Homocykliczne substancje psychoaktywne, oddziałujące agonistycznie na układ serotoninowy w mózgu.
Więcej informacji: Fenyloetyloaminy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 135 • Strona 5 z 14
  • 2652 / 379 / 0
Martwy pisze:
Ale uzależnić się po prostu od klasycznych psychodelików chyba po prostu się nie da.
Da się, jeśli cholernie mocno chcesz się oderwać od rzeczywistości i nie potrafisz jej przyjmować taką, jaka jest. Jeśli do tego dojdzie silna fascynacja, to tripy będą Ci towarzyszyć po kilka razy w tygodniu. Są ludzie, którzy traktują to, jako rytuał i jedyną rzecz, która pozwala im się spełniać w tym "obcym świecie". Zawsze mnie śmieszyło stwierdzenie, że psychodeliki nie wywołują uzależnienia. Potrafią to zrobić i na niektórych bardzo mocno się to odbija, bo nie potrafią później wrócić do realnego świata i ciągle szukają drogi do tego bardziej kolorowego, ale to już ich wybór. Poza tym większość uzależnionych nie widzi w tym problemu.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 358 / / 0
Ciężko mi sobie to wyobrazić,po roku latania na sajko (raz góra dwa na miech) doszedłem teraz do punktu gdzie w tej chwili kilka ładnych miesięcy nie bawiłem się w to bo czekam ma wiosnę i żadnych ciśnień nie ma,niestety nastąpił lekki przeskok na mniej oświecone rzeczy :*)
  • 2652 / 379 / 0
Wiesz, co jest najtrudniejsze? Gdy taka osoba po pierwsze: nie zdaje sobie sprawy, że może jej to zaszkodzić, a po drugie: jeszcze bardziej się w to zagłębia, szukając "sensu". Na tym forum przewinęło się bardzo dużo osób, którym psychodeliki zniszczyły psychikę, jednak większość z nich nie zdaje sobie z tego sprawy. Dla nich są to substancje dobre dla każdego, wyzwalające miłość i sprowadzające na właściwą, życiową drogę. Niestety takiemu myśleniu poddają się szczególnie osoby bardzo naiwne, które, jak już mówiłam wcześniej, nie są w stanie przyjmować rzeczywistości taką, jaka jest. Uzależnienie tutaj, to nie częstotliwość brania, a niemożność pogodzenia się z faktem, że już nigdy się nie weźmie.

Pośród użytkowników psychodelików znam naprawdę bardzo niewiele osób, które traktują je z respektem i mimo barwnych tripów potrafią twardo stąpać po ziemi. Te substancje są właśnie dla takich osób, które szukają inspiracji, są ciekawe innych stanów, ale wiedzą z czym mają do czynienia i nie oszukują się, że nic złego stać im się nie może. Mając do czynienia z substancjami bardzo intensywnie wpływającymi na zdolność postrzegania, trzeba być bardzo przezornym, a przede wszystkim zastanowić się kilkakrotnie, czy aby na pewno to jest dla mnie. Ja również byłam kiedyś tego ciekawa i nie raz zdarzyło mi się spróbować. To lekcja dla mnie, jak bardzo może być to niebezpieczne i ile czasu trzeba, żeby stłumić wspomnienia z tripu. Nie każdy biorąc kwas, czy cokolwiek innego będzie doświadczał tego, czego się spodziewa.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 72 / / 0
Blue_Berry - Wiesz, co jest najtrudniejsze? Gdy taka osoba po pierwsze: nie zdaje sobie sprawy, że może jej to zaszkodzić, a po drugie: jeszcze bardziej się w to zagłębia, szukając "sensu". Na tym forum przewinęło się bardzo dużo osób, którym psychodeliki zniszczyły psychikę, jednak większość z nich nie zdaje sobie z tego sprawy.
No z tym szukaniem sensu to ciekawa sprawa, bo przecież można się doszukiwać go doszukiwać na różnych płaszczyznach, ale jeśli wszystko razem jest płaszczyzną to chyba same psychodeliki nie wystarczą. U mnie to wyglądało tak, że we wszystkim doszukiwałem się jakiegoś większego znaczenia, ale z czasem zapomniałem już jak się myśli o codziennych sprawach. Przeistoczyło się to później w taki w sumie nigdy niekończący się stan rozpatrywania jakichś możliwości czyli po prostu życie marzeniami.
Blue_Berry - Uzależnienie tutaj, to nie częstotliwość brania, a niemożność pogodzenia się z faktem, że już nigdy się nie weźmie.
I chyba godzenie się z faktem, że już nigdy się nie czegoś nie weźmie albo nie zrobi, to nie jest dobre podejście. Ja chce być na tyle silny żeby być w stanie sobie powiedzieć ze zapalę sobie tego jednego papierosa raz na rok albo na 2 albo 5, kiedy uznam ze ta chwila jest tego akurat warta i myślę, że dobrze jest mieć takie świętości i potrafić je w tych najsłabszych momentach utrzymać.
Blue_Berry - Pośród użytkowników psychodelików znam naprawdę bardzo niewiele osób, które traktują je z respektem i mimo barwnych tripów potrafią twardo stąpać po ziemi. Te substancje są właśnie dla takich osób, które szukają inspiracji, są ciekawe innych stanów, ale wiedzą z czym mają do czynienia i nie oszukują się, że nic złego stać im się nie może. Mając do czynienia z substancjami bardzo intensywnie wpływającymi na zdolność postrzegania, trzeba być bardzo przezornym, a przede wszystkim zastanowić się kilkakrotnie, czy aby na pewno to jest dla mnie. Ja również byłam kiedyś tego ciekawa i nie raz zdarzyło mi się spróbować. To lekcja dla mnie, jak bardzo może być to niebezpieczne i ile czasu trzeba, żeby stłumić wspomnienia z tripu. Nie każdy biorąc kwas, czy cokolwiek innego będzie doświadczał tego, czego się spodziewa.
Są osoby, u których psychodeliki przy pierwszym zażyciu wywołują takie emocje, że pragną one doznawać tego stanu bez przerwy, całkowicie zatracając znaną nam rzeczywistości.
Tu powiem tylko true dat. Ciekawe czy to nie Twój post kilka lat temu ukształtował mojego podejścia do psychodelików. Pamiętam jak ktoś opowiedział mi o grzybach a ja wtedy total noob i wszedłem na H i jedyne co zapamiętałem oprócz tego, że na pewno chcę tego spróbować to świadomość, że "Do psychodelików trzeba podchodzić z szacunkiem"
Blue_Berry - Domyślam się, że taka osoba już na stałe ma w głowie myśl, że jest portalem między dwoma światami. Tłumaczenie jej, że wszystko to jest urojeniem, że nie ma istot wyższych, z którymi podobno utrzymuje kontakt jest bezowocne. Uzależnienie od psychodelików, to przywracanie swojej psychiki do wczesnego dzieciństwa. Człowiek jest jak małe dziecko żyjące w swoim kolorowym świecie, złudzeniu że wszystko jest dobre i zawsze takie będzie.
Fajnie, że napisałaś domyślam się i zakładam, że większości przypadków miała byś rację, ale jeśli Ty uważasz, jesteś PEWNA swojej racji i starasz się to jeszcze komuś PRZETŁUMACZYĆ to good luck. Nie uważasz, że efektywniej jest ludziom zadawać pytania, zmuszając ich w ten sposób do zastanowienia się nad sobą ?
pilleater - Można zatracić bardzo łatwo kontrolę nad przebiegiem zażywania ze względu na stwierdzenie, że to "to" i że się chce więcej i więcej. Urokliwe bardzo substancje i można na nich polecieć jaki na każdych innych dragach.
Jo ale to jest jeszcze ten wesoły etap. Gorzej jest jak stwierdzisz, że Ty już nie potrafisz być trzeźwy xD
ment213 - To psychodeliki nie są dla mnie odskocznią od problemów, tylko sposobem na miłe spędzenie czasu jak już nie mam nic na głowie
I to jest zdrowe podejście, na odskocznie od probelmów zostawmy a-pvp

sorry ze ten post tak wygląda ale nie ogarnąłem z tymi cytatami
"What the fuck are we doing in the middle of a fucking desert ?! "
  • 72 / / 0
Parathormon pisze:
Człowiek ma skłonność do nawracającego popełniania czynów przyjemnych z tym, że im wyższy stosunek poziomu przyjemności do złożoności bodźca tym trudniej z takiego bodźca zrezygnować, a rezygnacja może się wiązać z silnie negatywnymi stanami emocjonalnymi, często o charakterze ciągłym lub nawracającym nawet przez lata.
A to się może tyczyć wszystkiego, bo jesteśmy popierdoleni. Zadajmy sobie więc pytanie - czy jesteśmy pewni, że nikt nie jest uzależniony od psychodelików ? Czy jesteśmy pewni, że jakiś pojeb tam gdzieś nie napierdala codziennie grzybów, mimo że na niego nie działają, bo nie potrafi przestać.

A przecież jeśli jest choć 1 przypadek, to nie można już powiedzieć tak albo nie. Z resztą co jednostce po statystykach.
"What the fuck are we doing in the middle of a fucking desert ?! "
  • 2652 / 379 / 0
Wedle życzenia odpowiadam na Twój mail. Pozwolisz chyba, że zacytuję? Będzie łatwiej.

Jestem głownie ciekaw co sądzisz o tym, żeby ludziom zadawać pytania chcąc
im coś pokazać.
Jeżeli chcesz im dać poprzez to coś do zrozumienia, to jest to pewna metoda. Problem pojawia się wtedy, gdy z każdym kolejnym pytaniem nie trafiasz w odbiorcę, ponieważ żeby cokolwiek wyegzekwować, to w tym, co mówisz musi być choć odrobina prawdy, która zmusi drugą osobę do przyjrzenia się sprawie. Oczywiście zazwyczaj ludzie stosują mechanizmy obronne najróżniejszej postaci - począwszy od wyparcia, skończywszy na przerzucaniu winy na kogoś/coś innego. Pamiętaj, że to tylko internet i nic na dobrą sprawę nie zastąpi spotkania w cztery oczy, tylko że większość ludzi wtedy wymięka.

Odpowiednio zadane pytanie, trafiające w podświadomość tej osoby (nie świadomość, bo z niej będzie wypierane) jest w stanie spowodować, że zostanie zainicjowane myślenie w poprawnym kierunku. Nie od dzisiaj wiadomo, że aby coś wyciągnąć z drugiej osoby należy "wymusić" na niej odpowiedzi, a nie zasypywać stwierdzeniami. Ja zasypuję ludzi różnymi rzeczami, najczęściej jest to odbierane jako atak. Ogólnie mam wyjebane, co kto pomyśli, ale trudno przejść obojętnie obok fali kretynizmu, którego dopatruję się w każdym dziale, w każdym wątku.

W nawiązaniu do osób biorących psychodeliki - jeśli Twoje zamiary są nakierowane właśnie na nich, to napotkasz na swojej drodze mnóstwo problemów. Niełatwo dyskutuje się z człowiekiem, który żyje zamknięty w swoim świecie, w dodatku przekonany o nieszkodliwości i cudownych właściwościach tych środków. Pisałam już wcześniej, że Ci ludzie są bardzo podatni na manipulację, żyją w permanentnej iluzji i nie chcą się od niej uwolnić, gdyż czują się komfortowo. Jeśli zaczniesz im narzucać swój tok myślenia, zostaniesz odsunięty i uznany za niewtajemniczonego, nieświadomego, jakie dobro niosą psychodeliki. Rzecz jasna nie uważają się za narkomanów, często za wysłanników, szamanów, albo po prostu lubią sobie odlecieć w inny świat. Nie zamierzam szufladkować, ale fakt jest jeden: jeśli ktoś mi powie, że te substancje są w 100% dobre i nieszkodliwe, to zjadę go, jak psa. To nie jest tak, że miałam tylko złe wspomnienia z związane z braniem psychodelików. Owszem, przerobiłam bad tripy, ale zdarzały się też przyjemne, fantazyjne doznania. Zdążyłam poznać obie strony medalu i wyciągam wnioski. Jeśli ktoś ma jakieś "ale", to może je wziąć i wepchnąć sobie głęboko do dupy.
Próbowałem zmieniać świat już 3 razy
Nie da się zmienić świata. Możesz próbować zmienić nastawienie osób Tobie najbliższych, ludzi w Twoim otoczeniu, a do tego też trzeba mieć sporo siły, a i charakterek. Jeśli będziesz człowiekiem oświeconym, niosącym prawdę wszystkiemu i wszystkim, to zostaniesz odebrany, jako zwyczajny debil, który wziął sobie za punkt honoru uświadamianie ludziom, że są w błędzie. Prędzej zostaniesz wyeliminowany ze społeczeństwa, niż przyjęty z ciepłym uściskiem dłoni.
I chyba godzenie się z faktem, że już nigdy się nie czegoś nie weźmie albo nie zrobi, to nie jest dobre podejście. Ja chce być na tyle silny żeby być w stanie sobie powiedzieć ze zapalę sobie tego jednego papierosa raz na rok albo na 2 albo 5, kiedy uznam ze ta chwila jest tego akurat warta i myślę, że dobrze jest mieć takie świętości i potrafić je w tych najsłabszych momentach utrzymać.
Na problem uzależnienia wpływa b. wiele czynników. Często jest to skłonność wrodzona, na którą nie masz większego wpływu. Społeczeństwo uzależnia się od kawy, telewizji, internetu, jedzenia itd. Ludzie uzależniają się szybciej, wolniej lub wcale. Nie możesz stawiać sobie poprzeczek, hamować swoich popędów i udawać, że panujesz nad sytuacją. Sam wiesz, na ile możesz sobie pozwolić i kiedy potrzeba popadnięcią w nałóg jest na tyle silna, że z nią przegrywasz. Nie każdy jest w stanie palić okazyjnie i jeśli ty też nie potrafisz, to budowanie w sobie postanowienia "będę palić raz na jakiś czas" będzie zwykłą hipokryzją, która do niczego Cię nie doprowadzi, w dodatku zgromadzone napięcie przełoży się później na zachowania kompulsywne. Albo jesteś w stanie realnie coś osiągnąć, albo przestań się oszukiwać.

No z tym szukaniem sensu to ciekawa sprawa, bo przecież można się doszukiwać go doszukiwać na różnych płaszczyznach, ale jeśli wszystko razem jest płaszczyzną to chyba same psychodeliki nie wystarczą.
Pierdolenie bez ładu i składu.
U mnie to wyglądało tak, że we wszystkim doszukiwałem się jakiegoś większego znaczenia, ale z czasem zapomniałem już jak się myśli o codziennych sprawach. Przeistoczyło się to później w taki w sumie nigdy niekończący się stan rozpatrywania jakichś możliwości czyli po prostu życie marzeniami.
Jesteś marzycielem, ja - realistką. Życie mnie nie oszczędza, ja siebie też nie. Nie bawię się w takie pierdolenie, bo jest zbędne i utrudnia mi funkcjonowanie. Jeśli masz ochotę doszukiwać się jakiegokolwiek sensu życia, proszę bardzo, ja nie bronię, ale to ty później ucierpisz, gdy okaże się, że nie spełniły się Twoje oczekiwania, czy też skrzywdziła Cię najbliższa osoba. Poza tym Twoje wyobrażenia spowodują, że nie będziesz się rozwijał tak, jak wymaga od Ciebie realne życie. Staniesz w miejscu i będziesz tkwił niespełniony we własnej fantazji. Sądzę, że po części już tak jest i buzuje w Tobie chęć zmian, pokazania innym, że można żyć i myśleć inaczej, ale mało kto Cię słucha, więc czujesz się źle. Na koniec jeszcze wywalasz czymś, co ma wyglądać, jak mądra sentencja, ale niestety nią nie jest. Posługujesz się tzw. mową odklejeńców, ludzi, którzy chcą coś przekazać, ale za bardzo nie wiedzą co i w jaki sposób.
Fajnie, że napisałaś domyślam się i zakładam, że większości przypadków miała byś rację, ale jeśli Ty uważasz, jesteś PEWNA swojej racji i starasz się to jeszcze komuś PRZETŁUMACZYĆ to good luck. Nie uważasz, że efektywniej jest ludziom zadawać pytania, zmuszając ich w ten sposób do zastanowienia się nad sobą ?
Nie jestem tu po to, żeby kogokolwiek uświadamiać. Ich życie, oni zdechną na własny rachunek. Jeśli ty masz na to ochotę, to droga wolna. Zadawaj pytania.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 418 / 1 / 0
Swoją przygodę z psajko zacząłem od 100uq LSD w wieku 15 lat, ostrzegam wszystkich:
NIE BIERZCIE PSYCHODELIKÓW W TAK MŁODYM WIEKU
ok było fajnie ale mój młody umysł chciał więcej i więcej, przez jakiś czas żarłem psajko co trzy dni, ani nie kopało za bardzo, ani nie było fajnie, wpierdalanie kartonów po to żeby zobaczyć chociaż jeden głupi kolor na ścianie :nuts:

na szczęście trochę rzeczy i czasu poukładało mi w głowie, aktualnie psajko zażywam raz na 5-7 miesięcy
lekkie ciśnienie jest, bo szczerze kocham kolorowy świat ale faktycznie można się odkleić

nie piszę juz o flasbackach, depresji i innych skutkach ubocznych
Aa, a, kotków sześć,
Nieskończoność w szklance mieść.
  • 581 / 89 / 6
Blue_Berry pisze:
Uzależnienie tutaj, to nie częstotliwość brania, a niemożność pogodzenia się z faktem, że już nigdy się nie weźmie.
1. W takim razie jestem uzależniony od psa, rodziny, prądu, spacerów, czystej wody, napojów gazowanych, spodni jeansowych i pierdyliarda innych rzeczy. Jeśli tak, to uzależnienie nie jest niczym złym, nic nie znaczy. Psychodeliki mną nie rządzą, mam własne życie, jakie by nie było, cele, marzenia. Psychodeliki mi w niczym nie przeszkadzają. Pozwalają od czasu do czasu złapać dystans, są fajną odskocznią, którą sobie cenię i nie wiem czy ot tak bym sobie poradził gdyby znikły. Taki sam stosunek mam do miękkich łóżek, wygodnych butów, itd. To żadne uzależnienie. Według mnie, żeby stwierdzić uzależnienie trzeba zaobserwować, że ktoś ćpaniem sobie szkodzi i oszukuje się, że jest inaczej, ćpa i ma wyjebane w szkody, a później próbuje przestać, ale mu się to łatwo nie udaje i wymaga pracy.

2. Odklejenie i nieświadomość potencjalnej szkodliwości to temat na zupełnie inną dyskusję. Przykładowo: chory psychicznie trzyma patyk, który "chroni go przed złymi duchami" i kiedy próbujesz mu go zabrać atakuje, gryzie itd. Kiedy mu go zabierzesz zaczyna płakać, drzeć się, atakować, prosić i zrobiłby wszystko żeby go odzyskać. Czy jest uzależniony od patyka? W pewnym sensie - tak, ale czy patyk uzależnia?

Psychodeliki mogą robić wodę z mózgu. Jak się jest naiwnym i głupim można uwierzyć, że im częściej wrzucasz kwas tym lepszym człowiekiem jesteś czy coś, ale tacy ludzie nie są uzależnieni od psychodelików, a od fałszywego ich postrzegania. Nie potrzebują terapii uzależnień, tylko psychiatry który im wyjaśni co i jak. Kiedy by skumali, że to wszystko iluzja i chcieliby rzucić, ale nie mogli - wtedy według mnie można by zacząć dyskusję o uzależnieniu.
Są przecież ludzie którzy piją własny mocz, bo wierzą, że to dla nich zdrowe. Jakbyś chciała im tego zakazać zapieraliby się rękoma i nogami. Czy są uzależnieni? Jak już mówiłem szkodliwość, a potencjał uzależnienia to dwa oddzielne tematy.
"moja jaźń w wyniku zawirowań stereofonicznych rozbiła się na 2 różne osoby,
obie pozbawione 'ja'.
To było umiarkowanie zahaczające o nieprzeciętność."

Najpierw masa, potem kwasa
  • 72 / / 0
"Problem pojawia się wtedy, gdy z każdym kolejnym pytaniem nie trafiasz w odbiorcę, ponieważ żeby cokolwiek wyegzekwować, to w tym, co mówisz musi być choć odrobina prawdy, która zmusi drugą osobę do przyjrzenia się sprawie." - Nie rozumiem.

"Ja zasypuję ludzi różnymi rzeczami, najczęściej jest to odbierane jako atak"
A zastanawiałaś się dlaczego ? Może zależy jak to rozgrywasz. Chodzi mi o to, że jak z kimś dyskutujesz, to Ty w pewnym stopniu uruchamiasz w rozmówcy mechanizmy obronne, o których mówisz poprzez różne zachowania. Jak dla mnie najczęściej popełnianym błędem jest z góry negowanie czegokolwiek. Nawet jak ktoś mówi największe kretyństwo, to lepiej tego nie negować, bo to uruchamia " musimy wszelkimi sposobami bronić swojej teorii " i zaraz po tym to już nie jest dyskusja tylko większość debat jakie widzimy między politykami i w ogóle ludźmi. Najbardziej trafia to w tych, którzy maja duże problemy z przyznaniem się do błędu, bo wzięcie pod uwagę zdania innych, mogło by oznaczać taką konieczność. Może też być tak, że Ty też sama u siebie uruchamiasz pewne mechanizmy obronne, które przez to, że pozostają niezauważone lub wyparte, zaburzają Twoje zachowanie bez Twojej wiedzy. Branie rzeczy do siebie, co zamienia się w odbieranie rzeczy jako ataków np.

"Na problem uzależnienia wpływa b. wiele czynników. Często jest to skłonność wrodzona, na którą nie masz większego wpływu." - Co to znaczy, że nie masz większego wpływu ? Jeśli mam jakikolwiek wpływ na cokolwiek tzn. że mam wpływ i może mi się nie udać, ale mogę spróbować. Chce Ci pokazać jak dobrą cecha potrafi być niepewność i branie wielu opcji pod uwagę, moim zdaniem.

Społeczeństwo uzależnia się od kawy, telewizji, internetu, jedzenia itd. Ludzie uzależniają się szybciej, wolniej lub wcale. Nie możesz stawiać sobie poprzeczek, hamować swoich popędów i udawać, że panujesz nad sytuacją. Sam wiesz, na ile możesz sobie pozwolić i kiedy potrzeba popadnięcią w nałóg jest na tyle silna, że z nią przegrywasz. Nie każdy jest w stanie palić okazyjnie i jeśli ty też nie potrafisz, to budowanie w sobie postanowienia "będę palić raz na jakiś czas" będzie zwykłą hipokryzją, która do niczego Cię nie doprowadzi, w dodatku zgromadzone napięcie przełoży się później na zachowania kompulsywne. Albo jesteś w stanie realnie coś osiągnąć, albo przestań się oszukiwać."- Może i masz rację, ale ja wierzę, że wszystko jest możliwe, a do tego potrafię przyznać się do wielu rzeczy, co sprawia, że jestem w stanie spojrzeć na nie w inny sposób.

"Poza tym Twoje wyobrażenia spowodują, że nie będziesz się rozwijał tak, jak wymaga od Ciebie realne życie. Staniesz w miejscu i będziesz tkwił niespełniony we własnej fantazji. Sądzę, że po części już tak jest i buzuje w Tobie chęć zmian, pokazania innym, że można żyć i myśleć inaczej, ale mało kto Cię słucha, więc czujesz się źle."
Żeby pokazać coś innym, muszę to pokazać najpierw sobie, a żeby tak się stało to muszę mieć prawdziwie wyjebane.

"Na koniec jeszcze wywalasz czymś, co ma wyglądać, jak mądra sentencja, ale niestety nią nie jest." To co bym mógł w niej poprawić, żeby była mądrzejsza ? akcentowanie było zbędne

"Posługujesz się tzw. mową odklejeńców, ludzi, którzy chcą coś przekazać, ale za bardzo nie wiedzą co i w jaki sposób."
No niestety tak jest, ale przynajmniej staram się to zmienić. Widzę błędy, które popełniam i testy, których jeszcze nie zdałem. Przez to czuje, że idę do przodu dużo szybciej niż odpuszczając sobie przez co czuje się szczęśliwszy, a ale ja jestem kurwa niezbalansowany. Jak patrze na innych, dużo bardziej zbalansowanych ludzi, którzy po prostu wychodzą ze złych założeń, to czasem spróbuje im coś pokazać i przy okazji się czegoś nauczyć. Aż do następnego razu kiedy sobie odpuszczę i stracę prawie wszystko.

No ale to Veritas z 20.01.2015. Może któregoś razu kiedy znowu powiem "jebać to co mam, wszystko albo nic" coś sobie przypomnę i się powstrzymam... albo nie :D

https://www.youtube.com/watch?v=vBecM3CQVD8
"What the fuck are we doing in the middle of a fucking desert ?! "
  • 42 / 8 / 0
nie wieżyłem w uzależnienia od sajko, bo co to za uzależnienie wrzucać coś raz na 3-5 miesięcy

teraz trochę mi się postrzeganie zmieniło, bo odkryłem syntetyczne tryptaminy, i zaliczyłem z półtora miesiąca temu tygodniowy ciąg tryptaminowy - tolerancja przy takim ho-mecie pozwala ćpać go co wieczór, a jeszcze da się pójść spać po 4-5h więc regularnie koło 18-19 wrzucałem małe ilości

teraz tylko myślę czy czasem kilka negatywnych zmian które miało miejsce w ciągu ostatnich tygodni w moim życiu nie ma związku z odklejeniem.

bo sajko zdadliwe są, nie mają bezpośrednich wad, nie ma kaca, jest przyjemny afterglow, a nawet z bad tripów można coś wyciągnąć. nic tylko jeść i jeść

ale efekty uboczne sajko to zmiany w myśleniu. często wychodzą nie po dniu ani nawet tygodniu, tylko po kilku tygodniach-miesiącach zauważasz że twoje życie zmieniło trajektorię. że są zmiany jest kwestią niepodważalną. zmiany w zainteresowaniach, zmiany w odczuwaniu, zmiany gustu, zmiany w systemie wartości. odbywa się erozja 'normalności' na rzecz płynnej 'inności', która jednak nie do końca krystalizuje się w żadną nową namacalną wartość
ODPOWIEDZ
Posty: 135 • Strona 5 z 14
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.