No zobaczymy czekam na rozwój sytuacji, mam nadzieję że macie rację z tymi korzeniami :D

trzymaj wilgotnosc w sloiku i bedzie ok :)

Z salvią zawsze jest tak samo, jeśli nie ma tego czego w swojej ojczyźnie:
jak nie ma dużej wilgotności powietrza - przędzioki
jak nie ma przepuszczalnego podłoża (dobrze napowietrzonego) z mikro/makro-elementami ziemi wulkanicznej - choroby korzeni
z naszych gleb ma ziemiórki ..
a wszystkie te chorubstwa kończą się jednym -GRZYBEM SYSTEMU KORZENIOWEGO- najpierw schną końcówki liści (roslina usycha mimo że ma wilgotną glebę! )
a w końcowej fazie gnije łodyga od góry, młode pędy również atakuje grzyb i czernieją.

Wiele razy zmagałem sie z tymi problemami jak Ją miałem (piszę że miałem bo kiedyś musiałem wyjechać i podczas mojej nieobecności, pomimo zaawansowanych systemów nawilżania powietrza, napowietrzania podłoża, oświetlenia itp... roslina mi umarła). Winne były inne rosliny zakupione przed wyjazdem i wstawione razem z szałwią -a raczej cholerne ziemiórki :nuts: jak wróciłem nie było z czego zbieać, wszystko zjedzone :wall:
podaję listę środków mniej lub bardziej chemicznych(stosować jak już nie ma nadziei lub nie chcemy się stresować:

Na zgniliznę i choroby korzeni - precuvir energy
grzyba liści i pędów - bravo 500sc
Przędziorki, ziemiórki - polysec lub
Jest jeszcze agricolle - nie chemiczny ale on tylko na szkodniki liści!
:old:
PS. bywało że roslinę ratowałem wstawiając w roztwór środka grzybobójczego... jak chodzi o być albo nie być trzeba to zrobić...na codzień jemy więcej chemi w jedzeniu!
Później, jak roślina odbije i pusci pędy ...natychmiast robic nowe sadzonki! już naturalnie bez chemii.

pozdrawiam