszcze na tym że mam pięć hospitalizacji za sobą. Ja tam lądowałem bo bardzo przeżywałem swoje upośledzenie w pracy gdzie nie mogłem nawiązać normalnego kontaktu z innymi oraz to że zaczynałem się motać przy wykonywanych zadaniach. Chciałem z powrotem być sobą i chodziłem do tych szpitali z nadzieją że uda się jeszcze odwrócić konsekwencje pierwszego zestawu leków.
jestem obłąkany
  • 738 / 133 / 0
22 maja 2022hubii pisze:
@visitorQ
@hubii Nie trzeba niczego walić grubiej żeby mieć takie objawy, to po prostu choroba która się po pewnym czsie ujawnia.
Po jakich w ogóle objawach stwierdzasz, że ma schizofrenię?
Czy po prostu bezgranicznie wierzysz diagnozie?
Widzisz tam gdzieś słowo schizofrenia? Sorry ale obrażasz ludzi chorych takim stwierdzeniem, że trzeba walić grubo żeby mieć takie objawy.
  • 1212 / 236 / 0
@visitorQ
Widzisz tam gdzieś słowo schizofrenia? Sorry ale obrażasz ludzi chorych takim stwierdzeniem, że trzeba walić grubo żeby mieć takie objawy.
Hah a ty nie widzisz?😐🙄
Na tej jednej tylko stronie słowo te było użyte 26❗❕ razy (przez Ciebie także)😅🤣
Nazw innych chorób nie zauważyłem, 👉 więc o jaką, do NURWY KĘDZY, chorobę Ci chodziło?🤔😵

22 maja 2022245trioxin pisze:
Mój stan można nazwać schizofrenią. Łatwo idzie to uzasadnić tym że na lekach jest widoczna poprawa, ale dla mnie nie zmienia to faktu że te środki same blokują dalszą poprawę. One mnie uwiązują w połowie drogi.
No to jest poprawa czy nie?
Leki te blokują sporo rec. sero i któreś z nich może wywierać pozytywny wpływ
Antagonizowanie rec. hist. i to nawet kilka rodzaji. One mogą pomagać łagodzić zapalenie płuc, gardła, pewnie jelit też.
Jarając mogłeś skasować sporo rec endokannab, które są odpowiedzialne za szereg funkcji.
alkohol pity przewlekle jest nawet w stanie uszkodzić DNA, noo i rec. w oun (a kiedy piłeś).


Co oczekujesz uzyskać na forum? Jakie jest pytanie?🤔💭
  • 203 / 21 / 0
Jest poprawa. Tętno i ciśnienie mam w normie chociaż wciąż czuję się spięty, więc spoglądam w kierunku inhibitorów ace. Jestem w stanie spać, nie czuję się taki lękliwy i bezradny jak bez leków, a moje myślenie poprzez monolog przestało być tak agresywne w swojej formie. Niestety poprawa nastąpiła kosztem pogłębionej anhedonii. Czuję że się oddalam od prawdziwego zdrowia.

Dzisiaj już nie pisze się mi tak swobodnie jak ostatnio.

alkohol na pewno wyrządził jakieś szkody, ale jak dla mnie to nieporównywalnie mniejsze niż pierwszy zestaw leków. Po 5 miesiącach na kwetiapinie 800mg/d i arypiprazolu 15mg/d straciłem umiejętność pisania z ludźmi na poziomie emocjonalnym. Lekarz prowadzący próbował zmniejszyć mi dawkę ale nie przyniosło to skutku, ja sam postanowiłem odstawić to w pizdu i zamiast powrócić do stanu wyjściowego to miałem w głowie jeden wielki rozpierdol.

Żałuję że tak późno całkiem zrezygnowałem z alkoholu. Jego się nie boję, boję się tego co mógł mi zrobić gdy miksowałem go z neuroleptykami. Kto wie jak toksyczny mógł to być miks. Pocieszam się tym że poznałem dwóch shcizofreników którzy walą wszystko jak leci i po nich szkód nie widać.

Z trawką miałem kontakt na długo po rozpoczęciu leczenia. Obróciłem przez dwa lata jakieś 40g. To dużo? Być może na moją schorowaną głowę rzeczywiście było to zbyt wiele. Nie czułem się od tego uzależniony ale chętnie po konopie sięgałem bo przynosiły mi ulgę w anhedonii i podnosiły moją świadomość do góry przez co miałem jako taki wgląd w swoją chorobę i bezsens swoich zachowań. Dochodziło do tego że na haju zostawiałem sobie wiadomości abym po to więcej nie sięgał bo nigdy nie wyzdrowieję. Ciężko znosiłem powrót do stanu choroby.

Pić nie mogę od grudnia 2019 roku gdy dostałem dyskinez od przedawkowania amisulprydu. Nie wiem co się wtedy stało ale wypicie po tamtej akcji odrobiny alkoholu pogarszało mój stan w takim stopniu że przez tydzień czy dwa miałem bałagan z myśli. alkohol całkiem odstawiłem we wrześniu 2020 roku.

Latem 2020 roku po pół rocznej przerwie i nieudanej terapii agomelatyną postanowiłem zapalić. Przyjąłem tego za dużo i źle zniosłem wejście oraz zejście z substancji. Dowiedziałem się jednak że może w przyszłości nie będę musiał być tak bardzo chory bo wróciła mi tak jakby świadomość, byłem całkowicie rozluźniony oraz stała się rzecz zdumiewająca bo rozumiałem język angielski ze słuchu. Nie pojmowałem wtedy jak to jest żyć na co dzień w anhedonii :(

Więcej już nie mogłem zapalić. Pojedyncze próby zawsze kończyły się trzęsawką i lekką tachykardią. Tamtego wieczoru mogłem rzeczwiście popalić jakieś styki w układzie endokannabinoidowym. Ostatni raz zapaliłem w swoje urodziny, właśnie we wrześniu. Czułem się okropnie po dwóch piwach i zapaliłem do tego. Nagle zrobiło się dobrze w takim miksie, ale ja już miałem dość tych huśtawek i zrezygnowałem. Postanowiłem wtedy że odstawię też leki i spróbuję się leczyć w inny sposób. Zacząłem czytać o receptorach endokannabinoidowym, inhibotorah faah, innych niż konopie środkach które mogą pomóc...

Mnie bardziej martwi co leki mogły mi zrobić z receptorami dopaminowymi. W upośledzeniu zrozumiałem jedną rzecz: organizm to złożony system naczyń (nie dosłownie naczyń, nie mogę znaleźć odpowiedniego określenia) połączonych i każda ingerencja wywołuje kaskadę efektów w innych miejscach.

W 2016 roku blokują mi receptory dopaminowe, a później we wrześniu 2020 roku odkrywam że w połączeniu z konopią działanie alkoholu przypomina to jak je zapamiętałem solo sprzed leczenia.

Zapisałem się na terapię uzależnień i ekipa z którą się spotykam się śmieje ze mnie bo jestem najtrzeźwiejszy z nich wszystkich i to ja idę się leczyć. Muszę bo inaczej lekarze nigdy nie będą mnie traktować poważnie. Na ostatniej hospitalizacji odjebało się coś zajebiście złego bo na protokole przyjęcia było napisane że według mojego ojca wciąż piję i palę chociaż od długich miesięcy naprawdę się starałem. Mój tatko twierdzi że nic takiego nie powiedział ale w papierach mam teraz świeżo nasrane :( Co ja debil schizofrenik mam do powiedzenia to nikogo już nie interesuje. Codziennie o tym myślę i nie wiem czy być zły na ojca który myślał że głupio pierdoląc mi pomaga, czy na lekarza który widząc diagnozę schizofrenia postanowił mi dojebać bo mu z jakiegoś powodu to odpowiadało.

[edit]

znów się rozpisałem. czego oczekuję? czasem chyba chciałbym się wygadać i uspokoić kotłujące się myśli. poza wieczorną modlitwą to nie mam do kogo się odezwać
jestem obłąkany
  • 60 / 8 / 0
Hej. Zaczęłam się ostatnio zastanawiać nad poprawnością mojej diagnozy. Obecna: ciężka depresja i zaburzenia schizotypowe. Czym to się różni od schizofrenii prostej? Teraz dostałam perazynę i jakość mojego życia diametralnie się polepszyła, czuje się, jakbym wyszła z jakiejś symulacji, zniknęły mi manie prześladowcze, natłok myśli i stany depresyjne. Wcześniej anhedonia, nie mogłam zwlec się z łóżka, przestałam chodzić na studia. Przerobiłam masę leków i nigdy nie miałam takiego polepszenia jak po tym leku przeciwpsychotycznym. Czułam się, jakbym była w ciągłej psychozie, dosłownie. Czym różni się ciezkie stadium depresji + zaburzenia schizotypowe od samej schizofrenii prostej? Jutro idę do lekarza i mam zamiar spytać jak on się odnosi do tej diagnozy, ale sama z siebie jestem wciąż ciekawa, po prostu.
rzeczy dzieją się tylko w twojej głowie
  • 3345 / 512 / 0
24 maja 2022245trioxin pisze:
Jest poprawa. Tętno i ciśnienie mam w normie chociaż wciąż czuję się spięty, więc spoglądam w kierunku inhibitorów ace. Jestem w stanie spać, nie czuję się taki lękliwy i bezradny jak bez leków, a moje myślenie poprzez monolog przestało być tak agresywne w swojej formie. Niestety poprawa nastąpiła kosztem pogłębionej anhedonii. Czuję że się oddalam od prawdziwego zdrowia.

Dzisiaj już nie pisze się mi tak swobodnie jak ostatnio.

alkohol na pewno wyrządził jakieś szkody, ale jak dla mnie to nieporównywalnie mniejsze niż pierwszy zestaw leków. Po 5 miesiącach na kwetiapinie 800mg/d i arypiprazolu 15mg/d straciłem umiejętność pisania z ludźmi na poziomie emocjonalnym. Lekarz prowadzący próbował zmniejszyć mi dawkę ale nie przyniosło to skutku, ja sam postanowiłem odstawić to w pizdu i zamiast powrócić do stanu wyjściowego to miałem w głowie jeden wielki rozpierdol.

Żałuję że tak późno całkiem zrezygnowałem z alkoholu. Jego się nie boję, boję się tego co mógł mi zrobić gdy miksowałem go z neuroleptykami. Kto wie jak toksyczny mógł to być miks. Pocieszam się tym że poznałem dwóch shcizofreników którzy walą wszystko jak leci i po nich szkód nie widać.

Z trawką miałem kontakt na długo po rozpoczęciu leczenia. Obróciłem przez dwa lata jakieś 40g. To dużo? Być może na moją schorowaną głowę rzeczywiście było to zbyt wiele. Nie czułem się od tego uzależniony ale chętnie po konopie sięgałem bo przynosiły mi ulgę w anhedonii i podnosiły moją świadomość do góry przez co miałem jako taki wgląd w swoją chorobę i bezsens swoich zachowań. Dochodziło do tego że na haju zostawiałem sobie wiadomości abym po to więcej nie sięgał bo nigdy nie wyzdrowieję. Ciężko znosiłem powrót do stanu choroby.

Pić nie mogę od grudnia 2019 roku gdy dostałem dyskinez od przedawkowania amisulprydu. Nie wiem co się wtedy stało ale wypicie po tamtej akcji odrobiny alkoholu pogarszało mój stan w takim stopniu że przez tydzień czy dwa miałem bałagan z myśli. alkohol całkiem odstawiłem we wrześniu 2020 roku.

Latem 2020 roku po pół rocznej przerwie i nieudanej terapii agomelatyną postanowiłem zapalić. Przyjąłem tego za dużo i źle zniosłem wejście oraz zejście z substancji. Dowiedziałem się jednak że może w przyszłości nie będę musiał być tak bardzo chory bo wróciła mi tak jakby świadomość, byłem całkowicie rozluźniony oraz stała się rzecz zdumiewająca bo rozumiałem język angielski ze słuchu. Nie pojmowałem wtedy jak to jest żyć na co dzień w anhedonii :(

Więcej już nie mogłem zapalić. Pojedyncze próby zawsze kończyły się trzęsawką i lekką tachykardią. Tamtego wieczoru mogłem rzeczwiście popalić jakieś styki w układzie endokannabinoidowym. Ostatni raz zapaliłem w swoje urodziny, właśnie we wrześniu. Czułem się okropnie po dwóch piwach i zapaliłem do tego. Nagle zrobiło się dobrze w takim miksie, ale ja już miałem dość tych huśtawek i zrezygnowałem. Postanowiłem wtedy że odstawię też leki i spróbuję się leczyć w inny sposób. Zacząłem czytać o receptorach endokannabinoidowym, inhibotorah faah, innych niż konopie środkach które mogą pomóc...

Mnie bardziej martwi co leki mogły mi zrobić z receptorami dopaminowymi. W upośledzeniu zrozumiałem jedną rzecz: organizm to złożony system naczyń (nie dosłownie naczyń, nie mogę znaleźć odpowiedniego określenia) połączonych i każda ingerencja wywołuje kaskadę efektów w innych miejscach.

W 2016 roku blokują mi receptory dopaminowe, a później we wrześniu 2020 roku odkrywam że w połączeniu z konopią działanie alkoholu przypomina to jak je zapamiętałem solo sprzed leczenia.

Zapisałem się na terapię uzależnień i ekipa z którą się spotykam się śmieje ze mnie bo jestem najtrzeźwiejszy z nich wszystkich i to ja idę się leczyć. Muszę bo inaczej lekarze nigdy nie będą mnie traktować poważnie. Na ostatniej hospitalizacji odjebało się coś zajebiście złego bo na protokole przyjęcia było napisane że według mojego ojca wciąż piję i palę chociaż od długich miesięcy naprawdę się starałem. Mój tatko twierdzi że nic takiego nie powiedział ale w papierach mam teraz świeżo nasrane :( Co ja debil schizofrenik mam do powiedzenia to nikogo już nie interesuje. Codziennie o tym myślę i nie wiem czy być zły na ojca który myślał że głupio pierdoląc mi pomaga, czy na lekarza który widząc diagnozę schizofrenia postanowił mi dojebać bo mu z jakiegoś powodu to odpowiadało.

[edit]

znów się rozpisałem. czego oczekuję? czasem chyba chciałbym się wygadać i uspokoić kotłujące się myśli. poza wieczorną modlitwą to nie mam do kogo się odezwać
A jakim prawem wpisują w Twoje papiery co ojczulek powiedział? Nie mogę tego pojąć.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
ODPOWIEDZ
Posty: 396 • Strona 36 z 40
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.