Pierwsza psycholog na jaką trafiłam (mała mieścina, pani psycholog z NFZ) okazała się być w moim mniemaniu szmatą, która po dwóch wizytach, podczas których kompletnie się rozkleiłam, skierowała mnie do MONARu - musimy brać poprawkę na to, że jeśli powiemy o swoich przygodach z narkotykami zostaniemy właśnie tam skierowani. Podobnie z psychiatrą - każdą moją poSSRIową dolegliwość przypisuje narkotykom.
Dlatego kiedy uderzyłam do psychoterapeutki (duże miasto, prywatnie, tanio i miło) powiedziałam tylko o alkoholu (przez co zostałam oczywiście skierowana do terapeutki uzależnień na diagnozę stopnia uzależnienia). Dopiero po pół roku przyznałam się do brania narkotyków, ale raczej nie poruszamy tego tematu. Mam po prostu przez cały ten czas być trzeźwa.
Psychoterapeuta naprawdę pomaga, ale tylko pod warunkiem, że jesteśmy szczerzy, otworzymy się (aczkolwiek to nie ksiądz i dobry psychoterapeuta nie wyciąga na siłę bolesnych czy wstydliwych przeżyć - radzi nam tylko o nich pomyśleć, zastanowić się w związku z poruszanym tematem). Trochę ciężko jest się otworzyć przed obcą osobą, ale po kilku-kilkunastu sesjach taki psychoterapeuta staje się trochę naszym znajomym, więc łatwiej jest nam powiedzieć coś o sobie. Poza tym - pamiętajcie, że na dobrą sprawę jesteście tylko jednym z wielu pacjentów i na pewno Wasze przeżycia nie są najśmieszniejsze, najżałośniejsze ani nie mają prawa nigdzie wypłynąć!
Aha - psycholog nie wiem komu pomaga, psychiatra pomaga większym świrom, a nam najbardziej potrzebny jest PSYCHOTERAPEUTA.
gynoid: fajnego masz cyca ;p
W moim przypadku było tak, że trafiłem do dobrej poradni leczenia uzależnień (o dziwo NFZ), gdzie na miejscu jest lekarz psychiatra i psychoterapeuci. Jako, że moja ćpuńska jaźń ubzdurała sobie, że tabletki załatwią wszystko za mnie - pierwsze kroki skierowałem ku Panu/Pani w której gestii jest wypisywanie schludnych narko-papierków zwanych dalej receptami. Oczywiście zapewniałem, że priorytetem jest dla mnie terapia, jak najbardziej. Zapatrzony od lat kilku w moc magicznych proszków olewałem ciepłym moczem, to co mają mi do powiedzenia terapeuci. Zabrzmi to banalnie, ale coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że same leki nie wystarczą (już ktoś mi to kiedyś mówił ;-) ). Zapisuję się na terapię i mam zamiar uczestniczyć, jedyne czego mam zamiar się wystrzegać to tzw. grupówki znane jako grupowe terapie wsparcia. Byłem raz i o jeden raz za dużo.
Aktualnie przyjmuję Mirtazapinę, jakieś suplementy-magnez, żelazo czy inne shity. Wystrzegam się opiatów, odmawiam przyjmowania stymulantów i komunii św. Co nie znaczy, że raz na jakiś czas nie zaleje pały jakąś wódeczką zimniusieńką, jakimś piwkiem - w końcu - mam zmierzać do tego, aby żyć w miarę normalnie (cokolwiek to wyświechtane słowo znaczy). Mam 22 l., studiuję, jakoś ogarniam życie - i z utęsknieniem czekam na wiosnę.
Pani psycholog kazała mi mówić przy rodzicach na co się nie chciałem zgodzić
po godzinie stwierdziła ze mam depresje i powinienem skierować się do psychiatry po leki.
zaproponowała mi dalsze leczenie u niej CAŁĄ RODZINĄ lub na jakieś terapie z innymi rówieśnikami z tym samym problemem
(o dragach nie wspomniałem )
Green Hulk pisze: Jak dla mnie psychoterapia nie czyni cudów. Byłem na kilku sesjach, nie wiem, może kiedyś jeszcze pójdę, ale doszedłem do wniosku, że sam jestem w stanie dojść do wszystkiego bez terapeuty. Wystarczy samemu dobrze się nakierować, zastanawiać się i zadawać sobie odpowiednie pytania. Jestem zdania, że sam potrafię dość obiektywnie analizować różne sytuacje, czy własną psychikę (chociaż w depresji nie jest to łatwe). Teraz bardzo powolutku schodzę z 60tki paro- nagłe odstawienie tego gówna = samobójstwo.
Terapeutka świetnie prostuje mój sposób myślenia, wyjaśnia różne niezrozumiałe dla mnie ludzkie zachowania, które mogą rodzić konflikty albo po prostu smutek. Wydawało mi się, że też potrafię być w miarę obiektywna i a samokrytyki mi raczej nie brakuje (no, może czasem ^_^ ), ale naprawdę antydepresantożercom potrzebny jest ktoś kto prowadzący za rączkę i wyjaśniający co i jak. I taki jakby ,żywy pamiętnik. Czasem wystarczy się po prostu wygadać, "wypisać", żeby w innym świetle ujrzeć swoje problemy.
EriXson i rested naprawdę polecam Wam biofeedback - jest takie bardziej "męskie", z gadżetami, z elektroencefalografem i w ogóle, bajer. Aha, i nawet niesympatyczny terapeuta ma czasem coś mądrego do powiedzenia i warto go posłuchać.
Miło mi, że poprawiłam humor :-)
A pierś zapożyczona ;)
druga grupa do psychiatrzy ktorzy przypisuja antydepresanty na wszystko doslownie jak cukierki, myslac ze one sa super zdrowe i jakoby skuteczne (reklama) i nic zlego nie wyrzadza organizmowi - chuj to wie, za to boja sie wypisywac benzo, uwazajac ze to najwieksze zlo... psychologowie sa chuja warci, a psychiatrzy jeszcze bardziej, przerobilo sie ponad 10 grubo wiec swoje wiem, banda chuja, O!
teraz po prostu czytam ksiazki zamiast psychologow, a recki koluje jak sie da. kazdy wie ze to ciezki kawalek chleba...
Mój 5 psychiatra był młody i był bardzo rozgarnięty, z benzo też nie ma problemu, jak się wie co mówić, to i od lekarza specjalności psychiatria dostaniesz i tramal (vide ja).
Za to psychologowie patologicznie nieufnie podchodzą do leków. Może boją się, że są skuteczne i wszyscy popierdolą terapie.
Aktualnie na mirtazapinie 30mg + mj, odstawiam opio i jest w porządku - a lekarz(e) byli i bardzo pomocni.
Sor, za offtop, ale jak się wasi lekarze, terapeuci zapatrują na okazjonalne (w całym sensie tego słowa) smażenie mj ?
czajcie mojego psycho wczoraj
- (mimo ze juz leczylem sie tym lekiem) 'jesli chcesz dostac klomipramine musisz isc na badania ekg'
kurwa jakbym nie mial co robic. powiedzialem ziomowi ze dziekuje za jego uslugi i generalnie dziekuje juz antydepresantom bo to mega scierwo nawet sobie poruchac/zwalic po tym nie idzie, pzdr dla tych co wierza w SSRI i inny sziet :huh: nadzieja matka...! :P
jak mozna smolic MJ majac zaburzenia we lbie? czleniu po MJ wszystkie schizy wychodza na wierzch jak bonk po popuszczeniu zwieracza. malo przykladow z tego forum masz?
Po sertraline palonko było wyśmienite, teraz też czuję, że leki nie dopuszczają do czarnych myśli, tak często jak to kiedyś było.
Zresztą dlatego pytałem się o opinie psych na temat MJ, a nie o subiektywne odczucia ćpunów.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.