Dział dotyczący grzybów i roślin wykazujących działanie halucynogenne, psychodeliczne lub dysocjacyjne.
czy waszym zdaniem powinno się zalegalizować psychodeliki?
tak, bez ograniczeń
535
34%
tak, lecz pod pewnymi warunkami
935
59%
bezwzględnie nie
70
4%
nie mam zdania
50
3%

Liczba głosów: 1590

ODPOWIEDZ
Posty: 493 • Strona 42 z 50
  • 140 / 21 / 0
Niedawno minął 9-ąty rok zawieszenia w fazie. Jak miałem 18 lat przerobiłem marihuanę na makumbę, zawsze tak robiłem nic nowego... wypiłem to.... podziałało jakoś inaczej, zacząłem panikować.

Wkręciłem sobie na fazie że tak mi zostanie do końca życia... jak widać zostało. 9 lat ciągłej dysocjacyjnej, depersonalizacyjnej ciężkiej, chujowej depresyjnej fazy.

Powoli mam dosyć.

Pozdro obrońcy marihuany. Jak widzę tych wyćpanych marihuanowców co nic w życiu nie osiągnęli a bronią trawę bo bezpieczna to leżę ze śmiechu w swojej wieloletniej post marihuanowej dysocjacyjnej fazie, razem z ludźmi którym też się zawiesiło, a jest ich sporo ale o tym się nie mówi, bo to zły "PR" jest. Lepiej głosić że nikogo nie zabiła i bezpieczna.

Legalizujmy! - powiedziała osoba zarabiająca 2000zł/msc z perspektywą na życie sadzić, palić, zalegalizować.

Po latach się trochę poprawiło... ale dalej nie wiem czy ja w ogóle istnieję.
  • 139 / 24 / 0
No ja również ziela nie ruszam wcale, choć sztuczne kana lubiłem niektóre. Np pb22 do mnie bardzo przemówił i dawał nowy poziom psychodelii, taki zdecydowanie mniej świadomy, ale miałem ogrom przemyśleń na tym.

Naturalnego nie lubię wcale bo za nudne, przypomina stan gałki.

Szkodliwość psychodelików mnie nie dotyczy obecnie. Nigdy nawet nie miałem Bad trip. Psychodelizowałem się w jaskiniach, w lasach w nocy i piwnicach nawet pustostanów - jedynie wzmocnione efekty, zawsze konstrukcja i i stan ze czuje ze wzbogacam się.

Nie mniej jednak można odczuć szkodliwe działanie. Widocznie mam szczęście i duch tego stanu mi sprzyja.
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem;
Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
To się wzbija, to w głąb wali

Adam Mickiewicz- Oda do młodości.
  • 1294 / 225 / 0
01 kwietnia 2018blister pisze:
Niedawno minął 9-ąty rok zawieszenia w fazie. Jak miałem 18 lat przerobiłem marihuanę na makumbę, zawsze tak robiłem nic nowego... wypiłem to.... podziałało jakoś inaczej, zacząłem panikować.

(...)

Legalizujmy! - powiedziała osoba zarabiająca 2000zł/msc z perspektywą na życie sadzić, palić, zalegalizować.
Jako moderator NeuroGroove - przypominam się w sprawie opisania swojego przeżycia.

Jako osoba otrzymująca co miesiąc pięć cyfr mówię: sadzić, palić, zalegalizować.
Jesteś ćpunem? Znasz polski? Umiesz pisać? Napisz raport dla neurogroove!
Spoiler:
  • 8104 / 898 / 0
marihuana powoduje psychozy.
Lekoman :tabletki:
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
  • 33 / 2 / 0
W moim doświadczeniu najważniejsze to by po użyciu danego psychodelika dać umysłowi czas na powrót do baseline-u (przy okazji tolerancja się wyzeruje). A co do derealizacji, o której parę osób tutaj wspomina to według mnie jest ona naturalną reakcją na stres i wiadomo jeśli będzie sie denerwowało jej obecnością, to będziemy zestresowani ergo derealizacja będzie się utrzymywać dalej. Zakceptować to, że sobie parę dni ma prawo pobyć taki stan i zająć się czymś innym. Nawet nie zauważy się kiedy to minie.
  • 910 / 165 / 0
19 maja 2018fraktal123 pisze:
Biorę setraline i mirtazepine, nie ćpie, mieszanie leków z narkotykami spali mózg, w sensie rozreguluje gospodarkę neuroprzekaźników i wcale nie pomoże się ogarnąć. U mnie leci tez całkiem sporo supli i nootropów ale jednak nie jest jakoś super, trzeba będzie rozpocząć psychoterapie żeby ogarnąć sobie życie i wyjść do ludzi.

No właśnie te krzywe jazdy po LSD, DMT, psylocybinie były pewnie spowodowane jakimiś brudami w psychice. Na początku jak eksperymentowałem z LSD to w ogóle chęć do życia +100, zainteresowanie wszystkim ( zwłaszcza techniką i nauką ) a potem się zaczęły bad tripy. Krzywe fazy że jestem chory psychicznie, nienormalny, dostanę schizofrenii itp. Przestałem brać i po kilku miesiącach wracam powoli do siebie jednak wciąż czuje to takie znużenie, brak energii i motywacji, trzeba się do większości rzeczy zmuszać ale to trochę wyrabia dyscyplinę względem siebie.

„Narkotyki i a tydepresanty spalą mozg”
Bzdura, wszystko lwestja dobrania odpowiednich narkotyków itp.
Dalej dalej
O tym się nie mówi ale po zwiększeniu aktywnych obszarów mozgu i takim kopie neuroprzekaźników następuje coś w stylu lekkiego i bardzo długiego Noo różnych nastrojów. ZobacYlem to po bojach 2 razy w tyg na 4-HO-MiPT. Zjazd z chwilami euforii. Pisałem ale neurobiolog uznał ze jedynie sieje panikę. Teraz raz na 2 miesiące optimum.
[mention]fraktal123[/mention] jeśli tak sadzisz szybko usuń konto na tej przeklętej stronie i zacznij pisać na jakiejś elektrodzie, a najlepiej redit. Byle nie o dragach.
Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni ho aj ho i w butelce rum. Pij na zdrowie resztę czort uczyni.
  • 174 / 17 / 0
DOC - choć to w ogóle kwestia dyskusyjna, czy jest psychodelikiem.
Wg mojej oceny a także opisów w necie to raczej stim, który podkręca cię tak mocno, że popadasz w stany psychodeliczne.
Pierwsze moje testy z rozsądnie małą ilością wyczerpały mnie fizycznie i psychicznie na co najmniej tydzień.
Ceterum censeo Roseum delendam esse
  • 137 / 8 / 0
Skoro nawet zwykła mj (przynajmniej według wielu tagowana jako psychodelik) potrafi wielu podatnym jednostkom namieszać w głowach aktywując nawet schizofrenię (lub choćby zaburzenia psychiczne, typu: lękowe), to psychodeliki pełną gębą typu LSD / grzyby mogą, moim zdaniem, tym bardziej beret pognieść.
Uwaga! Użytkownik haze_warrior jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 240 / 40 / 0
^up. Niekoniecznie.

Mało kto je psychodeliki naprawdę często (są niby na forum tacy zawodnicy, co walą dwa razy w tygodniu, ale to raczej wyjątki), a marihuanę można smażyć oporowo codziennie, latami. Negatywne skutki tego drugiego wyjdą bardzo szybko i bardzo wyraźnie. "Twardymi" psychodelikami, o ile wrzuca się je z głową (nie częściej niż kilka razy do roku, z troską o s&s), znacznie trudniej jest się poryć. Jest to możliwe, ale wcale nie takie oczywiste jak się może wydawać i nie działa na zasadzie prostej reakcji zwrotnej "nadużywam -> przegrywam", tu sprawa jest mocno indywidualna. Generalnie jeden człowiek może zarzucać względnie regularnie i absolutnie nic się nie stanie, a inny się zryje (nie mylić z "zawioeszeniem") od jedynego kartona w życiu i będzie miesiącami walczył z odkrytą nerwicą lękową. idę jednak o zakład, że ten drugi niemal na pewno coś spieprzył w przygotowaniach - zjadł za dużo, w złym momencie, w złych okolicznościach itp.

Z tego, co sam widzę po sobie, znajomych i tym forum, to fizjologiczna szkodliwość psychodelików jest właściwie zerowa. Co do mentalnej, to w większości przypadków też, o ile wrzuca się max. kilka razy w roku. Mam wrażenie, że od nadużywania halucynogenów niektórym ludziom całkowicie rozpuszcza się filtr krytycznego myślenia. Poszerzenie świadomości robi dobrze na ograniczenia mentalne i pomaga w schodzeniu z utartych schematów (myślenie "out of the box"), sprzyja rozwijaniu się itp, ale w nadmiarze prowadzi do ogłupienia, bo psychonauta traci zdolność do samodzielnej oceny informacji i wszystko wydaje się tak samo prawdziwe, a zwłaszcza to, co nowe i jakoś tam zgodne z doświadczeniem psychodelicznym. Potem się z tego robią wahadełka, kryształy, doktor Zięba, homeopatia, new age, teorie spiskowe i, przede wszystkim, głęboka pogarda dla racjonalnego myślenia w stosunku do czegokolwiek, a zwłaszcza do siebie i swoich poglądów. Zdrowy sceptycyzm idzie w pizdu, zastąpiony podatnością na każdy idiotyzm i przerostem ego (typ "oświeconego psychonauty" potrafi być bardzo egoistyczny). Jak dodamy do tego predyspozycje do schizofrenii, to się może zrobić bardzo poważny problem, ale nie musi, bo jednak większość ludzi takich predyspozycji nie ma. W większości przypadków kończy się na lekkim odklejeniu które nie zaburza codziennego funkcjonowania, czasami dochodzi do tego HPPD i derealizacja, ale z tym też raczej da się żyć.

To są jednak, mimo wszystko, przypadki skrajne. IMO sporadyczne wrzucanie psychodelików z głową (pod kontrolą, w odpowiednich warunkach, odpowiednio dobrane dawki, a nie że "łaaa wrzucam 5 kartonów i idę na imprezę łaaa", jak niektórzy na forum robią) jest najmniej ryzykownym typem ćpania w ogóle.
Uwaga! Użytkownik Makrela nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1893 / 174 / 0
Mi psychodeliki namieszały w głowie, i to dość ostro. Do tej pory leczę się na "nie wiadomo co". Przerobiłem dziesiątki leków, ale żaden nie pomógł mi wrócić do stanu normalności. Tak ku przestrodze ;)
Take DXM and Be Happy
ODPOWIEDZ
Posty: 493 • Strona 42 z 50
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.