Nie wytrzymałam do końca i po siedmiu dniach (a miało ich być 15) wypisałam się na własne życzenie. Gdy jechałam juz pociągiem do domu, i powiem szczerze że nie czułam zupełnie żalu, a przeciez on często towarzyszy nam w momentach, w których opuszczamy jakieś miejsce, ludzi... A tym razem nie, nie czulam go wcale i to mnie jeszcze bardziej przekonało że robię hm dobrze, a przynajmniej w zgodzie z własnym widzimisie które niezwykle szanuję. Tak więc i tym razem postanowiłam go usłuchać i wypierdalać z tamtego detoksu najszybciej jak się dało. Powiem wam że może i zostałabym dłużej,gdyby nie ludzie ktorzy masowo zaczęli opuszczać odział, cała ekipa. A w sumie tylko dzięki nim nie zwariowałam zupełnie, gapiąc się w sufit i wrzeszcząc w duchu z nudów. Tam tak kompletnie nie było co robić , że chyba sobie nawet nie wyobrażacie. Jedynym zajęciem zdawały się posiłki i kursy do palarni, dzięki którym chyba na dobre wciągnęłam się w jaranie. Niestety jak mnie wołali, to jakoś nie odmawiałam i wychodziło czasem tak, że paliłam jednego za drugim,a bo to Łukasz mnie zabrał,a to taki Mateusz, a to moja towarzyszka z sali, 38mio letnia zajebista babka z którą świetnie mi się gadało. Tak czy inaczej, moje płuca mają na co narzekać, za to okazało się że wyniki morfologii mam wręcz idealne, no może z małymi odchyłami w dwóch wskaźnikach, tak samo wątroba - jak u noworodka. To mnie zdecydowanie podbudowało,nie mogę narzekać na ciało to i do narzekania w ogóle już mniej podstaw. A ciałko to przecież ja mam, ach tylko moje, muszę przecież o nie dbać.
Co podawali.
Dostawałam promazynę (150mg), hydroksyzynę (150mg), chlorprotiksen (źle go znoszę więc został szybko odstawiony), ketonal forte (pierwszy raz napierdalały mi nogi!), heminevril do 600mg/dobę, Tisercin 15/dobę.
Ogólnie słuchajcie nie było tak źle,a że wypisałam sie wcześniej to tylko zasługa tak niesamowicie głębokiej nudy , że można tam było zwariować. Budzili już o szóstej rano, o siódmej było śniadanie więc dzień zaczynał się zajebiście wcześnie a weź tu wytrzymaj do nocy nie robięc zupełnie nie. Personel jako taki, chociaz terapetów to z dupy chyba wzięli, uszkodzeni fabrycznie, szkoda gadać.
Większość ludzi była uzależniona od alkoholu, jedynie ja i taki jeden koleś byliśmy tam narkomanami . Reszta sami pijący faceci. Kobiety mają dobrze, bo dostają dwuosobowe sale.
No i chyba tyle. Jakby coś kogoś interesowało dodatkowo to pytać.
Piszcie kiedykolwiek
Wszystko co napisałem na tym forum to prawda; opisywane sytuacje miały miejsce..
1) W więzieniu (przyłapanie na fałszowaniu recept, okradaniu aptek, he he czy też powtarzających się kradzieży np. antyperspiranty z supermarketu typu Carrefour tudzież drogie perfumy z Rossmanna, w celu zdobycia kasy, oczywiście w gre wchodzą poważniejsze przestępstwa - "dziesiony", opierdalanie kwadratów tudzież samochodów).
2) Na Centralnym, tudzież innym dworcu w okolicy robiąc lachę tudzież dając dupy za 10zł (lub mniej - ceny promocyjne dla stałych klientów etc.).
3) W trumnie (ooo, bo się trafił wyjątkowo zajebisty towar) - przedawkowanie i/lub HIV/HCV czyli prędzej czy później - śmierć.
4) Zapożyczać się i zapożyczać aż w końcu jacyś "smutni panowie" zabiorą nas na "wycieczkę" do lasu, tudzież nad jeziorko.
5) Dilować braunem, prędzej czy później CBŚ się dopierdoli i nie ma przebacz - wyrok nie będzie miękki jak sądzę.
6) Uda się rzucić opiaty to się wpadnie w alkoholizm - marskość wątroby i bełkoczące do siebie żule pod sklepem typu MarcPol, tudzież Mokpol i żebranie kasy.
7) Może po kilku ostrych latach grzania + masa nieudanych detoksów uda się dostać na dobrą dawkę metadonu typu 100ml, jednak to jest jak więzienie - do końca życia jest się uwiązanym do tego jebanego punktu (ul. Nowowiejska, Warszawa, joł grzejniki!).
8) Gdy się straci wszystko (samochód, dom, żona, komputer z internetem, he he) to może pojawi się wreszcie motywacja aby to rzucić i w końcu uda się wyjść na prostą... Albo i nie - będzie trzeba do końca życia zapierdalać po śmietnikach w celu zbierania puszek tudzież innego złomu.
Ja wybieram bramkę numer... yyy... pierdolę, nie chce żadnej. A jeśli już to którąś z ostatnich opcji ;P
Na pewno chcę sie rozejrzec za jakimis ośrodkami, ale w grę wchodza tylko otwarte, bo nie chce rzucac studiów. Chodzi o to, zeby móc tam chodzic, nie wiem codziennie albo kilka razy w tygodniu, moze meetingi jakieś. Bo najważniejsze jest to, że tak naprawdę ten detoks nie był żadnym przełomem, nagłym "oświeceniem" och jaką ja jestem cpunką. Po prostu detoks, phi, nie ma nad czym tutaj sie rozwodzić i mysleć, że teraz to wszystko się zmieni. Nie zmieni się, nie ot tak, ale to co bym chciała, to utrzymac przerwy miedzy kolejnymi dawkami, nie łapać sie juz za morfinę hehe no i przestac sie rozglądać za dilami od hery, żebym przypadkiem zadnego nie poznać.
-A skąd pani wie?
-Macza szmatę w benzynie, wącha, i woła - "ale odlot babciu"..
ej. no? huj!
ejnohuj
i dużo KIECZUKU szefowo
co si erobi?
rano sniadanie-obchód.potem robisz co chcesz.leki..obiad.leki..kolacja..leki na sen..gdzies tam w miedzy czasie ping pong(zazwyczaj jest)...tv..zazwyczaj kilka programow..ja wiekszosc czasu spalam..z przerwa na prochy i jedzenie.
Trzeźwość narko od 11 wrzesznia 2006
http://www.feta.blog.onet.pl
-...wie ze musi wejść na wieżę,od tego zależy jego życie i nie może,dotknięty lękiem wysokości...
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.